MMA PLNajnowszeKSW“Zawsze chciałem iść w stronę MMA” – Roman Szymański przed historyczną szansą na KSW 48

“Zawsze chciałem iść w stronę MMA” – Roman Szymański przed historyczną szansą na KSW 48

Roman Szymański, który podczas gali KSW 48 zmierzy się o tymczasowy pas mistrzowski z Salahdinem Parnasse, od dziecka był zafascynowany sztukami walki. Szybko zaczął więc realizować swoją pasję również na sali treningowej.

Foto: Fot.: KSW

r

– Na matę trafiłem w wieku dwunastu lat i pierwszym treningiem na jaki poszedłem było MMA. Po kilku tygodniach całość została rozbita na grupy specjalizujące się w brazylijskim jiu-jitsu i boksie. Poszedłem więc dwoma drogami i trenowałem zarówno boks jak i BJJ. Sztukami walki interesowałem się zawsze i bardzo chciałem trenować ten sport. Mój ojciec też był fanem. Razem więc oglądaliśmy gale. To on również popchnął mnie nieco w tym kierunku i zawiózł na pierwszy trening.

Wraz z treningami szybko przyszły pierwsze sportowe sukcesy.

– Już jako junior, mając jakieś piętnaście lat, odnosiłem swoje pierwsze sukcesy w BJJ. Z czasem zacząłem wygrywać również w boksie. Zostałem dostrzeżony i trafiłem najpierw do kadry Wielkopolski, a następnie do kadry Polski. Skupiłem się więc mocno na boksie. Jeździłem na wszystkie zgrupowania i chcąc nie chcą musiałem sobie odpuścić grappling. W kadrze Polski walczyłem jako kadet, junior i młodzieżowiec. Jeździłem na zawody i zdobywałem medale. Po tym jednak jak wziąłem udział, już jako młodzieżowiec, w mistrzostwach Polski, definitywnie skończyłem z boksem. Miałem wówczas osiemnaście lat i  ciągnęło mnie do grapplingu. Zawsze też chciałem iść w stronę MMA i pojawiła się właśnie taka okazja. Boks natomiast mnie do siebie zniechęcił z powodu sposobu sędziowania walk.

1

Początek drogi Romana w zawodowym MMA nie należał jednak do udanych. Dwie pierwsze walki zakończyły się jego przegranymi.

– Wtedy miałem niespełna dziewiętnaście lat. To był początek mojej drogi w tym sporcie, więc nie podcięło mi to skrzydeł. Wtedy też się nie kalkulowało. Ja chciałem po prostu walczyć, a te porażki wręcz zmotywowały mnie do działania.

Efekty takiego podejścia przyszły bardzo szybko, a wraz z wygranymi pojawiła się najważniejsza branżowa nagroda w Polsce, czyli Herakles w kategorii Odkrycie Roku i Walka Roku.

– To był chyba najbardziej rozwojowy etap w mojej karierze. Przyszła pierwsza duża wygrana w starciu z Pawłem Kiełkiem i nagrody od kapituły Heraklesów. Wówczas moja kariera nabrała rozpędu, a ja poczułem, że to jest mój czas.

Roman nie tylko jednak wygrywał, ale zawsze dawał bardzo efektowne i emocjonujące walki. W organizacji KSW zdobył już trzy bonusy za walki wieczoru.

– To wychodzi zupełnie naturalnie. Nie skupiam się na tym, żeby dać piękną walkę. Skupiam się na tym, żeby wygrać, żeby dobrze wszystko ustawić taktycznie. Efekty w klatce wychodzą same z siebie.

1

Teraz natomiast, po trzech wygranych w KSW, Roman Szymański zmierzy się z niepokonanym Salahdinem Parnasse, ale nie skupia się na tym, że jego rywal jeszcze nigdy nie doznał porażki.

– Może gdzieś z tyłu głowy jest to, że on nigdy nie został pokonany. Do każdego jednak rywala podchodzę w taki sam sposób, bo z każdym można wygrać i z każdym można przegrać. W MMA tak wiele aspektów musi poskładać się na to, żeby wygrać walkę, że ostateczny efekt bardzo trudno przewidzieć. Możesz być świetnie przygotowany, a pojawi się jakieś potknięcie i przegrasz. Możesz mieć też gorsze przygotowania, a walka ułoży się dobrze dla ciebie i wygrasz. Na MMA nie można patrzeć przez pryzmat rekordów i tego, kto z kim wygrał. Patrzę więc na rywala indywidualnie i przygotowuję się w taki sposób, żeby jak najlepiej być na niego gotowym.

Szymański jest młodym zawodnikiem. W tym roku skończy dopiero dwadzieścia sześć lat. Nie stara się jednak wybiegać myślami w przyszłość. Skupia się na tym, co tu i teraz.

– Nie myślę o przyszłości. Nawet jakbym chciał się na tym skupić, to nie mogę, bo nie wszystko jest w moich rękach. Jest tak wiele zmiennych, które mogą wpłynąć na przyszłość, że lepiej nie skupiać się na niej. MMA nie jest standardową pracą, w której można w jakiś sposób zaplanować ścieżkę kariery. Nie wyobrażam sobie więc co będzie za rok lub dwa lata.

Do walki Romana Szymańskiego z Salahdinem Parnasse dojdzie już 27 kwietnia, podczas gali KSW 48, która odbędzie się w Lublinie.

[artykuł pochodzi z oficjalnej strony federacji KSW]

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis