Tony Gregory vs. Azem Maksutaj 1 Runda Gregory atakuje serią zamachowych. Wykorzystując dużą przewagę fizyczną (13cm i 21kg) spycha Maksutaja do narożnika. Ten wyprowadza niezbyt precyzyjną akcje, ale zaraz ponawia mocnym ciosem w wątrobe i lowkickiem. Wychodzi mu ona ponownie. Maksutaj mimo ogromnej dysproporcji wzrostu i zasięgu, coraz częściej zadając mocny lowkick przedziera się do Anglika trafiając sierpami. Ponownie prubuje nacierać, ale przewraca się. Gregory bombarduje mocnymi kopnięciami okrężnymi, które nawet przez blok, odrzucają przeciwnika. Pod koniec rundy mniejszy Szwajcar atakuje, trafia bardzo mocnym kopnięciem w tułów, inkasuje dwa ciosy, ale iniciatywa należy do niego. I to on zwycięża runde 10:9. 2 Runda Podobnie jak pod koniec pierwszego, na początku tego starcia naciera Szwajcar. Gregory trafia mocnym fronkickiem w brzuch, potem w głowe, mimo to Maksutaj idzie dalej. Łapie kolejne kopnięcie i prubuje trafić, ale sędzia przerywa walke. Przetrzymywanie nogi jest niedozwolone. Tym razem w natarciu Tony, jego ciosy nie są zbyt celne, ale przewaga kilogramów sprawia że bardzo osłabiają Maksutaja. Azem w odpowiedzi wyprowazda axe-kick i chaotyczna akcje zakończoną niecelnym highkickiem. Troche zwalniają tempo. Kolejne ataki Szwajcara są zbyt sygnalizowane, aby mogły zaskoczyć przeciwnika. Sędzia przestrzega "mniejszego" za atak z pochylona głową natomiast "większego" za klincz. Ten drugi chyba zaczyna nieco dominować. Bombarduje cepami i kopnięciami. Po swoim kolejnym chaotycznym ataku, Maksutaj pada na deski. Na kilka sekund przed gongiem jeszcze atakuje. Widze tą runde remisowo -10:10- ale ze wskazaniem na Anglika. 3 Runda Gregory obrywa dwa potężne middlekicki. Rewanżuje się highkickiem i prawym prostym. Mało pada celnych ciosów z obu stron, ale to Maksutaj coraz częściej jest w defensywie. Mimo to nie rezygnuje. Determinacją przypomina swego już nieżyjącego rodaka, wielkiego Andego Huga. O włos nietrafia w szczęke Gregorego długim prawym prostym. W odpowiedzi inkasuje piekielnego lowkicka z prawej nogi, który żuca go na liny. Ale niepozostaje dłużny, trafia poraz kolejny pod prawy łokieć Anglika i tym razem, celnym prawym w szczęke. Kolejne ataki Maksutaja kończą się niepowodzeniem. Gregory pod koniec rundy przejmuje kontrole nad walką. Walka bardzo trudna do punktacji, ze względu na ciągle wachającą się przewagę obu stron. Według mnie remis, jednak znowu ze wskazaniem na reprezentanta Wielkiej Brytanii. 4 Runda Szwajcar w półdystansie, trafia kilkoma niezdranymi sierpowymi. Jest aktywniejszy, ale mało skuteczny. Łapie Gregorego na lewy sierp i kończy lowkickiem. Anglik walczy chyba nazbyt ekonomicznie. W końcu przechodzi do ataku-trafia przez garde prawym prostym i lewym w tułów. Azem zadając zamachowy cios, traci równowage i pada. Walka zrobiła sie nieco nudna. Gregory przeprowadza kilka niezbyt precyzyjnych, krótkich ataków, zakończonych jedynie celnym lowem. Ale Maskutaj nie rezygnuje, zbiera siły i trafia dwoma ciosami w tułów i lewym zamchowym w głowe. Prubuje zakończyć o włos niecelnym highkickiem. Obrona Gregorego zarówno jaki i ofensywa jest bardzo słaba. Podejmuje równą walke, jedynie dzięki dużo dogodniejszym gabarytom fizycznym. Ale teraz jest w opałach, Maksutaj trafia lewym zamachowym, potem prawym i znowu lewym. Ale niefortunnie wypada mu chraniacz na szczęke, dzięki czemu Gregory zyskuje cenne, prawie pół minuty. Słychać gong, ale Maksutaj nic sobie z tego nierobi 🙂 trafia dwa razy w tułów i lowkickiem, dosyć śmiesznie to wygladało. Sędzia ostrzega go, ale punktu niezostają odebrane. Myślę że wygrał Szwajcar 10:9. 