Rose Namajunas o Joannie Jędrzejczyk: “Miło nie myśleć o niej przez chwilę”

Drogi Rose Namajunas (8-3) i Joanny Jędrzejczyk (15-2) w ostatnich kilkunastu miesiącach przecięły się dwukrotnie.

Najpierw w listopadzie zeszłego roku “Thug” sensacyjnie znokautowała Polkę już w pierwszej rundzie pojedynku na UFC 217. Jako, że Jędrzejczyk panowała w dywizji przez ponad 2,5 roku i pas straciła dopiero w szóstej obronie to otrzymała ona szansę natychmiastowego rewanżu.

Doszło do niego w kwietniu na UFC 223. Tym razem pojedynek potrwał pełne 25 minut. Sędziowie przyznali jednak jednogłośnie zwycięstwo Amerykance o litewskich korzeniach.

Obecnie najpoważniejszą kandydatką do walki o pas w dywizji słomkowej jest Jessica Andrade (19-6). Brazylijka może się pochwalić serią trzech zwycięstw, w tym ostatnio efektownym nokautem na Karolinie Kowalkiewicz (12-3).

Namajunas jest zadowolona, że po dłuższej przerwie może się zmierzyć z inną rywalką niż była polska mistrzyni. Przyznała to w rozmowie z UFC.com.

“Nie wiem czy cieszę się tytułem tak bardzo jak tym, że nie muszę myśleć o Joannie Jędrzejczyk przez pewien czas. Zawsze będę się cieszyć z tytułu tak długo jak będzie mi dane być w jego posiadaniu. To normalna sprawa. Może któregoś dnia moje drogi i Joanny ponownie się przetną, ale miło nie myśleć o niej przez chwilę.”

Choć wszystko wskazuje, że kolejną rywalką obecnej mistrzyni będzie Andrade to nie wiadomo, kiedy “Thug” powróci do oktagonu. Zawodniczka dochodzi do siebie po urazie szyi. Na dodatek deklaruje, że po ataku na busa w wykonaniu Conora McGegora (21-4) przed UFC 223 przeżywa traumę – boi się wychodzić z domu i uczęszcza na specjalną terapię.

Z kolei Joanna Jędrzejczyk już niedługo spróbuje zdobyć pas w nowej kategorii wagowej. Już 8 grudnia w Toronto zmierzy się z Valentiną Shevchenko (15-3) w pojedynku, którego stawką będzie wakujący pas kategorii muszej. Polka deklaruje jednak, że niezależnie od wyniku grudniowej walki pragnie ponownie zdobyć tytuł mistrzowski w dywizji do 115 funtów.