Mark Coleman po wygraniu PRIDE Grand Prix 2000
Sherdog.com: Możesz nam troche przybliżyć
swoją osobę aby Ci co to czytają mieli pojęcie kim jesteś ? .
Mark Coleman: Wychowałem się w małym
miasteczku na północ od Ohio – Fremont.
Uczęszczałem do malutkiej katolickiej szkoły zwanej
Fremont St. Joseph’s. Przez całą szkołę średnią grałem w football
baseball i chodziłem na zapasy.Po tej szkole musiałem jednak wybrać
jedną dyscyplinę.Wybrałem football jednak nie dostałem się do żadnej
drużyny o której myślałem.Nawet w zapasach chociaz byłem 2 mistrzem
stanu i raz
(„one-time runner up”) nie dostałem się tam gdzie
chciałbym.W końcu pojechałem do Miami do małej szkoły („Division
One” – nie kumam ich podziału na szkoły).Oni jako jedyni zaoferowali
mi stypendium.Chciałem opczywiście dostać się do szkoły w Ohio albo
Iowa ale nie zostałem przez nich zauważony jako sportowiec gdyż nie
trenowałem zapasów w stylu wolnym tylko trenowałem baseball zamiast
tego.Jednak cały czas dążyłem do trenowania zapasów.W końcu zostałem
2krotnym „Mid American Champion”
i zająłem 4 miejsce w dywizji NCAA jako junior.
Dzięki temu dostałem niejako”bilet” umożliwiający
mi wyrwanie się z Miami.Nie żebym miał coś przeciwko ich szkole ale
potrzebowałem lepszych treneerów,partnerów treningowych its , bo to
jest kluczem do sukcesu.W Miami nie było zbyt wielu stypendiów
Więc normalne że nie mieli dużo ludzi mogących
„popychać mnie” do przodu w sporcie.
W końcu już jako senior zostałem przeniesiony do szkoły
w Ohio.Tu jednak miałem podobne problemy jeśli idzie o brak odpowiednich
ludzi do treningu.Jednak jakoś dałem rade sam i zaowocowało to tym , że
cdobyłem mistrzostwo kraju jako senior w stanie Ohio.Było to moim największym
marzeniem gdy dorastałem,…kolejnym było mistrzostwo olimpijskie.Jedno
wiąże się z drugim gdyz trzeba mieć tytuł mistrza kraju aby ubiegać
się o występ na olimpiadzie.Takie tez postawiłem sobie cele gdy w 1998
roku ukończyłem szkołe.
Teraz moim celem stało się zdobycia mistrzostwa świata
oraz mistrzostwa na olimpiadzie w zapasach.W 1991 wygrałem złoty medal w
mistrzostwach „Pan American games” na Kubie.Potem wygrałęm
mistrzostwa kraju w zapasach w stylu wolnym i zdobyłem srebrny medal na
mistrzostwach świata.Nie przegrałęm ani razu w żadnych zawodach w
latach 9192.W 1992 dostałem się do drużyny olmpijskiej w wadze do 220
funtów [but I would say I peaked out at the Olympic trials – tego nie
rozumiem]
Nie chciałem robić żadnych wymówek itd.Skończyłem to na 8 miejscu i
byłem bardzo rozczarowany i miałem małą depresje.Spędziłem całe
swoje zycie aby osiągnać mistrzostwo olimpijskie i to się nie udało.
4 lata to długi okres aby zastanowić się nad tym czy próbować
ponownie.W końcu doszedłem do wniosków że powodem takiego słabego
występu był zły trening.W końcu
popadłem w małe kłopoty.włóczyłem się gdzie popadnie i w latach
93-93 spadłęm już na 4-5 miejsca w krajowych zawodach.W 1995 jakoś się
zmobilizowałem i ostro trenowałem przez 2-3 miesiące i na turnieju w
Sunkinst pokonałem Kurt Angle , który był wtedy mistrzem kraju.
Jednak po tej wygranej znó popadłem w jakiś rodzaj odrętwienia,lenistwa.Nie
trenowałem znó ostro i tego roku Kurt Angle znó został mistrzem kraju
, a potem zdobył mistrzostwo świata.W 1996 podjąłem decyzje o ponownej
próbie dostania się do rużyny olimpijskiej i wystartowania na
olimpiadzie.Tym razem znó oszukiwałem sam siebie że trenuje wystarczająco
ostro , mimo że tak nie było.Próby zakwalifikowania do teramu
olimpiskiego skończyły się na półfinałach.W pewnym sensie było to błogosławieństwo
bo gdybym wszedł do drużyny to pewnie znów przegrałbym szybko na
olimpiadzie.
Wtedy zaoferowano mi występ w 10 edycji UFC.Reszta to już
historia 😛
Sherdog.com: A więć byłes „linebacker”
(jakas pozycja w footballu) w stanie Ohio , to duże dokonanie ?
Mark Coleman: Tak.Moim marzeniem jak byłem
dzieckiem była gra w NFL. Chciałem grać jako „tailback” ale mój
trener powiedział że to pozycja nie dla mnie.Przesunęli mnie na pozycje
„fullback” , nie lubiłem tego ale musiałem to zaakceptować.
Sherdog.com:Wyższa szkoła „z
footballem” jest na wysokim poziomie w Ohio nieprawdaż?
Mark Coleman:Tak Ohio to bez wątpienia stan
footballowy.Ale jest tu także na dobrym poziomie wrestling i koszykówka.Obecnie
również hokej wkracza do tego stanu.Mamy nawet druzyne Columbus Blue
Jackets.
Sherdog.com:Hmm nawet nie wiedziałem,nie
jestem fanem hokeja.
Mark Coleman:NA poziomie „high school”
Ohio to najlepszy stan do wrestlingu w kraju.
Na poziomie collegu jest już troszke gorzej ale myśle że
Dan Gable szybko coś z tym zrobi.
Jako dziecko moim marzeniem było granie w NFL na pozycji
„middle linebacker”.Jednak musiałem podjąć pewne decyzje i wybór
padł na Miami gdzie mogłem dostac pieniądze za stypendium więc wybór
padł na zapasy.Miałem jeszcze w planach wrócić do footballu ale po
kilku miesiącach trenowania zapasów i zrzucania wagi byłęm w ogóle
bez kondycji do grania w football.
Gdy przeniosłem się do stanu Ohio stałem się dobrym
znajomym Chris Spielmana.To było dosyć ciężkie bo zawsze chciałem
grac przeciwko niemu w Ohio.Stał się naprawde kimś dla mnie waznym
,wspierał mnie,oglądał moje walki zapaśnicze.NA prawde jak dorastałęm
był moim idolem i miał na mnie wielki wpływ.Nawet dziś wiele dla mnie
znaczy.Cała jego historia z choroba jego żony ,walki z rakiem , z jego
kontuzją karku itd. Wywarła na mnie duże wrażenie.Zasz Chris Spielmana
?
Sherdog.com:Nie nie znam go osobiście ale
znam jego histoprie jak przez rok opiekował się żoną i porzucił na
ten czas granie.
Mark Coleman:Mógł zostać dobrym wrestlerem
ale jednak wybrał football.Jest nieugięty i zawzięty .
Sherdog.com:Ok. przejdźmy teraz do pytań
odnośnie Pride. Krążą pogłoski na temat tego, że masz walczyć w
przyszłym Pride z Kenem Shamrockiem.To są tylko plotki czy też prawda ?
Mark Coleman:Będę z Tobą szczery …taka
walak została mi zaproponowana dokładnie tydzień temu , i zostałem nieźle
tym zaskoczony.NA początku nie byłem pewny czy top naprawde jest
prawdziwa oferta,jednak dowiedziałem się że Ken zaakceptował taką możliwośc.Przez
4 dni długo zastanawiałęm się nad przyjęciem lub odrzuceniem takiej
propozycji.Na pewno byłaby to walak marzeń.Często byłem pytane czy będę
walczyć kiedyś z Kenem.”Podkręciłęm” swój trening na wyższe
obroty przez te 4 dni, aż w końcu w piątek w nocy doszedłem do
wniosku, że nie jestem fizycznie przygotowany na walke z Kenem
Shamrockiem czy tez innym tego rodzaju przeciwnkiem na gali 23 grudnia.Ale
za to ustawiałem swoje dalsze plany na występ w agli Pride Grand Prix a
marcu przyszłego roku.Przewidywałem że wystąpie w tej gali w marcu więc
głównie na to się nastawiałem.
Sherdog.com:Czyli te pogłoski dotyczyły
tego zbliżającego się teraz Pride’a? Chcieli abyś w nim wystąpił i
walczył z kimś pokroju Kena Shamrocka ?
Mark Coleman:Tak tak było i dla mnie stało
się to dużym zaskoczeniem bo tego nie oczekiwałem.Najpierw myślałem
że może będę walczył z Fujitą ale okazało się że on nie chce
teraz walczyć ze mną.Móiono mi na początku że wogóle nie miałem być
na rozpisce tej gali.Więc gdy dostałem taką oferte byłem tak
zaskoczony że przez chwile nie myślałem rozsądnie.Do tego ludzie z
mojego otoczenia zachęcali mnie do przyjęcia oferty walki bo uważali,
że mam dobrą forme.Wtedy myślałem o kilku sprawach,o mojej ostatniej
walce z Mauricem,o ostatniej walce mojego peryjaciela Kevina oraz o tym co
może się stać w walce z Kenem.Doszedłem do wniosku , że niechce aby
się to zdarzyło ponownie (chyba chodzi o przegrane).Jeśli przegram taką
walke to będzie to przegrana i tyle a nie to , że nie byłem
przygotowany.Więc w końcu dałem im do zrozumienia że w obecnej chwili
taka walka się nie odbędzie.Może ona np. mieć miejsce w 1 rundzie gali
Pride Grand Prix, kto wie co się wydarzy.Ludzie chcą taką walke zobaczyć
, i ja uważam że byłaby ona excytująca.
Sherdog.com:Hmm no tak obecnie ciężko
jest podjąć walke tak z dnia na dzień.
Mark Coleman:Hmm w sumie to byłbym
przygotowany , ale na moją decyzje o odrzuceniu tej walk miało wpływ coś
co ciężko wytłumaczyć.Po prostu nie byłem na to gotowy.Wiadomo , że
jeśli masz walke z kimś o umiejętnościach Kena to musisz być w 100%
pewny tego co robisz.Z chęcią odczekam te 3 miesiące i wtedy możego to
zrobić.
Obecnie jestem zadowolony ze swojej decyzji mimo tego że
pewnie dla wielu była ona lekko rozczarowująca.
Sherdog.com:Tak fani zawsze chcą Cie widzieć
w każdej gali , i nie myślą o tym cze jesteś w dobrej formie czy
nie.Oni po prostu chcą oglądać Ciebie w akcji.
Mark Coleman:Hmm to jest naprawde bardzo
kontaktowy i dosyć brutalny sport.Muszisz trenować nie tylko ciężko
ale i rozsądnie.Niestety nie robie się już młodszy , więc obecnie
musze trenować bardziej rozważnie niż kiedyś.Co nieraz jest ciężko
osiągnąć bo napada mnie ochota aby „troche przecholować” z
tereningiem.
Jest to naprawde niebezpieczne gdy 2 facetów o podobnych
umiejętnościach staje naprzeciwko siebie.Musisz tak to robić byś był
lepszy albo możesz zostać poturobwany itd.Ale jak zwykle , wcześniej
czy później znó się pojwie..nigdzie na razie nie odchodze.
Najprawdopodobniej wystapie już na gali w marcu i będę
bronił mojego pasa.
Ostanio słyszałem pogłoski , że UFC ma znów robić
show w New Yersey.I mam o tym dobre zdanie gdyż ich gale zawsze mi się
podobały. Mimo ich ostatnich walk w wadze cięzkiej i lekkiego
rozczarowania (chodzi o wyniki tych walk).Co z tego wyniknie zobaczymy.Ja
na pewno wróce do walki.
Sherdog.com:To bardzo dobra nowina gdyż UFC
nie może zniknąć , bo to naprawdę dobry show dla walk bez reguł.
Mark Coleman:Hmm to już zalezy od tego kogo
zapytasz….
Sherdog.com:Oczywiście nie mówie o tych
dziwnych ostatnich wynikach walk.
Ok. ostatnio słychać , że Fujita ma walczyć z Yvelem a
Silva z Hendersonem.Te walki zostały już potwierdzone.Co w ogóle wiesz
o Fujicie? Kilka razy było pogłoski o jego walce z tobą ale nigdy nie
doszły one do skutku.
Mark Coleman:Ja tez tym słyszałem już około 1,5 miesiąca temu.Nie wiem
akurat co Ty słyszałeś , bo było wiele różnych plotek,ale wersja która
ja znam mówi, że On nie chciał też teraz startować na gali w
grudniu.A to jak to odczytasz zależy już od ciebie.
Pytałem ich o szczegóły a oni odpowiadali że na razie
nie wiedzą jakiego mi dac przeciwnika.Więc prawie przez miesiąc czekałem
na jakieś konkrety,a przez to mój trening troche się rozluźnił.Reszte
znasz,zaproponowali mi walke z Kenem.
Sherdog.com:Jako fighter niw uważasz , że
potrzebna jest odrobina zachęty aby iść i trenować na 100% nie wiedząc
nawet kiedy i z kim masz
walke ? To chyba normalne,że
Nie będąc pewnym czy będzie się walczyło lekko rozluźnia
się trening.
Mark Coleman:Hmm na pewno dobrze jest znać
date swojej walki itd., ale ja wiedziałem że Oni „widzą” mnie w
swojej grudniowej gali,a więc na pewno za nic nie obwiniam Pride’a.Nie
obwiniam za to nikogo.Po prostu nie zrobiłem dobrze roboty (chodzi o
trening) więc kiedy zadzwonili ja odmówiłem.Teraz nie mam już nic do
tego,jedyne co mogę zrobić to przygotować się do następnej gali,i to
właśnie obecnie robie.Nie siedze nic nie robiąc.Cały czas się czegoś
ucze w tym sporcie,trenując.Praca nóg,techniki boxerskie,graplerskie
itd.Cały czas coś robie i dzięki temu zyskuje lepszą forme.
Żałuje tylko że nie pokaże jej teraz 23 grudnia przed
50000 publicznością.
Sherdog.com:Mam duż czysto hipotetycznych
pytań.Wiele ludzi uważa że Fujita miał po prostu wiele szczęścia w
swoich 2 ostatnich walkach.Też podzielasz to zdanie ?
A jeśli doszłoby do waszej walki,czego byś oczekiwał ?
Mark Coleman:Uważam że szczęście jest częścia
każdej walki.Ale każdy potrafi stworzyć sobie to szczęście sam (dopomóc
mu).Fujita właśnie tak zrobił, przygotował się dobrze do walki z
Kerrem.Może tez Mark się źle przygotował itd.Jednak Fujita będąc
dobrze przygotowanym sam sobie wypracował to szczęście.Nie ważne ze
szczęściem czy tez nie…to jednak On wygrał ta walke.
Z Shamrockiem znó Fujita był dobrze przygotowany,a Ken może
z jakichś powodów nie.
Nie uważam aby w tej walce był Ken jaki potrafi być w
najlepszej formie.Sam sobie możesz wykreować szczęście,ale to i tak
nie ma znaczenia to on tam był i to on wygrał te walki.Teraz był
postawiony w pozycji walki ze mną.Może teraz on nie był po
prostu przygotowany więc nie ma w tym nic złego.
Jest wiele czasu aby taką walke zrobić.Może to że teraz
nie chciał to jest bardzo mądry ruch z jego strony,gdyż obecnie mam
naprawde dobra forme i może on wie że jest ona lepsza od jego własnej.Myśle
że mogę go pokonać.Nie wiem dokłądnie co i jak,mogę tylko powiedzieć
, że to twardy zawodnik.I musze wyjść do takiej walki w swojej
najlepszej formie gdyż z jego rozmiarami i siłą mogą być problemy.
Bardzo respektuje kogoś kto ma tyle siły co on,a mimo dużych
rozmiarów ma dobra kondycje,może walczyć w długim dystansie czasu.Może
znieść bardzo dużo bólu,żadko kto ma taką wytrzymałość jak
on.Szanuje i doceniam wszystkie jego atuty,ale tak jak każdy ma tez jakieś
słabości.JA lubie własne umiejętności i siłe i nie sprzedałbym tego
nikomu 😛 .Każdy kto wychodzi do ringu może więc wygrać,zależy to od
tego kto tego pragnie bardziej,kto ciężej trenował. Umiejętności sa
ważne,ale bardzo ważne jest też serce do walki i pożądanie
wygranej.Każdy aspekt walki i przygotowań okazuje się bardzo ważny gdy
dochodzi do tego wieczoru kiedy masz pojedynek.
Sherdog.com:Tak masz racje serce do walki
jest bardzo ważne.Patrzysz na niektórych z tych fighterów i wiesz , że
nie mają wysokich umiejętności ale wkładają całę serce w to co robią.Najbardziej
widać to w tych amatorskich walkach,ci
młodzi zawodnicy mają niespotykane serce do walki.
Mark Coleman:Zdecydowanie,jednym z takich
ludzi którzy porzychodzą mi do głowy jest Shoji.On właśnie pokazuje
to cały czas.Kiedy walczył ze mną nie mogłem się nadziwić , że cały
czas był agresywny (luźne tł.),cały czas był zaangażowany.Lubie
takich ludzi i respektuje ich.