5 Runda Zaczeło sie od celnego lewego prostego Maksutaja. Gregory odpowiada długim prawym. Maksutaj schodzi z linni ciosy i nietrafia sierpem. Atmosfera nieco się ożywiła. Szwajcar inkasuje wspaniałego frontkicka na głowe do którego dochodzi piorunujący prawy. Stara się odpowiedzieć pojedynczymi, obszernymi sierpami, ale otrzymuje kolejny prawy. Wyrazy podziwu należą się dla Maksutaja, jest niezwykle twardym i zdeterminowanym zawodnikiem. Znowu dostaje prawym prostym, ten cios dosłownie rzucił go na liny. Ale odgryza się jeszcze lewym sierpem. Przeprowadza kilka akcji, ale bez efektu, jest na skraju wyczerpania i nieudaje mu się przeprowadzić szybkiego, zaskakującego ataku. 20 sekund do końca walki. Gregory nietrafia highkickiem, ale poprawia prawym który trafia z pełnym impetem w Szwajcara -Maksutaj na deskach. Stara się od razu wstać, jednak ponownie, mało się nie przewraca. W przeciągu całego starcia Anglik nie osiągnął przewgi, ale przy wyrównanej rundzie i jednemu liczeniu sędziowie punktowali chyba 10:8 jemu. Decyzją sędziów wygrywa Tony Gregory. Alexey Ignashov vs. Bjorn Bregy Najnudniesza walka wieczoru z przepięknym nokautem… 1 Runda Bregy zaczyna od kilku niegroźnych akcji – lewy prosty, lowkick. Przez resztę rundy obaj punktują lewymi. Gdy dochodzi do próby zdania mocnejszego ciosu, tnie to zazwyczaj powietrze. W połowie rundy Ignashov złapał Bjorna na prawego. Szwajcar odpowiedział middlekickiem i złapał nadchodzącą noge Igiego. Pod koniec rundy, Białorusin trafił prawym sierpem w szczęke. Zdecydowanie remis. 2 Runda Ładny podbródkowy dochodzi do głowy Igiego. Walczą podobnie jak w poprzednim starciu, dużo lewych prostych, mało celnych, mocnych ciosów. Bregy zaczął częściej używać nóg, czasami mocno kopiąc w tułów Ignashova. Trafił niechcący w krocze, ale niezbyt groźnie, zawodnicy podają sobie rece. Tym razem Białorusin celnie kopie pod lewy łokieć rywala. Śliczny fronkick ląduje na klatce piersiowej Alexeya. Kilka zaczepnych, markowanych kopnięć w wykonaniu obu stron. Na koniec rundy, właściwie równo z gongiem, Bregy dostaje lewego sierpowego. Znowu na remis. 3 Runda Tym razem agresywnie Szwajcar. Wyprowadza akcje kilku nieczystych sierpów i haków, potem udając highkicka, trafia mocnego lowa. Ignashov nieco się rozluźnił. Bregy zauważył to i wjechał prawym prostym, chciał poprawić kolanem, ale poślizgnął się. Warto przypomnieć, że we Francji uderzenia kolanem są niedozwolone, co jest bardzo niewygodne dla "Scorpiona" który słynie z tej techniki. Igi inkasując kilka niegroźnych prostych, niewiadomo czemu, odwrócił się w stronę swego narożnika, co natychmiastowo chciał wykorzystać rywal – bez większych efektów. W dalszej części rundy, Szwajcar jest aktywniejszy i precyzyjniejszy. Ignashov jakby troche zaspany odpowiada pojedynczymi kopnieciami i zbyt obszernymi sierpami. Na koniec starcia, "Red Scorpion" uderza kilkoma middlekickami, z czego jeden twardo dochodzi do żeber Bregego. Tamten chce odpowiedzieć chaotycznym atakiem, w rezultacie tylko spycha przeciwnika na liny. Według mnie poraz kolejny remis, z nieznaczną przewagą Bjorna. 