Michał Materla – dlaczego nigdy nie zdecydował się na UFC?
Michał Materla (29-8) – to jedna najbardziej rozpoznawalnych postaci w polskim MMA. Prekursor, żywa legenda tego sportu, były mistrz KSW w wadze średniej. Wiele osób zastanawia się – co by było, gdyby „Cipao” dołączył do UFC…
Początki legendy
Wróćmy do roku 2012. 28-letni Materla po jednej z najlepszych walk w historii polskiego MMA zdobywa pas wagi średniej KSW pokonując Jaya Silvę. Było to jego piąte zwycięstwo z rzędu.
Coraz głośniej mówiło się o transferze utalentowanego Polaka do organizacji UFC. Materla jednak kontynuował karierę u swojego dotychczasowego pracodawcy, gdzie we wrześniu 2013 roku poległ w rewanżu z Silvą. Uspokoiło to nieco plotki na temat odejścia Polaka. W tym okresie, Michał po raz pierwszy wyjechał do USA, gdzie wspólnie z Danielem Omielańczukiem szlifował umiejętności w American Kickboxing Academy. Treningi m.in z Lukiem Rockholdem mocno zmotywowały Berserkera, który miał w perspektywie trzecie starcie z Jayem. Rockhold bardzo pochlebnie wypowiadał się o umiejętnościach Michała. Uważał on, że Szczecinianin powinien walczyć w UFC.
Pierwsza gala w Polsce
Po zwycięstwach – w trylogii z Silvą oraz z Bezerrą. Coraz głośniej mówiło się o potencjalnych angażu ”Cipka”. Frapującym czynnikiem, który miał wpłynąć na decyzję Michała miała być pierwsza gala Ultimate Fighting Championship organizowana w Polsce. „Cipao” odrzucił jednak propozycję walki na gali w Krakowie, ponieważ bardziej interesujące wydawały się pojedynki z Drwalem, a przede wszystkim z Mamedem. Jeśli Materla pokonałby obu, bezsprzecznie zostałby najlepszym zawodnikiem wagi średniej w naszym kraju. Niestety, klęska z Khalidovem mocno pokrzyżowała plany Berserkera.
Problemy z prawem
Po porażce z Khalidovem, Materla odbudował się zwycięstwem z Chmielewskim, a następnym przystankiem był Rousimar Palhares. Nieoficjalnie mówiło się, że jest to eliminator do walki o pas, która odbędzie się na Stadionie Narodowym w Warszawie. „Cipao” wygrał, nokautując brazylijczyka w drugiej rundzie, co odbiło się szerokim echem na całym świecie. W grudniu 2016 roku Szczecinianin został zatrzymany, a następnie tymczasowo aresztowany. Po siedmiu miesiącach Michał wyszedł na wolność. Od razu po zwolnieniu ponownie rozpoczęły się plotki o dołączeniu do UFC, ponieważ dużymi krokami zbliżała się gala UFC Fight Night 118, która odbywała się w Gdańsku. Zawodnikiem, z którym Materla miał zmierzyć się w pierwszej walce dla amerykańskiego giganta był późniejszy pogromca Jana Błachowicza – Thiago Santos.
Obie strony zaakceptowały początkowo warunki, ale w ostatniej chwili lepsza ofertę przedstawiła organizacja KSW, dlatego „Cipao” pozostał z polską organizacją.
Michał w późniejszych wywiadach mówił również, że nie podpisał kontraktu, ponieważ nie chciał być później zblokowany przez swoją niejasną sytuację z prawem.
Ostatnie lata w KSW
Temat UFC umarł śmiercią naturalną. 33-latek ostatecznie został w Polsce. Podczas gali KSW 40 pokonał Paulo Thiago, ale jego kariera – od tego momentu – wyraźnie straciła na dynamice. W kolejnej walce na KSW 42 przegrał ze Scottem Askhamem, co definitywnie przekreśliło jego rewanż z Khalidovem. Od tamtej pory miewał już tylko przebłyski – z Zawadą, Janikowskim czy Iliciem, natomiast przegrał ponownie w walce o pas z Askhamem oraz został znokautowany prze Soldicia. Propozycja z 2017 roku była dla „Cipao” chyba ostatnią możliwością dołączenia do najlepszej organizacji na świecie.
Dzisiaj Michał jest zawodnikiem EFM SHOW, dla której 5 czerwca stoczy walkę na gali w Sofii. My – kibice, możemy tylko żałować, że nie usłyszeliśmy „Do góry łeb” na wydarzeniach UFC – zwłaszcza w Polsce. Jak daleko zaszedłby Cipek, gdyby zdecydował się na walki dla amerykańskiego giganta? Może zabrakło odwagi? Czy Michał spoglądając za kilka lat w przeszłość poczuje niedosyt? Dużo pytań, mało odpowiedzi… Faktem jest jedynie to, że niestety zostanie „tylko lokalnym bohaterm”, a nie jak Błachowicz „światowym”.
Zobacz także:
Po efektownym znokautowaniu Bena Askrena, Jake Paul ma następnego chętnego do walki! To kolejny zawodnik UFC, który chce walki z popularnym youtuberem!
Corey Anderson (15-5) jest przekonany, że Jan Błachowicz (28-8) przegra swój najbliższy pojedynek. Amerykanin uważa, że zdecydują rundy mistrzowskie, w których Brazylijczyk dalej jest bardzo niebezpieczny.