Nieważne jak mówią… Marcin Najman Cesarz Waszej Niechęci! [KOMENTARZ]
Czy naprawdę uważasz, że zaszkodzisz Marcinowi Najmanowi pisząc, co o nim myślisz? Chyba wielu ludzi tak uważa. I buduje jego popularność. Mijają lata, a znienawidzony Marcin Najman Cesarz Waszej Niechęci nadal jest na świeczniku. Co więcej, świetnie odnajduje się w klimatach freakfightowych. Znalazł swoje miejsce. To pokazuje, że to Marcin Najman zna zasady gry, a jego hejterzy tylko mu pomagają.
Chodzi o emocje!
Lubisz oglądać walki? Ja też. Wszyscy lubimy te piękne wymiany, poddania, nokauty, ale też długie pojedynki pełne zwrotów akcji. A oglądasz freakfighty? Czy spodziewasz się tego samego oglądając UFC i gale freakfightowe? Na pewno nie. To emocje innego typu. Włączając UFC wybierasz poziom sportowy. Tam wszystko ma inny wymiar. Oglądając pojedynek Najmana na pewno nie spodziewasz się tego samego. Walka będzie krótka a Marcin Najman Cesarz Waszej Niechęci najpewniej przegra. Ale wcale nie o to chodzi. Tu chodzi o to, co powie przed walką, co zaskakującego zrobi w klatce, co kontrowersyjnego powie już po wszystkim.
W dużym skrócie: najpewniej czytasz i oglądasz to, co Marcin Najman Cesarz Waszej Niechęci opowiada przed walką, a później z chęcią oglądasz, jak jego słowa są weryfikowane w ciągu kilkudziesięciu lub kilkunastu sekund. Nawet jeżeli utrzymujesz, że masz go gdzieś, to jednak poświęcisz chwilę na obejrzenie jak dostaje po głowie, a później czujesz radość, że znów ktoś mu utarł nosa. I, niech zgadnę, robisz tak od lat? Marcin Najman Cesarz Waszej Niechęci zawsze powraca, a Ty nie umiesz przejść obojętnie.
Dlaczego Marcin Najman Cesarz Waszej Niechęci idealnie nadaje się do freakfightów?
Pamiętam, gdy organizacji freakfightowych jeszcze nie było, a jeszcze mało znany Najman jako były bokser wychodził do walki z Mariuszem Pudzianowskim na KSW. Takie pojedynki weryfikowały jego wartość sportową, za to coraz mocniej ujawniał się jego talent do wywoływania kontrowersji (potwierdzony już dawniej). Te kontrowersje podnosiły oglądalność, ale w dłuższej perspektywie obniżały rangę wydarzenia. Ludzie, którzy chcieli oglądać sport, nie chcieli oglądać jego pojedynków, bo już wiedzieli jak się one kończą. I podobne rozterki na pewno towarzyszyły innym federacjom, w których walczył Najman. Podnieść oglądalność każdy by chciał, ale pytanie, jakim kosztem. Dla środowiska sportowego Najman stał się persona non grata. Przez swoją arogancję spalił wiele mostów i po prostu podpadł wielu prawdziwym sportowcom. Pamiętam pytania od ważnych osób ze środowiska polskiego MMA: Serio w MMA.pl chcecie nagrywać cokolwiek z Najmanem?
No i przyszedł czas organizacji freakfightowych. I tam swoje miejsce znalazł przyszły Cesarz. Nikt nie rości sobie miana wspaniałej organizacji sportowej, bo każdy wie, co tam się dzieje. Każdy chce być popularny, każdy chce wzbudzać kontrowersje, każdy chce zarabiać, a widzowie po prostu chcą oglądać show. Lecą cepy, rywalizujący nie zawsze mają pojęcie o technice. To nawet lepiej. Dodatkowo jest śmiesznie! Co prawda, pojawiają się tam prawdziwi sportowcy, ale raczej po to, by zarobić tyle, ile w innych organizacjach by nie zarobili.
Najman spełnia wszelkie cechy freakfightera – jest popularny, wzbudza kontrowersje, a widzowie, choć raczej go nie lubią, chcą go oglądać. I przede wszystkim już nie psuje wizerunku organizacji, bo każdy patrzy na całość z dużym przymrużeniem oka. Najmana akceptuje również środowisko. Jest jednym z wielu celebrytów, ale większość z nich może się od Najmana uczyć. Bo zasady się zmieniły.
Freakfighty – zasady gry!
