Federacja KSW przypomina historię legendy – oto Mamed Khalidov [WIDEO]
Mamed Khalidov już w grudniu stoczy swój 46. pojedynek w zawodowym MMA. Gdy zaczynał przygodę z tym sportem, nic nie wskazywało na to, że zajdzie w nim na sam szczyt, a na początku drogi pojawił się nawet moment, w którym Khalidov myślał o rezygnacji z walczenia.
Gala XTB KSW 77 jest już wyprzedana. Bilety na XTB KSW 78 w sprzedaży na eBilet.pl
Historia Mameda Khalidova to nie tylko historia żyjącej legendy świata mieszanych sztuk walki, ale również historia rozwoju tej dyscypliny sportu w Polsce. Początki Mameda w MMA sięgają bowiem roku 2004. Natomiast początki przygody związanej ze sztukami walki to jego czasy szkolne. Jeszcze mieszkając w Czeczeni Mamed trenował amatorsko kung-fu i karate, ale dopiero w Polsce zaczął rozwijać się mocniej w świecie sportów walki.
– Tak naprawdę dopiero gdy przyjechałem do Olsztyna zacząłem między zajęciami na studiach chodzić na taekwondo i zapasy – wspomina Mamed. – Robiłem to jednak po prostu dla siebie, żeby być w formie. Natomiast samo MMA od zawsze bardzo mi się podobało. Gdy więc w 2003 roku w Olsztynie otworzył się klub Arrachion, od razu do niego poszedłem i mając 23 lata przeszedłem na zawodowstwo.
Cały czas sporty walki były jednak głównie jego pasją, a nie zawodową drogą życia. Początek profesjonalnych konfrontacji nie był też łatwy, Mamed przegrał w debiucie przez techniczny nokaut, a w drugim starciu został poddany. Kolejne trzy pojedynki przyniosły same wygrane, ale we wrześniu roku 2005 Mamed ponownie musiał uznać wyższość przeciwnika. To wówczas pojawiły się myśli o rezygnacji z kariery w MMA.
– Po trzeciej przegranej walce na Litwie myślałem nawet, żeby zrezygnować. Na szczęście miałem przy sobie mądrych trenerów, którzy powiedzieli mi, że to jest dopiero początek i dopiero uczymy się tego sportu. MMA przecież wówczas raczkowało, a ja wcześniej zawodowo nie startowałem w żadnym sporcie. Później zacząłem wygrywać i w ogóle nie zdawałem sobie sprawy, że to w przyszłości tak bardzo się rozwinie. Na początku cieszyłem się tym sportem, tym, że trenuję. To była moja pasja. Oddawałem całe serce tej dyscyplinie. Oczywiście nie byłem z tym wszystkim sam. Dzięki Bogu trafiłem na fajnych ludzi dookoła. Była więc moja rodzina i trenerzy, którzy pomogli mi w tym, aby wytrwać i dalej to robić. To wszystko przyniosło później swoje owoce.
Trzecia przegrana okazała się jednak punktem zwrotnym w karierze Mameda, który w kolejnych pojedynkach coraz mocniej pokazywał na co go stać i przez następne cztery lata pozostawał niepokonany. W tym czasie stoczył 18 bojów, z których 17 wygrał, a jeden zremisował.
W KSW Mamed zadebiutował w roku 2007 i dwa lata później zdobył pas mistrzowski organizacji w kategorii półciężkiej.
– Po raz pierwszy właściciele KSW widzieli mnie, gdy walczyłem podczas gali w Poznaniu. Maciek i Martin słyszeli o mnie wcześniej, a że szukali zawodników do KSW, przyjechali zobaczyć na żywo moją walkę. Wówczas się jednak nie poznaliśmy. Jeśli dobrze pamiętam, pierwsze spotkanie nastąpiło po kolejnej walce w Warszawie. Po starciu podszedł do mnie Maciek Kawulski i zaproponował współpracę. Od tamtej pory zaiskrzyło i tak jest do dziś.
Po zdobyciu pierwszego pasa KSW mistrz wyruszył na podbój Japonii, gdzie szybko rozprawił się z dzierżącym tytuł mistrzowski organizacji Sengoku, Jorge Santiago. Sama walka o pas odbyła się jednak dopiero w trakcie rewanżu, który po pięciu rundach zakończył się przegraną Mameda na punkty. Później przyszedł czas na zmianę kategorii wagowej i powrót do zwyciężania. Mamed zwakował tytuł wagi półciężkiej i zaczął rywalizować w kategorii średniej. Od roku 2010 do 2017 Khalidov ponownie płynął na ogromnej fali tryumfów. Stoczył i wygrał 14 pojedynków. Zdobył mistrzowski pas wagi średniej i pokonał Borysa Mańkowskiego w niesamowitej konfrontacji dwóch mistrzów KSW, do której doszło podczas gali Colosseum na PGE Narodowym. Był to jednak ostatni tryumf Mameda przed trudniejszym okresem w karierze.
