Mariusz Pudzianowski o przegranej Kownackiego: Czasami trzeba się potknąć!
Nie tak powrót na ring wyobrażał sobie Adam Kownacki. Sobotniej nocy polski pięściarz uległ Robertowi Heleniusowi podczas gali Fury vs Wilder 3 w Las Vegas.
Starcie z Finem w 2020 roku miało być przepustką do walk ze ścisłą czołówką wagi ciężkej. Nieoczekiwanie jednak, Helenius okazał się przeszkodą nie do przejścia, zwyciężając ten pojedynek przez techniczny nokaut w 4. rundzie. Pięściarz z Łomży długo przygotowywał do rewanżu, który nastąpił półtora roku po pierwej walce. Niestety tym razem to również Helenius wyszedł z ringu z tarczą.
Kownacki od początku starcia śmiało wchodził w półdystans, starając się atakować rywala ciosami na korpus. Presja Polaka spotykała się z twardymi odpowiedziami Fina, który korzystając z przewagi zasięgu rozbijał obronę „Baby Face’a” potężnymi prostymi. To w wyniku tych uderzeń, Kownacki doznał pęknięcia oczodołu – kontuzji, która sprawiła, że od końca pierwszej rundy nie widział na lewe oko. Miało to niebagatelny wpływ na dalszy przebieg starcia. Pojedynek został przerwany w szóstej odsłonie. Mimo że początkowo wydawało się, że powodem zakończenia jest dyskwalifikacja za ciosy poniżej pasa, to ostatecznie sędzia ogłosił techniczny nokaut na zawodniku z Łomży.
Porażka Adama Kownackiego podzieliła (co niezbyt zaskakujące) polskie środowisko sportów walki. Z jednej strony pojawiają się głosy, które namawiają „Baby Face’a” do zakończenia kariery, z drugiej zaś kierowane są słowa wsparcia. Do drugiej grupy zalicza się Mariusz Pudzianowki, który skierował do pięściarza następujące słowa:
Cholera, stawiałem na Adama… No coś tam, coś tam chłopakowi nie idzie, ale co by nie było, jestem zawsze za swoimi chłopakami. Adam, głowa do góry! Jeżeli oglądasz mnie – wszystko musi pomału, do przodu. Czasami trzeba się potknąć.
Zobacz także:
Marina Rodriguez wyjaśniła, dlaczego jej zdaniem dominująca niegdyś w wadze słomkowej Joanna Jędrzejczyk powinna zostać usunięta z rankingu.
Pojedynek Bombardiera z Mariuszem Pudzianowskim cieszy się ponownie dużym zainteresowaniem. Senegalski król zapasów po raz drugi przyjedzie do Polski, jednak tym razem kibice mają nadzieje, że zobaczą wreszcie Bombardiera w klatce organizacji KSW.