Tak w kilku z tych amatorskich walk które widziałem są młodzi
zawodnicy o niesamowitym sercu do walki.Walczą najlepiej jak umią,wkładają
w to serce a jeszcze niekiedy to oni płacą za możliwość walki.Po
prostu starają się być zauważeni,starają wspiąć się po drabinie na
sam szczyt i dostać się do głównego show.Życze im jak najlepiej i
oferuje swoją pomoc,gdyż takie walki przypominają mi amatorski
wrestling gdy trenowałem.Na tym poziomie nie ma z tego żadnych pieniędzy.Wszystko
zalezy od treningu itd.,ale jak masz normalną prace i mało czasu na
trening to tym bardziej należy doceniać takich ludzi którzy mimo to próbują.
Sherdog.com:Hmm niedługo w tym wszystkim mogą
nastapić zmiany spowodowane decyzjami komisji z New Jersey oraz z Nevady.
Mark Coleman:Mam nadzieje , wszyscy na to
czekamy.
Sherdog.com:Pasowała Ci rozpiska walk w Pdie
Grand Prix?.Bo ja uważam , że byłą troche stronnicza na rzecz Japończyków.Na
przykład Ciebie i Kerra wsadzili do tego samego koszyka.
Mark Coleman:Hmm w sumie tak tak rozłożyli
początkowo walki alby oszczędzać swoich fighterów.Ale ja ich za to nie
winie.To turniej japoński więc to oni płacą rachunki.A do tego jeszcze
japońscy fani…jak myślisz kogo chcieli jako zwycięsce?A więc całkowicie
nie mam do nich pretensji.Takie ustawki jak wiemy czasem jednak odnosza
odwrotny skutek.
Mi na przykład zarzucano , że miałem bardzo łatwą
droge to finałów.A wcale nie było tak łątwo,np. w walce z Shoji musiałem
wymieniać dużo ciosów bo już miałem jedną żółtą kartkę.Shoji to
prawdziwy fighter naprawdę miałem cięzką przeprawe z nim i straciłęm
dużo energii na ta walke.
Japończycy tez myśleli chyba , że Fujita przegra jednak
z Kerrem.Ale on pokazał całe serce do walki,przetrwał trudny początek.Ale
on również troche w tej walce oberwał a to było na plus dla mnie.Nie
uważam , żeby taki obrót sprawy bardzo zmienił wyniki turnieju.Oczywiście
nie będę zaprzeczał , że to mi troche pomogło(ciężka walka Kerra z
Fujitą).
Tak samo można by się przyczepić do Igora , który miał
potężną przerwe i czas na odpoczynek gdyż czekał na wygranego z walki
Royce-Saku a trwała ona prawie 1:30h.
Potem do tego spotkał się z Kazushim , który jest od
niego dużo lżejszy.Każdy wykorzystał więc swoje szanse jak wchodził
do finału.
Sherdog.com:W sumie racja przecież nie miałeś
żadnej kontroli nad innymi wydarzeniami (walkami).
Mark Coleman:Było jak było,uważam , że
wygrałem turniej całkowicie fair.Vovchanchyn odklepał nie dlatego, że
był zmęczony półfinałami itd. Ale dlatego , że go pobiłem.
Sherdog.com:Co masz do powiedzenia krytykom ,
który twierdzą , że dlatego wygrałes turniej gdyż Igor był zmęczony,
a ty miałęś po drodze tylko 1 walke ?I że w rewanżu Igor na 100% by
wygrał z Tobą?
Mark Coleman:Hmm to bardzo wygodne myślenie
fanów Igora.Liczy się to co się stało, a nie to co może się stać.A
ja go pokonałem fair.Wcale nie uważam aby był bardziej zmęcony wchodząc
do finału niż ja.
Igor to naprawde bardzo dobry zawodnik,jeden z moich
ulubionych.Walczy cały czas i nigdy na nic nie narzeka.I dlatego chyba
jest tak lubiany przez fanów.Do
tego jeszcze dochadza te jego nokauty.Ja znó preferuje często technike
ground and pound a to się niektórym nie podoba.Ale ja robie to co umie
najlepiej – sprowadzać do parteru i tam atakować.
Obecnie pracuje jeszcze nad moimi umiejętnościami w
parterze, głównie przerywaniu gardy.I przyjdzie czas , że pokaże moje
nowe umiejętności.Ale w tym sporcie musisz być mądry, a więc robić
to co Ci wychodzi najlepiej.A to co ja robie the best to sprowadzanie
ludzi do parteru.I tu mogę uderzać w twarz z dobrym skutkiem.W przyszłości
mam zamiar wprowadzić więcej prób duszeń i dźwigni.
A wracając do tych fanów Igora no cóż…miejmy
nadzieje , że może się doczekają rewanżu.To sa fani Igora i to , że
tłumaczą jego porażaki w taki a nie inny sposób całkowicie rozumiem.
Sherdog.com:Pamiętam gdzy ustalali zasady i
wyrzucili z nich możliwośc uderzeń głową , od razu na myśl przyszedłeś
mi Ty.Bo to twoja bardzo skuteczna broń …
Mark Coleman:Prawde mówiąc spodziewałem się
tego.Widziałem wcześniej kopie pisemną tych przepisów więc nie było
to specjalnym zaskoczeniem.NA pewno w jakiś tam sposób obcięło to moje
możliwości bo uważam ta technike za bardzo efektywną.Wiadomo, że od
pewnego czasu została ona zabroniona i przez to w pewien sposób ten
sport uległ transformacji ale ja należe do osób pragnących jak
najbardziej rozprzestrzenić walki jako SPORT.A tutaj nie ma miejsca na
ataki głową.To zabrzmi dziwnie ale jak wszyscy wiedza ta technika wygląda
bardzo źle i brutalnie.Prawde mówiąc kilkakrotnie w Pride Grand Prix
miałem ochote uderzać głową.Ale zrozumiałem , że to teraz bardziej
już przypomina sport i nie ma na to tutaj miejsca.Kiedyś jak nie myslałem
o tym jak o sporcie bardzo zabiegałem o włączanie tej techniki
do turniejów.Bo jest ona bardzo skuteczna,możesz twardszączęścią głowy
– czołem uderzac oponenta w delikatniejsze części twarzy.W sumie to
jest to prosta technika i nie ma co tu dużo trenować,to bardziej jest
insynktowne.Jednak tak było w przeszłości.Głównie UFC 10 mam na myśli
dla mnie ogólnie to było najlepsze UFC.
Sherdog.com:Podczas Twojej walki z Shoji
przez chwile miał Cie przy linach lekko zaplątanego. Co wtedy myślałeś,nie
byłeś przypadkiem lekko zaskoczony ?
Mark Coleman:Tak byłem lekko zaskoczony.Bo
mogłem się poszczycić tym , że odkoąd spotkałem Randelmana nie byłem
nigdy sprowadzony do parteru.I wiesz tu myślisz że nigdy nikt Cie nie
obalił a nagle prawie się to duaje Shojiemu.Nie obawiałem się bardzo
tego ale hmm lekko się zakłopotałem gdyż dodatkowo byłem zaplątany w
liny.Ale naprawdę Shoji nie mógł mi w tej sytuacji nic zrobić.
Po kontrowersyjnej decyzji w walce z Rizzo ,która notabene
czułem , że wygrałem człowiek nie jest już niczego pewien.Nie jesteś
pewien czy wygrałeś czy przegrałes dopóki nie wyczytają Twojego
imienia.A więc w walce z Shojim miałem lekkie obawy.Wiedziałem że mam
jeden punkt odjęty za to , że ważyłem 10 kg więcej od niego oraz że
miałem jedną żółtą kartkę za uderznie kolanem w krocze.Potem na taśmie
jednak widziałem , że całkiem dominowałem w walce.Jednak mówiąc
szczerze niczego nie byłem pewien,podszedłem więc do narożnika w którym
stał Pat Miletich ,notabene jeden z najlepszych „corner-menów” 😛 i
spytałem czy do cholery wygrałem ta walke czy nie.Dopiero on mnie
utwierdził że tak.Ale całkowicie byłem pewien dopiero gdy uniesli moje
ręce w góre.Nawet jakoś wtedy dostałem zastrzyk energii jak już było
po wszystkim.I byłem pewien że następną wale stocze już z Kerrem.
Sherdog.com:Zwłaszcza jak się walczy z japońskim
zawodnikiem na ich terenie nie można mieć pewności co do wyniku na
punkty.
Mark Coleman:Całkowicie się zgadzam.W sumie
to myślałem , że będzie dogrywka,w oczach Shojiego można było
wyczytac to samo.Był bardzo zawiedziony gdy od razu wyczytali mnie jako
zwycięsce.Bardzo go respektuje.Potem na przyjęciu porozmawialiśmy sobie
troche,mówił że to nie była jego najlepsza walka i chciałby rewanżu
kiedyś.
Sherdog.com:W sumie na 100% gdybyś mu uniósł
koszulke do góry nadal miałby posiniaczone żebra.
Mark Coleman:Może i tak ale ja również byłem
tu wcześniej i tez miałem przez kilka tygodni posiniaczone nogi.Taki już
urok tego sportu (w sumie to albo im chodzi o ich wczesniejsze walki albo
cholera wie o czym gadają 😛 )
Sherdog.com:Mam pytanko odnośnie
Sakuraby.Mam on wielu fanów i w Japonii i w USA.Co o nim sądzisz,chciałbyś
z nim walczyć w Grand Prix?
Mark Coleman:Moja opinia jest taka , że jest
on jednym z moich ulubionych zawodników , jeżeli nawet nie najabrdziej
ulubionym.Naprawde zasługuje na każde pieniądze jakie dostaje, a nawet
na więcej.To co robi jest niesamowite,jest naprawde kreatywny i excytujący.To
prawie jest jak wrestling (ten udawany) tyle że to jest tutaj
prawdziwe.To co probi jest nieprzewidywalne i dlatego jest to takie
emocjonujące.W sumie to chciałbym z nim walczyć, to może być wielka
szansa pokonac kogoś z takim nazwiskiem.dzieki temu co robi wywindował
swoje nazwisko na szczyty tego sportu.
To jest bardzo ważne.Wielu się mnie pyta co trza zrobić
by się pokazac itd…Musisz po prostu wygrywac a do tego najlepiej robić
to w jakiś excytujący sposób.Robić to w dobrym stylu a nie tylko
zwykle wygrywać.Sakuraba ma do tego harzyme a do tego wygrane mu pomagają.To
na pewno byłaby trudna walka dla mnie , ponieważ jeden błąd i musiałbym
pewnie klepać.
Sherdog.com:On prawie „złapał” Igora.
Mark Coleman:Tak prawie by się to mu udało.To
była naprawdę dobra walka.Ze mna mysle , że decydującą role odegrała
by przewaga wagi i siły.Myśle że nie dałby rady przetrzymywać moich
uderzeń.Ale musiałbym być bardzo ostrożny bo on jest sprytny a do tego
zabójczo skuteczny.Ale ogólnie uważam że bym wygrał.
Sakuraba powiedział , że nie lubi walczyć z dużo większymi
i wcale go za to nie obwiniam.Ale bardzo go cenie za właśnie takie
walki, bo to jest cięzkie walczyć zkimś dużo większym.To jest dokładnie
to samo co mówie o Randlemanie.Wszyscy myślą , że on jest naprawde dużym
facetem.Ale to nie tak on jest w pewien sposób „nadmuchany”
(buahahahhahaah).On nie opuści żadnego posiłku, jje co kilka godzin
inaczej w ciagu dnia spada poniżej 200 funtów.On po prostu całe zycie dźwigał
ciężary.Dlatego powinno się respektować jego walki w wadze ciężkiej
, gdyż naprawde jego waga to waga średnia.
Miejmy nadzieje , że już niedługo pokaże w wadze średniej
na co go stać.
Sherdog.com:To byłoby dobre gdyby dostał się
do Grand Prix w wadze średniej.
Mark Coleman:Coś takiego zostało zaplanowane
i to jest sprawa która obecnie roważamy.Jesteśmy w trakcie negocjacji z
nimi oraz z UFC. Każdy chce u sibie mieć Randlemana bo to bardzo excytujący
zawodnik.Prawde mówiać to ja uważam , że on nie był gotowy do walki z
Couturem.Myslę że nie trenował wystarczająco ciężko.Mówiać po
prostu to on był zmęczony i tyle,ale to moje osobiste zdanie.Kevin jest
fenomenalnym sportowcem, jednym z tych których ciężko pokonac.Ale jeśli
wychodzisz do walki nie wytrenowany to skutek jest taki , że to ty lądujesz
na tyłku (plecach).Dla mnie i Kevina to nie jest najlepsza pozycja do
walki.Pozycja na plecach to moim zdaniem tylko obrona i próba
przetrwania.Czasami udaje się tylko jakas technika kończąca.Ale
ostatnie lata dowiodły że pozycja „top” ma przewage i wiele
zalet.Oczywiście nie ujmuje zalet gardy jako pozycji do graplingu,jednak
kiedy w gre wchodzi NHB i MMA nie uważam jej za dobrej pozycji.Uważam że
kiedy to ty jestes na plecach płacisz potem za to swoją cene.
Sherdog.com:Tak najbardziej jak ktoś cię
zaatakuje łokciami.Ok. teraz pytanie o Twojego kolege – Marka Kerra.W
wywiadzie przed Pride Grand Prix powiedziałeś , że jeśli dojdzie do
waszej walki to najprawdopodobniej nie będziesz w stanie sprowadzić go
do parteru.Więc przewidywałeś że walka będzie się toczyłą jednak w
stójce.Nadal masz takie same odczucia ?
Mark Coleman:Hmm ja powiedziałem ,że nie dałbym
rady sprowadzić Kerra do parteru ? Nie mogłem czegoś takiego powiedzieć.Może
powiedziałem , że Kerr będzie trudnym zawodnikiem do boalenia.Ale ja w
zapasach walczyłem z nim kilkakrotnie i wiele razy go sprowadzałem do
parteru (chyba chodzi głównie o ich treningi). A więc oczywiście to byłoby
trudne ale nie żeby było niemożliwe.I dlatego pewnie duża częśc
walki toczyłaby się w stójce.
Sherdog.com:A więc taki byłby Twój plan na
Kerra ? Trzymać walke w stójce ?
Mark Coleman:Hmm ostatni raz jak z nim walczyłem
to była walka jedno punktowa.NA pewno nie mogłem powiedzieć , że nie
można go sprowadzić na ziemie, to byłoby wykonalne.Jednak chyba trzymałbym
walke w stójce i kontrował jego ataki.Obecnie ma dobre techniki kopnięć
ale za to ja uważam moje techniki boxerskie za lepsze od jego.
Ale od tamtej pory każdy z nas się zmienił więc nie
wiadomo jakby było wtedy.Obecnie mogę powiedzieć , że mogłbym walczyć
ręka w ręke z Kerrem w stójce.I uważam że mógłbym być w tym
lepszy.Obecnie jestem w fenomenalnej formie i na pewno bym się szybko nie
zmęczył.Kiedyś dużo osób twierdziło , że mam braki w treningu
kondycyjnym.
Ale ja sam tak nie uważałem.Myśle , że pokonałbym
Kerra, nie wiem jak i w jakim czasie ale znalazłbym na to sposób.NA
pewno byłaby to moja najtrudniejsza walka ale jednak obstawiałbym na
swoja wygraną.
Sherdog.com:Pewnie byłaby to najtrudniejsza
walka dla obu z Was.
Mark Coleman:Też tak uważam.Oboje mielismy
lekkie kontuzje i ktoś to mógłby wykorzystac.Jednak takie
teoretyzowanie jest bardzo trudne.Walki nie było i w sumie jestem z tego
zadowolony.
Sherdog.com:Pytanie odnośnie Twojej walki z
Pedro Rizzo.Wiele osó mówi , że zostałeś oszukany, ja też tak
twierdze.Co o tym myślisz ?
Mark Coleman:Tak byłem troche tym zszokowany,
najbardziej tym , że Eddie Goldman głosował przeciwko mnie.Nie to , żeby
nasza przyjaźń miała na to wpływać, po prostu jakoś mnie to zaskoczyło.Bez
żadnych „ale” byłem pewien że wygrałem tą walke.Fakt , że to były
czasay gdy jeszcze dużo nie wiedziałem na temat tego sportu, po prostu
wykorzystywałem moje wytrenowanie itd.Na prawde za dużo nie wiedziałem
jeszcze o walce w stójce oraz o zachowaniu się w czyjejś gardzie.Przed
tem przegrałem 2 razy a do tego nie byłem w najlepszej formie , więc
musiałem być raczej ostrożny.Ja zawsze chce wyjśc do walki i sprawić
miłą zabawe publiczności.Jesl wychodzisz i wygrywasz ale nie porywając
publiki to nie ma z tego prawie żadnej przyjemności.Alew tym razem nie
patrzyłem na to , ja po prostu potrzebowałem wygranej dla siebie.Taki był
plan ułożony z Shamrockiem aby zachować troche sił na koniec jeśli
idzie o wymiany.Myśle , że sędziowie przeoczyli kilka dobrych łokci które
trafiły w Pedro.
