Szpilka mocno o hejterach. „Byle śmieć może o tobie coś napisać”

Podczas „Jurasówki” prowadzonej przez Łukasza Jurkowskiego Artur Szpilka wyraził się bardzo mocno w stronę internetowych hejterów. W programie nie obyło się bez tematu ostatniej walki boksera i opinii wygłaszanych przez komentatorów TVP.

Po raz ostatni Szpilka miał okazję rywalizować 7 marca na gali KnockOut Boxing Night #10. Zawodnik z Wieliczki powrócił na gali do kategorii junior ciężkiej, mierząc się z solidnym Siergiejem Radczenko. Walka odbiła się bardzo dużym echem przez wzgląd na, zdaniem wielu, fatalny werdykt sędziowski. Arbitrzy przyznali bowiem wygraną Polakowi, choć to Ukrainiec przeważał w większej liczbie rund.

Cała otoczka po gali rozbudziła polskie środowisko bokserskie, w którym nie brakowało wielu słów krytyki. Jako pierwsi bardzo negatywnie o wyniku pojedynku wyrazili się komentatorzy TVP – Sebastian Szczęsny i Piotr Jagiełlo. Ich reakcja była kilkukrotnie komentowana przez „Szpilę”, lecz podczas „Jurasówki” pięściarz raz jeszcze odniósł się do tego tematu.

Co do słów Szkolnikowskiego, też mógłbym wypowiedzieć się bardzo ostro, lecz w tym przypadku to do niczego nie prowadzi. Mam prawo mówić, co mi się podoba i co myślę. Jestem w tym sporcie od dawna, a niektórzy komentujący dyscyplinę są tu od niedawna i nie rozumieją do końca, o co chodzi. W niektórych rzeczach komentatorzy mieli rację, ale nie zgodzę się ze wszystkim, co mówili.

Po ostatnim starciu, ale i nie tylko, wieliczanin często zmaga się z dużą dawką krytycznych komentarzy. Często swoją postawą 31-latek polaryzował społeczeństwo. Wśród antyfanów nie brakuje hejterów, wobec których „Szpila” ma bardzo niepochlebne zdanie.

Z każdym krytykującym chciałbym spotkać się na merytorycznej rozmowie albo jak nie chce, to możemy rozwiązać to na gołe pięści. Ludzie wyciągali z wywiadów pojedyncze rzeczy i szli za tym, nie czytając wywiadu. Miałem jednak momenty, gdzie byłem tak wkurwiony, że chciałem jechać i złapać. Tylko właśnie, kogo? Chciałem to zrobić, by ludzie nauczyli się szacunku. Problem jest taki, że byle śmieć może o tobie coś napisać i jest w tym bezkarny. Nie mówię tu o opiniach, iż np. „się nie nadaję”, bo opinię każdy może mieć swoją.