Szybki, zwinny, przebojowy i doświadczony – Mamed Khalidov mimo coraz poważniejszego zawodniczego wieku pozostaje jednym z najlepszych polskich zawodników. To stójkowy i parterowy geniusz, który nie jeden raz pokazał, że jedną akcją da się zakończyć pojedynek jako zwycięzca. Mamed Khalidov dał polskim kibicom MMA wiele pięknych chwil.
Mamed Khalidov przyjechał do Polski w wieku 17 lat wraz z grupą imigrantów z Czeczenii. Po ukończeniu kursu językowego we Wrocławiu trafił do Olsztyna. Tam uczył się i trenował. Pierwszy kontakt ze sportami walki miał jednak w Czeczenii – od 13 roku życia trenował karate. W Polsce przyszedł czas na taekwondo, zapasy, boks i w końcu MMA, w którym pierwszy zawodowy start Mamed odbył w maju 2004 roku. Niestety, dwa pierwsze zawodowe pojedynki na Shooto Lithuania zakończyły się porażkami, jednak zawodnik nie składał broni. W Polsce pokonywał kolejnych rywali. 2 i 3 lata od pierwszego startu zdobywał międzynarodowe mistrzostwo Polski w MMA w kategoriach do 85 i 90 kg (kolejno na galach Full Contact Prestige 2 i Full Contact Prestige 3).
Kolejny stoczony pojedynek był już w KSW. 7 gala organizacji i debiut w pojedynku z Alexandrem Stefanoviciem okazały się sukcesem (wygrana przez TKO w pierwszej rundzie). Kolejne starty w perspektywicznej federacji były tylko kwestią czasu. Od KSW 7 Khalidov nieustannie zaskakiwał widzów swoją niesamowitą, kocią zwinnością, snajperską precyzją w stójce, odwagą i pomysłowością w walce godną prawdziwego geniusza walki. Starty w KSW to wiele zwycięstw z utytułowanymi i znanymi przeciwnikami takimi jak m. in.: James Irvin, Matt Lindland, Jesse Taylor, Kendall Grove, Melvin Manhoef, Ryuta Sakurai, Luke Barnatt.
Trudno wskazać najlepszy pojedynek Mameda, ale jednym z najgłośniejszych było starcie z Jessem Taylorem. Niezwykła gra parterowa Polaka z czeczeńskimi korzeniami dała mu efektowne zwycięstwo. Po nieudanej próbie latającego kolana już w kilka sekund Khalidov został obalony przez Taylora, jednak to wojownik z Olsztyna kontrolował niezwykle silnego Amerykanina. Co chwila skręcał się do balachy, do trójkąta nogami, jednak mocny rywal umiejętnie się bronił i w porę uciekał z niebezpiecznych pozycji. Do czasu – chwila nieuwagi i Khalidov skręcił się do prawej nogi. Poszło dość łatwo: poprawienie pozycji, wyprostowanie nogi i odklepanie balachą na kolano kolejnego głośnego nazwiska. Parterowy majstersztyk, giętkość, luz bioder i bezpieczna kontrola walki z dołu… To wszystko w mniej niż dwie minuty. Pięknymi poddaniami polski zawodnik poddawał również Kendalla Grove’a, Maiquela Falcao, Melvina Manhoefa i wielu innych doświadczonych wojowników.
Mimo że Mamed jest kojarzony przede wszystkim jako zawodnik KSW, warto przypomnieć jego starty poza organizacją. Również tam odnosił cenne zwycięstwa i promował polskie MMA a granicą. Już w 2007 roku na Boxing Explosion 2 w Zagrzebiu Khalidov pokonał przez poddanie w drugiej rundzie Igora Pokrajaca, późniejszego weterana UFC. Ciekawy może by też fakt, że Polak walczył o pas japońskiej organizacji Sengoku. Pierwszy pojedynek z mistrzem Jorge Santiago (pas wagi średniej nie był w stawce) Khalidov wygrał przez nokaut w pierwszej rundzie po zaskakującym kopnięciu z pozycji leżącej. Niestety, drugie starcie to porażka jednogłośną decyzją po 5 rundach trudnej walki. Tocząc dwa ciekawe pojedynki z mistrzem japońskiej organizacji pokazał się z naprawdę dobrej strony, jednak wrócił do Polski, by tam skupić się na startach w KSW. W marcu 2017 roku Polak wystąpił na ACB, gdzie w 21 sekund pokonał przez nokaut Luke’a Barnatta, solidnego stójkowicza z Wielkiej Brytanii.
Mamed to częsty temat rozmów polskich kibiców MMA. Był jedną z pierwszych sław KSW w czasach, gdy organizacja zaczynała na szerszą skalę docierać do masowego odbiorcy za sprawą występów Mariusza Pudzianowskiego. Podczas gdy w czasie swoich pierwszych startów Pudzian przyciągał do KSW ludzi popularnością, Khalidov zatrzymywał ich kunsztem MMA, a seriami zwycięstw zachęcał do śledzenia jego kariery.
Jego efektowne zwycięstwa sprawiały, że przez długi czas był uważany za najlepszego polskiego zawodnika. Z drugiej strony pojawiły się głosy, że marnuje swój talent nie występując za granicą, w największych organizacjach światowego MMA. I właśnie krytycy wojownika bardzo często wyrzucali mu, że nie wyjechał na Zachód w czasach największej eksplozji swojego talentu. Sporo mówiło się o jego potencjalnym kontrakcie ze Strikeforce, dywagowano, czy również UFC zechciałoby mieć Khalidova w swoich szeregach. Polak wybrał starty w KSW. Z biznesowego punktu widzenia był to dobry krok.
Mamed Khalidov stał się rozpoznawalną osobą publiczną. Udzielał wywiadów, wypowiadał się na różne tematy, powstały jego biografie w wydaniu książkowym i jako film dokumentalny. W czasie napiętych nastrojów społecznych dotyczących imigrantów zasugerował bardziej ulgowe podejście do kwestii migracji, czym wywołał niechęć części kibiców o prawicowych przekonaniach. Mimo garstki niechętnych mu osób, zawodnik pozostaje znaną i lubianą osobowością polskiego MMA.
Mimo 38 lat na karku Mamed Khalidov nadal szuka kolejnych okazji, by się wykazać. Po ostatniej porażce z Tomaszem Narkunem ma chęć rewanżu. Czy KSW da mu taką możliwość, czy też przyjdzie na nią trochę poczekać, nadal pozostanie jednym z najciekawszych polskich zawodników MMA, który ma potencjał, by zaskakiwać publiczność i wygrywać walki w bardzo efektowny sposób.