4 Runda Ta runda do złudzenia przypominająca poprzednie. Niewarto konkretniej komentować. Na trybunach gwizdy i niezadowolenie kibiców. Przedewszystkim sporo asekuracji, lewych prostych, pojedynczych kopnięć które tylko czasami trafiały w tułów. Widownia pod koniec rundy, chcąc zachęcić fighterów do większej pracy, zaczeła klaskać. Nieco ożywiło to przebieg walki, ale tylko na kilka końcowych sekund. Trzeba jednak wspomnieć, że Bregy był znowu precyzyjnijszy. Trafił, oprócz zaczepnych lewych, kilka prawych prostych, oraz czasami przedzierał się do defensywy Alexeya. Przy odrobinie dobrej woli (podkreślam dobrej woli) można przyznać mu zwycięstwo 10:9. 5 Runda Igi zdenerowany stylem walki przeciwnika, z którym niemógł se poradzić zaczął wyporwadzać mocne kopnięcia. W konsekwencji odsłaniając się, sam oberwał solidnego highkicka. Atakując frontkickiem, mało niedostał obszernego sierpa wysłanego przez Bjorna. Oglądając kolejną minutę, można by opisać całą walkę. Na trybunach znowu gwizdy. Runda na półmetku. Ignashov zchodząc z linji prawego zamchowego Bjorna, zupełnie niespodziewanie kontruje ślicznym highkickiem!!! Szwajcar na deskach. Sędzia nie kończy nawet liczenia. Na oczach Bregeya niewidać źrenic. W zupełnym przeciwieństwie do walki, kopnięcie można oglądać bez przerwy… Cyril Abidi vs. Nick Murray 1 Runda Obaj zaczynają od mocnych lowkicków. Już na samym początku walka dynamiczna, ale dosyć chaotyczna, z dużą ilością przestrzelonych ciosów. Abidi naciera, spycha rywala do lin ale potyka się. Sędzia daje mu wstać i wznawia walke. Cyril trafia pięknym highkickiem z lewej nogi, Anglik traci równowage i mało niepada, Abidi chce wykończyć, ale jego ataki są nieuporządkowane. Nick przytrzymuje, chcąc przetrwać kryzys. Zdaje się, że wszystko jest wporządku, Murray trafia precyzyjnie prostymi potem kopnięciem w tułów. Ale zaraz bomba z prawej ląduje na jego głowie, Abidi idzie za ciosem i wyprowadza higkicki. Potem z ładnym zwodem trafia lewym sierpem, poprawia prawym prostym i Anglik pada na deski. Sędzia liczy do 8, zezwala na dalszą walke. Francuz chcąc szybko skończyć przestrzeliwuje "cepy" z obu rąk, ale znowu łapie rywala na lewy sierp i prawy prosty-kolejne liczenie. Reprezentant Wielkiej Brytanii wykazuje dużą wole walki, ale inkasuje potężny prawy, nokaut jest nieunikniony. Abidi wyprowadza haki, głównie na garde, ale gdy Murray chce wydostaje się z lin dostaje bardzo mocnego lewego sierpowego i pada pół-przytomny na deski. Sędzia przerywa walke. Remy Bonjasky vs. Peter Majstorovic 1 Runda Na początku obaj popisuję się potencjałem technicznym – Szwajcar odpowiada obrotówką na wysokie kopnięcie Remego. Bonjasky mimo większego zasięgu dąży do walki w półdystansie, gdzie zadaje akcje rękoma kończąc lowkickiem. Przeciwnik stara się odgryzać krótkimi prostymi i sierpowymi. Po dwóch minutach walki, Holender zdaje się nieco przejmować iniciatywe. Peter trafia prawym nad lewa ręką Bonjaskego, ten odpowiada highkickiem, ale na blok. Remy widząc rywala stojącego na jednej nodze, efektownie go podcina, widowni spodobała się ta akcja. Ataki Holendra sprawiają Majsorovicowi coraz więcej problemu, dostaje mocny cios pod prawy łokieć. Improwizuje kopnięcie po obrocie, Bonjasky karze go podbródkowym równo z gongiem. Według mnie runda remisowa 10:10, ale ze wskazaniem na Holendra. 