MMA PLNajnowszeBohaterowieĆpun, skrzywdzony przez los bokserski mistrz świata Johnny Tapia

Ćpun, skrzywdzony przez los bokserski mistrz świata Johnny Tapia

Matka porwana, zgwałcona, 26 razy dźgnięta śrubokrętem i nożycami. Umierała w szpitalu przez 4 dni. Ojciec dawno zamordowany, nawet nie doczekał narodzin syna. Johnny Tapia ukojenie swoich dramatów znalazł w narkotykach… i w boksie. Zdobywał mistrzostwa świata trzech kategorii wagowych.

Johnny Tapia - mistrz świata trzech kategorii wagowych, Thefightcity.com
Foto: Johnny Tapia, Thefightcity.com

Johnny Tapia od dziecka skrzywdzony przez los

Uliczne gangi, miejskie życie, narkotyki, prawo pięści. W takim otoczeniu żył Johnny Tappia. Mimo to, w Albuquerque (w stanie Nowy Meksyk) pozostał od narodzin aż do śmierci. Los go nie rozpieszczał. Pochodził z meksykańsko-amerykańskiej rodziny. Ojciec został zamordowany nim Johnny się narodził. Przyszły bokserski mistrz świata był wychowywany przez matkę. Pewnego dnia 8-letniego Johnny’ego obudziły krzyki. Jego matka była przywiązana do samochodu. Dziecko próbowało szukać pomocy wśród ludzi z sąsiedztwa, jednak nikt mu nie uwierzył. Później policja odnalazła przy drodze nieprzytomną, zgwałconą matkę z 26 ranami kłutymi. Została zabrana do szpitala i zmarła po 4 dniach nie odzyskując przytomności. Johnny Tapia był wychowywany przez dziadków.

Boks ucieczką od dramatów dzieciństwa i nadzieją na przyszłość

Johnny Tapia rozpoczął bokserskie treningi już w wieku 9 lat. Wychowywał się w złym otoczeniu, w niedostatecznych warunkach mieszkaniowych. Mieszkał z dziadkami i z 8 kuzynami. Jako młodzieniec był zabierany przez dziadka i wujków do lokalnych knajp, gdzie walczył z innymi zawodnikami, podczas gdy rodzina zajmowała się zarabianiem pieniędzy obstawiając jego pojedynki. Twarda i brutalna szkoła nie złamała Johnny’ego. Jako amator 5 razy zdobył stanowe „Złote Rękawice”, dwukrotnie był najlepszy na szczeblu państwowym. Przeszedł na zawodowstwo w 1988 roku, w wieku 21 lat.

Johnny Tapia – „Mi vida loca” – zawodowa kariera wojownika

Pierwszy zawodowy pojedynek zakończył się remisem, jednak kolejnych 21 walk było zwycięskich. Johnny Tapia przyjął pseudonim „Mi vida loca”, co znaczyło „Moje szalone życie”. I w istocie takie ono było. W ważnym momencie kariery wpadł na kontroli antynarkotykowej. Uzależnienie od kokainy zastopowało jego rozwój na blisko 3,5 roku. Po powrocie odbył 4 zwycięskie walki i w 1994 roku zdobył mistrzostwo WBO w wadze junior koguciej. Niespełna 3 lata później w wygranym pojedynku z Dannym Romero zunifikował pasy zdobywając mistrzostwo IBF w tej samej kategorii.

Johnny Tapia po dwóch kolejnych wygranych pojedynkach zapragnął nowych wyzwań. Przeniósł się do kategorii koguciej. Uległ w walce o pas z Paulie Ayalą, był załamany (próbował popełnić samobójstwo), jednak spróbował jeszcze raz zdobyć mistrzostwo po kilku miesiącach. Tym razem właścicielem pasa był Jorge Eliecer Julio. Tapia pokonał go jednogłośną decyzją. Mistrzostwem nie nacieszył się zbyt długo, bo po pierwszej udanej obronie znów zmierzył się i przegrał z Paulie Ayalą kontrowersyjną decyzją sędziów. Tapia nie poddawał się.

Znów przeszedł do wyższej kategorii i znów osiągnął szczyt. Pokonał Manuela Medinę zdobywając pas IBF w wadze piórkowej. Kilka miesięcy później został go pozbawiony, bo zamiast bronić tytułu wolał zawalczyć z Marco Antonio Barrerą (ze względów finansowych). Przegrał na punkty jednogłośną decyzją. Z czasem przyszło zawahanie formy. Serie zwycięstw przeplatane porażkami… W końcu Tapia zapowiedział zakończenie kariery. W ostatniej walce pokonał na punkty Evaristo Primero.  Niecałe trzy tygodnie później był bliski przedawkowania, był w stanie krytycznym, jednak przeżył. Wrócił do treningów, miał walczyć, jednak albo nie udawało się ustalić kontraktu, albo powrót uniemożliwiało kokainowe uzależnienie. Ostatecznie Tapia powrócił na ring w 2010 roku i odbył jeszcze 3 zwycięskie pojedynki (ostatni w czerwcu 2011 roku).

Życie prywatne, wzloty, upadki i naturalna śmierć w młodym wieku

Johnny Tapia miał myśli samobójcze, niejednokrotnie próbował się zabić. W młodości zadawał się ze środowiskiem gangsterskim. Cudem uniknął śmierci, gdy jego auto zostało ostrzelane przez lokalnych przestępców. Mimo wielu życiowych upadków, zawsze udawało mu się podnieść i osiągnąć sukces. Miał żonę i trójkę dzieci. Napisał autobiografię „My vida loca”, w której przestawił swoje „szalone życie”. Próby samobójcze, przedawkowania, organizm na skraju wytrzymałości i gangsterskie porachunki nie zakończyły życia wojownika. Johnny Tapia zmarł w wieku 45 lat. Przyczyna była naturalna – zawał serca.

Johnny Tapia pytał – „Mam szczęście czy pecha?”

Tragiczne życie niezwykłego wojownika trudno opisać w jednym artykule. Najlepiej podsumowuje je fragment wstępu jego autobiografii „My vida loca”:

„Nazywam się Johnny Lee Tapia. Urodziłem się w piątek trzynastego, w piątek w lutym 1967 roku. Od tego dnia nie wiem, czy to przynosi mi szczęście czy pecha. Gdy miałem osiem lat, widziałem morderstwo na mojej matce. Nigdy nie poznałem ojca. Został zamordowany nim się urodziłem. Byłem wychowany jak pit bull. Wychowany, by walczyć do końca. Cztery razy byłem uznany martwym, cztery razy byłem bliski śmierci. Ale przeżyłem i miałem wszystko. Byłem bogaty i wszystko straciłem. Byłem sławny i niesławny. Pięć razy zdobywałem pasy mistrza świata. Powiedz mi. Mam szczęście czy pecha?”

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis