Pride 29
Pride 29: "Fists Of Fire"
Luty 20 2005
Mario Sperry pokonał Hirotaka Yokoi przez TKO, 9:08 RD 1
Fabricio Werdum pokonał Tom Erikson przez Submission, 5:11 RD 1
Mauricio Rua pokonał Hiromitsu Kanehara przez TKO, 1:40 RD 1
Igor Vovchanchyn pokonał Yoshiki Takahashi przez KO, 1:10 RD 1
Kazuhiro Nakamura pokonał Stefan Leko przez TKO, 0:54 RD 1
Sergei Kharitonov pokonał Mu Bae Choi przez KO, 3:24 RD 1
Kiyoshi Tamura pokonał Aliev Makhmud przez TKO, 7:09 RD 1
Antonio Rogerio Nogueira pokonał Alistair Overeem przez decyzję, 5:00 RD 3
Quinton Jackson pokonał Murilo Rua przez decyzję, 5:00 RD 3
Mirko Filipovic pokonał Mark Coleman przez KO, 3:40 RD 1
Gala, która nie zapada w pamięć jak np.: Pride 25 czy Pride 12. Duża różnica klasy między przeciwnikami powodowała szybkie zakończenia walk, a zakończone w regulaminowym czasie pojedynki nie był szczególnie ciekawe. Cała gala na 3+. 3 za poziom walk i + za ilość.
Jednostronna walka, w której Yokoi nie pokazał kompletnie nic. Sperry też się nie popisał, biorąc pod uwagę, z jakiej klasy rywalem walczył.
Fabricio Werdum vs Tom Erikson
Tom zaczyna bardzo mocno, trafia kolanem w brzuch rywala, a potem mocno poprawia prawym na głowę, który powala Brazylijczyka. Fabricio łapie nogę przeciwnika i próbuje sprowadzić go do parteru. Erikson nie pozwala jednak się przewrócić, wstają i pięknym rzutem powala Werduma. Amerykanin szybko uzyskuje pozycje boczną i zakłada duszenie. Farbicjo jednak w parterze nie pozwala sobie zrobić krzywdy i Tom wstaje, dając tym do zrozumienia, że chce walczyć w stójce. Zwarcie, w którym Werdum posyła ładna kombinację prawy – lewy na twarz przeciwnika i sprowadza walkę do parteru. Tu Tom nie robi prawie nic i szybko musi uciekać przed dźwignią na rękę. Wstając dostaje jeszcze kopniaka w twarz i wznawiają w stójce. Wymiana na korzyść Fabricio, który posyła ładną serię mocnych ciosów na głowę rywala. To naruszony klinczuje i trafia lanie kolanem w korpus. Ponownie walka przenosi się do parteru, gdzie mając przeciwnika w gardzie Werdum świetnie się broni i atakuje balachą. Erikson nie chce dalej walczyć na macie i zaprasza przeciwnika do pionu. Tam atakuje w narożniku, łapie głowę Fabricio w gilotynę, ale ten natychmiast się uwalnia, a Tom pada na dechy. Brazylijczyk błyskawicznie wskakuje na plecy leżącego i po kilkukrotnym uderzeniu w głowę zakłada mata leo. Amerykanin odklepuje.
Kanahara chyba nie otrzyma piątej szansy na występ w Pride. Ostatnie cztery zmarnował.
Igor ładnie unika zaczepnych kopnięć rywala, odczekuje i trafia hi kickiem w blok. Japończyk pokazuje, że chce walczyć i zachęca przeciwnika do ataku. Sam nawet próbuje pojedynczych uderzeń i ładnie unika kontrujących ciosów Vovchanchyna. Ale Ukrainiec po swojemu, bardzo podobnie jak w walce z Francisco Bueno na Pride 8, markuje lewym sierpem, trafia potężnym prawym, a gdy rywal zmierza w kierunku ziemi, dokłada jeszcze kilka uderzeń. Sędzia przerywa, a Yoshiki leży wyprostowany jak struna.
Nakamura przedziera się do klinczu, przewraca Stefana, przyciska do narożnika i zasypuje gradem niezbyt silnych, ale szybkich ciosów. Leko nie broni się, więc sędzia przerywa.
