Pasternak nie będzie wyzwaniem dla Don Diego? Mistrz Gromdy pewny wyniku
Michał Pasternak oraz „Don Diego” skrzyżują ze sobą rękawice już 4 października. Będzie to walka na zasadach K1, które oczywiście stawiają mistrza Gromdy w roli faworyta. Natomiast czy jest on aż tak wielkim faworytem, że Michał Pasternak nie będzie dla niego stanowić żadnego wyzwania?
4 października w Netto Arenie w Szczecinie odbędzie się gala FAME: THE FREAK. Ma być to wydarzenie oparte o „dymogenne” zestawienia, czyli to, co większość fanów freak fightów uwielbia w nich najbardziej.
Na ten moment poznaliśmy zaledwie część karty walk. Wiemy, że dojdzie do konfrontacji Natana Marconia i Adriana Ciosa z Denisem Załęckim w walce dwóch na jednego. Ponadto ujrzymy również starcie „Taazy’ego” z Josefem Bratanem, a także walkę Roberta Pasuta z Pawłem Jóźwiakiem. Rzeczywiście zapowiada się na to, że „dymy” będą przy okazji tej gali wszechobecne. Noo… prawie.
Pasternak nie stanowi wyzwania dla Don Diego?
Jeszcze jednym pojedynkiem, który już znamy, jest ten, w którym zmierzą się Michał Pasternak oraz „Don Diego”. Będzie to sportowy pojedynek, który w przeciwieństwie do pozostałych zestawień, nie będzie emanował „dymami”. Panowie zmierzą się ze sobą na zasadach K1 w małych rękawicach, czyli formule premiującej Kubiszyna. „Wampir” jednak znany jest ze swojej nieustępliwości, a w związku z tym przekreślanie go graniczyłoby z absurdem.
W wywiadzie dla „FANSPORTU TV” Mateusz wypowiedział się na temat walki z Pasternakiem. Przyznał, że pomimo tego, że dopiero powrócił po kontuzji, jest w 100% przekonany o swoim zwycięstwie w tym zestawieniu:
Ja po tak długim okresie nie trenowania zrobiłem z 2-3 treningi, więc trzeba gonić tymi przygotowaniami trochę, ale to w zupełności wystarczy. Jestem pewny swego, jestem pewien wygranej. Będę bazować bardzo mocno na doświadczeniu, na technice, którą osiągnąłem już do tej pory. Te przygotowania będą raczej tylko tlenowe, beztlenowe, czyli wydolnościowe.
Mateusz dopiero co zaleczył kontuzję i wraca do trenowania. Jego lekarz puścił go do walki, wiedząc, że i tak go nie zatrzyma, jednakże uraz kciuka, o którym mowa, nie będzie do końca zaleczony. Mimo tego wszystkiego „Don Diego” pewien jest, że to wystarczy. Czy słusznie?
Co by nie mówić, to rzeczywiście Michał nie jest stójkowiczem. Jest to typowy zawodnik MMA, na którym zjadł zęby. W ostatnich starciach jednak głównie toczył walki w formułach stójkowych w związku z czym z pewnością osiągnął znaczny progres w tej płaszczyźnie. Czy to jednak wystarczy na Mistrza Gromdy, którego drugie imię to stójka? Odpowiedź na to pytanie uzyskamy już za niecałe 3 tygodnie.