Szczegółowa analiza techniczna walki Stipe Miocic vs. Alistair Overeem
Wrzesień jest w tym roku miesiącem wyjątkowo mocno „nafaszerowanym” interesującymi eventami.
Jedną z takich gal, z pewnością będzie zaplanowane na 10-ego września 2016 roku UFC 203.
Na Quicken Loans Arena w Cleveland, w stanie Ohio w USA, zobaczymy starcie o pas najwyższej kategorii wagowej UFC, którego bronić ma obecny mistrz – Amerykanin chorwackiego pochodzenia – Stipe Miocic. Na przeszkodzie stanie mu największa gwiazda K-1 poprzedniego 10-lecia, czyli powracający na szczyt rankingów – Holender Alistair Overeem.
Starcie tych dwóch Panów jest o tyle ciekawe, że obydwaj są niesamowicie groźnymi strikerami. I choć Miocic jest poukładanym zapaśnikiem, a Overeemowi nie brakuje poddań w swoim rekordzie – zdecydowaną większość swoich walk, w ostatnim czasie, wygrywali przez uderzenia. Dzięki temu rysuje nam się pewien obraz, który postaramy rozłożyć na kawałki, a także ocenimy szanse obydwu zawodników w tym mistrzowskim pojedynku.
STIPE MIOCIC (15-2):
Fighter z Independence w Ohio, jest doświadczonym zapaśnikiem amerykańskiej NCAA Division 1, jak również amatorskim mistrzem USA w boksie. Obecny mistrz wagi ciężkiej pojawił się w UFC pod koniec 2011 roku i na początku jeszcze nic nie wskazywało na to, aby Stipe miał umiejętności na poziomie czołówki wagi ciężkiej.
Joey Beltran wytrwał z Miociciem 3 rundy, podczas debiutu Amerykanina w największej organizacji, ale już następne dwie walki pokazały trochę więcej z arsenału zawodnika Strong Style Fight Team.
Po debiucie, moc jego pięści boleśnie odczuli Phil De Fries i Shane Del Rosario. I choć Stefan Struve zatrzymał Miocicia w kolejnym pojedynku, to Amerykanin był już na odpowiednim torze do topu dywizji ciężkiej.
Chłodny prysznic od Holendra, spowodował odpowiednie zmiany w taktyce Miocicia i rzec by można, że Amerykanin już od tamtej pory wspinał się konsekwentnie na szczyt heavyweight.
Pokonanie po kolei Roya Nelsona, Gabriela Gonzagi i Fabio Maldonado, otworzyło dla Stipe drzwi do ścisłej czołówki, gdzie uległ po 5-cio rundowej batalii – Juniorowi Dos Santos. Od tamtej pory, Miocic wyciągnął jeden konkrenty wniosek – nie pozostawiać decyzji sędziom. Idąc tym tropem, Amerykanin kolejne 3 walki wygrał nokautując rywali przed czasem, wliczając w to ostatnie skończenie na Fabricio Werdumie, kiedy to zdobył pas wagi ciężkiej UFC.
Arsenał technik, które tworzą z Miocicia mistrza heavyweight, jest nie tyle skomplikowany, co bardzo skuteczny. Amerykanin większość czasu spędza w stójce, gdzie jego „granitowa” szczęka jest w stanie znieść najcięższe wymiany, jak choćby w walce z „kowadłorękim” Markiem Huntem:
Defensywne zapasy obecnego championa, pozwalają mu na kontrolowanie płaszczyzny, w której rozgrywa się walka. Aktualny mistrz wagi ciężkiej, często porusza się na boki i schodzi z ofensywnej linii ataku przeciwnika, co daje mu możliwość do kontry, która w jego wykonaniu, jest więcej, niż skuteczna:
W poprzednim starciu o mistrzostwo UFC, Stipe pokazał, że jest niesamowicie czujny i groźny nawet na wstecznym, czym udowodnił swój piekielnie mocny atut, czyli kontratak:
Zawodnik o chorwackich korzeniach, ma wysoką skuteczność obaleń, a przy tym sprawnie broni każdej próby przeniesienia walki na ziemię przez rywala. Jeśli jednak walka trafia na matę, Amerykanin umiejętnie kontroluje przeciwnika i atakuje długimi, mocnymi seriami ciosów, po których wstaje do stójki, aby nie narażać się na próby poddań, jak np. w walce z Gabrielem Gonzagą:
W sytuacjach, w których to Miocic znajduje się na plecach, stara się od razu wrócić na nogi i kontynuować walkę w stójce.