Choi nacierając z pochyloną głową wyraźnie szuka zwarcia. Sergei robi uniki i kontruje prostymi na głowę. Koreańczyk widząc, że z obaleniem nie będzie łatwo, usiłuje kopać i punktować prawym, ale zbiera tylko baty. W końcu Choi robi wejście w nogi Kharitonova, ale daje się złapać w gilotynę. Wydaje się, że sekundy dzielą od poddania walki przez Mu Bae, ale jakimś cudem udaje mu się wydostać. Zachęcony swoją dobra obroną Choi napiera coraz mocniej z nieskładnymi atakami, jego rywala przepuszcza go bokiem, jak szarżującego byka, za każdym razem karcąc ciosami. W końcu Sergei trafia serią prostych i powalonemu Mu Bae posyła jeszcze kolano i soccer kick. Sędzia przerywa walkę w czwartej minucie.
Po sposobie poruszania się Makhmuda można wywnioskować, że jego głównym stylem walki są zapasy.
Tamura czeka na atak i gdy ten następuje wystawia nogę i w ten prosty sposób hamuje rywala. Aliey ponawia atak, przypiera Tamurę do narożnika i co chwila trafia go w głowę i brzuch. Sędzia nakazuje wznowienie. Makhmud skacze po ringu i widać, że jest szybki, ale o walce w stójce niema za dużego pojęcia. Usiłuje wskoczyć na Japończyka, podskakuje w miejscu i napiera bez ciosu. W końcu udaje mu się wejściem w nogi powalić przeciwnika. Kiyoshi Szybko wstaje, ale daje złapać się w gilotynę i obrywa kolanami przez blok po głowie. Tamura wyzwala się. Azer wciąż napiera i wciąż nie stosuje obrony. Korzysta z tego jego oponent i kopnięciami i kolanami na korpus rozbija natarcia. Jedno z kolan trafia trochę poniżej korpusu i sędzia zarządza przerwę. Po wznowieniu Makhmud nadal nieskładnie atakuje, czasami trafia na tułów i raz prawym na głowę, ale to Tamura kontroluje sytuację.
W pewnym momencie, Aliev Makhmud pochyla się i pokazuje, że nie chce walczyć, sędzia nie przerywa, bo trudno jednoznacznie określić, o co Azerowi chodzi. Tymczasem Tamura atakuje, więc i Aliey postanawia zaatakować, a za chwilę kuca w narożniku i pokazuje, że odczuwa tamto uderzenie w krocze.
Zwycięża Kiyoshi Tamura przez TKO, 7:09 RD 1
Lipne zakończenie marnej walki.
Początek pierwszej rundy zdecydowanie należał do Overeema, który kilka razy trafił, ładnie uderzał kolanami w klinczu i nie pozwalał sprowadzić się do parteru. Holender coraz śmielej poczynał sobie w stójce, w takim razie Rogerio wciągnął go do swojej gardy, gdzie usiłował założyć trójkąt nogami. Alistair w porę ucieka i wracają do stójki. Tam przewagę ma Overeem stosując dobre kombinacje kopnięć, kolan i uderzeń. Nogueira ponownie wciąga do gardy swojego rywala, ale ten zaraz ucieka i kopie nogi leżącego. I znowu walczą w stójce, gdzie wiele kolan ląduje na żebrach Brazylijczyka. Alistair świetnie broni się przed obaleniami, ma przewagę w klinczu i co jakiś czas dobrze, choć niezbyt mocno trafia prawymi. W końcu udało się Rogerio przewrócić rywala i do gongu robił G&P.
Druga rundę zaczynają ładną wymianą w stójce. Rogerio ponownie wciąga przeciwnika do gardy, ale ten się wyrywa. Wznowienie i tym razem Holender robi ładne obalenie, ale musi wracać do stójki, bo wisi nad nim groźba trójkąta. Tam Brazylijczyk popisuje się pięknym obaleniem i na pół minuty przed końcem rundy uzyskuje dosiad, z którego do bombarduje rywala.
