Kasy więcej niż widzą oczy – płace w UFC
Istnieje wiele kontrowersji wokół pieniędzy, jakie UFC płaci swoim zawodnikom. Łatwo jest zająć stanowisko, że wojownicy zasługują na więcej pieniędzy.
Oczywiście, że tak jest. Zaliczanie ciosów w twarz, kopnięć w głowę, to trudna i ciężka profesja. Zarabia się tylko wtedy, gdy się walczy, złapiesz kontuzję w czasie treningu i masz z głowy kilka miesięcy.
Wojownicy zasługują na tyle, ile mogą dostać. Khalib Starnes odchodząc z UFC nazwał swój kontrakt „obsesyjnym” i skarżył sie na niską płacę. Jasne jest, że topowi zawodnicy UFC zarabiają sporo mniej niż wybitni bokserzy. Jednak jest pewna nieścisłość w postrzeganiu zarobków zawodników UFC w stosunku do bokserów.
Biorąc za podstawę oficjalne dokumenty NSAC, Bernard Hopkins i Joe Calzaghe otrzymali po 3 miliony dolarów za swą ostatnią walkę, jednak następny z zawodników, którzy najlepiej zarobili na tej gali, Audley Harrison otrzymał 20 tysięcy dolarów. 9 innych zawodników otrzymało 5 tysięcy i mniej.
Pacquiao zarobił 3 miliony, a Marquez 1 milion za swoją epicką wojnę w walce rewanżowej, ale 5 z 14 zawodników na tej gali zarobiło 3 i pół tysiąca dolarów albo mniej.
Podczas gali UFC najniższa gaża wyniosła 4 tysiące dolarów, tyle otrzymał Kyle Bradley.
UFC wypłaciło dodatkowo po 60 tysięcy w bonusach za nokaut, poddanie i walkę nocy. Dodatkowo większość zawodników otrzymało bonusy za zwycięstwo, więc mieli możliwość podwojenia swojego zarobku. Bokserzy nie mają takiej możliwości.
Kilku agentów mówiąc incognito potwierdziło, że UFC okazjonalnie płaci zawodnikom dodatkowe bonusy, których nie ogłasza oficjalnie. Te bonusy są przyznawane za znakomite walki.
Mistrz UFC, GSP otrzymał podobno 500 tysięcy + Hummera, po znokautowaniu Matta Hughesa podcas UFC 65.
Dodatkowo walka na gali UFC powoduje, że zawodnik staje się znacznie atrakcyjniejszy dla sponsorów. Frank Mir zarobił 85 tysięcy za loga, które miał na sobie podczas walki z Brockiem Lesnarem. Gdyby walczył w innej organizacji, nie miałby szans nawet na połowę tych pieniędzy, a najprawdopodobniej maksimum jakie mógłby otrzymać od sponsorów, to 20% tej kwoty.
Mir tej nocy zarobił 40 tysięcy, bonus za zwycięstwo : 40 tysięcy, za najlepsze poddanie: 60 tysięcy i jeszcze od sponsorów 85 tysięcy.
Nie odchodzi na emeryturę po tej walce, ale otrzymanie 225 tysięcy za walkę, to niezła sumka w tych czasach. Zawodnik taki jak Chuck Liddell zarabia około 6 milionów rocznie, a rok temu zarobił 9 milionów. Otrzymywał miesięcznie 75 tysięcy miesięcznie od Xyience i otrzymał milion dolarów za dwa weekendy promocji filmu „300”.
„UFC zapłaci tobie, jeśli dobrze zawalczysz” powiedział agent zawodników Dean Albrecht. „To jak w NFL. Nie zrobisz kokosów na jednej walce, ale jeśli będziesz się znakomicie prezentował przez dłuższy okres czasu, to zapłacą ci wspaniale. W UFC, jeśli wychodzisz do walki i dasz znakomite widowisko, to uwierz mi, płacą bardzo dobrze i mogą zrobić niektórych z tych chłopaków bogaczami.”
Albrecht powiedział, że inny z jego klientów, Joe Lauzon zarobił 8 tysięcy za walkę z Kenny’m Florianem podczas UFN 13. Dostałby następne 8 tysięcy, gdyby wygrał. Albrecht potwierdził, że płaca była niska, ale równocześnie dodał, że to nie jest cała prawda, bo nie zawiera bonusu 20 tysięcy za walkę wieczoru i 52 tysięcy za wpływy ze sponsoringu.
Gdyby Lauzon walczył w jakiejś regionalnej organizacji, to otrzymałby 2 tysiące za walkę, gdyby wygrał, to zarobiłby następne 2 tysiące, i jakieś 500 dolarów z reklam. W najlepszym wypadku byłoby to w sumie jakieś 5tysięcy.
Inne organizacje mają kłopoty. Elite XC w swoim ostatnim raporcie SEC poinformowało, że może nie mieć funduszy, by dotrwać do końca roku. IFL ma długi, prawdopodobnie następna gala będzie ostatnią.
UFC jest jedyną organizacją w USA, która jest w stanie zapewnić zawodnikom miejsce do walki na następne lata.
Dlatego mówiąc następnym razem, że UFC powinno podnieść płace dla zawodników ze względu na rosnące wpływy, warto mieć na względzie to, że oni są jedynymi, którzy potrafią od dłuższego czasu stale płacić swoim zawodników. Każdy kij ma dwa końce.
Autor: Delly
Źródło: Body-Factory.pl