W marcu roku 2018 Tomasz Narkun, ówczesny mistrz wagi półciężkiej, przerwał zwycięski pochód Mameda przez klatki MMA.
Kilka miesięcy później doszło do rewanżu.
– Chcę spróbować jeszcze raz – mówił wówczas Mamed. – Właśnie to starcie obudziło we mnie mocną chęć rywalizacji, takiej typowo sportowej. Teraz tylko to mnie interesuje. To, co zawsze najbardziej kochałem, czyli rywalizacja sportowa.
Niestety w drugim pojedynku Mamed ponownie musiał uznać wyższość Tomasza w klatce. To przechyliło czarę goryczy i Khalidov ogłosił zakończenie sportowej kariery.
– Ściągam te rękawice – powiedział Mamed zaraz po walce. – Jak się było tyle lat na szczycie, to już jest mi teraz ciężko. Nikt o tym nie wiedział, ani mój sztab, ani koledzy. Nadszedł czas młodych zawodników.
Ogień rywalizacji, który do tej pory płonął w sercu Mameda nie wygasł jednak do końca. W roku 2019 Khalidov niesiony wsparciem fanów zdecydował się na powrót do rywalizacji, a ogłaszając swoją decyzję napisał w mediach społecznościowych:
– To wasze głosy niosły mnie ostatnie 15 lat. To dla was powrócę tam, gdzie moje miejsce – do klatki … klatki MMA.
Wracając do klatki Khalidov zmierzył się z mistrzem wagi średniej, Scottem Askhamem i został przez niego pokonany. Wówczas po raz pierwszy w Mameda rekordzie pojawiły się trzy przegrane pojedynki z rzędu i wydawało się, że być może fenomen jego postaci wraz z wiekiem z wolna zanika.
Rok później doszło jednak do rewanżu, w którym fani ponownie zobaczyli to, czym Mamed zachwycał ich przez lata. Drugie zderzenie Scotta Askhama z Mamedem Khalidovem było nie tylko walką wieczoru gali KSW 55, ale też bojem mistrzowskim o pas wagi średniej. Tym razem Mamed nie dał najmniejszych szans rywalowi i błyskawicznie znokautował go pięknym kopnięciem z wyskoku. Po tym ciosie Scott padał na matę, a Khalidova właśnie tam dokończył ciosami dzieła zniszczenia. Tym samym Mamed powrócił na tron wagi średniej organizacji KSW i udowodnił, że mimo 40 lat, nadal ma w sobie ten błysk, którym przez lata zachwycał kibiców.
W kolejnym pojedynku Khalidov podjął się kolejnego ogromnego wyzwania i stanął w szranki z fenomenalnym Roberto Soldiciem, mistrzem wagi półśredniej. Bój rozegrał się na przestrzeni dwóch rund i od początku czuć było, że nokaut wisi w powietrzu. Mamed i Roberto dali fantastyczny pojedynek z mocnymi akcjami stójkowymi. W końcu obaj zawodnicy poszli na otwartą wymianę, w której Roberto trafił potężnym lewym Mameda i brutalnie dokończył akcję już na macie. Po starciu Mamed z połamanymi kośćmi twarzoczaszki trafił na stół operacyjny.
Rok od ostatniej walki i ciężkich urazów doznanych w boju Mamed ponownie wejdzie do okrągłej klatki. Tym razem spróbuje swoich sił w wadze ciężkiej i zderzy się z Mariuszem Pudzianowskim w największym pojedynku w historii organizacji KSW. Czy uda mu się jednak pobić kolosa z Białej Rawskiej? Przekonamy się 17 grudnia podczas gali XTB KSW 77.
Mamed Khalidov od blisko 20 lat rywalizuje w mieszanych sztukach walki i oczarowuje fanów fenomenalnymi umiejętnościami. Z wiekiem nie tylko nie stracił swego blasku, ale też nadal przyciąga spojrzenia kibiców, którzy tłumnie oglądają jego kolejne walki. Mamed zapowiada też, że czuje, iż za jakiś czas może ponownie podjąć się próby odzyskania mistrzowskiego pasa wagi średniej. Historia prawdziwej legendy MMA dalej więc pisze się na naszych oczach.
[artykuł pochodzi z oficjalnej strony Federacji KSW]
Zobacz także:
Na kanale Super Lutas głos zabrał były mistrz Glover Teixeira (33-8). Brazylijczyk nie ukrywa, że jest zirytowany całą sytuacją. 43-latek uważa, że jego rewanż z Janem Błachowiczem (29-9) byłby zdecydowanie lepszy niż starcie naszego reprezentanta z Magomedem Ankalaevem (18-1).
Wygląda na to, że wreszcie doczekamy się debiutu “Bonesa” w wadze ciężkiej! Wg informacji portalu MMAjunkie.com, Jon Jones wróci do oktagonu największej organizacji MMA na świecie już 5 marca na gali UFC 285 w Las Vegas.