MMA PLNajnowszeKSWWszystkie pozytywy KSW 54

Wszystkie pozytywy KSW 54

Kolejna gala Konfrontacji Sztuk Walki za nami. Wydarzenie może nie tak widowiskowe jak lipcowy powrót, ale to ciągle przyzwoita produkcja jak na warunki europejskie. Wiele rzeczy mnie i zapewne część kibiców rozczarowało (rywal Izu Ugonoha chociażby). Ale warto skupić się na kilku aspektach, które albo wypaliły, albo przynajmniej zaskoczyły większość. Oto wszystkie pozytywy KSW 54.

Ziółkowski jak Błachowicz

6 dni. Tyle czasu miał „Golden Boy” na zmianę ustawienia taktycznego. Z eksplozywnego uderzacza jakim jest Maciej Kazieczko, Ziółkowski zaakceptował starcie z najbardziej dominującym mistrzem w historii KSW, mocnym zapaśnikiem Mateuszem Gamrotem. Tym samym Gamrotem, który w walce z Normanem Parkiem pokazał się świetnie od strony bokserskiej, kompletnie rozmontowując Irlandczyka.

Ziółkowski miał zostać zjedzony i wypluty przez podwójnego mistrza. Ta walka miała nie potrwać pełnego dystansu i miała tylko być wisienką na torcie, jaki chciano dać Gamerowi na rzecz domniemanego końca współpracy z KSW. Ostatni przystanek przed wielką karierą.

I nic takiego się nie stało. To nie była łatwa walka Gamera. Ziółkowski bronił się dobrze, bardzo dobrze nawet bym powiedział. W płaszczyźnie uderzanej zwłaszcza świetnie chodziła lewa ręka, dobrze kontrująca ustawiającego się z obu pozycji Gamrota. W drugiej rundzie miał swój moment, kiedy o centymetry chybił bardzo niebezpiecznym kolanem, mogącym odwrócić losy pojedynku. Zapaśniczo też nie można mówić o zniszczeniu – Gamrot zrobił to co do niego należało, wymęczył w obszarze klinczerskim Mariana. Ale patrząc na to, jak mało czasu miał Ziółkowski na zmianę przygotowania na ten aspekt rywala, oczekiwania były o wiele, wiele większe.

W całej swojej postawie Ziółkowski przypominał mi… Janka Błachowicza! Obecny pretendent do pasa wagi półciężkiej w 2016 roku został rzucony na pożarcie Alexandrowi Gustafssonowi. Szwed jednak nie miał łatwej przeprawy, pracujący świetnie w stójce – zwłaszcza prostymi! – Błachowicz zmusił go do używania zapasów. Polak po tym występie więcej zyskał niż stracił. Mam nadzieję że Marian również nie będzie poszkodowanym i dostanie szanse na walkę o pas, już z obozem przygotowanym pod to.

I nie piszę tego wszystkiego by dyskredytować zwycięstwo Gamera w żadnym wypadku. Zrobił dobrą, bezpieczną walkę, nie przegrywając ni jednej rundy. Ale trzeba docenić robotę, jaką wykonał w tej walce Ziółkowski.

Nie taki Chorwat słaby

Wspomniany wcześniej Ziółkowski początkowo nie miał mierzyć się z Gamrotem. Jego rywalem miał być Maciej Kazieczko. Po wypadnięciu Szamila Musajewa, postanowiono wykorzystać „Golden Boya” w walce o pas. Poszkodowany na tym został reprezentant Ankosu MMA Poznań, któremu szukano zastępstwa. Nowym rywalem Kazieczko został nikomu nieznany wcześniej Chorwat – Karlo Caput.

Przed walką ciężko było wskazać kogokolwiek, kto sugerowałby, że Caput to dobry przeciwnik dla Kazieczki. Jego rekord może i był przyzwoity, ale miał na koncie dwóch poważnych rywali – wygraną z doświadczonym zawodnikiem ACB, Rienatem Latifowem, oraz przegraną walkę o pas mistrzowski organizacji EFC z Igeu Kabesą. Oba pojedynki trwały łącznie minutę i siedem sekund. Dodatkowo pojedynek z Kabesą toczony był w limicie wagi piórkowej.

Caput rozpoczął pojedynek od agresywnych prób sprowadzeń. Konsekwentnie dążył do przeniesienia rywala do parteru, a gdy to nie wychodziło, smagał rywala soczystymi ciosami. Na ziemi próbował nawet zajścia za plecy. Końcówka rundy należała już do reprezentanta poznańskiego Ankosu, który zaczął częstować rywala bombami. Gdy po drugiej rundzie wydawało się, że Kazieczko odzyskał wiatr i idzie po pewne zwycięstwo, Caput obalił a potem spróbował bardzo ciasnego duszenia. Kosztowało go to jednak za dużo siły i nie był w stanie już się później bronić.

Nie mniej, gratulacje dla Chorwata. Zaprezentował się naprawdę porządnie. Na tyle, że chciałbym zobaczyć go w KSW raz jeszcze, z porządnym obozem przygotowawczym. Może z Gracjanem Szadzińskim?

Świetni debiutanci

Aż dwie pary debiutujących w KSW zawodników zestawiano na otwarcie gali KSW. I jeśli mam być szczery, to były to jedne z najlepszych występów sobotniego wydarzenia.Zarówno Armen Stepanyan oraz Adam Niedźwiedź zostali zdominowani przez rywali – Sebastiana Rajewskiego oraz Kacpra Koziorzębskiego.

Reprezentant Rajewski team pokazał świetne kombinacje. Mieszał płaszczyzny, świetnie kopał, zwłaszcza ustawiając się z odwrotnej pozycji do rywala. O ile w pierwszej rundzie Ormianin jeszcze próbował rywalizować w aspekcie zapaśniczym – notując kilka ciekawych punktów pracą na siatce oraz obaleniem – tak od drugiej odsłony zbierał cios za ciosem. Dwie dominujące rundy, zasługujące na punktację 10-8.

Nie gorzej wypadł debiut Koziorzębskiego. Reprezentujący barwy Rio Grappling Wrocław zawodnik nie dał szans Adamowi Niedźwiedziowi. Rozbił go w płaszczyźnie uderzanej, nie bał się też chwilowych prób parteru, w których kontynuował rozbijanie dwudziestosześcioletniego grapplera z Katowic. Ostatecznie walka zakończyła się w drugiej rundzie – Koziorzębski obił nogi Niedźwiedzia do stopnia uniemożliwiającego mu podniesienie się z mat na komendę sędziego.

Wrocławianin ma zaledwie dwadzieścia pięć lat. Rajewski jest nieco starszy, ale do trzydziestki trochę mu jeszcze brakuje. Możemy więc zaryzykować stwierdzeniem, że po tych występach są to dobrze rokujący zawodnicy. Koziorzębskiego zobaczyłbym teraz z Tomaszem Jakubcem. Rajewskiego natomiast chętnie zobaczyłbym z Marcinem Wrzoskiem.

Zobacz także:

UFC on ESPN+33 wyniki. Zaskoczeni jakimś rezultatem?

Przedstawiamy pełne wyniki sobotniego UFC. Emocji było sporo

Boom! To nowa era wagi ciężkiej?

Daniel Dubois robi wrażenie. Brytyjczyk odnotował następne efektowne zwycięstwo

Jak walczył Marek Piotrowski?

Zobacz analizę stylu walki naszego mistrza oraz przyłącz się do zbiórki na rzecz jego walki z chorobą!

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis