To nie powinno się wydarzyć! Bratkowicz: Mnie i moim bliskim życzono śmierci!
Wydarzenia z ostatnich dni pokazują jak niebezpieczne mogą być niepotwierdzone pomówienia i fake newsy. Ofiarą takich oskarżeń padł w ostatnich dniach zawodnik K1, Maksymilian Bratkowicz.
Wydarzenia, które spowodowały całą sytuację odbyły się w środę 28 października podczas protestów we Wrocławiu. Przeciwnicy marszu zaatakowali jedną z dziennikarek relacjonujących protesty. Całe zajście wywołało burzę w internecie, a internauci próbowali zidentyfikować napastnika. Jeden z komentatorów skierował podejrzenie na Michała Bratkowicza, zawodnika GymFight.
Pomówienie szybko obiegło całą Polskę, a Bratkowicz stał się ofiarą słownych ataków. O wydarzeniach z ostatnich dni zawodnik opowiedział w rozmowie z portalem Onet Sport. Jak przyznał, o całym zajściu dowiedział się dopiero następnego dnia rano.
Wstałem z łóżka, poszedłem do drugiego pokoju, aby sprawdzić, o co tak naprawdę chodzi. Włączyłem internet, przyszło mi tysiące powiadomień. Wylało się na mnie wiadro pomyj. Mnie i moim bliskim życzono śmierci. Pod zdjęciem mojego dziecka pisano: „Rośnie mały bękart. Niech w przyszłości spotka go to samo, co napadniętą kobietę”.
Michał Bratkowicz przyznał, że najbardziej bolą go komentarze skierowane w kierunku jego najbliższych.
Ja mam nerwy ze stali i nie przejmuję się tym, co ludzie piszą. Dotknęło to jednak moich najbliższych: narzeczoną, mamę, siostrę. Każdy z nich miał różne groźby. Zależy mi, aby ich obronić.
Sprostowanie i przeprosiny
Portal, z którego strony wypłynęło oskarżenie wobec Bartkowicza dość szybko opublikował sprostowanie i przeprosił sportowca.
W poczuciu odpowiedzialności za swoje działania chciałbym:
– Wyrazić swoje ubolewanie i przeprosić Pana Maksymiliana Bratkowicza za wyrządzone krzywdy
– Dokonać wpłaty na rzecz jego zbiórki
– skierować na drogę sądową pozwy przeciwko informatorom, którzy udzielili szkodliwej i, jak widać, skoordynowanej akcji dezinformacyjnej oraz zażądać od nich rekompensaty w wysokości 50000 zł odszkodowania na osobę. Całość zasądzonej kwoty przekażę na dowolny wskazany przez Maksymiliana Bratkowicza cel.
Mimo opublikowanych przeprosin, Bratkowicz przyznaje, że jego wizerunek bardzo ucierpiał w wyniku rzuconych oskarżeń. Zawodnik odniósł się do nich w specjalnym oświadczeniu.
Chciałem zdementować i jasno podkreślić, że nie mam nic wspólnego z sytuacją, która wydarzyła się wczoraj na strajku kobiet. Zostałem bezczelnie oczerniony poprzez różne portale internetowe, jako że pobiłbym jakąś kobietę. Zostało nadszarpnięte moje dobre imię, mój dobry wizerunek jako sportowca, a także wizerunek mojego klubu. Odpowiednie pisma zostaną wystosowane do osób, które mnie oczerniały.
Zobacz także:
Maks Bratkowicz miał ostatnio problem. Spadła na niego krytyka za coś w czym nie brał nawet udziału…
To już przesada? Polski Ken zgłasza gotowość do walki. Michał Przybyłowicz chętnie zawalczy w FAME MMA