Tony Zale – „Człowiek ze stali”! Mistrz z polskimi korzeniami
Anthony Florian Zaleski, szerzej znany jako Tony Zale – bokser nieustępliwy, brutalnie obijający korpus rywala. Amerykanin, który pamiętał o swoich polskich korzeniach. Zapisał się na kartach historii jako jeden z najlepszych wojowników wagi średniej. To dwukrotny niekwestionowany mistrz świata, który w 3 pojedynkach 2 razy pokonał samego Rocky’ego Graziano.
Tony Zale jako Anthony Florian Zaleski
„Człowiek ze stali” urodził się w 1913 roku w Gary jako szóste dziecko Józefa i Katarzyny Załęskich – imigrantów zarobkowych z okolic Starego Sącza. Ojciec Antoniego pracował w stalowni, jednak zmarł w wypadku komunikacyjnym, gdy jego syn miał zaledwie 3 lata. Trudna sytuacja rodzinna zmusiła nastoletniego Antoniego do pracy w zakładzie. Młodzieniec uczył się i pracował. Jego dwaj starsi bracia trenowali boks w miejscowym klubie pod opieką Związku Narodowego Polskiego. Antoni poszedł w ich ślady i już niedługo świat miał poznać, kim jest Tony Zale.
Trudne życia zawodowca – Tony Zale nie poddał się i wrócił na ring!
Zawodnik rozpoczął zawodową karierę po 95 amatorskich pojedynkach (wygrał 87 z nich) i czterokrotnym zdobyciu mistrzostwa miasta. Niestety, na skutek nieodpowiedzialnego managera, kariera została zawieszona. Dlaczego? Od czerwca do grudnia 1934 roku Tony Zale zawalczył 21 razy. Mocno wyeksploatowany, bez sił i ochoty do walki skupił się na pracy w stalowni. Wrócił w 1937 roku. Zaczął współpracę z mądrzejszymi trenerami oraz menadżerami i w ciągu 2 lat był w pierwszej dziesiątce światowych rankingów wagi średniej. Wielką sławę przyniósł mu pojedynek z mistrzem świata – Alem Hostakiem. Mimo wielkiej różnicy doświadczenia i dwóch groźnych nokdaunów w pierwszej połowie walki, Tony Zale odniósł ważne zwycięstwo na punkty. To właśnie po tej walce przylgnął do niego pseudonim „Człowiek ze stali” symbolizujący jego wytrwałość i robotnicze pochodzenie. Pierwszy pojedynek z Hostakiem był walką towarzyską. Dopiero w drugiej walce Zale pierwszy raz zdobył tytuł mistrza świata. Tym razem okonał Hostaka przez TKO w 13 rundzie.
Tony Zale jako mistrz
„Człowiekowi ze stali” udało się zunifikować mistrzostwa NBA i NYSAC w pojedynku z Georgiem Abramsem. Zanosiło się na sensację, gdy w pierwszej rundzie Zale był liczony, jednak wojownik podniósł się, walczył dalej i ostatecznie zwyciężył przez jednogłośną decyzję. Wspaniałą passę Zale’a przerwała wojna. Pięściarz na 4 lata rozstał się z boksem, służył w marynarce wojennej. Wrócił dopiero po wojnie.
Po serii zwycięstw zmierzył się z młodym Rockym Graziano. W 1946 roku w obecności 40 tys. widzów faworytem był Graziano, bo był młodym, aktywnym sportowcem, natomiast Zale miał już 33 lata, od 4 lat nie walczył, a nie tak dawno przeszedł zapalenie płuc. Kibice obejrzeli prawdziwą ringową wojnę z wieloma zwrotami akcji. Ostatecznie to Zale znokautował młodego pretendenta w 6 rundzie. Rewanż należał jednak do Graziano. Po kilkunastu ciosach również w 6 rundzie sędzia poddał Zale’a. Graziano udanie bronił pasa w starciu z kolejnymi rywalami, jednak „Człowiek ze stali” nie dał za wygraną. W 3 pojedynku nie dał szans młodemu mistrzowi nokautując go w 3 rundzie i odbierając mu pas mistrza wagi średniej. Trylogia została zwieńczona pięknym pojedynkiem. W ostatecznym rozrachunku górą był Zale z dwoma wygranymi. Zale wrócił na szczyt, jednak nie udało mu się obronić pasa w starciu z Marcelem Cerdanem. Porażka w 11 rundzie przez niezdolność do kontynuowania pojedynku była ostatnią walką w karierze Zale’a.
Tony Zale po zakończeniu kariery
„Człowiek ze stali” nie rozstał się z boksem. Został trenerem i sędzią ringowym. Był aktywy wśród amerykańskiej Polonii. Był zapraszany do Polski, jednak nie ufał komunistycznym władzom i pozostał w Stanach Zjednoczonych. Tony Zale zmarł w 1997 roku przeżywszy 83 lata. Do historii boksu przeszły jego piekielnie mocne uderzenia na korpus, które tak opisywał jeden z rywali Anthony’ego Floriana Zaleskiego:
„kiedy uderzał cię w brzuch, sprawiało to wrażenie, jakby przeszył cię i utkwił w twoim ciele rozżarzony pogrzebacz.”