Perry chce Diaza: Nie ma szans, aby mnie mocno trafił!
Szalony Mike Perry (14-6) nie odpuszcza! Amerykanin poniesiony sobotnim zwycięstwie rzucił wyzwanie w kierunku zawodnika ze ścisłego topu kategorii półśredniej. Trzeba przyznać, że gdy ”Platinum” wchodzi do klatki emocje są gwarantowane.
28 latek w ostatni weekend wystąpił w Las Vegas i nie była to dla niego łatwa walka. Młody prospekt Mickey Gall (6-3) postawił twarde warunki i miał nawet swoje momenty. Ostatecznie Perry wygrał jednogłośną decyzją sędziów. Tym samym przerwał serię dwóch przegranych z rzędu. Mimo, że było czerwone okienko w sherdogu – to jeszcze na długo będziemy wspominać jego bitwę z Vicentem Luque, po której sędziowie wskazali na niejednogłośną decyzję.
Odbudowa Mike’a Parry’ego, będzie walka z dużym nazwiskiem?!
Mike Perry na celownik obrał tym razem Nate’a Diaza (20-12). Wydaje się, że do tego pojedynku będzie ciężko doprowadzić. Choć z medialnego punktu widzenia mogłoby się to okazać sporym sukcesem. Perry jest pewny swego, a w rozmowie z ESPN przekonuje, że nie dałby się mocno trafić w starciu z Diazem.
Myślę, że jest chudy, słaby i mały. Tak jak Mickey Gall. Szanuję to, co zrobił w tym sporcie. Ma dobry grappling oraz jiu-jitsu. Myśli, że umie dobrze boksować i zadaje te słabe, pieprzone ciosy. Nie ma szans na to, aby mnie mocno trafił.
Przypomnijmy, że w kierunku Mike’a ostatnio wyzwanie rzucił David Zawada (17-5) mający polskie korzenie. Takie starcie wydaje się zdecydowanie bardziej realne. ”Sagat” w ostatnim pojedynku walczył o utrzymanie w największej organizacji na świecie. Reprezentant UFD Gym zachwycił swoim występem w Moskwie, gdy już w pierwszej odsłonie poddał Abubakara Nurmagomedova.
Zobacz także:
Obaj mogą pochwalić się dłuższą serią wygranych. Potencjalny zwycięzca będzie bardzo blisko walki o pas KSW
Michał Oleksiejczuk ostatnie dwie walki przegrał przed czasem i postanowił zrobić sobie dłuższą przerwę. ‘‘Lord” planuje wrócić dopiero, gdy zrobi odpowiednie postępy w grze parterowej