Całkowicie mogę teraz powiedzieć , że wtedy stójka nie
była miejscem gdzie chciałem toczyć walke.Nie czułem się w niej
komfortowo.Taka jest różnica między mną wtedy a dziś.Teraz mogę
powiedzieć , że jestem całkowicie w takich sytuacjach zrelaksowany.Nie
trace niepotrzebnie energii w stójce tak jak to robiłem kiedyś.Nawet w
parterze potrafie być odprężony.A to dla mnie wielka różnica.
Z Rizzo byłem bardzo rozczarowany decyzją , wręcz
zaszokowany.Nie czułęm aby to On zrobił aż tyle w tej walce aby wygrać.Ale
zaakceptowałem to a teraz to
już historia.
Patrze teraz na to z perspektywy czasu i w sumie to obje
nie zrobiliśmy wiele w tej walce.
Najbardziej sprawiedliwy byłby remis ale wtedy nie było
remisów.
Jednak wtedy czułem , że to ja wygrałem tą walke, choć
wiedziałem że mogłem w niej zrobić więcej.Ale gdy walczysz z Rizzo
musisz być naprawdę ostrożny bo to jeden z najlepszych fighterów.Musisz
być ostrożny albo to ty znajdziesz się na plecach.To samo dotyczy Pete
Williamsa , który powoli wyrasta na dobrego fightera.Cieszy mnie to , że
dobrze walczył ostatnio w KOTC gdyż to pozwala mi rozmyślać nad rewanżem
z nim.
Wcześniej jakoś stracił forme i nie było mowy o rewanżu
ale obecnie widać że już wraca do gry.Myśle że rewanż będzie czymś
co fani chcą zobaczyć.Chciałbym mieć rewanżowe walki z wszystkimi
tymi fighterami , wliczając w to Maurice Smitha.
Sherdog.com:Wiele osób wątpiło w Ciebie.A
jednak wygladało na to , że ty byłes innego zdania o swojej formie ,
wystapiłes w Grand Prix i wygrałeś je.
Mark Coleman:Hmm nie uważam abym całkowicie
się zmienił (chyba chodzi o styl walki itd.).Walka z Smithem była lekcją
pokory.Nie można wychodzić do walki z mistrzem nie odrobiwszy swego
zadania domowego (treningu)
Walka z Pete Williamsem to już toszke inna sprawa.Miałem
akurat kłopoty ze zdrowiem (jakaś operacja) , urodziłą mi się córka.Nie
chce się usprawiedliwiać ale do walki wyszedłem przygotowany
kondycyjnie tylko w 50 %.
Walka z Rizzo…ja uważałem że walczyłem dobrze zważywszy
na to jakim przeciwnikiem jest Pedro.Mówiac szczerze byłęm zadowolony z
formy jaką miałem na tamta walke.
[Tu nie kumam pisze że zaczał sobie uświadamiać że ma
portencjał do tego sportu itd.]
Walka z Takadą….tu główną sprawą było to że moja
żona była w ciąży.W 4 miesiący ciąży [leżała w szpitalu jakoś
tak] i musiałem się sam zajmować nasza pierwszą córką, oraz opiekować
się żoną.A to wszystko mnie troche przerastało.Nie wyobrażasz sobie
jak cięzko stać się matką dopóki tego nie zrobisz.To całkowicie pochłaniało
mój czas.Dzień w dzień przez prawie 5 miesięcy.Na koniec dnia modliłem
się już aby córka usnęła.Wziąłem walke z Takadą aby wspomóc 2
dzieci (nie kumam chyba chodziło o kasiore).Nie byłem do niej w ogóle
przygotowany całkiem straciłem z tego powodu pewność siebie w walce.
Gdy żona urodziła 2 córeczke dostałem oferte walki z
Ricardo Morais’em.Jeśli miałbym wybierać to na pewno bym sobie go nie
wybrał na przeciwnika po ostatnich moich przegranych.Ale że nie jestem
osoba wybierającą sobie walki to przyjąłem ją.Przez ostanie 5 miesięcy
prawie nie wychodziłęm z domu na trening byłem naprawde zmęczony rolą
matki.Ale zaoferowali mi ta walke a że potrzebowaliśmy pieniędzy wziąłem
ją.Miałem 2 miesiące na przygotowania a to dosyć krótko po ostatniej
przerwie.NA prawde nie wiedziałem co się wydarzy.Na szczęście dziecmi
zaczęła si eopiekowac już moja zona oraz pomagali dziadkowie , więc
miałem niejako zielone światło do treningów.
Przez te 2 miesiące naprawde ciężko trenowałem ale i
tak wychodząc do walki z Morais’em nie byłem w swojej 100% formie.Ale
na szczęście to wystarczyło aby pokonac go tamtej nocy.Dzieki temu wróciła
mi pewność siebie.
Gdy wygrałem ta walke wiedziałem że mam 3 miesiące do
rundy początkowej Grand Prix oraz 8 do rundy finałowej.Czyli miałem 8
miesięcy aby doprowadzić się do najlepszej formy w moim zyciu.To właśnie
jest kluczem zdobycia formy.A nigdy w życiu nie trenowałem do żadnej
walki przez 8 miesięcy.I to moja odpowiedź na to jak dokonałem tego w
Grand Prix.Nauczyłem się przez ten okres jak się relaxowac w różnych
pozycjach np. w stójce.Wiedziałem że mój trewning spowoduje że nie będzie
sytuacji gdy zabraknie mi znów wytrzymałości.
To dało mi więcej pewności siebie.To wszystko własnie
zalezy od pewnośi siebie oraz pracy na treningu.dużo zmieniło to że już
nie musiałem całego czasu poświecać dzieciom bo moja zona już mogła
przejąć te obowiązki.Wszystkie te rzeczy złozyły się na to że
wystapiłem całkiem inny.Oczywiście oprócz tego miałem świadomość
że chyba Bóg tez się do mnie uśmiechnął.Czuje że jestem w dobrej
formie oraz mam talent i dziekuje za to Bogu.Ale trza pamiętac że to co
dał nam Bóg musimy jeszcze umieć wypracować na treningu , jeśli idzie
o umiejętności.To własnie jest sroga do zwycięstwa – 6 godzinny
codzienny trening przekrojowy.Zreszta obecnie już każdy robi trening
krosowy.
Sherdog.com:Wiele się mówi na temat Twojej
walki z Takadą.Wiadomo opiekowałeś się , żoną oraz miałeś inne
obowiazki z tym związane.Jednak chce abyś sam teraz powiedział
Co o tym myślisz, na temat tego co mówią ludzie o tej
walce.
Mark Coleman:Po pierwsze i najwazniejsze to
choroba mojej żony.Wyszedłem do tej walki zupełnie nieprzygotowany.To
była walka do której nie przykładałem żadnych emocji , wziąłem ją
tylko dla rodziny (chodzi o kase).Nie musze się w żaden sposób
usprawiedliwiać bo po prostu nie byłem w ogóle do niej przygotowany.
Sherdog.com:Ok. ja to wiem bo czytałem
wywiad z Tobą i tam pisałes o tych problemach.Jednak ludzie mówią
jedno…”to była walka ustawiona”.
Mark Coleman:Powatarzam , byłem całkiem
nieprzygotowany i zrobiłem to tylko dla swojej rodziny.
Sherdog.com:Jaka jest obecna sytuacja Hammer
House i ilu macie fighterów itd. ?
Mark Coleman:Ja i Kevin to „podstawa”
Hammer House, Brandon Lee Hinkle był z nami przez jakiś czas, razem z
nim przyszedł Scott Shipman – mistrz kraju w zapasach.Scott cały czas
obecnie z nami trenuje. Big Wes 'The Project’ Sims 21 lat 6’9 wzrostu
260 funtów wagi – taki dzieciak :-P.Widze w nim wielki potencjał.Jednak
obecnie ma on tez dużo rzeczy do dopracowania.Cały czas chce walczyć
„już teraz” ale ja mówie mu że ma na to jeszcze czas.Jest również
Nate Burris z Cleveland jest również dobrym zapasnikiem , obecnie uczy
się jak walczyć.On również chce walczyć od zaraz , jednak oboje
potrzebują jeszcze troche czasu na trening.
Ludzie nie rozumieją że to wszystko trza wypracowac ,
‘obrobić” na jakiś kształt.Najlepiej długo trenując z
najlepszymi.To własnie cały czas się im staram przekazać.
Jest naprawde dużo ludzi o których słysze na co dzień
że np. po collegu i skończeniu kariery zapasniczej chcą nadal walczyć.
Musze otworzyć własna sale treningową , to naprawde dla
mnie ważne.Mam naprawde dużo chętnych do treningu tutaj.Na razie to
troche nawet uciązliwe gdyż sam musze trenowac i bybyć w dobrej
formie.Mam tutaj naprawde dobrych sparing partnerów. Oprócz tego podróżuje
i trenuje z innymi.NA szczęście naprawde często mam składane oferty
pomocy mi w treningu i wogole w tym co robie.
Pat Miletch bardzo pomógł mi w mojej karierze.Spędziłem
z nim tylko 10 dni ale te dni to naprawde niezapomniana dla mnie
lekcja.Tak samo spędziłem kilka dni z Matt Hume i trenowałem z nim bo
często oferował mi pomoc.Frank Shamrock….i tak lista się może ciągnać
długo.Jednak mimo tylu treningów i wymiany doświadczeń nadal czuje, że
umiem tylko 50 % z tego co jeszcze mogę się nauczyć.Jest naprawde mnóstwo
do nauki i raczej nie ma nikogo kto wie w tym temacie wszystko.Hmm w sumie
to może i sa takie osoby ale za to ja potrafie to co się naucze szybko
pokazać w praktyce a to też sztuka.Bo mogę mieć w czymś biały pas
ale ruch który się naucze bardzo szybko wykorzystuje w praktyce i ćwicze
go.Czyli nadal cały czas szukam kolejnych mozliwości nauki.
Ja naprawde dużo trenujei to rzeczy których nie widać w
moich walkach.Dużo trenowałem arm-barów z pozycji top i z pleców,
trenowałem dźwignie na nogi itp.
Nie widać tego ale ludzie będą mogli to zobaczyć w
filmie dokumentalnym, może wtedy uwierzą że potrafie wygrac przez
poddanie.Nie stosuje tego w walkach gdyż mozliwośc uderzania całkowicie
zmienia tą gre.Bardzo lubie grappling ale prosty,bezpośredni.
Sherdog.com:O tak zgadzam się to jest całkiem
inna gra gdy oprócz graplingu ktoś zadaje ciosy tutaj.
Mark Coleman:Tak , uwielbiam submission
naprawde mam dla tego respekt ale jest dużo wiecej do
nauczenia.Przerywanie gardy i zajmowanie dogodnych pozycji to jest właśnie
to nad czym teraz pracuje.W przeszłości po prostu leżałem w gardzie i
zadawałem „dzikie” serie ciosów.Obecnie co chyba zauważyłeś
troche bardziej myśle co robie i mam przeważnie jakis plan w głowie.W
walce z Shoji dostałem żółtą
kartke co oznaczało w punktacji 3 pkt w dół i wtedy to co się nauczyłęm
i zplanowałem jakby wyleciało mi z głowy i za tą walke możesz mnie
krytykować.Miałem już na celu tylko dominowanie w walce aby być pewnym
przejścia do kolejnej rundy.Próbowałem przerywania gardy albo pozycji
bocznej.W sumie uważam że boczna albo zwykłe 69 jest najlepsza pozycją.Jednak
najbardziej lubie boczną i bardzo trenuje techniki z tym związane.Oczywiście
bardzo ważne są udrzenia głównie w stójce i nad tym pracuje cały
czas.
Sherdog.com:Garret rozmawiał z
Big Wes nazywanym „The Project” i była mowa o możliwości
jego startów w pro wrestlingu. Co wiesz na ten temat ?
Mark Coleman:Hmm na pewno spróbuje walczyć
ale jeszcze długa droga przed nim.Oprócz tego jest bardzo niecierpliwy i
nie chce czekać.MA w swoim „Arsenale” kilka groźnyxh technik ale ma
też kilka słabostek.A więc powinie jeszcze pracować na soba.
Z jego wzrostem i wagą oraz tym że cały czas się
rozwija fizycznie nie ma tutaj ludzi jemu podobnych.Można powiedziec że
mamy tu coś specjalnego (chodzi o tego typa)
Chce być pro-wrestlerem i jeśli mu się uda to oki.Ma
potencjał , cały czas staje się lepszy i większy.I to on tutaj
decyduje ja nie mogę tego kontrolować.
Sherdog.com:Jak wyglada Twój dzienny trening
?
Mark Coleman:Jeśli trenuje ostro to wyglada
to mniej więcej tak:Przeciętnie staram się trenowac od 10:30 do
13:00.Zawiera on trening stójki,stretching,bieganie oraz siłownie.
Robie z tego taki mix zalezny od tego co chce osiągnąć.Potem
wracam na trening około 6 i znów trenuje az do 20:30.Tutaj robie przeważnie
już grapling oraz to co mi umkneło rano.Czyli staram się trenować około
5-6 godzin na dzień i myśle że jak dla mnie to akurat.Więcej byłoby
już przesadą. Albo znaczyłoby że przez te 5-6 godzin nie przykłądałem
się zbytnio.
Sherdog.com:Jak to jest trenować z
Randlemanem dzień po dniu ?
Mark Coleman:Prawde mówiąc chciałbym aby to
był co dzień
Sherdog.com:A nie trenujecie ze soba każdego
dnia ?
Mark Coleman:Jeśli razem się przygotowujemy
to tak.Lubie te treningi , zwłaszcza to że mam nad nim 30 kilogramową
przewage.Nie każdy zdaje sobie z tego sprawe ale taka przewaga wagi to
naprawde duża pomoc.No a do tego jeszcze jestem wyższy.Więc dla mnie może
to być nawet zabawne ale dla niego ? Hmm musisz sam go zapytać.Jest
naprawde fenomenalnym sportowcem,konkurentem i naprawde potrafi mnie
mobilizować.Naprawde się nam razem dobrze trenuje.
Na razie cały czas jeszcze „daje” mu rade.A dzień w
którym nie będę lepszy od niego może oznaczać mój koniec w tym
sporcie.Głównie chodzi o to że jestem od niego dużo wiekszy.Ale trenując
z nim,sparując zawsze trza uważac bo tylko poluje na dobra okazje do
ataku,jest naprawde fenomenalny.Miałem przyjemność trenowania go przez
cały coleg.Był 2 razy mistrzem narodowym,był naprawde dobrym zapaśnikiem.Byłem
w jego narożniku na każdej jego walce.I to naprawde dla mnie zaszczyt go
trenować bo gdy on trenuje to naprawde daje z siebie wszystko.Jednak musi
być bardziej konsekwentny, zresztą to dotyczy także mnie.Oczywiście
nie mówie , że jest tylko jedynym z takimi umiejętnościami,ale że ma
potencjał na dobrego fightera,zwłaszcza w wadze średniej.
Jeśli idzie o wage ciężką to respektuje co w niej
„zdziałał” , ponieważ mam respekt do każdego kto walczy z większymi
od siebie.To naprawde ciężka sprawa wykluczyć przewage przeciwnika
wynikająca z rozmiarów i siły.Lubie trenować z Kevienem bo jest dobry
jak diabli ale, nie zrozum mnie źle naprawde potrafie wykorzystać
przewage 15 kilogramów.
Sherdog.com:Bardzo chciałbym zobaczyć go znów
w wadze średniej bo byłby kimś kto potrafiłby skutecznie sprowadzić
Tito do parteru.To byłby naprawde dobry „mecz” pomiędzy nimi bo obaj
sa cholernie dobrzy.
Mark Coleman:Myśle że takich super walk w
wadze średniej może być dużo – Kevin-Tito ,Shamrock-Skauraba,ktoś z
nich z Silva itd.Waga średnie jest naprawde najbogatsza w dobrych
zawodników.Nawet nie ma wystarczającu czasu na ogladnięcie tych
wszystkich walk.Ale w sumie to też bym z chęcią zobaczył walke Tito vs
Kevin.Ale z ostatniej walki Kevin dostał małą lekcję i obecnie musimy
pare rzeczy u niego polepszyć.MA naprawde talent i umiejętności i
jeszcze je polepszy jestem tego pewien.
Jak ludzie mnie pytaja jak potrafie „wracać” po jakichś
słabych walkach, to dla mnie nawet nie jest to pytanie typpu „jak”.Po
prostu to robie.Nawet nie mam żadnego innego wyjścia, to jest to czym ja
się zajmuje.Oczywiście zdarzały się dni kiedy wątpiłem w siebie ale
jednak przez większość czasu nie myśle tak.Cały czas podążam tą
drogą odkąd byłem dzieckiem.Jeśli przegrywam to wnioski sa jedne,trza
ciężej pracować i trenować.
Ogólnie to można powiedzieć że miałem szczęście w
zyciu.Byłem na Olimpiadzie,miałem tytuł mistrza kraju,wygrałem też dużo
w UFC.Wiele osób wspominało mi o tym abym zakończył kariere itp. Ale
jednak to bardzo miłe
uczucie gdy się coś wygrywa.A takim najlepszym momente w zyciu jeśli
idzie o moją kariere sportową był dzień kiedy wygrałem Grand
Prix.Wtedy tym zwycięstwem kilku osobom zatkałem usta.Wiele osób uważa
,że wie dużo na mój temat,że wie czemu przegrywałem itd.Dużo gadali
o tym jaki wpływ na to mają moje treningi kardio itp.A to nie tylko
kardio,na to ma wpływ naprawde dużo czynników.Ale to nie ważne,przegrywasz
ale wracasz i o to chodzi.Najwazniejsze że wraca się mocniejszym.
Sherdog.com:Kevin przed walką z Randym dużo
o tym mówił. Twierdził ,że przygotował się pod każdym względem i
na pewno wygra.Nawet jeśli miałby walczyć z pozycji na plecach.Potem
jednak twierdził , że nie był gotowy do walki w pozycji na plechach.A
więc pytanko trenował to czy nie? Był świadomy że może być w takiej
pozycji ?
Mark Coleman:Hmm na pewno to nie było jego
celem aby walczyć na plechach.Dla mnie jako trenera to troche drażliwy
temat gdyż ja uważałem że to bardzo prawdopodobne że walka może tak
przebiegać.Ale ciężko mi zwracać mu uwagę że tak się moża walka
potoczyć że to on się będzie bronił na plecach bo mógłby stracić
troche pewność siebie.
Ale uprzedzałem go o tym że Randy będzie wtedy
wykorzystywał na pewno swoje kolana do uderzeń.On jest naprawde dobrym
zapasnikiem (Couture),kilka razy z nim sparowałem i naprawde było to wyrównane
spotkanie.Wiedziałem tez że będzie świetnie przygotowany kondycyjnie
do tej walki.Ogólnie mówiąc to tak jestem zdania że Kevin mógł
jeszcze kilka rzeczy bardziej dopracować do tej walki.
Nie biore oczywiście winy na siebie.Chciałem aby to
trenował lepiej.Nie będę siedział tu nie mówiąc ani słowa o tym że
jednak trenował pozycje na plechach.Może nie trenował tego dosyć mocno
ale jednak to było częścią treningów ze mną.A więc nie można
powiedzieć , że to było dla niego jakieś nowe doświadczenie.A nawet
powiem tyle że podczas treningów naprawde ciężko go utrzymać w tej
pozycji bo jest taki dobry.
A więc na koniec, trenował ta pozycje ale jeśli mówi że
nie odpowiednio ciężko i długo to się z nim zgadzam.
Nawet go namawiałem aby bardziej to przetrenował ale nie
mogę nikogo do niczego zmuszać.Obawiałem się że jeśli dojdzie do długiej
walki to pod koniec może być sytuacja że będzie na plecach.Ale jao
trener nie mogłem niszczyć jego pewności siebie.On był pewien że jest
w swojej życiowej formie.Cały czas obawiałem się dalszych rund ale nie
mogłem podważać jego wiary w siebie.
Uważam że ptrzebuje troche popracowac właśnie nad tą
pozycją a jeśli się za to co mówi na mnie obrazi cóż trudno takie sa
moje odczucia.Ogólnie uważam siebie za osobe która jako jedna z
niewielu ma naprawde dobre umiejętności do trzymania ludzi w
parterze.Gdy ja kogoś przytrzymam w pozycji parterowej to przeważnie nie
ma szans aby się ktoś wydostał do stójki.A z Kevinem wystarczy że
zrobiłem jakiś mały błąd a on już się uwalniał.Czyli że jednak
miał dobre przygotowanie do walki.I tak już chyba powiedziałem za dużo
ale po prostu musi bardziej nad tym popracowac.
Sherdog.com:Tak jak powiedziałeś,każda
przgrana to dobra lekcja i nowe doświadczenie.
Mark Coleman:Dokładnie.Ale nawet jemu mówiłem
,że ja nie chce żadnych usprawiedliwień.Najważniejsze aby realizował
to co wyniósł z porażek.Uwazam że naprawde Randleman może pokonać każdego
tutaj.W wadze ciężkiej to jest już jednak trudniejsze.Ale w wadze średniej
wystarczy aby wyszedł w dobrej formie.Kiedy nie musi ograniczać się
tylko do walki w stójce to jest naprawde groźny.Z Randym uważam że był
troche przemęczony a do tego za dużo stójki.Ale on ma talent i umiejętności
aby jeszcze dużo pokazać i to przez długi czas utrzymywać
forme.Wszystko jednak zalezy od niego,tylko i wyłącznie od niego.
Sherdog.com:Po walce Kevin na Underground
(forum) coś wspominał , że może ty go „pomścisz” w UFC ?
Mark Coleman:UFC to największe show tego typu
w Ameryce.Ja pochodze z tego kraju i oczywiście z miłą chęcią bym wrócił
tam gdzie rozpoczynałem swoją kariere MMA.Ale obecnie najpierw musze
zawsze myśleć o rodzinie,więc walcze tam gdzie więcej płaca.Dzięki
tym rozmową ze stanem Nevada i komisją znó będzie UFC w tv a dzięki
temu podniosa się zarobki itd.
Tak on zapytał mnie wtedy czy nie zechciałbym w jakiś
sposób pomścić jego porażki.Czemu nie nie widze problemów i
przeciwwskazań do walki z Couturem.Ja jestem fighterem on też,on ma pas
a ja z miłą chęcią bym go przejał.Oczywiście nie podchodziłbym do
tego jak do jakiejś zemsty.Jednak kiedy mnie o to zapytał to naprawde byłem
mile zaskoczony.Co moglem powiedzieć jeśli nadaży się okazja biorę
taką walke.
Ale nie czuje żebym to ja musiał pomścić Kevina,on może
spokojnie dokonac tego sam.
Ludzie mówią że ja się ciesze że Kevin „mścił”
się za moje przegrane (troche nie kumam:-PP ).Ale to nie tak ja czuje
zadowolenie jako jego trener.Te walki wolałbym wygrać sam osobiście.Ale
jeśli on tego chciałii tak sądził hmm czemu nie na pewno to byłaby
dobra walka.Uważam że mam umiejętności aby pokonać Coutura.W sumie to
nie mam żadnych wątpliwości na pewno mogę go pokonać.6-8 miesięcy ciężkiego
treningu,bo z kimś takim jak on nie można wyjść nieprzygotowanym i mógłbym
dac mu rade.Jestem większy,silniejszy a do tego pracuje nad tym wszystkim
co i on dlatego nie mógłby mnie pokonać.
Sherdog.com:To byłaby wielka walka dla UFC.
Mark Coleman:Jest naprawde dużo takich walk
,wystarczy je zorganizować.Nie można powiedzieć aby brakowało tutaj
talentów.
Sherdog.com:Po UFC 10 wszyscy byli zadziwieni
Twoją formą.Tak samo było z Belfortem.Ale potwem jakoś sprawdza się
rzecz że Ci co zaskakiwali powoli tracą swoją forme itd.
Mark Coleman:Nawet się z tym zgodze.Nie będę
temu zaprzeczał.Kiedy wygrałem UFC 10 byłem tym aż przytłoczony.To było
coś o czym marzyłem,zostać takim najtwardszym człowiekiem na
ziemi.Nawet z boxem jest inaczej bo jesteś tylko najtwardszym boxerem a
tutaj masz wszystko i jesteś najtwardszym facetem,sa wtedy nawet powody
do przechwałek.I właśnie kiedy wygrałem UFC czułem się jak
najtwardszy facet na ziemi.
Potem wygrałem UFC 11,potem pokonałem Saverna i zostałem
mistrzem wagi ciężkiej.Prawde mówiąc nie byłem na coś takiego
gotowy.Strasznie uderzyło mi to do głowy.Za dużo świętowałem i za długo
oraz stałem się jakiś leniwy.Zacząłem uważac że mogę wygrywac nie
trenując.Teraz jak patrze na kasete z Mouricem to uważam że obecnie nie
byłoby z tym żadnego problemu (chyba chodzi o walke).To co się stało
to po prostu brak treningu.Nie doceniłem go.Myślałem że wyjde i 1-2
minuty i po walce.Po prostu się dobrze wtedy bawiłem,pierwszy raz miałem
więcej pieniędzy itd.No i jak wyszłem nieprzygotowany dostałem to na
co zasłużyłem – ogromnego kopa w dupe.
Na szczęście dla mnie skończyło się że stałem na 2
nogach i z tego tylko mogę być dumny.Ale wyniosłem z tego lekcje , jak
i z tego gdy 2 tyg potem przygotowywałem się do rewanżu i zniszczyłem
sobie staw kolanowy.Wszystko stało się na raz , to oraz zbyt szybka chęć
powrotu i walka z Williamsem,urodziło mi się dziecko itd.Ale to była
dla mnie dobra lekcja z której wyciągnąłem wnioski.Ale po prostu
trzeba próbować wracać lepszym itd. I to właśnie staram się robic.
Sherdog.com:Byłem zaraz po UFC 11 w akademi
Roriona.Rozmawialiśmy sobie o różnych fighterach i wymieniłem
Ciebie.Rorion wtedy powiedział że na pewno szybko przegrasz.JA
odpowiedziałem że to chyba niemożliwe patrząc na Twoja ówczesną
forme.
A Rorion powiedział że te wygrane chyba troche za bardzo
weszły Ci do głowy.No i w końcu po Twojej porazce prypomniałem sobie
jego słowa.Czyżby on wiedział coś czego ja nie wiedziałem ?
Mark Coleman:Hmm nigdy nie twierdziłem że
jestem jednym z tych zdyscyplinowanych facetów.Przez długi okres próbowałem
być ale wtedy nie byłem.Dla mnie to nawet dobre bo mogę swoje porażki
tłumaczyć nie słabymi umiejętnościami ale brakiem treningu głupotą
itp. jakkolwiek to nazwiesz. Myśle że Rorion nie był jedynym który to
dostrzegł, wielu chyba przeczuwało to.Jednak nigdy nie ma pewności dopóki
się to nie zdarzy.Ostatnio znów zaczęło to mi się przypominać
podczas rozważania nad przyjęciem walki z Kenem a krótkim terminem
itp.Na szczęście mądrzejsza część mnie wzięła góre.
Nie twierdze, że istnieje jakiś zawodnik niepokonany
itp.,jednak jeśli wezme się porządnie za trening to naprawde jest mnie
ciężko pobić.Jeśli jestem przygotowany a do tego tez kondycyjnie to
naprawde jestem ciężkim facetem do walczenia.Jednak w tym sporcie ,co już
pewnie wielu zauważyło często zdarzają się dziwne rzeczy.
Sherdog.com:Co lubisz robić w swoim wolnym
czasie ?
Mark Coleman:Nie ma go za wiele ale jeśli mam
chwile to lubie ją spędzać z żoną i dziećmi.Naprawde sprawia mi
wiele radości przebywanie z nimi a kiedy mnie nie ma bardzo tęsknie.Kiedy
jestem na treningu i zbliża się jego koniec już nie mogę się doczekać
aby ich zobaczyć.Przynoszą uśmiech na moją twarzy gdy je widze.Nie raz
jest z tym trudno gdy wracasz do domu po 2h treningu chcesz uciąć
drzemke oraz zjeść coś a tutaj nie ma ciszy i spokoju.Ale gdy dzieci
chcą się ze mna bawić to nie można odmówić.
W tym biznesie dużą role odgrywa odpowiedni odpoczynek
oraz bogato-odzywcze posiłki.
Musisz wypoczywać bo aby zostać mistrzem musisz dużo
trenowac.
Naprawde w wolnym czasie uwielbiam przebywać z dziećmi.To
sprawia mi wiele radości.
Jednak mile wspominam też dni jak nie miałem jeszcze
dziec i mogłem więcej czasu poświęcać na trening i odpowiedni
wypoczynek i regeneracje.Ci którzy nie mają jeszcze rodziny i jedyne co
robią to trenują powinni czewrpaćz tych dni jak najwięcej korzyści jeśli
idzie o ich umiejętności itd.Bo gdy to minie,założą rodzine itd. Mogą
żałować że nie wykorzystali tamtych lat właściwie.Nie powinno się
leżeć i nic nie robić.Jeśli twoją pracą jest trening oraz chęć
zostania dobrym fighterem to pracuj nad tym póki masz mozliwości.To się
staje potem trudniejsze jak masz już rodzine bo musisz im także poświęcać
czas.
Sherdog.com:Niedługo są święta jak z
prezentem dla córek ?
Mark Coleman:To wypada jkoś pierwszego tak ?
Sherdog.com:Dokładnie szóstego
Mark Coleman:Eee to jeszcze mam czas.Obecnie
to jutro sa urodziny mojej córki przygotowujemy
duże przyjęcie z tej okazji.(tu coś trują o prezencie dla córki w
postaci samochdu dla lalk Bari :-P)
Już nie mogę się odczekać kiedy jej go dam bo bardzo go chciała.A ja
naprawde uwielbiam jak widze usmiech na twarzy dzieci.
Sherdog.com:Ok. mam do Ciebie jeszcze jedno
pytanie.Wieleu fanów jest ciekawych jak silni są zwodnicy.Możesz nam
powiedzieć o swoich rekordach w wyciskaniu itp. ?
Mark Coleman:Obecnie nie znam swoich rekordów,przez
ostatnie 2 lata całkowicie zmieniłem podejście do treningu siłowego.Od
początku ludzie mi mówili że trenowałem za ostro.Wypracowałem sobie
na począrtku dużą siłe do tego jestem sporych rozmiarów i teraz już
tego ni epotrzebuje.Wole się skupiać na swoich słabych punktach.Kiedyś
kochałem treningi siłowe bo szły mi one naprawde dobrze.Obecnie doszedłem
do wniosku że można ten czas lepiej spożytkować na rzeczy z którymi
sobie gorzej radze.
Obecnie znmniejszył bardzo ciężary,bardziej dźwigam
technicznie oraz z dużą ilością powtórzeń.
Kiedy jeszcze tak trenowałem to najwięcej na ławce
wycisnąłem 550 funtów.NA przysiad coś około 650 funtów a martwy ciąg
coś około 675-700 funtów.Jednak obecnie poobniżałem w każdym z tych
ćwiczeń ciężar o jakieś 100 funtów.Czyli na obecny czas nie mogę Ci
dać odpowiedzi jak obecnie u mnie z rekordami.Jestem już na to za
stary.Prawie przez 25 lat trenowałem zapasy a obecnie już 5 rok walki
MMA.Musze uważac na swoje ciało.Wole przestrzegać idelanej techniki ale
zarazem pozostawać silny gdyż to mój duzy atut.Myśle że sppokonie mam
taką siłe jak reszta tutaj.Ale obecnie potrafie ją utrzymywac np. przez
30 minut w walce.Myśle że w walce Severnem byłem w formie o której można
powiedzieć , że byłem wtedy najsilniejszy z moich walk.Ale na pewno nie
mógłbym tej walki toczyć długo.Na szczęście skończyłem go raczej
szybko bo w przeciwnym wypadku mogło się to potoczyć całkiem
inaczej.Obecnie jestem zadowolony ze wzrostu mojej kondycji ale oczywiście
nadal jestem w miare silny.
Sherdog.com:Po wygranej w Grand Prix wykonałes
jakiś dziwny skok jakbyś chciał wyskoczyć z ringu….?
Mark Coleman:Hehe pewnie oglądałes to sobie
na zwolnionym obrazie co ?
Sherdog.com:Tak ale wiekszośc po wygranej po
prostu schodzi z ringu a Ty wręczy wyskoczyłeś.Nie wiem czy jeteś tego
świadomy ale kiedy to zrobiłeś miałeś na boki rozłozone ramiona i wręcz
znokautowałeś Japońską fanke.
Mark Coleman:Wtedy nie byłem tego świadomy
ale potem oglądałem to setki razy na tasmie.Nawet to jest troche śmiesze
zwłaszcza że wtedy wygrałem i miałem dobry humor.Nawet nie wiem dokłądnie
co ja chciałem zrobić tym skokiem.Naprawde przepraszam ta panią ale byłem
tak przytłoczony ta wygraną i emocjami że nie wiedziałem nawet co
robie.Uważałem że całkowicie sobie na to zasłuzyłem i zarobiłem –
trenując kilka ładnych miesięcy do tych walk.Robiłem wszystko
idealnie,jadłem odpoczywałem i trenowałem i Bóg mnie nagrodził.Wspominam
o Bogu bo bez niego to nie byłoby możliwe.To nadal miłe uczucia jak
sobie to wspominam jak wygrywałem.
Już wystarczająco długo odpoczywałem od walk,dużo
sobie ich pooglądałem i powoli patrze w przyszłość i chce w tym być.Chce
wszystkich upewnić że wchodząc do ringu obecnie jestem zawsze lepiej
przygotowany za każdym razem.To jest dla mnie wazne wychodzić zawsze z
lepszą formą i być lepszym fighterem.Nadal jestem zaskoczony jak dużo
jest jeszcze nauki w walce stójkowej w porównaniu z parterem.Jestem
nadal daleki od posiadania „czarnych pasów” w czym kolwiek.Ale będę
przygotowany.
Sherdog.com:Chciabyś jeszcze coś dodać ?
Mark Coleman:Myśle że i tak powiedziałem aż
za dużo.Pewnie wiele razy paplałem, zamiast odpowiadać rzeczowo ale po
prostu złapałes mnie w momencie gdy miałem ochote sobie luźno pogadać.Ale
jeszcze raz chciałbym podziękować fanom i tym co mnie lubią jak i tym
co za mną nie przepadają.Pamiętajacie to zależy od nas fighterów ale
i od Was aby NHB stało się kluczowym sportem.
Kain
wywiad ze stronki www.sherdog.com
<!-more->
Mark Coleman: Wychowałem się w małym
miasteczku na północ od Ohio – Fremont.
Uczęszczałem do malutkiej katolickiej szkoły zwanej
Fremont St. Joseph’s. Przez całą szkołę średnią grałem w football
baseball i chodziłem na zapasy.Po tej szkole musiałem jednak wybrać
jedną dyscyplinę.Wybrałem football jednak nie dostałem się do żadnej
drużyny o której myślałem.Nawet w zapasach chociaz byłem 2 mistrzem
stanu i raz
(„one-time runner up”) nie dostałem się tam gdzie
chciałbym.W końcu pojechałem do Miami do małej szkoły („Division
One” – nie kumam ich podziału na szkoły).Oni jako jedyni zaoferowali
mi stypendium.Chciałem opczywiście dostać się do szkoły w Ohio albo
Iowa ale nie zostałem przez nich zauważony jako sportowiec gdyż nie
trenowałem zapasów w stylu wolnym tylko trenowałem baseball zamiast
tego.Jednak cały czas dążyłem do trenowania zapasów.W końcu zostałem
2krotnym „Mid American Champion”
i zająłem 4 miejsce w dywizji NCAA jako junior.
Dzięki temu dostałem niejako”bilet” umożliwiający
mi wyrwanie się z Miami.Nie żebym miał coś przeciwko ich szkole ale
potrzebowałem lepszych treneerów,partnerów treningowych its , bo to
jest kluczem do sukcesu.W Miami nie było zbyt wielu stypendiów
Więc normalne że nie mieli dużo ludzi mogących
„popychać mnie” do przodu w sporcie.
W końcu już jako senior zostałem przeniesiony do szkoły
w Ohio.Tu jednak miałem podobne problemy jeśli idzie o brak odpowiednich
ludzi do treningu.Jednak jakoś dałem rade sam i zaowocowało to tym , że
cdobyłem mistrzostwo kraju jako senior w stanie Ohio.Było to moim największym
marzeniem gdy dorastałem,…kolejnym było mistrzostwo olimpijskie.Jedno
wiąże się z drugim gdyz trzeba mieć tytuł mistrza kraju aby ubiegać
się o występ na olimpiadzie.Takie tez postawiłem sobie cele gdy w 1998
roku ukończyłem szkołe.
Teraz moim celem stało się zdobycia mistrzostwa świata
oraz mistrzostwa na olimpiadzie w zapasach.W 1991 wygrałem złoty medal w
mistrzostwach „Pan American games” na Kubie.Potem wygrałęm
mistrzostwa kraju w zapasach w stylu wolnym i zdobyłem srebrny medal na
mistrzostwach świata.Nie przegrałęm ani razu w żadnych zawodach w
latach 9192.W 1992 dostałem się do drużyny olmpijskiej w wadze do 220
funtów [but I would say I peaked out at the Olympic trials – tego nie
rozumiem]
Nie chciałem robić żadnych wymówek itd.Skończyłem to na 8 miejscu i
byłem bardzo rozczarowany i miałem małą depresje.Spędziłem całe
swoje zycie aby osiągnać mistrzostwo olimpijskie i to się nie udało.
4 lata to długi okres aby zastanowić się nad tym czy próbować
ponownie.W końcu doszedłem do wniosków że powodem takiego słabego
występu był zły trening.W końcu
popadłem w małe kłopoty.włóczyłem się gdzie popadnie i w latach
93-93 spadłęm już na 4-5 miejsca w krajowych zawodach.W 1995 jakoś się
zmobilizowałem i ostro trenowałem przez 2-3 miesiące i na turnieju w
Sunkinst pokonałem Kurt Angle , który był wtedy mistrzem kraju.
Jednak po tej wygranej znó popadłem w jakiś rodzaj odrętwienia,lenistwa.Nie
trenowałem znó ostro i tego roku Kurt Angle znó został mistrzem kraju
, a potem zdobył mistrzostwo świata.W 1996 podjąłem decyzje o ponownej
próbie dostania się do rużyny olimpijskiej i wystartowania na
olimpiadzie.Tym razem znó oszukiwałem sam siebie że trenuje wystarczająco
ostro , mimo że tak nie było.Próby zakwalifikowania do teramu
olimpiskiego skończyły się na półfinałach.W pewnym sensie było to błogosławieństwo
bo gdybym wszedł do drużyny to pewnie znów przegrałbym szybko na
olimpiadzie.
Wtedy zaoferowano mi występ w 10 edycji UFC.Reszta to już
historia 😛
Sherdog.com: A więć byłes „linebacker”
(jakas pozycja w footballu) w stanie Ohio , to duże dokonanie ?
Mark Coleman: Tak.Moim marzeniem jak byłem
dzieckiem była gra w NFL. Chciałem grać jako „tailback” ale mój
trener powiedział że to pozycja nie dla mnie.Przesunęli mnie na pozycje
„fullback” , nie lubiłem tego ale musiałem to zaakceptować.
Sherdog.com:Wyższa szkoła „z
footballem” jest na wysokim poziomie w Ohio nieprawdaż?
Mark Coleman:Tak Ohio to bez wątpienia stan
footballowy.Ale jest tu także na dobrym poziomie wrestling i koszykówka.Obecnie
również hokej wkracza do tego stanu.Mamy nawet druzyne Columbus Blue
Jackets.
Sherdog.com:Hmm nawet nie wiedziałem,nie
jestem fanem hokeja.
Mark Coleman:NA poziomie „high school”
Ohio to najlepszy stan do wrestlingu w kraju.
Na poziomie collegu jest już troszke gorzej ale myśle że
Dan Gable szybko coś z tym zrobi.
Jako dziecko moim marzeniem było granie w NFL na pozycji
„middle linebacker”.Jednak musiałem podjąć pewne decyzje i wybór
padł na Miami gdzie mogłem dostac pieniądze za stypendium więc wybór
padł na zapasy.Miałem jeszcze w planach wrócić do footballu ale po
kilku miesiącach trenowania zapasów i zrzucania wagi byłęm w ogóle
bez kondycji do grania w football.
Gdy przeniosłem się do stanu Ohio stałem się dobrym
znajomym Chris Spielmana.To było dosyć ciężkie bo zawsze chciałem
grac przeciwko niemu w Ohio.Stał się naprawde kimś dla mnie waznym
,wspierał mnie,oglądał moje walki zapaśnicze.NA prawde jak dorastałęm
był moim idolem i miał na mnie wielki wpływ.Nawet dziś wiele dla mnie
znaczy.Cała jego historia z choroba jego żony ,walki z rakiem , z jego
kontuzją karku itd. Wywarła na mnie duże wrażenie.Zasz Chris Spielmana
?
Sherdog.com:Nie nie znam go osobiście ale
znam jego histoprie jak przez rok opiekował się żoną i porzucił na
ten czas granie.
Mark Coleman:Mógł zostać dobrym wrestlerem
ale jednak wybrał football.Jest nieugięty i zawzięty .
Sherdog.com:Ok. przejdźmy teraz do pytań
odnośnie Pride. Krążą pogłoski na temat tego, że masz walczyć w
przyszłym Pride z Kenem Shamrockiem.To są tylko plotki czy też prawda ?
Mark Coleman:Będę z Tobą szczery …taka
walak została mi zaproponowana dokładnie tydzień temu , i zostałem nieźle
tym zaskoczony.NA początku nie byłem pewny czy top naprawde jest
prawdziwa oferta,jednak dowiedziałem się że Ken zaakceptował taką możliwośc.Przez
4 dni długo zastanawiałęm się nad przyjęciem lub odrzuceniem takiej
propozycji.Na pewno byłaby to walak marzeń.Często byłem pytane czy będę
walczyć kiedyś z Kenem.”Podkręciłęm” swój trening na wyższe
obroty przez te 4 dni, aż w końcu w piątek w nocy doszedłem do
wniosku, że nie jestem fizycznie przygotowany na walke z Kenem
Shamrockiem czy tez innym tego rodzaju przeciwnkiem na gali 23 grudnia.Ale
za to ustawiałem swoje dalsze plany na występ w agli Pride Grand Prix a
marcu przyszłego roku.Przewidywałem że wystąpie w tej gali w marcu więc
głównie na to się nastawiałem.
Sherdog.com:Czyli te pogłoski dotyczyły
tego zbliżającego się teraz Pride’a? Chcieli abyś w nim wystąpił i
walczył z kimś pokroju Kena Shamrocka ?
Mark Coleman:Tak tak było i dla mnie stało
się to dużym zaskoczeniem bo tego nie oczekiwałem.Najpierw myślałem
że może będę walczył z Fujitą ale okazało się że on nie chce
teraz walczyć ze mną.Móiono mi na początku że wogóle nie miałem być
na rozpisce tej gali.Więc gdy dostałem taką oferte byłem tak
zaskoczony że przez chwile nie myślałem rozsądnie.Do tego ludzie z
mojego otoczenia zachęcali mnie do przyjęcia oferty walki bo uważali,
że mam dobrą forme.Wtedy myślałem o kilku sprawach,o mojej ostatniej
walce z Mauricem,o ostatniej walce mojego peryjaciela Kevina oraz o tym co
może się stać w walce z Kenem.Doszedłem do wniosku , że niechce aby
się to zdarzyło ponownie (chyba chodzi o przegrane).Jeśli przegram taką
walke to będzie to przegrana i tyle a nie to , że nie byłem
przygotowany.Więc w końcu dałem im do zrozumienia że w obecnej chwili
taka walka się nie odbędzie.Może ona np. mieć miejsce w 1 rundzie gali
Pride Grand Prix, kto wie co się wydarzy.Ludzie chcą taką walke zobaczyć
, i ja uważam że byłaby ona excytująca.
Sherdog.com:Hmm no tak obecnie ciężko
jest podjąć walke tak z dnia na dzień.
Mark Coleman:Hmm w sumie to byłbym
przygotowany , ale na moją decyzje o odrzuceniu tej walk miało wpływ coś
co ciężko wytłumaczyć.Po prostu nie byłem na to gotowy.Wiadomo , że
jeśli masz walke z kimś o umiejętnościach Kena to musisz być w 100%
pewny tego co robisz.Z chęcią odczekam te 3 miesiące i wtedy możego to
zrobić.
Obecnie jestem zadowolony ze swojej decyzji mimo tego że
pewnie dla wielu była ona lekko rozczarowująca.
Sherdog.com:Tak fani zawsze chcą Cie widzieć
w każdej gali , i nie myślą o tym cze jesteś w dobrej formie czy
nie.Oni po prostu chcą oglądać Ciebie w akcji.
Mark Coleman:Hmm to jest naprawde bardzo
kontaktowy i dosyć brutalny sport.Muszisz trenować nie tylko ciężko
ale i rozsądnie.Niestety nie robie się już młodszy , więc obecnie
musze trenować bardziej rozważnie niż kiedyś.Co nieraz jest ciężko
osiągnąć bo napada mnie ochota aby „troche przecholować” z
tereningiem.
Jest to naprawde niebezpieczne gdy 2 facetów o podobnych
umiejętnościach staje naprzeciwko siebie.Musisz tak to robić byś był
lepszy albo możesz zostać poturobwany itd.Ale jak zwykle , wcześniej
czy później znó się pojwie..nigdzie na razie nie odchodze.
Najprawdopodobniej wystapie już na gali w marcu i będę
bronił mojego pasa.
Ostanio słyszałem pogłoski , że UFC ma znów robić
show w New Yersey.I mam o tym dobre zdanie gdyż ich gale zawsze mi się
podobały. Mimo ich ostatnich walk w wadze cięzkiej i lekkiego
rozczarowania (chodzi o wyniki tych walk).Co z tego wyniknie zobaczymy.Ja
na pewno wróce do walki.
Sherdog.com:To bardzo dobra nowina gdyż UFC
nie może zniknąć , bo to naprawdę dobry show dla walk bez reguł.
Mark Coleman:Hmm to już zalezy od tego kogo
zapytasz….
Sherdog.com:Oczywiście nie mówie o tych
dziwnych ostatnich wynikach walk.
Ok. ostatnio słychać , że Fujita ma walczyć z Yvelem a
Silva z Hendersonem.Te walki zostały już potwierdzone.Co w ogóle wiesz
o Fujicie? Kilka razy było pogłoski o jego walce z tobą ale nigdy nie
doszły one do skutku.
Mark Coleman:Ja tez tym słyszałem już około 1,5 miesiąca temu.Nie wiem
akurat co Ty słyszałeś , bo było wiele różnych plotek,ale wersja która
ja znam mówi, że On nie chciał też teraz startować na gali w
grudniu.A to jak to odczytasz zależy już od ciebie.
Pytałem ich o szczegóły a oni odpowiadali że na razie
nie wiedzą jakiego mi dac przeciwnika.Więc prawie przez miesiąc czekałem
na jakieś konkrety,a przez to mój trening troche się rozluźnił.Reszte
znasz,zaproponowali mi walke z Kenem.
Sherdog.com:Jako fighter niw uważasz , że
potrzebna jest odrobina zachęty aby iść i trenować na 100% nie wiedząc
nawet kiedy i z kim masz
walke ? To chyba normalne,że
Nie będąc pewnym czy będzie się walczyło lekko rozluźnia
się trening.
Mark Coleman:Hmm na pewno dobrze jest znać
date swojej walki itd., ale ja wiedziałem że Oni „widzą” mnie w
swojej grudniowej gali,a więc na pewno za nic nie obwiniam Pride’a.Nie
obwiniam za to nikogo.Po prostu nie zrobiłem dobrze roboty (chodzi o
trening) więc kiedy zadzwonili ja odmówiłem.Teraz nie mam już nic do
tego,jedyne co mogę zrobić to przygotować się do następnej gali,i to
właśnie obecnie robie.Nie siedze nic nie robiąc.Cały czas się czegoś
ucze w tym sporcie,trenując.Praca nóg,techniki boxerskie,graplerskie
itd.Cały czas coś robie i dzięki temu zyskuje lepszą forme.
Żałuje tylko że nie pokaże jej teraz 23 grudnia przed
50000 publicznością.
Sherdog.com:Mam duż czysto hipotetycznych
pytań.Wiele ludzi uważa że Fujita miał po prostu wiele szczęścia w
swoich 2 ostatnich walkach.Też podzielasz to zdanie ?
A jeśli doszłoby do waszej walki,czego byś oczekiwał ?
Mark Coleman:Uważam że szczęście jest częścia
każdej walki.Ale każdy potrafi stworzyć sobie to szczęście sam (dopomóc
mu).Fujita właśnie tak zrobił, przygotował się dobrze do walki z
Kerrem.Może tez Mark się źle przygotował itd.Jednak Fujita będąc
dobrze przygotowanym sam sobie wypracował to szczęście.Nie ważne ze
szczęściem czy tez nie…to jednak On wygrał ta walke.
Z Shamrockiem znó Fujita był dobrze przygotowany,a Ken może
z jakichś powodów nie.
Nie uważam aby w tej walce był Ken jaki potrafi być w
najlepszej formie.Sam sobie możesz wykreować szczęście,ale to i tak
nie ma znaczenia to on tam był i to on wygrał te walki.Teraz był
postawiony w pozycji walki ze mną.Może teraz on nie był po
prostu przygotowany więc nie ma w tym nic złego.
Jest wiele czasu aby taką walke zrobić.Może to że teraz
nie chciał to jest bardzo mądry ruch z jego strony,gdyż obecnie mam
naprawde dobra forme i może on wie że jest ona lepsza od jego własnej.Myśle
że mogę go pokonać.Nie wiem dokłądnie co i jak,mogę tylko powiedzieć
, że to twardy zawodnik.I musze wyjść do takiej walki w swojej
najlepszej formie gdyż z jego rozmiarami i siłą mogą być problemy.
Bardzo respektuje kogoś kto ma tyle siły co on,a mimo dużych
rozmiarów ma dobra kondycje,może walczyć w długim dystansie czasu.Może
znieść bardzo dużo bólu,żadko kto ma taką wytrzymałość jak
on.Szanuje i doceniam wszystkie jego atuty,ale tak jak każdy ma tez jakieś
słabości.JA lubie własne umiejętności i siłe i nie sprzedałbym tego
nikomu 😛 .Każdy kto wychodzi do ringu może więc wygrać,zależy to od
tego kto tego pragnie bardziej,kto ciężej trenował. Umiejętności sa
ważne,ale bardzo ważne jest też serce do walki i pożądanie
wygranej.Każdy aspekt walki i przygotowań okazuje się bardzo ważny gdy
dochodzi do tego wieczoru kiedy masz pojedynek.
Sherdog.com:Tak masz racje serce do walki
jest bardzo ważne.Patrzysz na niektórych z tych fighterów i wiesz , że
nie mają wysokich umiejętności ale wkładają całę serce w to co robią.Najbardziej
widać to w tych amatorskich walkach,ci
młodzi zawodnicy mają niespotykane serce do walki.
Mark Coleman:Zdecydowanie,jednym z takich
ludzi którzy porzychodzą mi do głowy jest Shoji.On właśnie pokazuje
to cały czas.Kiedy walczył ze mną nie mogłem się nadziwić , że cały
czas był agresywny (luźne tł.),cały czas był zaangażowany.Lubie
takich ludzi i respektuje ich.
Tak w kilku z tych amatorskich walk które widziałem są młodzi
zawodnicy o niesamowitym sercu do walki.Walczą najlepiej jak umią,wkładają
w to serce a jeszcze niekiedy to oni płacą za możliwość walki.Po
prostu starają się być zauważeni,starają wspiąć się po drabinie na
sam szczyt i dostać się do głównego show.Życze im jak najlepiej i
oferuje swoją pomoc,gdyż takie walki przypominają mi amatorski
wrestling gdy trenowałem.Na tym poziomie nie ma z tego żadnych pieniędzy.Wszystko
zalezy od treningu itd.,ale jak masz normalną prace i mało czasu na
trening to tym bardziej należy doceniać takich ludzi którzy mimo to próbują.
Sherdog.com:Hmm niedługo w tym wszystkim mogą
nastapić zmiany spowodowane decyzjami komisji z New Jersey oraz z Nevady.
Mark Coleman:Mam nadzieje , wszyscy na to
czekamy.
Sherdog.com:Pasowała Ci rozpiska walk w Pdie
Grand Prix?.Bo ja uważam , że byłą troche stronnicza na rzecz Japończyków.Na
przykład Ciebie i Kerra wsadzili do tego samego koszyka.
Mark Coleman:Hmm w sumie tak tak rozłożyli
początkowo walki alby oszczędzać swoich fighterów.Ale ja ich za to nie
winie.To turniej japoński więc to oni płacą rachunki.A do tego jeszcze
japońscy fani…jak myślisz kogo chcieli jako zwycięsce?A więc całkowicie
nie mam do nich pretensji.Takie ustawki jak wiemy czasem jednak odnosza
odwrotny skutek.
Mi na przykład zarzucano , że miałem bardzo łatwą
droge to finałów.A wcale nie było tak łątwo,np. w walce z Shoji musiałem
wymieniać dużo ciosów bo już miałem jedną żółtą kartkę.Shoji to
prawdziwy fighter naprawdę miałem cięzką przeprawe z nim i straciłęm
dużo energii na ta walke.
Japończycy tez myśleli chyba , że Fujita przegra jednak
z Kerrem.Ale on pokazał całe serce do walki,przetrwał trudny początek.Ale
on również troche w tej walce oberwał a to było na plus dla mnie.Nie
uważam , żeby taki obrót sprawy bardzo zmienił wyniki turnieju.Oczywiście
nie będę zaprzeczał , że to mi troche pomogło(ciężka walka Kerra z
Fujitą).
Tak samo można by się przyczepić do Igora , który miał
potężną przerwe i czas na odpoczynek gdyż czekał na wygranego z walki
Royce-Saku a trwała ona prawie 1:30h.
Potem do tego spotkał się z Kazushim , który jest od
niego dużo lżejszy.Każdy wykorzystał więc swoje szanse jak wchodził
do finału.
Sherdog.com:W sumie racja przecież nie miałeś
żadnej kontroli nad innymi wydarzeniami (walkami).
Mark Coleman:Było jak było,uważam , że
wygrałem turniej całkowicie fair.Vovchanchyn odklepał nie dlatego, że
był zmęczony półfinałami itd. Ale dlatego , że go pobiłem.
Sherdog.com:Co masz do powiedzenia krytykom ,
który twierdzą , że dlatego wygrałes turniej gdyż Igor był zmęczony,
a ty miałęś po drodze tylko 1 walke ?I że w rewanżu Igor na 100% by
wygrał z Tobą?
Mark Coleman:Hmm to bardzo wygodne myślenie
fanów Igora.Liczy się to co się stało, a nie to co może się stać.A
ja go pokonałem fair.Wcale nie uważam aby był bardziej zmęcony wchodząc
do finału niż ja.
Igor to naprawde bardzo dobry zawodnik,jeden z moich
ulubionych.Walczy cały czas i nigdy na nic nie narzeka.I dlatego chyba
jest tak lubiany przez fanów.Do
tego jeszcze dochadza te jego nokauty.Ja znó preferuje często technike
ground and pound a to się niektórym nie podoba.Ale ja robie to co umie
najlepiej – sprowadzać do parteru i tam atakować.
Obecnie pracuje jeszcze nad moimi umiejętnościami w
parterze, głównie przerywaniu gardy.I przyjdzie czas , że pokaże moje
nowe umiejętności.Ale w tym sporcie musisz być mądry, a więc robić
to co Ci wychodzi najlepiej.A to co ja robie the best to sprowadzanie
ludzi do parteru.I tu mogę uderzać w twarz z dobrym skutkiem.W przyszłości
mam zamiar wprowadzić więcej prób duszeń i dźwigni.
A wracając do tych fanów Igora no cóż…miejmy
nadzieje , że może się doczekają rewanżu.To sa fani Igora i to , że
tłumaczą jego porażaki w taki a nie inny sposób całkowicie rozumiem.
Sherdog.com:Pamiętam gdzy ustalali zasady i
wyrzucili z nich możliwośc uderzeń głową , od razu na myśl przyszedłeś
mi Ty.Bo to twoja bardzo skuteczna broń …
Mark Coleman:Prawde mówiąc spodziewałem się
tego.Widziałem wcześniej kopie pisemną tych przepisów więc nie było
to specjalnym zaskoczeniem.NA pewno w jakiś tam sposób obcięło to moje
możliwości bo uważam ta technike za bardzo efektywną.Wiadomo, że od
pewnego czasu została ona zabroniona i przez to w pewien sposób ten
sport uległ transformacji ale ja należe do osób pragnących jak
najbardziej rozprzestrzenić walki jako SPORT.A tutaj nie ma miejsca na
ataki głową.To zabrzmi dziwnie ale jak wszyscy wiedza ta technika wygląda
bardzo źle i brutalnie.Prawde mówiąc kilkakrotnie w Pride Grand Prix
miałem ochote uderzać głową.Ale zrozumiałem , że to teraz bardziej
już przypomina sport i nie ma na to tutaj miejsca.Kiedyś jak nie myslałem
o tym jak o sporcie bardzo zabiegałem o włączanie tej techniki
do turniejów.Bo jest ona bardzo skuteczna,możesz twardszączęścią głowy
– czołem uderzac oponenta w delikatniejsze części twarzy.W sumie to
jest to prosta technika i nie ma co tu dużo trenować,to bardziej jest
insynktowne.Jednak tak było w przeszłości.Głównie UFC 10 mam na myśli
dla mnie ogólnie to było najlepsze UFC.
Sherdog.com:Podczas Twojej walki z Shoji
przez chwile miał Cie przy linach lekko zaplątanego. Co wtedy myślałeś,nie
byłeś przypadkiem lekko zaskoczony ?
Mark Coleman:Tak byłem lekko zaskoczony.Bo
mogłem się poszczycić tym , że odkoąd spotkałem Randelmana nie byłem
nigdy sprowadzony do parteru.I wiesz tu myślisz że nigdy nikt Cie nie
obalił a nagle prawie się to duaje Shojiemu.Nie obawiałem się bardzo
tego ale hmm lekko się zakłopotałem gdyż dodatkowo byłem zaplątany w
liny.Ale naprawdę Shoji nie mógł mi w tej sytuacji nic zrobić.
Po kontrowersyjnej decyzji w walce z Rizzo ,która notabene
czułem , że wygrałem człowiek nie jest już niczego pewien.Nie jesteś
pewien czy wygrałeś czy przegrałes dopóki nie wyczytają Twojego
imienia.A więc w walce z Shojim miałem lekkie obawy.Wiedziałem że mam
jeden punkt odjęty za to , że ważyłem 10 kg więcej od niego oraz że
miałem jedną żółtą kartkę za uderznie kolanem w krocze.Potem na taśmie
jednak widziałem , że całkiem dominowałem w walce.Jednak mówiąc
szczerze niczego nie byłem pewien,podszedłem więc do narożnika w którym
stał Pat Miletich ,notabene jeden z najlepszych „corner-menów” 😛 i
spytałem czy do cholery wygrałem ta walke czy nie.Dopiero on mnie
utwierdził że tak.Ale całkowicie byłem pewien dopiero gdy uniesli moje
ręce w góre.Nawet jakoś wtedy dostałem zastrzyk energii jak już było
po wszystkim.I byłem pewien że następną wale stocze już z Kerrem.
Sherdog.com:Zwłaszcza jak się walczy z japońskim
zawodnikiem na ich terenie nie można mieć pewności co do wyniku na
punkty.
Mark Coleman:Całkowicie się zgadzam.W sumie
to myślałem , że będzie dogrywka,w oczach Shojiego można było
wyczytac to samo.Był bardzo zawiedziony gdy od razu wyczytali mnie jako
zwycięsce.Bardzo go respektuje.Potem na przyjęciu porozmawialiśmy sobie
troche,mówił że to nie była jego najlepsza walka i chciałby rewanżu
kiedyś.
Sherdog.com:W sumie na 100% gdybyś mu uniósł
koszulke do góry nadal miałby posiniaczone żebra.
Mark Coleman:Może i tak ale ja również byłem
tu wcześniej i tez miałem przez kilka tygodni posiniaczone nogi.Taki już
urok tego sportu (w sumie to albo im chodzi o ich wczesniejsze walki albo
cholera wie o czym gadają 😛 )
Sherdog.com:Mam pytanko odnośnie
Sakuraby.Mam on wielu fanów i w Japonii i w USA.Co o nim sądzisz,chciałbyś
z nim walczyć w Grand Prix?
Mark Coleman:Moja opinia jest taka , że jest
on jednym z moich ulubionych zawodników , jeżeli nawet nie najabrdziej
ulubionym.Naprawde zasługuje na każde pieniądze jakie dostaje, a nawet
na więcej.To co robi jest niesamowite,jest naprawde kreatywny i excytujący.To
prawie jest jak wrestling (ten udawany) tyle że to jest tutaj
prawdziwe.To co probi jest nieprzewidywalne i dlatego jest to takie
emocjonujące.W sumie to chciałbym z nim walczyć, to może być wielka
szansa pokonac kogoś z takim nazwiskiem.dzieki temu co robi wywindował
swoje nazwisko na szczyty tego sportu.
To jest bardzo ważne.Wielu się mnie pyta co trza zrobić
by się pokazac itd…Musisz po prostu wygrywac a do tego najlepiej robić
to w jakiś excytujący sposób.Robić to w dobrym stylu a nie tylko
zwykle wygrywać.Sakuraba ma do tego harzyme a do tego wygrane mu pomagają.To
na pewno byłaby trudna walka dla mnie , ponieważ jeden błąd i musiałbym
pewnie klepać.
Sherdog.com:On prawie „złapał” Igora.
Mark Coleman:Tak prawie by się to mu udało.To
była naprawdę dobra walka.Ze mna mysle , że decydującą role odegrała
by przewaga wagi i siły.Myśle że nie dałby rady przetrzymywać moich
uderzeń.Ale musiałbym być bardzo ostrożny bo on jest sprytny a do tego
zabójczo skuteczny.Ale ogólnie uważam że bym wygrał.
Sakuraba powiedział , że nie lubi walczyć z dużo większymi
i wcale go za to nie obwiniam.Ale bardzo go cenie za właśnie takie
walki, bo to jest cięzkie walczyć zkimś dużo większym.To jest dokładnie
to samo co mówie o Randlemanie.Wszyscy myślą , że on jest naprawde dużym
facetem.Ale to nie tak on jest w pewien sposób „nadmuchany”
(buahahahhahaah).On nie opuści żadnego posiłku, jje co kilka godzin
inaczej w ciagu dnia spada poniżej 200 funtów.On po prostu całe zycie dźwigał
ciężary.Dlatego powinno się respektować jego walki w wadze ciężkiej
, gdyż naprawde jego waga to waga średnia.
Miejmy nadzieje , że już niedługo pokaże w wadze średniej
na co go stać.
Sherdog.com:To byłoby dobre gdyby dostał się
do Grand Prix w wadze średniej.
Mark Coleman:Coś takiego zostało zaplanowane
i to jest sprawa która obecnie roważamy.Jesteśmy w trakcie negocjacji z
nimi oraz z UFC. Każdy chce u sibie mieć Randlemana bo to bardzo excytujący
zawodnik.Prawde mówiać to ja uważam , że on nie był gotowy do walki z
Couturem.Myslę że nie trenował wystarczająco ciężko.Mówiać po
prostu to on był zmęczony i tyle,ale to moje osobiste zdanie.Kevin jest
fenomenalnym sportowcem, jednym z tych których ciężko pokonac.Ale jeśli
wychodzisz do walki nie wytrenowany to skutek jest taki , że to ty lądujesz
na tyłku (plecach).Dla mnie i Kevina to nie jest najlepsza pozycja do
walki.Pozycja na plecach to moim zdaniem tylko obrona i próba
przetrwania.Czasami udaje się tylko jakas technika kończąca.Ale
ostatnie lata dowiodły że pozycja „top” ma przewage i wiele
zalet.Oczywiście nie ujmuje zalet gardy jako pozycji do graplingu,jednak
kiedy w gre wchodzi NHB i MMA nie uważam jej za dobrej pozycji.Uważam że
kiedy to ty jestes na plecach płacisz potem za to swoją cene.
Sherdog.com:Tak najbardziej jak ktoś cię
zaatakuje łokciami.Ok. teraz pytanie o Twojego kolege – Marka Kerra.W
wywiadzie przed Pride Grand Prix powiedziałeś , że jeśli dojdzie do
waszej walki to najprawdopodobniej nie będziesz w stanie sprowadzić go
do parteru.Więc przewidywałeś że walka będzie się toczyłą jednak w
stójce.Nadal masz takie same odczucia ?
Mark Coleman:Hmm ja powiedziałem ,że nie dałbym
rady sprowadzić Kerra do parteru ? Nie mogłem czegoś takiego powiedzieć.Może
powiedziałem , że Kerr będzie trudnym zawodnikiem do boalenia.Ale ja w
zapasach walczyłem z nim kilkakrotnie i wiele razy go sprowadzałem do
parteru (chyba chodzi głównie o ich treningi). A więc oczywiście to byłoby
trudne ale nie żeby było niemożliwe.I dlatego pewnie duża częśc
walki toczyłaby się w stójce.
Sherdog.com:A więc taki byłby Twój plan na
Kerra ? Trzymać walke w stójce ?
Mark Coleman:Hmm ostatni raz jak z nim walczyłem
to była walka jedno punktowa.NA pewno nie mogłem powiedzieć , że nie
można go sprowadzić na ziemie, to byłoby wykonalne.Jednak chyba trzymałbym
walke w stójce i kontrował jego ataki.Obecnie ma dobre techniki kopnięć
ale za to ja uważam moje techniki boxerskie za lepsze od jego.
Ale od tamtej pory każdy z nas się zmienił więc nie
wiadomo jakby było wtedy.Obecnie mogę powiedzieć , że mogłbym walczyć
ręka w ręke z Kerrem w stójce.I uważam że mógłbym być w tym
lepszy.Obecnie jestem w fenomenalnej formie i na pewno bym się szybko nie
zmęczył.Kiedyś dużo osób twierdziło , że mam braki w treningu
kondycyjnym.
Ale ja sam tak nie uważałem.Myśle , że pokonałbym
Kerra, nie wiem jak i w jakim czasie ale znalazłbym na to sposób.NA
pewno byłaby to moja najtrudniejsza walka ale jednak obstawiałbym na
swoja wygraną.
Sherdog.com:Pewnie byłaby to najtrudniejsza
walka dla obu z Was.
Mark Coleman:Też tak uważam.Oboje mielismy
lekkie kontuzje i ktoś to mógłby wykorzystac.Jednak takie
teoretyzowanie jest bardzo trudne.Walki nie było i w sumie jestem z tego
zadowolony.
Sherdog.com:Pytanie odnośnie Twojej walki z
Pedro Rizzo.Wiele osó mówi , że zostałeś oszukany, ja też tak
twierdze.Co o tym myślisz ?
Mark Coleman:Tak byłem troche tym zszokowany,
najbardziej tym , że Eddie Goldman głosował przeciwko mnie.Nie to , żeby
nasza przyjaźń miała na to wpływać, po prostu jakoś mnie to zaskoczyło.Bez
żadnych „ale” byłem pewien że wygrałem tą walke.Fakt , że to były
czasay gdy jeszcze dużo nie wiedziałem na temat tego sportu, po prostu
wykorzystywałem moje wytrenowanie itd.Na prawde za dużo nie wiedziałem
jeszcze o walce w stójce oraz o zachowaniu się w czyjejś gardzie.Przed
tem przegrałem 2 razy a do tego nie byłem w najlepszej formie , więc
musiałem być raczej ostrożny.Ja zawsze chce wyjśc do walki i sprawić
miłą zabawe publiczności.Jesl wychodzisz i wygrywasz ale nie porywając
publiki to nie ma z tego prawie żadnej przyjemności.Alew tym razem nie
patrzyłem na to , ja po prostu potrzebowałem wygranej dla siebie.Taki był
plan ułożony z Shamrockiem aby zachować troche sił na koniec jeśli
idzie o wymiany.Myśle , że sędziowie przeoczyli kilka dobrych łokci które
trafiły w Pedro.
Całkowicie mogę teraz powiedzieć , że wtedy stójka nie
była miejscem gdzie chciałem toczyć walke.Nie czułem się w niej
komfortowo.Taka jest różnica między mną wtedy a dziś.Teraz mogę
powiedzieć , że jestem całkowicie w takich sytuacjach zrelaksowany.Nie
trace niepotrzebnie energii w stójce tak jak to robiłem kiedyś.Nawet w
parterze potrafie być odprężony.A to dla mnie wielka różnica.
Z Rizzo byłem bardzo rozczarowany decyzją , wręcz
zaszokowany.Nie czułęm aby to On zrobił aż tyle w tej walce aby wygrać.Ale
zaakceptowałem to a teraz to
już historia.
Patrze teraz na to z perspektywy czasu i w sumie to obje
nie zrobiliśmy wiele w tej walce.
Najbardziej sprawiedliwy byłby remis ale wtedy nie było
remisów.
Jednak wtedy czułem , że to ja wygrałem tą walke, choć
wiedziałem że mogłem w niej zrobić więcej.Ale gdy walczysz z Rizzo
musisz być naprawdę ostrożny bo to jeden z najlepszych fighterów.Musisz
być ostrożny albo to ty znajdziesz się na plecach.To samo dotyczy Pete
Williamsa , który powoli wyrasta na dobrego fightera.Cieszy mnie to , że
dobrze walczył ostatnio w KOTC gdyż to pozwala mi rozmyślać nad rewanżem
z nim.
Wcześniej jakoś stracił forme i nie było mowy o rewanżu
ale obecnie widać że już wraca do gry.Myśle że rewanż będzie czymś
co fani chcą zobaczyć.Chciałbym mieć rewanżowe walki z wszystkimi
tymi fighterami , wliczając w to Maurice Smitha.
Sherdog.com:Wiele osób wątpiło w Ciebie.A
jednak wygladało na to , że ty byłes innego zdania o swojej formie ,
wystapiłes w Grand Prix i wygrałeś je.
Mark Coleman:Hmm nie uważam abym całkowicie
się zmienił (chyba chodzi o styl walki itd.).Walka z Smithem była lekcją
pokory.Nie można wychodzić do walki z mistrzem nie odrobiwszy swego
zadania domowego (treningu)
Walka z Pete Williamsem to już toszke inna sprawa.Miałem
akurat kłopoty ze zdrowiem (jakaś operacja) , urodziłą mi się córka.Nie
chce się usprawiedliwiać ale do walki wyszedłem przygotowany
kondycyjnie tylko w 50 %.
Walka z Rizzo…ja uważałem że walczyłem dobrze zważywszy
na to jakim przeciwnikiem jest Pedro.Mówiac szczerze byłęm zadowolony z
formy jaką miałem na tamta walke.
[Tu nie kumam pisze że zaczał sobie uświadamiać że ma
portencjał do tego sportu itd.]
Walka z Takadą….tu główną sprawą było to że moja
żona była w ciąży.W 4 miesiący ciąży [leżała w szpitalu jakoś
tak] i musiałem się sam zajmować nasza pierwszą córką, oraz opiekować
się żoną.A to wszystko mnie troche przerastało.Nie wyobrażasz sobie
jak cięzko stać się matką dopóki tego nie zrobisz.To całkowicie pochłaniało
mój czas.Dzień w dzień przez prawie 5 miesięcy.Na koniec dnia modliłem
się już aby córka usnęła.Wziąłem walke z Takadą aby wspomóc 2
dzieci (nie kumam chyba chodziło o kasiore).Nie byłem do niej w ogóle
przygotowany całkiem straciłem z tego powodu pewność siebie w walce.
Gdy żona urodziła 2 córeczke dostałem oferte walki z
Ricardo Morais’em.Jeśli miałbym wybierać to na pewno bym sobie go nie
wybrał na przeciwnika po ostatnich moich przegranych.Ale że nie jestem
osoba wybierającą sobie walki to przyjąłem ją.Przez ostanie 5 miesięcy
prawie nie wychodziłęm z domu na trening byłem naprawde zmęczony rolą
matki.Ale zaoferowali mi ta walke a że potrzebowaliśmy pieniędzy wziąłem
ją.Miałem 2 miesiące na przygotowania a to dosyć krótko po ostatniej
przerwie.NA prawde nie wiedziałem co się wydarzy.Na szczęście dziecmi
zaczęła si eopiekowac już moja zona oraz pomagali dziadkowie , więc
miałem niejako zielone światło do treningów.
Przez te 2 miesiące naprawde ciężko trenowałem ale i
tak wychodząc do walki z Morais’em nie byłem w swojej 100% formie.Ale
na szczęście to wystarczyło aby pokonac go tamtej nocy.Dzieki temu wróciła
mi pewność siebie.
Gdy wygrałem ta walke wiedziałem że mam 3 miesiące do
rundy początkowej Grand Prix oraz 8 do rundy finałowej.Czyli miałem 8
miesięcy aby doprowadzić się do najlepszej formy w moim zyciu.To właśnie
jest kluczem zdobycia formy.A nigdy w życiu nie trenowałem do żadnej
walki przez 8 miesięcy.I to moja odpowiedź na to jak dokonałem tego w
Grand Prix.Nauczyłem się przez ten okres jak się relaxowac w różnych
pozycjach np. w stójce.Wiedziałem że mój trewning spowoduje że nie będzie
sytuacji gdy zabraknie mi znów wytrzymałości.
To dało mi więcej pewności siebie.To wszystko własnie
zalezy od pewnośi siebie oraz pracy na treningu.dużo zmieniło to że już
nie musiałem całego czasu poświecać dzieciom bo moja zona już mogła
przejąć te obowiązki.Wszystkie te rzeczy złozyły się na to że
wystapiłem całkiem inny.Oczywiście oprócz tego miałem świadomość
że chyba Bóg tez się do mnie uśmiechnął.Czuje że jestem w dobrej
formie oraz mam talent i dziekuje za to Bogu.Ale trza pamiętac że to co
dał nam Bóg musimy jeszcze umieć wypracować na treningu , jeśli idzie
o umiejętności.To własnie jest sroga do zwycięstwa – 6 godzinny
codzienny trening przekrojowy.Zreszta obecnie już każdy robi trening
krosowy.
Sherdog.com:Wiele się mówi na temat Twojej
walki z Takadą.Wiadomo opiekowałeś się , żoną oraz miałeś inne
obowiazki z tym związane.Jednak chce abyś sam teraz powiedział
Co o tym myślisz, na temat tego co mówią ludzie o tej
walce.
Mark Coleman:Po pierwsze i najwazniejsze to
choroba mojej żony.Wyszedłem do tej walki zupełnie nieprzygotowany.To
była walka do której nie przykładałem żadnych emocji , wziąłem ją
tylko dla rodziny (chodzi o kase).Nie musze się w żaden sposób
usprawiedliwiać bo po prostu nie byłem w ogóle do niej przygotowany.
Sherdog.com:Ok. ja to wiem bo czytałem
wywiad z Tobą i tam pisałes o tych problemach.Jednak ludzie mówią
jedno…”to była walka ustawiona”.
Mark Coleman:Powatarzam , byłem całkiem
nieprzygotowany i zrobiłem to tylko dla swojej rodziny.
Sherdog.com:Jaka jest obecna sytuacja Hammer
House i ilu macie fighterów itd. ?
Mark Coleman:Ja i Kevin to „podstawa”
Hammer House, Brandon Lee Hinkle był z nami przez jakiś czas, razem z
nim przyszedł Scott Shipman – mistrz kraju w zapasach.Scott cały czas
obecnie z nami trenuje. Big Wes 'The Project’ Sims 21 lat 6’9 wzrostu
260 funtów wagi – taki dzieciak :-P.Widze w nim wielki potencjał.Jednak
obecnie ma on tez dużo rzeczy do dopracowania.Cały czas chce walczyć
„już teraz” ale ja mówie mu że ma na to jeszcze czas.Jest również
Nate Burris z Cleveland jest również dobrym zapasnikiem , obecnie uczy
się jak walczyć.On również chce walczyć od zaraz , jednak oboje
potrzebują jeszcze troche czasu na trening.
Ludzie nie rozumieją że to wszystko trza wypracowac ,
‘obrobić” na jakiś kształt.Najlepiej długo trenując z
najlepszymi.To własnie cały czas się im staram przekazać.
Jest naprawde dużo ludzi o których słysze na co dzień
że np. po collegu i skończeniu kariery zapasniczej chcą nadal walczyć.
Musze otworzyć własna sale treningową , to naprawde dla
mnie ważne.Mam naprawde dużo chętnych do treningu tutaj.Na razie to
troche nawet uciązliwe gdyż sam musze trenowac i bybyć w dobrej
formie.Mam tutaj naprawde dobrych sparing partnerów. Oprócz tego podróżuje
i trenuje z innymi.NA szczęście naprawde często mam składane oferty
pomocy mi w treningu i wogole w tym co robie.
Pat Miletch bardzo pomógł mi w mojej karierze.Spędziłem
z nim tylko 10 dni ale te dni to naprawde niezapomniana dla mnie
lekcja.Tak samo spędziłem kilka dni z Matt Hume i trenowałem z nim bo
często oferował mi pomoc.Frank Shamrock….i tak lista się może ciągnać
długo.Jednak mimo tylu treningów i wymiany doświadczeń nadal czuje, że
umiem tylko 50 % z tego co jeszcze mogę się nauczyć.Jest naprawde mnóstwo
do nauki i raczej nie ma nikogo kto wie w tym temacie wszystko.Hmm w sumie
to może i sa takie osoby ale za to ja potrafie to co się naucze szybko
pokazać w praktyce a to też sztuka.Bo mogę mieć w czymś biały pas
ale ruch który się naucze bardzo szybko wykorzystuje w praktyce i ćwicze
go.Czyli nadal cały czas szukam kolejnych mozliwości nauki.
Ja naprawde dużo trenujei to rzeczy których nie widać w
moich walkach.Dużo trenowałem arm-barów z pozycji top i z pleców,
trenowałem dźwignie na nogi itp.
Nie widać tego ale ludzie będą mogli to zobaczyć w
filmie dokumentalnym, może wtedy uwierzą że potrafie wygrac przez
poddanie.Nie stosuje tego w walkach gdyż mozliwośc uderzania całkowicie
zmienia tą gre.Bardzo lubie grappling ale prosty,bezpośredni.
Sherdog.com:O tak zgadzam się to jest całkiem
inna gra gdy oprócz graplingu ktoś zadaje ciosy tutaj.
Mark Coleman:Tak , uwielbiam submission
naprawde mam dla tego respekt ale jest dużo wiecej do
nauczenia.Przerywanie gardy i zajmowanie dogodnych pozycji to jest właśnie
to nad czym teraz pracuje.W przeszłości po prostu leżałem w gardzie i
zadawałem „dzikie” serie ciosów.Obecnie co chyba zauważyłeś
troche bardziej myśle co robie i mam przeważnie jakis plan w głowie.W
walce z Shoji dostałem żółtą
kartke co oznaczało w punktacji 3 pkt w dół i wtedy to co się nauczyłęm
i zplanowałem jakby wyleciało mi z głowy i za tą walke możesz mnie
krytykować.Miałem już na celu tylko dominowanie w walce aby być pewnym
przejścia do kolejnej rundy.Próbowałem przerywania gardy albo pozycji
bocznej.W sumie uważam że boczna albo zwykłe 69 jest najlepsza pozycją.Jednak
najbardziej lubie boczną i bardzo trenuje techniki z tym związane.Oczywiście
bardzo ważne są udrzenia głównie w stójce i nad tym pracuje cały
czas.
Sherdog.com:Garret rozmawiał z
Big Wes nazywanym „The Project” i była mowa o możliwości
jego startów w pro wrestlingu. Co wiesz na ten temat ?
Mark Coleman:Hmm na pewno spróbuje walczyć
ale jeszcze długa droga przed nim.Oprócz tego jest bardzo niecierpliwy i
nie chce czekać.MA w swoim „Arsenale” kilka groźnyxh technik ale ma
też kilka słabostek.A więc powinie jeszcze pracować na soba.
Z jego wzrostem i wagą oraz tym że cały czas się
rozwija fizycznie nie ma tutaj ludzi jemu podobnych.Można powiedziec że
mamy tu coś specjalnego (chodzi o tego typa)
Chce być pro-wrestlerem i jeśli mu się uda to oki.Ma
potencjał , cały czas staje się lepszy i większy.I to on tutaj
decyduje ja nie mogę tego kontrolować.
Sherdog.com:Jak wyglada Twój dzienny trening
?
Mark Coleman:Jeśli trenuje ostro to wyglada
to mniej więcej tak:Przeciętnie staram się trenowac od 10:30 do
13:00.Zawiera on trening stójki,stretching,bieganie oraz siłownie.
Robie z tego taki mix zalezny od tego co chce osiągnąć.Potem
wracam na trening około 6 i znów trenuje az do 20:30.Tutaj robie przeważnie
już grapling oraz to co mi umkneło rano.Czyli staram się trenować około
5-6 godzin na dzień i myśle że jak dla mnie to akurat.Więcej byłoby
już przesadą. Albo znaczyłoby że przez te 5-6 godzin nie przykłądałem
się zbytnio.
Sherdog.com:Jak to jest trenować z
Randlemanem dzień po dniu ?
Mark Coleman:Prawde mówiąc chciałbym aby to
był co dzień
Sherdog.com:A nie trenujecie ze soba każdego
dnia ?
Mark Coleman:Jeśli razem się przygotowujemy
to tak.Lubie te treningi , zwłaszcza to że mam nad nim 30 kilogramową
przewage.Nie każdy zdaje sobie z tego sprawe ale taka przewaga wagi to
naprawde duża pomoc.No a do tego jeszcze jestem wyższy.Więc dla mnie może
to być nawet zabawne ale dla niego ? Hmm musisz sam go zapytać.Jest
naprawde fenomenalnym sportowcem,konkurentem i naprawde potrafi mnie
mobilizować.Naprawde się nam razem dobrze trenuje.
Na razie cały czas jeszcze „daje” mu rade.A dzień w
którym nie będę lepszy od niego może oznaczać mój koniec w tym
sporcie.Głównie chodzi o to że jestem od niego dużo wiekszy.Ale trenując
z nim,sparując zawsze trza uważac bo tylko poluje na dobra okazje do
ataku,jest naprawde fenomenalny.Miałem przyjemność trenowania go przez
cały coleg.Był 2 razy mistrzem narodowym,był naprawde dobrym zapaśnikiem.Byłem
w jego narożniku na każdej jego walce.I to naprawde dla mnie zaszczyt go
trenować bo gdy on trenuje to naprawde daje z siebie wszystko.Jednak musi
być bardziej konsekwentny, zresztą to dotyczy także mnie.Oczywiście
nie mówie , że jest tylko jedynym z takimi umiejętnościami,ale że ma
potencjał na dobrego fightera,zwłaszcza w wadze średniej.
Jeśli idzie o wage ciężką to respektuje co w niej
„zdziałał” , ponieważ mam respekt do każdego kto walczy z większymi
od siebie.To naprawde ciężka sprawa wykluczyć przewage przeciwnika
wynikająca z rozmiarów i siły.Lubie trenować z Kevienem bo jest dobry
jak diabli ale, nie zrozum mnie źle naprawde potrafie wykorzystać
przewage 15 kilogramów.
Sherdog.com:Bardzo chciałbym zobaczyć go znów
w wadze średniej bo byłby kimś kto potrafiłby skutecznie sprowadzić
Tito do parteru.To byłby naprawde dobry „mecz” pomiędzy nimi bo obaj
sa cholernie dobrzy.
Mark Coleman:Myśle że takich super walk w
wadze średniej może być dużo – Kevin-Tito ,Shamrock-Skauraba,ktoś z
nich z Silva itd.Waga średnie jest naprawde najbogatsza w dobrych
zawodników.Nawet nie ma wystarczającu czasu na ogladnięcie tych
wszystkich walk.Ale w sumie to też bym z chęcią zobaczył walke Tito vs
Kevin.Ale z ostatniej walki Kevin dostał małą lekcję i obecnie musimy
pare rzeczy u niego polepszyć.MA naprawde talent i umiejętności i
jeszcze je polepszy jestem tego pewien.
Jak ludzie mnie pytaja jak potrafie „wracać” po jakichś
słabych walkach, to dla mnie nawet nie jest to pytanie typpu „jak”.Po
prostu to robie.Nawet nie mam żadnego innego wyjścia, to jest to czym ja
się zajmuje.Oczywiście zdarzały się dni kiedy wątpiłem w siebie ale
jednak przez większość czasu nie myśle tak.Cały czas podążam tą
drogą odkąd byłem dzieckiem.Jeśli przegrywam to wnioski sa jedne,trza
ciężej pracować i trenować.
Ogólnie to można powiedzieć że miałem szczęście w
zyciu.Byłem na Olimpiadzie,miałem tytuł mistrza kraju,wygrałem też dużo
w UFC.Wiele osób wspominało mi o tym abym zakończył kariere itp. Ale
jednak to bardzo miłe
uczucie gdy się coś wygrywa.A takim najlepszym momente w zyciu jeśli
idzie o moją kariere sportową był dzień kiedy wygrałem Grand
Prix.Wtedy tym zwycięstwem kilku osobom zatkałem usta.Wiele osób uważa
,że wie dużo na mój temat,że wie czemu przegrywałem itd.Dużo gadali
o tym jaki wpływ na to mają moje treningi kardio itp.A to nie tylko
kardio,na to ma wpływ naprawde dużo czynników.Ale to nie ważne,przegrywasz
ale wracasz i o to chodzi.Najwazniejsze że wraca się mocniejszym.