2 Runda Bonajsky od razu wywiera presje na przeciwnika. Szwajcar broni się dość skutecznie, ale otrzymuje kilka podbródkowych. Stara się odpowiedzieć highkickiem, ale kopnięcie nie było zbyt mocne. Bonjasky nieco zwalania tempo, daje kilka razy trafić się prostymi ale ciosy jego "opponeta" są dosyć lekkie. Przy niemal każdym wyprowadzonym lowkicku słychać mocny łoskot po zderzeniu się piszczeli, czasami aż ciarki przechodzą ;). "Pantera" blokuje akcje Majstorovica i chce trafić długim highkickiem z prawej nogi, ale ze zbyt dużego dystansu, w konsekwencji pada na liny. Początek rundy bezsprzecznie dla Remego, jednak przez kolejne 2,5 minuty, pojedynek był raczej wyrównany. Moim zdaniem ponownie 10:10, znowu ze wskazaniem na Bonjaskego. 3 Runda Tym razem pierwsza część rundy dla Szwajacara. Wykonuje kombinacje z 4 ciosów zakończonych highkickiem, Bonjasky pokazuje że podobała mu się akcja. Rozluźniony podchodzi do rywala… i nagle dostaje kopnięcie z obrotu w głowe po którym odlatuje na metr do tyłu, ale szybko wstaje. Brawa należą się dla Majstrovica, wykonał bardzo trudną, niecodzienną akcje z fantastycznym skutkiem. Zdaje się że Peter będzie chciał szybko skończyć. Wprawdzie uderza kilka cisów sierpowych, ale nie są to zbyt zdeycdowane ataki. Po kilkunastu sekundach Remy wraca do siebie i kontynłuje swoją taktyke. Ma świadomość jednak że nockdaun jest wysoko oceniany na kartach sędziowskich i niezamierza czekać na werdykt. Uderza bardzo mocno highkickiem. Szwajcar blokuje te kopnięcie, ale tylko po to, żeby otrzymać drugie-tym razem czyste-po którym pada dosyć smiesznie na deski. Niewiem…może to było poślizgnięcie, ale wydaje się że Peter dostał jakichś…drgawek. Idzie do neutralnego narożnika na chwiejnych nogach. Bonjasky korzysta z kryzysu rywala i przystępuje do szaleńczego ataku. Kolejne sierpowe, podbródkowe i lowkicki mocno osłabiają Majstorovica. Na pół minuty przed końcem rundy tempo troszeczke spada, lecz Peter ciągle dostaje mocne kopnięcia w udo. Prubuje odgryźć się highkickiem ale mało nietraci przy tym równowagi. Wspaniała runda, żadko można ogladać takich zwrotów akcji w ciągu jenego starcia. Obaj fighterzy byli liczeni, ale w przeciągu całego starcia Bonjasky więcej atakował. Myśle że 9:8 właśnie dla niego. 4 Runda Majstorovic chce zaimponować sędziom kopnnięciem po obrocie, z marnym skutkiem. Bonjasky w odpowiedzi kopie na blok ostrego highkicka. Wyprowadza drugiego przy czym słyszymy głośny huk zderzającego się piszczela z głową karateki, kopnięcie perfekcyjnie trafia w szczęke i ucho Majstrovica. Sędzia rozpoczyna liczenie, ale jest ono niepotrzebne, bo Peter leży bezwładnie na ziemi i…śpi. Na powtórce widzimy jak potwornie mocne i niezwykle precyzyjne było to okrężne kopnięcie. Na ringu kupa lekarzy i sekundantów, ale zawodnik wciąż leży nieprzytomny. W końcu zostaje wyniesiony na noszach. Piękne i bruntalne do granic KO, jedne z najniezwyklejszych jakie widziałem. Ernesto Hoost vs. Stefan Leko Rewanż za finały z roku 2001. "Mr. Perfect" w ćwierćfinale pobił jednogłośną decyzją Leko, ale niemógł brać udziału w turnieju z powodu złamanej stopy. 