Przede wszystkim, we freakfightach nie musisz być lubiany. Zniechęcenie środowiska MMA do Marcina Najmana sprawiało, że nie był on mile widziany na profesjonalnych galach sportowych. Odpal sobie Tapology – zwróć uwagę, jak rzadko walczył przed erą freakfightów. To właśnie ostatnich kilka lat jest biznesowym renesansem celebryty. Jeżeli nielubiany zawodnik przegrywa z rzędu kilka walk, najczęściej żegna się z organizacją. Tutaj jest zupełnie inaczej. Najman może być znienawidzony przez widzów i innych zawodników, ale nadal będzie cenny dla organizacji, bo każdy będzie chciał oglądać jego porażki. Marcin Najman Cesarz Waszej Niechęci jest niczym czarny charakter dla kibiców Wrestlingu. I pozostanie kurą znoszącą złote jajka dopóki…
Będzie wzbudzał emocje! To kolejna zasada. Pokuszę się o takie porównanie: Freakfighty są jak polska polityka, a widzowie jak polskie społeczeństwo. Mało kogo interesują realne problemy. Gra toczy się o emocje tłumu. Jeżeli nie porywasz ludzi swoimi wystąpieniami, nie masz charyzmy, jesteś przeciętny, niczym się nie wyróżniasz, jesteś nierozpoznawalny, to raczej nie masz czego szukać zarówno przy urnach wyborczych, jak i w świecie freakfightów. Nawiasem mówiąc, Marcin Najman Cesarz Waszej Niechęci swego czasu dość często wypowiadał się dla TV PiS w roli eksperta. Przewiduję, że za jakiś czas Marcin Najman znów spróbuje startu w wyborach (w 2018 starał się o stanowisko radnego sejmiku wojewódzkiego z listy Kukiz ’15, ale mu nie wyszło). Co z tego, że wzbudzane przez niego emocje nie są pozytywne? A kogo to obchodzi? Nie liczy się sympatia, a…
Kliknięcia!!! To trzecia zasada. Nie jest istotne, dlaczego klikniesz. Nikt nie będzie Cię pytał, po co wykupiłeś PPV. Możesz mieć różne motywacje. Nawet jeżeli kupisz produkt, bo chcesz zobaczyć jak Marcin Najman Cesarz Waszej Niechęci przegrywa, to i tak poświęciłeś swój czas i pieniądze. On klepał, ale ty klikałeś. Dokonałeś wyboru. Zagłosowałeś m.in. na niego. Jednym ruchem palca zadeklarowałeś, że chcesz go oglądać.
Największym zagrożeniem dla kariery Marcina Najmana jest zobojętnienie kibiców. Nie oglądam, nie klikam, nie interesuje mnie – tylko taka postawa wobec nielubianego celebryty faktycznie może mu zaszkodzić. To właśnie nieoficjalny bojkot tej osoby przez środowisko sportowego sprawiał, że Najman walczył rzadko. Ale tak już nie było w świecie freakfightów!
Dlaczego Marcin Najman jest cesarzem z wieloma poddanymi?
Na jednym z nagrań (poddałem się i kliknąłem) Marcin Najman po „angielsku” („We will be come back…”) opowiada o tym, że jest potomkiem Czyngis – Chana. Kurczę, nawet jest podobny! I wiecie co? On najeżdża lud tak samo jak jego rzekomy przodek. O ile Czyngis – Chan siał postrach, a jego potomek dla wielu kibiców sieje… politowanie, obydwaj dostają to, czego chcą. Marcin Najman Potomek Czyngis-Chana wysysa czas, emocje i kliknięcia. Spokojnie scrollujesz sobie FB, a znienacka na ekranie pojawia się ON. Serce bije szybciej, Twój palec drży. Myślisz sobie: „tylko nie too….”. Poddajesz się i klikasz!
Marcin Najman Cesarz Waszej Niechęci sprawia, że oglądasz go zawsze wtedy, gdy on tego chce. Wielu hejtuje go właśnie wtedy, gdy on sobie tego zapragnie. Wystarczy, że powie coś kontrowersyjnego, od razu ujawniają się jego wierni antyfani. Biedacy… Oni myślą, że faktycznie mu zaszkodzą. Szyją do niego z łuków, leci na niego tysiąc strzał…
I odbijają się od jego zbroi! Marcin Najman Cesarz Waszej Niechęci jest odporny na każdy atak. Nieistotne, co napiszesz. Celebryta wypracował taki system odpornościowy, że praktycznie nic go nie rusza. Wiele osób publicznych po tak wielkim hejcie zrezygnowałoby z kariery, ale nie on. Najman do perfekcji opanował umiejętność powszechną w polskiej polityce – tworzenie własnego przekazu, nawet jeżeli jest on wbrew prawdzie i logice. Przykład? Andrzej Fonfara zauważa u Cesarza spory poziom tkanki tłuszczowej, a Cesarz wstaje, napina brzuch zdejmuje koszulkę i uważa, że to nieprawda… No i co zrobisz?
Cytując klasyka: „Nikt nam nie powie, że białe jest białe, a czarne jest czarne”. Znam jeszcze jedną osobę publiczną, która równie dobrze opanowała tę umiejętność, ale chyba już za dużo o tej polityce…
Chwalę Najmana czy go krytykuję?
Ani to, ani to! Po prostu zauważam jego medialny sukces i to, że jego hejterzy nie potrafią przejść obok niego obojętnie. Absolutnie nie nawołuję do bojkotu tej osoby. Niech każdy ogląda to, co chce. Wielu kibiców potrzebuje Marcina Najmana, to się nie zmienia. Osobiście raczej jest mi on obojętny, ale nie raz zdarza mi się kliknąć i obejrzeć jego kolejne show. Również to dowodzi, że jest on mistrzem we wzbudzaniu kontrowersji, skoro moje zaangażowanie emocjonalne jest nijakie, a i tak czasami klikam. Czy Marcin Najman jest cesarzem? Mamy takich władców, na jakich zasługujemy. Wybierajmy mądrze.