Nie owija w bawełnę, wali prosto z mostu, nie bawi się w polityczną poprawność, pomaga zwierzętom i ludziom. Marcin Różalski, czyli po prostu Różal, to zawodnik jedyny w swoim rodzaju. To jedna z największych byłych gwiazd KSW. Różal jest znaną osobą publiczną, która bazę swojej popularności ma w sportach walki. Mimo rozwiązania kontraktu z KSW i walkach na DSF jeszcze na pewno nie raz nas zaskoczy!
Marcin Różalski urodził się 29 lipca 1978 roku w Płocku. Ma bogatą amatorską karierę w kickboxingu i w muay thay. Medale mistrzostw Polski i Europy były sporym osiągnięciem i dobrą prognozą na przyszłość. Różal dość późno zdecydował się jednak na zawodowe starty. Był rok 2004, gdy zawodnik miał już 26 lat. Doszedł do półfinału Grand Prix Polski w K-1. Największym wyzwaniem na początku kariery wojownika był pojedynek z Cheickiem Kongo, późniejszą gwiazdą boksu tajskiego i MMA. Różal przegrał przez TKO w 3 rundzie. Sukcesem okazał się za to występ na K-1 MAX Spain 2004, gdzie Polak pokonał Damiana Garcię przez TKO w drugiej odsłonie starcia. Co ciekawe, w początkach kariery Różalski zmierzył się z Przemysławem Saletą, z którym przegrał na punkty w 2005 roku.
Pojedynki z mocnymi przeciwnikami już od początków zawodowych startów zaprocentowały w krótkim czasie. 2005 rok to mistrzostwo Polski w boksie tajskim. Rok później dotarł do finału K-1 European League oraz wygrał II Grand Prix Polski w K-1. Później przyszedł czas na mistrzostwo Polski w K-1, mistrzostwo ISKA K-1 w wadze ciężkiej oraz mistrzostwo WKA K-1 w wadze superciężkiej. Jego firmową techniką były bardzo mocne frontkicki osłabiające defensywę wielu rywali. Marcin Różalski pokonał Ricka Roufusa, który toczył zacięte boje z samym Markiem Piotrowskim (pierwszy pojedynek przegrał na punkty, w drugim znokautował legendarnego polskiego wojownika).
Marcin Różalski podpisał kontrakt z KSW w listopadzie 2010 roku. Była to pewnego rodzaju sensacja. KSW stawało się coraz popularniejsze za sprawą Mariusza Pudzianowskiego. Po zakontraktowaniu świetnego strikera, ludzie już nie interesowali się tylko Pudzianem, ale coraz więcej fanów uderzanych sportów walki śledziło poczynania wojownika K-1 i Muay Thai. Dwa pierwsze pojedynki Różala to zwycięstwa przez kontuzje przeciwników (Marcina Bartkiewicza i Sergeya Shemetova). Pierwsza porażka wojownika to poddanie z rąk Valentijna Overeema (brata Alistaira) w drugiej rundzie. W międzyczasie Różal zawalczył z Salimgereyem Rasulovem na Draka 7, gdzie również przegrał (na punkty).
Kolejne pojedynki Marcina Różalskiego to trzy wygrane z rzędu (najdłuższa seria wygranych w MMA do tej pory). We wrześniu pierwszym rywalem był Rodney Glunder. Po trzech rundach sędziowie jednomyślnie wskazali na Polaka. Wojownik trapiony różnymi kontuzjami ponad rok czekał na kolejny pojedynek. Powrót do walki okazał się sukcesem. Różal zmierzył się z nie byle kim – naprzeciw niego stanął Paul Słowiński – australijski weteran K-1 z polskimi korzeniami. Pojedynek przeniósł się do parteru, gdzie górą był Różalski. Odklepał rywala duszeniem zza pleców pod koniec pierwszej rundy. Również kolejny przeciwnik był dużym wyzwaniem – Nick Rossborough był rywalem groźnym właśnie w parterze. Różalski musiał unikać tej płaszczyzny walki, nie dać się obalić. Ostatecznie pokonał Amerykanina przez TKO pod koniec drugiej rundy, czym udowodnił, że potrafi sobie poradzić z grapplerem.
Kolejne 2 pojedynki nie były jednak już tak szczęśliwe. W starciu z Peterem Grahamem Różal doznał kontuzji kolana i nie mógł kontynuować walki. Wrócił dopiero po roku, by zmierzyć się z Jamesem McSweeneyem. Również tutaj się nie powiodło – Różal przegrał przez duszenie zza pleców w pierwszej rundzie. Mimo dwóch porażek z rzędu, 2 najciekawsze i zwycięskie pojedynki miały dopiero nadejść.
W bardzo mocno oczekiwanym pojedynku Różal zmierzył się z Mariuszem Pudzianowskim. Obaj zawodnicy zarówno przed jak i po walce darzyli się sporym szacunkiem. Pudzian wyszedł do walki dość spięty, co od razu wykorzystał Różalski celnie trafiając pięściami i kopiąc byłego strongmana, który podrugiej minucie starcia przeszedł do natarcia. Skrócił dystans i obalił przeciwnika. Obijanie w parterze ze strony Pudzianowskiego, próby sweepów z motylej gardy oraz próby wstawiania w wykonaniu Różala – tak wyglądała dalsza część rundy. Druga odsłona to celna stójka Różala i skracanie dystansu Pudzianowskiego. Były strongman wyraźnie osłabł, jednak umiejętnie i dynamicznie obalił rywala. Przy próbie wstawania Różal wychwycił błąd Pudziana i założył gilotynę. Mimo nie do końca wykończonej techniki (brak dopięcia nóg), były strongman odklepał duszenie. I tak Marcin Różalski sensacyjnie poddał Mariusza Pudzianowskiego. Eksperci przewidywali możliwość wygranej przez KO/TKO, jednak Różal poddający Pudziana – to nie było brane pod uwagę.
Kolejny pojedynek Marcina Różalskiego był już walką o pas. Fernando Rodrigues Junior pokonał przez TKO w drugiej rundzie samego Karola Bedorfa i to on był posiadaczem pasa KSW w wadze ciężkiej. Wielu kibiców i ekspertów skazywało Różala na przegraną. I znów wojownik zaskoczył wszystkich. Pojedynek trwał 16 sekund. W pierwszej stójkowej wymianie faworyzowany Brazylijczyk nie wrócił ręką do gardy, co wykorzystał Różalski sensacyjnie nokautując mistrza i zdobywając pas KSW wagi ciężkiej. Jak sam przyznał, element był ćwiczony specjalnie pod Brazylijczyka. Niedługo po wygranej Różal zwakował pas nie wyrażając zainteresowania walki o mistrzostwo KSW. Był to ostatni pojedynek „Płockiego Barbarzyńcy” dla największej organizacji MMA w Polsce. Zawodnik rozwiązał kontrakt w listopadzie 2017 roku i wrócił do startów w K-1.
Obok Marcina Różalskiego nie da się przejść obojętnie. Bezkompromisowość i nieustanna chęć walki sprawiła, że wojownik zdobył mistrzostwo KSW, choć zawsze najbardziej zależało mu na samej istocie walki. Mimo że obecnie Różal nie walczy w MMA, jest dla tego sportu bardzo zasłużoną postacią, która przyciągnęła przed telewizory tysiące fanów.