Dlaczego nie powinno być więcej kategorii wagowych
Za ten tekst, będący krótkim komentarzem, zbierałem się już jakiś czas – gdy Kevin Lee mówił o nowej kategorii wagowej, gdy Diaz z Poirierem mówili o walce o nowy tytuł a wreszcie zabieram się poważniej teraz, widząc Conora walczącego o kolejną kategorię wagową. Bo nowa kategoria wagowa to kuriozum. I jej argumentacja.
Nikt nie każe wam zbijać
Słyszałem to już wiele razy. „Zbijanie wagi jest ciężkie”. Tak jest. Sam amatorsko się kiedyś za to zabrałem i wiem że jest to ciężkie. Ale nikt was do tego nie zmusza. Nie macie tego zapisane w kontraktach. Wasz wybór w jakiej kategorii walczycie. Siebie powinniście winić za katorgę przy zabijaniu wagi. Bo to chęć posiadania większej ilości kilogramów w klatce sprawiła, że chcecie się katować. Zresztą, nawet przy większej ilości kategorii wagowych problem ścinania nie zniknie. Bo zawodników, którzy wybiorą naturalną kategorię będzie mało. Więcej uzna, że skoro jest tyle wag, to można jeszcze więcej wnieść do klatki. Cwaniactwo było zawsze. I trzeba z nim walczyć.
Solucja
Jest skuteczne rozwiązanie problemu. Pokazało je ONE (gdzie zawodnik zmarł w trakcie robienia wagi) a w USA komisja stanu Kalifornia. Ważenia kontrolne. Możesz chodzić tylko 10% powyżej swojej kategorii wagowej. Przekraczanie tej masy skutkuje przesunięciem wagę wyżej. O ile ONE bez ceregieli rzuciło wszystkich zawodników wagę wyżej, o tyle komisja stanu Kalifornia dała sugestie zmiany kategorii 3/4 zawodnikom z karty UFC 227 (co zrobił chociażby Thiago Santos). Notorycznie przekraczanie limitu może skutkować utrudnieniem z uzyskaniem licencji Oczywiście model kalifornijski nie jest obowiązujący dla innych komisji w USA, ani w samym UFC. Ale jeśli więcej zawodników poczuje krew nowej kategorii, UFC będzie musiało jakoś to rozwiązać. A tworzenie nowych kategorii osłabi już istniejące. A na tym stracimy my fani.