Łokcie, młotki i potężne ciosy proste, są największą bronią w parterze aktualnego mistrza dywizji ciężkiej.
W całej swojej karierze Stipe nie wygrał ani razu przez duszenie czy dźwignię, więc ciężko spodziewać się jakiegoś przełomu w walce z dużo bardziej doświadczonym parterowo – Alistairem Overeemem. Jednocześnie Amerykanin nie był jeszcze nigdy poddany w swojej historii zawodowych walk mma.
W stójce – Stipe atakuje głównie ciosami prostymi i nierzadko uderza serią nawet 4 czy 5 ciosów, jak np. w walce z Royem Nelsonem:
Trzeba przyznać, że obecny champion potrafi mocno uderzyć i łatwa do naruszenia szczęka „The Reem’a” może nie przetrwać spotkania z pięściami mistrza. Skalpy w postaci Maldonado czy przede wszystkim Marka Hunta, pokazują jak wiele jest w stanie znieść Amerykanin, a prócz tego znokautować kogoś tak twardego, jak wspomniani dwaj ciężcy:
„Chorwacki” Amerykanin robi duży pożytek ze swoich łokci – zarówno w parterowym ground-and-pound, jak i w ofensywnych kombinacjach w klinczu pod siatką:
Stipe jest typem zawodnika lubiącego walczyć z kontry, co w spotkaniu z cofającym się Overeemem może wywołać zupełnie inny scenariusz tej walki. Kwestią czasu będzie, który z zawodników zaatakuje pierwszy i pójdzie za ciosami do przodu, a który będzie uciekać do klinczu czy obalenia.
ALISTAIR OVEREEM (41-14-1NC):
Holenderski „Demolition Man” – czyli Alistair Overeem, były mistrz K-1, Strikeforce i główny pretendent do pasa mistrzowskiego wagi ciężkiej UFC, jest w upragnionym momencie swojej długiej i barwnej kariery. Od lat, Overeem miał na celowniku walkę o najwyższy laur amerykańskiej organizacji, jednak wiele jego wpadek pokrzyżowało mu ten plan. Ostatecznie Holender wrócił na zwycięskie tory i pierwszy raz w swojej karierze ma szansę zdobyć swój najważniejszy pas w karierze.
Głównym atutem Overeem’a, jest jego znakomity zestaw kopnięć i uderzeń, które zdołał przetestować niegdyś wielokrotnie w formule K-1, gdzie dzierżył tytuł mistrza. „The Reem” pokazał swoją moc już w debiucie w UFC, gdzie nękał Brocka Lesnara potężnymi kolanami i kopnięciami na wątrobę:
Kolejne walki fightera trenującego u Grega Jacksona, pokazały jego nonszalancję i zbytnią pewność siebie, co przełożyło się na lekceważenie rywali i idące za tym skutki.
Nokauty z rąk Antonio Silvy i Travisa Browne’a mocno naruszyły reputację znakomitego strikera w UFC, a kolejna przegrana – z Benem Rothwellem – pokazała, że „The Reem” musi poważnie „przemeblować” swoje podejście mentalne do treningu, jak i samej walki. Te 3 przegrane pojedynki zmieniły coś w psychice Holendra i od tamtej pory „Demolition Man” odniósł cztery zwycięstwa – z czego trzy przez nokaut. W drodze po titleshota, odprawiał kolejno: Struve’a, Nelsona, JDS i Arlovskiego. W tych pojedynkach „The Reem” wykazał się niezwykłą cierpliwością i perfekcyjnie wykonywaną taktyką, którą warto wspomnieć, ustala jeden z najlepszych trenerów w USA – Greg Jackson.
