Patryk Likus przed KSW 65 o początku przygody ze sportem: Byłem małym łobuzem…
Patryk Likus, młody i utalentowany zawodnik, podczas gali KSW 65 wejdzie do okrągłej klatki po raz drugi w karierze i liczy, że wykona kolejny ważny krok po trudnej drodze do wejścia na szczyt świata mieszanych sztuk walki.
Patryk od dziecka lubił sport, grał w piłkę nożną, przez chwilę trenował też aikido, ale na poważnie wszedł do świata sztuk walki w wieku 10 lat.
– Byłem małym łobuzem i mama chciała mnie zaciągnąć na jakieś zajęcia, żebym mógł rozładować nadmiar energii – wspomina Patryk. – Akurat wtedy poznała się z moim ojczymem, który był trenerem zapasów i na salę trafiłem właśnie do niego. Spodobało mi się od pierwszych zajęć, więc szybko złapałem bakcyla, a po tygodniu treningów pojechałem na pierwsze zawody i nawet wygrałem jedną walkę. Właśnie wtedy stwierdziłem, że sporty walki są tym, co mi się podoba.
W zapasach Patryk dwukrotnie sięgnął po tytuły wicemistrza Polski oraz siedmiokrotnie mistrza Śląska. Ostatecznie jednak wybrał inną drogę w sporcie – zdecydował się na MMA.
– Gdy nabawiłem się kontuzji barku, miałem długą przerwę od zapasów. Ostatecznie ta dyscyplina zaczęła mnie też nieco nudzić. Nie za bardzo miałem z kim trenować, straciłem więc do tego zapał. Zawsze jednak słyszałem, że w MMA zapasy to podstawa i że warto spróbować. Dopiero, gdy poszedłem na treningi MMA, poczułem czym jest prawdziwa pasja. Poczułem, że można się w coś wciągnąć tak bardzo, że nie chce się wychodzić z sali treningowej, że można trenować dwa razy dziennie, po pięć razy w tygodniu i kochać to, co się robi. Odchodząc z zapasów wiedziałem, że muszę postawić sobie jasny cel. Czułem, że wchodząc na poważniej do MMA rzucam się na głęboką wodę, ale uważałem, że jak się w coś angażować, trzeba to robić na sto procent, a nie na pół gwizdka.
W amatorskim MMA Patryk wygrał dziesięć z piętnastu pojedynków. Zdobył brązowy medal mistrzostw Polski i dołożył do rekordu trzy wygrane w półzawodowych bojach. Pierwszą w pełni zawodową walkę stoczył w tym roku na gali KSW 59 i pokonał Cypriana Wieczorka.
Teraz Patryk szykuje się do boju na gali KSW 65, która odbędzie się w Arenie Gliwice, przy udziale publiczności.
– Przed występem z tysiącami kibiców na trybunach odczuwam motywację i stres. Jest mi jednak dobrze ze stresem, bo nic innego tak nie motywuje. Już w trakcie walki jestem tak skupiony, że nie odczuwam tego, co dzieje się na hali, ale samo wyjście przed taką publicznością da na pewno pokaźny zastrzyk adrenaliny. Pamiętam jak jeszcze jako kibic oglądałem galę KSW 52 w Gliwicach i słyszałem ryk ludzi na trybunach, pomyślałem wówczas, że fajnie byłoby kiedyś zawalczyć w takiej atmosferze, przy takiej publiczności i to marzenie teraz się ziści.
Podczas gali KSW 65 rywalem Patryka będzie Luke Santarelli. Polak szykując się do boju, dogłębnie przeanalizował styl walki rywala.
– Staram się dobrze analizować i nie lekceważyć rywali. Luke jest bardzo przekrojowym zawodnikiem, odnajduje się w zapasach, stójce i parterze. Ma też bardzo dobre zapasy ofensywne, a jego bazą jest tajski boks. Nie boi się bić w stójce, nie boi się iść w zapasy, ma świetną kondycję, wydolność i siłę. Szykuję się więc na duże wyzwanie i mocny bój.
Dziś Patryk jest na początku swojej zawodowej drogi i chce systematycznie piąć się na sportowy szczyt.
– Nie chcę za daleko wybiegać w przyszłość, ale mam nadzieję, że być może za dziesięć lat, będę na sportowym szczycie. To jednak dopiero początek mojej drogi. Chcę toczyć kolejne walki i zbierać doświadczenie.
Patryk Likus i Luke Santarelli zmierzą się z sobą podczas gali KSW 65, która odbędzie się już 18 grudnia w Arenie Gliwice.
[artykuł pochodzi z oficjalnej strony Federacji KSW]
Zobacz także:
To nie koniec wpisów Mirosława Oknińskiego na facebooku. Uznany trener postanowił zdradzić, dlaczego zakończył współpracę z braćmi Oleksiejczuk. Jest to duże zaskoczenie, bo przecież Cezary i Michał zdobywali ostatnio znaczne sukcesy pod skrzydłami Oknińskiego.
Ta informacja zaskoczyła wszystkich. Mirosław Okniński za pomocą facebooka zdradził, że kończy współpracę z braćmi Oleksiejczuk, którzy w ostatnim czasie pod jego skrzydłami odnosili znaczące sukcesy. To nie koniec, ponieważ Okniński zapowiedział, że nie będzie u niego trenował również Robert Bryczek oraz Bartosz Szewczyk.