1 Runda Leko trafia lowkickiem, ale następuje błyskawiczna odpowiedź Hoosta 3 prostymi, przy czym ostani doeszedł celu. Ernesto raz po raz trafia w udo Stefana. Ten odpowiada swoim lowkickiem. Lecz Hoost natychmiast zadaje swój klasyczny, długi prawy, którym nieczysto trafia. Obaj wymieniają się lowami. Wjazd Ernesto-lewy sierp, prawy prosty i lowkick. Zaskoczony Niemiec odsłania się i dostaje dwa sierpowe po których pada. Hoost niebierze "zakładników", trafia piekielnie w wątrobe i kontynuje atak serią sierpów. Stefan niedarady wstać, walka zostaje przerwana. Myśle że to ten "bodypunch" spowodował nokaut w tej walce. Zatem odkupienie Leko nieudane, natomiast "Mr.Perfect" poraz kolejny udowadnia, że zasługiwał na dalszy udział w finałach. Jerome Le Banner vs. Mark Hunt Wydarzenie wieczoru. Podobna sytuacja jak w poprzedniej walce. Jerome chce wziąć rewanż, za całkowicie niespodziewaną porażkę podczas GP 2001, gdzie Hunt zdemolował go serią kilkunastu ciosów w głowe. Jak się potem okazało, młody Nowozelandczyk został mistrzem świata jako pierwsza osoba spoza Europy. 1 Runda "Geronimo" od razu atakuje. Hunt prubuje odpowiedzieć silnymi, pojedynczymi ciosami, ale przeciwnik sprytnie ucieka z prawym prostym. Obaj wymieniają lowkicki, Francuz jest lepszy w tym elemencie walki. Dla Marka udaje się zaciągnąć go do narożinka. Jerome przestrzeliwuje potężnego highkicka, ale jego rywal musiał się cofnąć i oddać spowrotem pole. Hunt inkasuje 2 proste i sierp. Odpowiada prawym. Le Banner trafia silnymi lowkickami, następnie długim lewym. Po raz piewrszy z dobrym skutkiem, Mark wchodzi do półdystansu, trafia rywala mocnym prawym prostym i podbródkowym. Jerome sfrustrowany wdaje się w wymiany ciosów, obaj inkasują mocne ciosy sierpowe. Klinczują. Wznowienie, Hunt idzie do przodu, ale jego ataki są mało precyzyjne. Słychać gong. Moim zdaniem remis, z lekkim wskazaniem na gospodarza. 2 Runda Rozpoczyna się tragicznie dla Hunta. Niespodziewanie pada po pierwszym prawym prostym; mamy liczenie! "Geronimo" czuje że ma swego ryala na widelcu, przystępuje do desperackiego ataku. Wyprowadza akcje za akcją, co chwile piekielny highkick ląduje na rękawicach mistrza. Jednak on, w swoi stylu, nierobi sobie nic z tego. Opuszcza rękawice i… poprawia spodenki %-). Le Banner niejest zbyt precyzyjny, jednak widać że silne kopnięcia i uderzenia osłabiły Hunta, który przyjmuje kolejną serię. Na szcęście blokuje highkicki. Francuz trochę się uspokoił, szuka luki w defensywie rywala. Nagle jak z kosmosu Hunt trafia lewym w szczęke. Jerome w opałach, chwieje się na nogach, kiedy pada dostaje jeszcze cios nasadą dłoni. Wstaje, ale ledwo dochodzi do narożnika. Tym razem Nowa Zelandia w natarciu. Na głowie Jeroma lądują kolejne ciosy, jednak niewiadomo skąd bierze siły i odpowiada, ale ciągle zamroczony jest po niszczycielskich ciosach ówczesnego mistrza. Hunt dostaje mocny lewy po którym gdyby nie narożnik, padł by na dechy. Ale niepozostaje dłużny, przedziera się do obrony Francuza i trafia prawym, lewym i podbródkowym. Obaj na skraju wyczerpania. Raz jeden raz drugi inkasuje cios. Le Banner obrywa podbródkowy, cała sala Bercy na stojąco oglada przebieg tej pasjonującej bitwy. Już tylko 10 sekund do gongu…i nagle Francuz trafia kopnięciem okrężnym prosto w szczęke Hunta!!! który pada bezwładnie na liny. O dziwo Nowo Zelandczyk wstaje i po raz kolejny pokazuje swoje nisamowite serce do walki. Ale wyglada bardzo źle. Na jego twarzy widać liczne rozcięcia. Do narożnika przychodzi lekarz, trawa konsultacja czy może kontunuować pojedynek. Słychać gong, ale nie na kolejną runde. Walka zostaje przerwana. Le Banner i cała publiczność Francuska w szale radości! "Geronimo" zrewanżował się. by Aerts |