Holender przestał, jak to miał w zwyczaju w poprzednich walkach, wychodzić do oktagonu z przesadną pewnością siebie. W stójce zaczął imponować spokojem i cierpliwością w szukaniu luki w obronie rywala. Overeem „czyta” z ruchu ciała przeciwnika, markuje uderzenia i obserwuje reakcje. To daje mu czas na organizowanie skuteczniejszych ataków i kontrataków. Jednocześnie fighter z Amsterdamu, nie odsłania się tak mocno na kontry oponenta.
Główny pretendent do pasa słynie ze swoich niszczących niskich kopnięć, ale równie często korzysta z middlekicków, highkicków i frontkicków, jak choćby w ostatnich starciach z Royem Nelsonem czy klubowym „kolegą” Andreiem Arlovskim:
Muay thai Holendra, pozwala mu uderzać dewastującymi kolanami z niebywałą precyzją i przygotowaniem. Ataki zaczyna z każdej strony, nie ważne czy się cofa czy odchodzi na bok – potrafi zaskoczyć nawet z pozornie bezpiecznej odległości:
Siła ciosu Overeema nie podlega żadnym dyskusjom. Kwestionować mogliśmy dotąd jego szczękę i walkę w defensywie, ale te aspekty gry w oktagonie holenderskiego fightera uległy znacznej poprawie i czynią go poważnym zagrożeniem dla każdego zawodnika ciężkiej dywizji.
Potrafi błyskawicznie dojść do siebie po nokdaunie, jak choćby takim, jaki zafundował mu potwornie bijący Roy Nelson:
O mocy i precyzji ciosów Alistaira, przekonali się zarówno Frank Mir, Stefan Struve, Junior Dos Santos i wcześniej wspomniany Arlovski:
To czyni z Overeeema wyjątkowo niebezpieczną bestię w heavyweight. Były król K-1, mimo słabej szczęki, nadal jest czołowym kickbokserem w UFC i każda wymiana stójkowa z Holendrem może skończyć się dla rywala ciężkim nokautem.
Nie możemy ominąć jeszcze jednego aspektu walki, który może być kluczowym w walce z lubiącym dirty-boxing Miociciem. Duszenie „gilotyną”, które Holender kiedyś używał o wiele częściej, w jego wykonaniu jest bardzo groźne. Przekonał się o tym niegdyś czarny pas i na tamte czasy – czołowy połciężki – Vitor Belfort. „The Reem” potrafi mocno zapiąć tę technikę, będąc odwróconym i przyciśniętym przez rywala do siatki/ringu.
Oprócz tego, przynajmniej „na papierze”, Overeem wydaje się o wiele lepszym grapplerem od obecnego mistrza. Ma na koncie wiele poddań, a ostatnie pojedynki pokazują, że niezwykle ciężko jest go obalić. Oficjalne statystyki UFC informują o 78% skuteczności obron obaleń przez Holendra, więc Miocicia będzie czekać trudne zadanie, o ile aktualny champion zechce sprowadzać walkę z „The Reem’em” do parteru.
Wynik tej walki pozostanie zagadką, aż do czasu samego pojedynku o mistrzostwo najcięższej kategorii amerykańskiej organizacji. Zarówno słaba szczęka Overeema, jak i pierwsza obrona pasa przez Stipe Miocicia, mogą być „wodą na młyn” do eskalacji wojny w stójce. Jednocześnie pojedynek może być też prowadzony w nadzwyczaj spokojnym tempie i tutaj kondycja obydwu zawodników być może odegra kluczową rolę. Niewiadomych jest wiele, choć tyle samo, co i oczywistości. Czy to będzie kolejna ciężka, 5-rundowa walka, czy może Miocic z Overeemem czymś nas zaskoczą i wpiszą się z mocnym impetem w historię walk o pas wagi ciężkiej UFC?