MMA PLNajnowszePLMMAMirosław Okniński szczerze o chemioterapii: Czułem, jak wlewają we mnie truciznę, która niszczy mnie fizycznie i psychicznie

Mirosław Okniński szczerze o chemioterapii: Czułem, jak wlewają we mnie truciznę, która niszczy mnie fizycznie i psychicznie

Postać polskiego MMA, obok której nie przechodzi się obojętnie – Mirosław Okniński od kilku miesięcy zmaga się z nowotworem węzłów chłonnych.

Trener i właściciel organizacji PLMMA w rozmowie z Arturem Mazurem z portalu sportowefakty.wp.pl opowiedział o swojej walce z tą straszną chorobą, z którą zmagania w dalszym ciągu trwają:

Mirosław Okniński choroba

„Pierwszego dnia byłem zdruzgotany, ale nie mogłem się poddać. Gdybym to zrobił, nie mógłbym spojrzeć w oczy wszystkim moim zawodnikom. Chodzi o to, że byłem sprawny – serce i wątroba zdrowe, idealne wyniki krwi. Byłem zdrowy jak koń! Z zawodnikami robiłem dwa treningi dziennie. Nawet z tym guzem jeździłem na rowerze, bo wtedy nie czułem bólu. Pomyślałem tak, bo wszystko w moim życiu miało swoje miejsce: klub, prowadzenie zawodników, gale, nawet te zaległości finansowe, które się za mną ciągną. Wiedziałem, że wszystko się zmieni, że teraz będę się musiał mierzyć z ciężką chorobą. Nie wiedziałem, jak będzie wyglądać leczenie, czy będą mi coś wycinać, jak bardzo mnie to zmieni fizycznie i psychicznie.

Zapytany o to co myślał podczas tych chwil odpowiedział:

Pomyślałem, że trochę już pożyłem, ale trzeba powalczyć o więcej. Nie ukrywam – w pierwszych dniach byłem przybity. Przestałem trenować, moje ciało zaczęło wiotczeć, traciłem siły. Uznałem, że trzeba wziąć się w garść. Wróciłem na siłownię. Na początku raz w tygodniu, później dwa. Zacząłem się lepiej czuć. Chemioterapia zmieniła wszystko.

Trener został też zapytany o przeżycia w związku z bardzo ciężkim leczeniem.

Czułem, jak wlewają we mnie truciznę, która niszczy mnie fizycznie i psychicznie. Pierwsza terapia trwała jeden dzień. Lekarze chcieli zobaczyć, jak moje ciało zareaguje. Druga i każda kolejna trwały cztery doby. Podłączali do mojego serca trzy torebki z chemią i wlewali ją przez 23 godziny. Żyły mogłyby nie wytrzymać, dlatego substancję wstrzykiwano w taki sposób. Godzina przerwy i na nowo – tak przez cztery doby.”

Cała rozmowa Artura Mazura z Mirosławem Oknińskim TUTAJ.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis