Kontrowersje wokół działań policji. Były zawodnik UFC nadużył siły wobec protestujących?

Reakcje policji w trakcie w marszy i protestów. To bardzo głośny temat w ostatnich dniach w Polsce. Wiele osób krytykuje służby porządkowe naszego kraju za ich zdaniem zbyt gwałtowne działania podczas ostatnich marszów kobiet. Zaraz po środowych manifestacjach internet obiegło wiele nagrań i zdjęć obrazujących agresywne działania policji podejmowane wobec protestujących.

Na filmach widać reakcje, które zdaniem wielu są przesadzone. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę, że protestującymi są w znacznej mierze kobiety. W dobie smartfonów i internetu właściwie każdy kto posiada telefon może stać się dziennikarzem. Uczestnicy protestu postanowili relacjonować działania służb porządkowych a następnie wrzucali je do internetu. Nagrania szybko obiegły sieć, a przeciwnicy środowych działań policji podjęli próby identyfikacji zamaskowanych funkcjonariuszy.

Udział Piotra Hallmanna w akcji

Jeden z internautów rozpoznał na fotografii Piotra Hallmanna, byłego zawodnika mieszanych sztuk walki, a dziś oficera policji. Tweet ze zdjęciem udostępniła posłanka Barbara Nowacka, która także uczestniczyła w środowych protestach.

Mimo ogromnych emocji, które dotyczą strajków kobiet i ostatnich manifestacji należy pamiętać o zachowywaniu rozsądku. Zdjęcie na którym niewiele widać jest często zbyt słabym dowodem żeby kogoś oskarżyć. Udało nam się dotrzeć do informacji, według których Piotr Hallmann rzeczywiście był obecny na miejscu. Najprawdopodobniej jednak były zawodnik UFC był odpowiedzialny za obstawianie tyłów całego zajścia i nie używał środków przymusu bezpośredniego.

Sprawa Maksymiliana Bratkowicza

Kilka tygodni temu pisaliśmy o niesłusznym pomówieniu dotyczącym Maksymiliana Bratkowicza. Zawodnik K1 został oskarżony o pobicie dziennikarki relacjonującej jeden z protestów po tym jak rozpoznał go któryś z internautów. Było to jednak zupełnie błędne spostrzeżenie, ponieważ Bratkowicza w ogóle nie było na miejscu wydarzeń.

Na kickboksera wylała się fala niezasłużonej krytyki. Niektórzy nawet życzyli mu śmierci. Sprawę ostatecznie udało się wyjaśnić, a Bratkowicz został oczyszczony z niesłusznych oskarżeń. Całe zajście poważnie naraziło jednak na szwank jego dobre imię.

Przykład Bratkowicza pokazuje jak niebezpieczne mogą być fake newsy. Powielanie niepotwierdzonych plotek może zniszczyć życie zupełnie niewinnej osobie.