Trzecia runda należy do Brazylijczyka. Widać poważne braki kondycyjne u Overeema; słania się na nogach, nie robi uników i przyjmuje dużo mocnych uderzeń, sam nie wyprowadza ich prawie wcale.
Antonio Rogerio Nogueira pokazał nie wiele z zapowiadanej prezentacji boksu tajskiego, ale za to zobaczyliśmy żelazną kondycję, konsekwencję i uparte zamęczanie rywala. Właściwie Alistair po początkowej dominacji stracił siły i dał się obić. Widać Holender nie wyciągnął wniosków z pojedynku z przed dwóch z Chuckiem Lidelem i przegrał go z podobnych powodów.
Gong a Amerykanin wygląda na wykończonego.
Druga runda rozpoczyna się wymianą na korzyść Rampage, a po niej klinczem z którego bardzo ładnym rzutem przez biodro popisuje się Jackson. Ninja szybko się podrywa, ale daje się chwycić z tyłu w pół i zostaje rzucony o matę. Quinton w parterze z pozycji bocznej posyła trzy kolana na głowę rywala i wracają do klinczu. Murilo ponownie usiłuje rzutu, ale nie może radzić przeciwnika i pada na plecy, przygnieciony jego ciężarem i próbując leg locka. Akcja nie przynosi powodzenia, a Amerykanin jest ponownie w gardzie nie mogąc chyba z braku sił zrobić skutecznej akcji. Wracają do stójki, gdzie mocują się do interwencji arbitra. Wznowienie; kiedy Rampage jest odwrócony, Brazylijczyk skacze z rozpędu, ale zostaje przewrócony i bez szczególnych akcji obaj spędzają tak czas do gongu.
Trzecia runda. Wymiana ciosów, w której Rua ładnie trafia kolanem na głowę, a sam otrzymuje prawy i dwa mocne kolana na tułów, które powodują, że Brazylijczyk pochyla się do przodu i daje złapać w gilotynę. Ratując się przed uduszeniem podnosi rywala do góry, ale ponownie nie jest w stanie przerzucić go przez siebie, tylko przewraca się pod przeciwnika. Lądują i Rampage jest w pozycji boczne, gdzie ładnie wyklucza jedno ramię Murilo i posyła mu kilka lewych, oraz kolano. Ninja ucieka z niekorzystnej pozycji po raz kolejny wpadając w gilotynę, ale tym razem udaje mu się podnieść rywala i rzucić o matę. Nie poprawia to jednak jego pozycji, bo lądują w 69 i jest na dole. Spodziewane kolana jednak nie lądują na jego głowie, tylko jedno na brzuchu, przy wstawaniu. Brazylijczyk nie rezygnuje i przewraca Amerykanina, uzyskuje dosiad, z którego rezygnuje na rzecz pozycji bocznej, ale nie potrafi zrobić nic, co mogłoby zmienić losy pojedynku. Tymczasem Quinton wydostaje się do klinczu i robi w swoim stylu ładny slam, a na macie trafia kilka kolan na korpus i jedno na głowę. Wracają do stójki, gdzie Rua wyprowadza kilka ciosów, ale zostają one zablokowane.
Gong. Murilo unosi ręce w geście zwycięstwa, ale chyba sam nie wierzy w sukces.
Nie jednogłośną decyzją zwycięża Quinton Jackson, ale widać, że nie jest zadowolony z swoich dokonań w ringu. Poza tym jest strasznie zmęczony i niema sił żeby się cieszyć.
Po walce Mauricio Rua, brat pokonanego Murilo wyzywa na walkę Rampage, który przystaje na to.
Mirko nie pozwala zbliżyć się do siebie Markowi. Karci go kopniakami i lewym prostym, w pełni kontroluje walkę od początku do szybkiego końca. Coleman nawet, jeśli zdoła dotrzeć do rywala, zostaje odrzucony z wielką łatwością. W końcu zdegustowany, zły i bezsilny zostaje powalony mocnymi ciosami i dobity soccer kickiem. Mam wrażenie, że Coleman nie unikał ostatnich ciosów, żeby skończyć to żenujące widowisko i nie ośmieszać się dłużej.
Autor: Belmondo