MMA PLNajnowszePublicystykaSalahdine Parnasse w KSW a nie w UFC? Nie dziwię się! [KOMENTARZ]

Salahdine Parnasse w KSW a nie w UFC? Nie dziwię się! [KOMENTARZ]

Możesz do razu zarobić naprawdę dużo za to, co robisz od wielu lat albo możesz wybrać nową pracę, w której będziesz zarabiał marne grosze w porównaniu do obecnych zarobków i będzie znacznie trudniej wykonać to, co robisz do tej pory. Co prawda, są perspektywy jeszcze wyższych zarobków, ale wcale nie jest to pewny temat. Co wybierzesz? Salahdine Parnasse w KSW wybrał pewny zarobek, bo właśnie w takiej sytuacji się znalazł. I nie dziwię się, bo wielu innych ludzi zrobiłoby podobnie.

Najłatwiej kierować czyjąś karierą…

„Powinien przejść, bo zawalczy kilka razy i zostając gwiazdą UFC będzie zarabiał znacznie więcej niż gwiazda KSW!” – nawet jeżeli taki kibic trzyma kciuki za Salahdine’a, mówienie swojemu idolowi, co powinien robić, jest po prostu śmieszne. Ale ludzie to uwielbiają. Im ktoś mniej ma do powiedzenia na temat pracy zarobkowej, tym częściej zabiera głos. Im mniej ktoś osiągnął, tym chętniej komentuje porażki innych. Ludzie nadużywają słowa „powinien”. Dlaczego powinien? Dlatego, że Ty tak myślisz? Najczęściej słowo „powinien” jest argumentowane trybem przypuszczającym „gdyby”. „A tu nie ma co gdybać, bo nic nie jest tak proste, jak może się wydawać. Słowo „gdyby” powinno się łączyć ze słowem „mógłby”, a nie „powinien”. I każdy powinien uszanować decyzję zawodnika.

Każdy jest odpowiedzialny za swój los. Salahdine Parnasse w KSW godnie i pewnie zarabia na życie. To umożliwia mu stuprocentowe skupienie się na treningach i przygotowania do pojedynków bez większych przeszkód. Zawodnik otwarcie mówi, że przejście do UFC oznaczałoby konieczność powrotu do pracy hydraulika. Do pracy, która utrudniłaby mu przygotowania. A co na to ludzie? Tak średnio to do nich dociera, bo „gdyby zawalczył kilka razy i wygrał walki, to by zarabiał więcej”. Jak możesz wygrywać w najlepszej organizacji MMA na świecie trenując z doskoku? Komentujący stawia na szali tylko to, czy miał rację, czy się pomylił, a zawodnik stawia na szali całą swoją karierę. Komentujący może rzucać stwierdzeniami na prawo i lewo, ale to zawodnik odczuje powodzenia lub porażki, więc rozumie sytuację i będzie miał różne wątpliwości.

A co, jeżeli po prostu nie wyjdzie?

Przejście do UFC oznaczałoby dla Francuza znacznie większe wyzwania niż ma w KSW: najwyższy poziom rywali, starcia z równie młodymi, równie ambitnymi i równie szybko rozwijającymi się wojownikami za mniejsze pieniądze i z ryzykiem wyrzucenia z organizacji po 2-3 przegranych pojedynkach z rzędu. Co prawda nawet z naszego podwórka znamy piękne historie Błachowicza, Jędrzejczyk i Gamrota, którzy zmagając się z takimi wyzwaniami przeszli lub przejdą do historii UFC ale pamiętamy też świetnych zawodników z równie dużym potencjałem, którzy na skutek różnych przeciwności losu nie powiódł się podbój UFC.

Sport pisze różne scenariusze. Parnasse mógłby wygrać wszystkie pojedynki. To możliwe. Możliwy jest również taki scenariusz: w pierwszym starciu może zdarzyć się kontrowersyjna decyzja sędziowska, drugi pojedynek może być po prostu pechowy – np. zakończony kontuzją, a w trzecim Parnasse mógłby nie wytrzymać presji i zaprezentować się słabo. Każdy z tych przegranych pojedynków będzie za pieniądze znacznie niższe niż w KSW, dodatkowo całkiem realne stanie się widmo zwolnienia z organizacji. Co wtedy? Oczywiście powrót do KSW również byłby opcją, ale pewnie już nie za takie pieniądze jak kiedyś. Różnym zawodnikom może zdarzyć się zawahanie kariery. Lepiej, by przydarzyło się w organizacji, w której jest już zbudowana popularność, w której kibice pamiętają piękne zwycięstwa.