Sherdog.com:Kevin przed walką z Randym dużo
o tym mówił. Twierdził ,że przygotował się pod każdym względem i
na pewno wygra.Nawet jeśli miałby walczyć z pozycji na plecach.Potem
jednak twierdził , że nie był gotowy do walki w pozycji na plechach.A
więc pytanko trenował to czy nie? Był świadomy że może być w takiej
pozycji ?
Mark Coleman:Hmm na pewno to nie było jego
celem aby walczyć na plechach.Dla mnie jako trenera to troche drażliwy
temat gdyż ja uważałem że to bardzo prawdopodobne że walka może tak
przebiegać.Ale ciężko mi zwracać mu uwagę że tak się moża walka
potoczyć że to on się będzie bronił na plecach bo mógłby stracić
troche pewność siebie.
Ale uprzedzałem go o tym że Randy będzie wtedy
wykorzystywał na pewno swoje kolana do uderzeń.On jest naprawde dobrym
zapasnikiem (Couture),kilka razy z nim sparowałem i naprawde było to wyrównane
spotkanie.Wiedziałem tez że będzie świetnie przygotowany kondycyjnie
do tej walki.Ogólnie mówiąc to tak jestem zdania że Kevin mógł
jeszcze kilka rzeczy bardziej dopracować do tej walki.
Nie biore oczywiście winy na siebie.Chciałem aby to
trenował lepiej.Nie będę siedział tu nie mówiąc ani słowa o tym że
jednak trenował pozycje na plechach.Może nie trenował tego dosyć mocno
ale jednak to było częścią treningów ze mną.A więc nie można
powiedzieć , że to było dla niego jakieś nowe doświadczenie.A nawet
powiem tyle że podczas treningów naprawde ciężko go utrzymać w tej
pozycji bo jest taki dobry.
A więc na koniec, trenował ta pozycje ale jeśli mówi że
nie odpowiednio ciężko i długo to się z nim zgadzam.
Nawet go namawiałem aby bardziej to przetrenował ale nie
mogę nikogo do niczego zmuszać.Obawiałem się że jeśli dojdzie do długiej
walki to pod koniec może być sytuacja że będzie na plecach.Ale jao
trener nie mogłem niszczyć jego pewności siebie.On był pewien że jest
w swojej życiowej formie.Cały czas obawiałem się dalszych rund ale nie
mogłem podważać jego wiary w siebie.
Uważam że ptrzebuje troche popracowac właśnie nad tą
pozycją a jeśli się za to co mówi na mnie obrazi cóż trudno takie sa
moje odczucia.Ogólnie uważam siebie za osobe która jako jedna z
niewielu ma naprawde dobre umiejętności do trzymania ludzi w
parterze.Gdy ja kogoś przytrzymam w pozycji parterowej to przeważnie nie
ma szans aby się ktoś wydostał do stójki.A z Kevinem wystarczy że
zrobiłem jakiś mały błąd a on już się uwalniał.Czyli że jednak
miał dobre przygotowanie do walki.I tak już chyba powiedziałem za dużo
ale po prostu musi bardziej nad tym popracowac.
Sherdog.com:Tak jak powiedziałeś,każda
przgrana to dobra lekcja i nowe doświadczenie.
Mark Coleman:Dokładnie.Ale nawet jemu mówiłem
,że ja nie chce żadnych usprawiedliwień.Najważniejsze aby realizował
to co wyniósł z porażek.Uwazam że naprawde Randleman może pokonać każdego
tutaj.W wadze ciężkiej to jest już jednak trudniejsze.Ale w wadze średniej
wystarczy aby wyszedł w dobrej formie.Kiedy nie musi ograniczać się
tylko do walki w stójce to jest naprawde groźny.Z Randym uważam że był
troche przemęczony a do tego za dużo stójki.Ale on ma talent i umiejętności
aby jeszcze dużo pokazać i to przez długi czas utrzymywać
forme.Wszystko jednak zalezy od niego,tylko i wyłącznie od niego.
Sherdog.com:Po walce Kevin na Underground
(forum) coś wspominał , że może ty go „pomścisz” w UFC ?
Mark Coleman:UFC to największe show tego typu
w Ameryce.Ja pochodze z tego kraju i oczywiście z miłą chęcią bym wrócił
tam gdzie rozpoczynałem swoją kariere MMA.Ale obecnie najpierw musze
zawsze myśleć o rodzinie,więc walcze tam gdzie więcej płaca.Dzięki
tym rozmową ze stanem Nevada i komisją znó będzie UFC w tv a dzięki
temu podniosa się zarobki itd.
Tak on zapytał mnie wtedy czy nie zechciałbym w jakiś
sposób pomścić jego porażki.Czemu nie nie widze problemów i
przeciwwskazań do walki z Couturem.Ja jestem fighterem on też,on ma pas
a ja z miłą chęcią bym go przejał.Oczywiście nie podchodziłbym do
tego jak do jakiejś zemsty.Jednak kiedy mnie o to zapytał to naprawde byłem
mile zaskoczony.Co moglem powiedzieć jeśli nadaży się okazja biorę
taką walke.
Ale nie czuje żebym to ja musiał pomścić Kevina,on może
spokojnie dokonac tego sam.
Ludzie mówią że ja się ciesze że Kevin „mścił”
się za moje przegrane (troche nie kumam:-PP ).Ale to nie tak ja czuje
zadowolenie jako jego trener.Te walki wolałbym wygrać sam osobiście.Ale
jeśli on tego chciałii tak sądził hmm czemu nie na pewno to byłaby
dobra walka.Uważam że mam umiejętności aby pokonać Coutura.W sumie to
nie mam żadnych wątpliwości na pewno mogę go pokonać.6-8 miesięcy ciężkiego
treningu,bo z kimś takim jak on nie można wyjść nieprzygotowanym i mógłbym
dac mu rade.Jestem większy,silniejszy a do tego pracuje nad tym wszystkim
co i on dlatego nie mógłby mnie pokonać.
Sherdog.com:To byłaby wielka walka dla UFC.
Mark Coleman:Jest naprawde dużo takich walk
,wystarczy je zorganizować.Nie można powiedzieć aby brakowało tutaj
talentów.
Sherdog.com:Po UFC 10 wszyscy byli zadziwieni
Twoją formą.Tak samo było z Belfortem.Ale potwem jakoś sprawdza się
rzecz że Ci co zaskakiwali powoli tracą swoją forme itd.
Mark Coleman:Nawet się z tym zgodze.Nie będę
temu zaprzeczał.Kiedy wygrałem UFC 10 byłem tym aż przytłoczony.To było
coś o czym marzyłem,zostać takim najtwardszym człowiekiem na
ziemi.Nawet z boxem jest inaczej bo jesteś tylko najtwardszym boxerem a
tutaj masz wszystko i jesteś najtwardszym facetem,sa wtedy nawet powody
do przechwałek.I właśnie kiedy wygrałem UFC czułem się jak
najtwardszy facet na ziemi.
Potem wygrałem UFC 11,potem pokonałem Saverna i zostałem
mistrzem wagi ciężkiej.Prawde mówiąc nie byłem na coś takiego
gotowy.Strasznie uderzyło mi to do głowy.Za dużo świętowałem i za długo
oraz stałem się jakiś leniwy.Zacząłem uważac że mogę wygrywac nie
trenując.Teraz jak patrze na kasete z Mouricem to uważam że obecnie nie
byłoby z tym żadnego problemu (chyba chodzi o walke).To co się stało
to po prostu brak treningu.Nie doceniłem go.Myślałem że wyjde i 1-2
minuty i po walce.Po prostu się dobrze wtedy bawiłem,pierwszy raz miałem
więcej pieniędzy itd.No i jak wyszłem nieprzygotowany dostałem to na
co zasłużyłem – ogromnego kopa w dupe.
Na szczęście dla mnie skończyło się że stałem na 2
nogach i z tego tylko mogę być dumny.Ale wyniosłem z tego lekcje , jak
i z tego gdy 2 tyg potem przygotowywałem się do rewanżu i zniszczyłem
sobie staw kolanowy.Wszystko stało się na raz , to oraz zbyt szybka chęć
powrotu i walka z Williamsem,urodziło mi się dziecko itd.Ale to była
dla mnie dobra lekcja z której wyciągnąłem wnioski.Ale po prostu
trzeba próbować wracać lepszym itd. I to właśnie staram się robic.
Sherdog.com:Byłem zaraz po UFC 11 w akademi
Roriona.Rozmawialiśmy sobie o różnych fighterach i wymieniłem
Ciebie.Rorion wtedy powiedział że na pewno szybko przegrasz.JA
odpowiedziałem że to chyba niemożliwe patrząc na Twoja ówczesną
forme.
A Rorion powiedział że te wygrane chyba troche za bardzo
weszły Ci do głowy.No i w końcu po Twojej porazce prypomniałem sobie
jego słowa.Czyżby on wiedział coś czego ja nie wiedziałem ?
Mark Coleman:Hmm nigdy nie twierdziłem że
jestem jednym z tych zdyscyplinowanych facetów.Przez długi okres próbowałem
być ale wtedy nie byłem.Dla mnie to nawet dobre bo mogę swoje porażki
tłumaczyć nie słabymi umiejętnościami ale brakiem treningu głupotą
itp. jakkolwiek to nazwiesz. Myśle że Rorion nie był jedynym który to
dostrzegł, wielu chyba przeczuwało to.Jednak nigdy nie ma pewności dopóki
się to nie zdarzy.Ostatnio znów zaczęło to mi się przypominać
podczas rozważania nad przyjęciem walki z Kenem a krótkim terminem
itp.Na szczęście mądrzejsza część mnie wzięła góre.
Nie twierdze, że istnieje jakiś zawodnik niepokonany
itp.,jednak jeśli wezme się porządnie za trening to naprawde jest mnie
ciężko pobić.Jeśli jestem przygotowany a do tego tez kondycyjnie to
naprawde jestem ciężkim facetem do walczenia.Jednak w tym sporcie ,co już
pewnie wielu zauważyło często zdarzają się dziwne rzeczy.
Sherdog.com:Co lubisz robić w swoim wolnym
czasie ?
Mark Coleman:Nie ma go za wiele ale jeśli mam
chwile to lubie ją spędzać z żoną i dziećmi.Naprawde sprawia mi
wiele radości przebywanie z nimi a kiedy mnie nie ma bardzo tęsknie.Kiedy
jestem na treningu i zbliża się jego koniec już nie mogę się doczekać
aby ich zobaczyć.Przynoszą uśmiech na moją twarzy gdy je widze.Nie raz
jest z tym trudno gdy wracasz do domu po 2h treningu chcesz uciąć
drzemke oraz zjeść coś a tutaj nie ma ciszy i spokoju.Ale gdy dzieci
chcą się ze mna bawić to nie można odmówić.
W tym biznesie dużą role odgrywa odpowiedni odpoczynek
oraz bogato-odzywcze posiłki.
Musisz wypoczywać bo aby zostać mistrzem musisz dużo
trenowac.
Naprawde w wolnym czasie uwielbiam przebywać z dziećmi.To
sprawia mi wiele radości.
Jednak mile wspominam też dni jak nie miałem jeszcze
dziec i mogłem więcej czasu poświęcać na trening i odpowiedni
wypoczynek i regeneracje.Ci którzy nie mają jeszcze rodziny i jedyne co
robią to trenują powinni czewrpaćz tych dni jak najwięcej korzyści jeśli
idzie o ich umiejętności itd.Bo gdy to minie,założą rodzine itd. Mogą
żałować że nie wykorzystali tamtych lat właściwie.Nie powinno się
leżeć i nic nie robić.Jeśli twoją pracą jest trening oraz chęć
zostania dobrym fighterem to pracuj nad tym póki masz mozliwości.To się
staje potem trudniejsze jak masz już rodzine bo musisz im także poświęcać
czas.
Sherdog.com:Niedługo są święta jak z
prezentem dla córek ?
Mark Coleman:To wypada jkoś pierwszego tak ?
Sherdog.com:Dokładnie szóstego
Mark Coleman:Eee to jeszcze mam czas.Obecnie
to jutro sa urodziny mojej córki przygotowujemy
duże przyjęcie z tej okazji.(tu coś trują o prezencie dla córki w
postaci samochdu dla lalk Bari :-P)
Już nie mogę się odczekać kiedy jej go dam bo bardzo go chciała.A ja
naprawde uwielbiam jak widze usmiech na twarzy dzieci.
Sherdog.com:Ok. mam do Ciebie jeszcze jedno
pytanie.Wieleu fanów jest ciekawych jak silni są zwodnicy.Możesz nam
powiedzieć o swoich rekordach w wyciskaniu itp. ?
Mark Coleman:Obecnie nie znam swoich rekordów,przez
ostatnie 2 lata całkowicie zmieniłem podejście do treningu siłowego.Od
początku ludzie mi mówili że trenowałem za ostro.Wypracowałem sobie
na począrtku dużą siłe do tego jestem sporych rozmiarów i teraz już
tego ni epotrzebuje.Wole się skupiać na swoich słabych punktach.Kiedyś
kochałem treningi siłowe bo szły mi one naprawde dobrze.Obecnie doszedłem
do wniosku że można ten czas lepiej spożytkować na rzeczy z którymi
sobie gorzej radze.
Obecnie znmniejszył bardzo ciężary,bardziej dźwigam
technicznie oraz z dużą ilością powtórzeń.
Kiedy jeszcze tak trenowałem to najwięcej na ławce
wycisnąłem 550 funtów.NA przysiad coś około 650 funtów a martwy ciąg
coś około 675-700 funtów.Jednak obecnie poobniżałem w każdym z tych
ćwiczeń ciężar o jakieś 100 funtów.Czyli na obecny czas nie mogę Ci
dać odpowiedzi jak obecnie u mnie z rekordami.Jestem już na to za
stary.Prawie przez 25 lat trenowałem zapasy a obecnie już 5 rok walki
MMA.Musze uważac na swoje ciało.Wole przestrzegać idelanej techniki ale
zarazem pozostawać silny gdyż to mój duzy atut.Myśle że sppokonie mam
taką siłe jak reszta tutaj.Ale obecnie potrafie ją utrzymywac np. przez
30 minut w walce.Myśle że w walce Severnem byłem w formie o której można
powiedzieć , że byłem wtedy najsilniejszy z moich walk.Ale na pewno nie
mógłbym tej walki toczyć długo.Na szczęście skończyłem go raczej
szybko bo w przeciwnym wypadku mogło się to potoczyć całkiem
inaczej.Obecnie jestem zadowolony ze wzrostu mojej kondycji ale oczywiście
nadal jestem w miare silny.
Sherdog.com:Po wygranej w Grand Prix wykonałes
jakiś dziwny skok jakbyś chciał wyskoczyć z ringu….?
Mark Coleman:Hehe pewnie oglądałes to sobie
na zwolnionym obrazie co ?
Sherdog.com:Tak ale wiekszośc po wygranej po
prostu schodzi z ringu a Ty wręczy wyskoczyłeś.Nie wiem czy jeteś tego
świadomy ale kiedy to zrobiłeś miałeś na boki rozłozone ramiona i wręcz
znokautowałeś Japońską fanke.
Mark Coleman:Wtedy nie byłem tego świadomy
ale potem oglądałem to setki razy na tasmie.Nawet to jest troche śmiesze
zwłaszcza że wtedy wygrałem i miałem dobry humor.Nawet nie wiem dokłądnie
co ja chciałem zrobić tym skokiem.Naprawde przepraszam ta panią ale byłem
tak przytłoczony ta wygraną i emocjami że nie wiedziałem nawet co
robie.Uważałem że całkowicie sobie na to zasłuzyłem i zarobiłem –
trenując kilka ładnych miesięcy do tych walk.Robiłem wszystko
idealnie,jadłem odpoczywałem i trenowałem i Bóg mnie nagrodził.Wspominam
o Bogu bo bez niego to nie byłoby możliwe.To nadal miłe uczucia jak
sobie to wspominam jak wygrywałem.
Już wystarczająco długo odpoczywałem od walk,dużo
sobie ich pooglądałem i powoli patrze w przyszłość i chce w tym być.Chce
wszystkich upewnić że wchodząc do ringu obecnie jestem zawsze lepiej
przygotowany za każdym razem.To jest dla mnie wazne wychodzić zawsze z
lepszą formą i być lepszym fighterem.Nadal jestem zaskoczony jak dużo
jest jeszcze nauki w walce stójkowej w porównaniu z parterem.Jestem
nadal daleki od posiadania „czarnych pasów” w czym kolwiek.Ale będę
przygotowany.
Sherdog.com:Chciabyś jeszcze coś dodać ?
Mark Coleman:Myśle że i tak powiedziałem aż
za dużo.Pewnie wiele razy paplałem, zamiast odpowiadać rzeczowo ale po
prostu złapałes mnie w momencie gdy miałem ochote sobie luźno pogadać.Ale
jeszcze raz chciałbym podziękować fanom i tym co mnie lubią jak i tym
co za mną nie przepadają.Pamiętajacie to zależy od nas fighterów ale
i od Was aby NHB stało się kluczowym sportem.
Kain
wywiad ze stronki www.sherdog.com
<!-more->