Salahdine Parnasse w KSW – inwestycja pewniejsza niż UFC

Komentujący mają specyficzne podejście do pieniądza. Najrealniej widza swoje własne konto, ale jeżeli w grę wchodzą zarobki sportowców (szczególnie tych lepiej zarabiających), to już bez problemu mogą rekomendować „niższe zarobki teraz, by zarabiać więcej”, „walkę dla idei”, „podjęcie wyzwania bez patrzenia na kwoty”. A gdyby tak ktoś im zaproponował „niższe zarobki”?

Apetyt rośnie w miarę jedzenia, niezależnie od tego, czy zarabiasz miesięcznie 4 tys. zł , 40 tys. zł lub 400 tys. zł. Zmieniają się potrzeby, zmienia się struktura wydatków, a presja wydaje się nadal taka sama. Nie każdy to ogarnia. Nagłe „niższe zarobki” przerażają każdego, niezależnie od stanu posiadania.

Wszyscy inwestujemy – swój czas, swój wysiłek, swoje pieniądze. Każdy z nas potrzebuje możliwie jak największej pewności inwestycji. Po co? Po to, by nie obniżyć już osiągniętego komfortu życia. Bo od tego trudno jest się odzwyczaić. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I dla Parnasse, który chce nadal żyć na takim poziomie, na jakim żyje, pozostanie w KSW będzie pewniejszą inwestycją. Żadne „chwilowe obniżenie zarobków” nie powinno wchodzić w grę.

Czy liczą się tylko pieniądze?

Oczywiście, że nie tylko pieniądze się liczą, ale nie też ma co przeceniać „wartości i idei”. Paradoksalne jest to, że osoby nieustannie mówiące o „wartościach i ideach” najczęściej kierują się własnym interesem i na tych „wartościach i ideach” sporo zarabiają.

Bycie zawodnikiem MMA to z jednej strony realizowanie pasji, ale również zwykła praca. Rozsądna osoba nie będzie chciała „polec dla idei”. Pójść walczyć z najlepszymi w UFC ryzykując pozycję i zarobki? Wrócić z niczym? Są osoby, które się tego nie obawiają. Idą w to! Odnoszą sukces lub nie. Są też zawodnicy, dla których większe znaczenie ma utrzymanie rodziny i zapewnienie dobrobytu na długie lata, znacznie dłuższe niż kariera zawodnicza. To też jest wartość.

Nie każdy musi chcieć być najlepszym na świecie. Oczywiście wszędzie słyszymy, że każdy do tego dąży. A co ze zwykłym dawaniem świetnych walk, zachwycanie publiczności umiejętnościami i promowaniem sportowych wartości? Przecież można to robić nie tylko w UFC. Warto uszanować każdy biznesowy wybór zawodników. Niech każdy podejmuje takie wyzwania, jakie chce.

Parnasse jak Chalidow? Wiele zależy od KSW!

Od razu mogą pojawić się porównania, że Parnasse będzie jak Mamed Chalidow, który też dawniej miał potencjał na UFC, ale pozostał w KSW. No i? Warto zauważyć, jak wiele pięknych pojedynków Chalidow dał kibicom KSW. Jak wielu ludzi przyciągnął przed telewizory i jaki miał wkład w rozwój MMA w Polsce. Czy byłoby podobnie, gdyby Chalidow przeszedł do UFC? Każda organizacja potrzebuje gwiazd i te gwiazdy dobrze opłaca. Dlaczego? Dlatego, że te gwiazdy przynoszą pieniądze organizacjom. A bez pieniędzy nie będzie rozwoju.

Wiele zależy od tego, co zrobi KSW, czyli jakich przeciwników zapewni Parnasse. Oczywiście z dystansem słucham wypowiedzi, jaki to top nie zawalczy z Francuzem. Wszyscy wiemy, w jakich organizacjach walczą najlepsi zawodnicy i wcale nie będzie łatwo ich ściągnąć. Nie skazywałbym jednak KSW na totalną porażkę w kwestii zestawień. Może trzeba poczekać? W końcu KSW też kiedyś zauważyło Salahdine’a. Może inwestowanie w młodych zawodników, wynajdywanie kolejnych talentów naturalnie zbuduje czołówkę konkretnych kategorii wagowych KSW i w końcu pojawi się jakiś młody-gniewny, który realnie zagrozi Salahdinowi. Wiem, że nie będzie łatwo, ale trzymam za to kciuki.

A może by tak po prostu… uszanować decyzję zawodnika?

Co by nie zrobił Parnasse, trzymam za niego kciuki, bo to naprawdę dobry, pozytywny zawodnik. Trzymam kciuki również za KSW, aby zawsze udawało im się znaleźć godnego rywala dla Francuza. Nie mam stuprocentowej pewności, że Parnasse dałby sobie w UFC radę. Ma potencjał, ale skala wyzwania jest naprawdę wielka. Trzeba cieszyć się tym, co mamy. A mamy świetnego zawodnika na tronie kategorii piórkowej i lekkiej. A prędzej czy później ktoś może zająć jego miejsce.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis