MMA PLNajnowszeBez kategoriiK-1 GP Finał 2002

K-1 GP Finał 2002

Gamrot - Dos Anjos

Walka
Rezerwowa

Martin
Holm pokonuje Michael McDonald przez decyzję

Ćwierćfinały

Ray
Sefo pokonuje Peter Aerts przez
decyzję
Bob Sapp pokonuje Ernesto Hoost przez 2R TKO

Mark
Hunt pokonuje Stefan Leko przez
3R KO
Jerome LeBanner pokonuje Musashi przez 2R KO

Półfinały
Ernesto Hoost pokonuje Ray Sefo przez 1R TKO
Jerome LeBanner pokonuje Mark Hunt przez decyzję


Finał
Ernesto
Hoost pokonuje Jerome LeBanner przez
3R TKO


K12002.jpg 

Walka
Rezerwowa

Martin
Holm pokonuje Michael McDonald przez decyzję

Ćwierćfinały

Ray
Sefo pokonuje Peter Aerts przez
decyzję
Bob Sapp pokonuje Ernesto Hoost przez 2R TKO

Mark
Hunt pokonuje Stefan Leko przez
3R KO
Jerome LeBanner pokonuje Musashi przez 2R KO

Półfinały
Ernesto Hoost pokonuje Ray Sefo przez 1R TKO
Jerome LeBanner pokonuje Mark Hunt przez decyzję


Finał
Ernesto
Hoost pokonuje Jerome LeBanner przez
3R TKO


 

K-1 GP Finał
2002 – Tokyo Dome 07.12.2002

 

To jeden z
lepszych, moim zdaniem, turniejów finałowych K-1. Ósemka dobrych
zawodników, no może wyłączając Sappa, w zestawionych parach ćwierćfinałowych
„rachunki do wyrównania”, pełna jak zawsze hala Tokyo Dome, do
pełni szczęścia brakuje może tylko Mirko Filipovica zamiast np.
Musashiego, ale naprawdę nie ma co narzekać… J

 

Ćwierćfinały:

 

Ray Sefo
vs Peter Aerts

runda 1
Początek walki to chwilowe „badanie się” lowkickami, po czym
Sefo przechodzi do ataku, Aerts klinczuje. Po wznowieniu znów atak
Sefo, Aerts jednak dobrze się broni i klinczuje, sytuacja powtarza
się dwa razy. Po kolejnym wznowieniu Peter znalazł chyba sposób
na Sefo umiejętnie trzymając go na dystans dzięki wiekszemu zasięgowi.
Zaczyna kontrolować walkę i punktować prostymi i lowkickiem,
udaje mu się przeprowadzić nawet kilka akcji kombinacyjnych. Za każdym
razem gdy Sefo udaje się skrócić dystans, Aerts klinczuje. Do końca
rundy Sefo nie może znaleźć recepty na taktykę Aertsa, trafia co
prawda kilka razy, ale sam przyjmuje znacznie większą ilość ciosów,
zwłaszcza niskich kopnięć na nogi.

runda 2
Frontalny i nieco chaotyczny atak Sefo kończy się odpowiedzią
Petera potężnym lowkickiem. Ray wydaje się być nieco
sfrustrowany i za wszelką cenę stara się zagonić go do narożnika,
Peter jednak cały czas skutecznie się broni klinczując. Po
pierwszym wznowieniu Peter trafia highkickiem w głowę Sefo, lecz
ten – swoim zwyczajem opuszcza w dół ręce i pokazuje, że go
nie bolało %-)…chwila pajacowania, Aerts wyprowadza jeszcze dwa
lowkicki. Sefo przyjmuje taktykę walki „bez gardy”, markuje
pare ataków, w końcu błyskawicznie skraca dystans i potężnie
trafia, Peter łapie go w klincz. Po wznowieniu, Sefo nadal opuszcza
cały czas ręce, a Peter punktuje prostymi i „lowem”. W końcu
Rayowi udaje się skonstruować akcję ofensywną. Wchodzi lewym
sierpowym, po czym zagania Aertsa do narożnika i zadaje jeszcze
pare „sierpów”. Publiczność wstaje z miejsc, gdyż wyglądało
to naprawdę groźnie, jednak Aerts klinczuje i nie daje poznać po
sobie, że te ciosy zrobiły na nim jakiekolwiek wrażenie. Sędzia
wznawia walkę, po czym widzimy kolejny atak Sefo, Aerts łapie go w
narożniku w klincz i wyprowadza kilka kolan i lowkick, tu następuje
krótka wymiana i znowu klincz. Następne wznowienie i tym razem
atakuje Holender, lowkickami i kolanami obija Sefo, ten jednak kiwa
głową, pokazując co o tym myśli %-) Oboje są już chyba zmęczeni,
Ray zdaje się mieć obolałe nogi. Przeprowadza kolejną ofensywę
i trafia potężnym prawym sierpem, Aerts za to odpowiada kombinacją:
lewy, prawy, lowkick. Z koncem rundy Aerts punktuje lowami, z chwilą
gongu Rayowi udaje się trafić kombinacją lewy, prawy. Bardzo
dobra i widowiskowa runda, gdzie naprawdę nie brakowało akcji.

runda 3
Tym razem Aerts zaczyna agresywnie, przeprowadza atak i trafia
kombinacją kilku ciosów. Udaje mu się zapędzić Sefo do narożnika,
gdzie zadaje jeszcze parę ciosów, wydaje się, że może go w każdej
chwili znokautować…A w tym momencie staje się rzecz bardzo
dziwna… Sefo opuszcza ręce, uśmiecha się i krzyczy „Wooo”
do Aertsa J,
ten jest tym na tyle zaskoczony, że nie bardzo wie co zrobić i sam
klinczuje. Po wznowieniu Sefo wykorzystuje tą chwilę rozkojarzenia
i atakuje kombinacją aż sześciu sierpów, z których o dziwo
kilka doszło do celu!! Aerts po chwili trafia dwa potężne
„lowy” na nogi Sefo… po czym zaczyna się show. Sefo staje w
rozkroku z opuszczonymi rękami i samym balansem staje się unikać
prostych Aertsa. Peter z kolei nie ma pomysłu co zrobić, jakby
obawiał się wymiany ciosów z Rayem, zadaje co prawda parę ciosów,
ale niezbyt mocnych i celnych. Po chwili Sefo znów ląduje w narożniku
i po przyjęciu paru ciosów znów krzyczy swoje „Wooo”, chyba
wie, że tej walki już nie wygra i stara się zrobić coś dla
kibiców, ewentualnie licząc na to, że dojdzie do wymiany, w której
znokautuje Aertsa. Peter jednak walczy spokojnie, wyprowadza kolejny
atak zakończony potężnym lowem, po którym Ray się aż zatoczył
(co starał się zamienić w jakiś dziwny taniec). Nogi Sefo są
prawdopodobnie strasznie obolałe, widać że poruszanie się po
ringu zaczyna mu sprawiać coraz większy problem. Aerts natomiast
spokojnie punktuje i po jednym z jego lowkickow Sefo pada na ring.
Nie jest to jednak traktowane przez sędziego jak knockdown. Po
wznowieniu Aerts przyjmuje jeszcze frontkicka na torbe %-) – na
szczęście nic poważnego. Obaj chyba mają już dość. Rayowi
jeszcze udaje się trafić dwa razy, ale niezbyt precyzyjnie. Koniec
rundy

Wynik walki
zostaje oddany w ręce sędziów, jak dla mnie jest on oczywisty:
Aerts zdecydowanie kontrolował przebieg tej walki i miał chwilami
miażdżącą przewagę. Jedynie runda 2 mogła by być uznana jako
remisowa. Podobne zdanie ma także pierwszy punktujący sędzia.
Natomiast dwaj pozostali zwycięstwo przyznają Rayowi Sefo!! Na
drugi dzień dowiadujemy się o ich błędzie przy liczeniu punktów,
do którego sami się przyznają. Pozostaje straszny niesmak, wszak
finały odbywają się raz do roku. „Dutch Lumberjack” został
strasznie pokrzywdzony, a wydawał się być bardzo dobrze
przygotowany…

Bob Sapp vs Ernesto Hoost

Zawodnicy
spotkali się już ze sobą dwa miesiące wcześniej, w Final
Elimination, gdzie kontrowersyjne zwycięstwo odniósł Sapp. Hoost
wszedł do finału w miejsce kontuzjowanego Semmy Schilta, który
miał walczyć z Sappem, a więc doczekał się rewanżu szybciej niż
się spodziewał… Tym razem Mr. Perfect zapowiedział iż „Sapp
się zdziwi” 

runda 1
Początek walki to prawdziwa rzeźnia – rozpędzony Sapp dosłownie
biegnie machając rękami przed siebie, a Hoost cały czas się
cofa, a właściwie ucieka dookoła ringu wyprowadzając co jakiś
czas lowkick na nogi Bobiego. Po około 30 – 40 sekundach Sapp był
już na tyle zmęczony, że stanął w miejscu. Teraz to Hoost zaczął
wyprowadzać ataki. W pewnym momencie zdaje się jakby trenował na
worku, lub na gruszce, którą jest głowa Sappa. Jednak Sapp
sprawia wrażenie jakby te ciosy nie robiły na nim żadnego wrażenia.
Kolejna akcja Hoosta i potężny lewy hak na wątrobę. Pod Sappem
uginają się nogi. Mr. Perfect myśli, że sędzia przerwie walkę
i odwraca się, ale Kakuda pokazuje „walczyć dalej”. Hoost błyskawicznie
skraca dystans i wyprowadza kombinację: lewy – prawy – lewy, z
czego ten ostatni pod prawy łokieć Boba. Sapp przewraca się
wpadając niemal pod same liny ringu, mamy knockdown! „Bestia”
wstaje i ciężko dysząc pokazuje sędziemu, że jest zdolny do
kontynuowania walki. Hoost więc ponownie naciera, atakuje
lowkickiem i nagle staje…Chwila przerwy, po czym Sapp zaczyna
spychać Ernesto do narożnika i przewraca go.
Wznowienie i Hoost znowu „czai się” na wątrobę Boba, próbuje
dwa razy, ale Sapp nisko trzyma prawy łokieć i ciosy nie dochodzą
celu. Pozostało 20 sek do końca rundy i Hoost w końcu trafia w słaby
punkt kolosa. Ten jednak nie chce upaść, opuścił gardę niżej i
myśli tylko o zasłanianiu brzucha, Mr. Perfect atakuje kombinacją
6-7 sierpów na zupełnie odsłoniętą głowę. Sapp jednak
dzielnie znosi ból i udaje mu się przetrwać do gongu.

runda 2
Sappowi wystarczyła jedna minuta żeby odpocząć i znów naciera
od samego początku niczym rozpędzona ciężarówka. Hoost cofając
się przyjmuje wymianę ciosów trafiając 2-3 razy więcej niż
Bob. Na tym ostatnim jednak nie robi to większego wrażenia, bo wciąż
nie chce upaść. Przyciska Hoosta do lin i wyprowadza potężnego
cepa w głowę, który co prawda przez gardę ale doszedł do celu.
Przez chwilę walka zwalnia tempo, Hoost chyba odczuł ten cios. Po
chwili z klinczu Sapp wyprowadza „uppercuta” i kolejnego
„cepa”, które dochodzą celu. Mr. Perfect wciąż stoi. Dochodzą
do zwarcia Hoost uderza n-ty raz na wątrobę. Sappa trochę zgięło.
Hoost próbuje jeszcze raz, ale Sapp blokuje łokciem i odpowiada
dwoma potężnymi cepami, po których trzykrotny wówczas mistrz K-1
pada na deski. Kakuda daje dojść do siebie Ernesto licząc do
siedmiu, O dziwo Hoost nie wygląda na twarzy na poturbowanego,
natomiast Sapp, którego pokazuje realizator wygląda jakby nie miał
jednego oka i krwawi mu nos. Po wznowieniu Hoost kryje się za podwójną
gardą a Sapp naciera z całym impetem bijąc potężne zamachowe
„cepy”. Hoost wszystko przyjmuje słaniając się na nogach po
każdym ciosie, jednak nie upada. Akcja trwa przez jakieś 20 sekund
po czym zawodnicy oddalają się od siebie. Hoost o dziwo nie wygląda
nawet na lekko zamroczonego, natomiast Sapp dyszy jak lokomotywa.
Teraz to Hoost próbuje skonstruować jakąś akcję ofensywną.
Sapp stara się trzymać na dystans prostymi (o ile można to tak
nazwać), a Hoost za wszelką cenę stara się uderzyć w korpus.
Widząc jednak skulonego Boba z nisko trzymaną gardą decyduje się
na atak na głowę wyprowadzając kombinacje aż dziesięciu ciosów
sierpowych. Sapp w odpowiedzi wali kilka swoich cepów. Obaj
sprawiają wrażenie jakby już ledwo co stali na nogach. W tym
momencie dla odmiany to Hoost spycha grubasa do narożnika, trafia
potężnie w korpus, Sapp zwija się z bólu, wydaje się że Hoost
go teraz dobije, wyprowadza potężne ciosy w bok głowy, kolano w
korpus. Sapp jednak nie chce upaść. Hoost ponawia akcję a Sapp
odpowiada „uppercutem” i spycha Ernesto do narożnika, gdzie
zadaje grad ciosów przyjmowanych co prawda na gardę, jednak potężnie
wstrząsające ciałem Ernesto. W tym momencie Kakuda przerywa walkę.
Do zakończenia drugiej rundy pozostało parę sekund. Hoost pyta
Kakudę dlaczego to zrobił, ten jednak nie podejmuje dyskusji,
decyzja nieodwołalna. Sapp wygrywa przez TKO! Najdziwniejszy jest
jednak stan obu zawodnikow po walce: Hoost sprawia wrażenie jakby
nie dowierzał że przegrał, Sapp ma rozkwaszoną twarz i z trudem
opuszcza ring przy pomocy swoich sekundantów.
Oficjalna informacja podaje, że Sapp złamał rękę i to Mr.
Perfect będzie walczył w półfinale z Rayem Sefo.

Mark Hunt vs
Stefan Leko

 

Podobnie jak rok
wcześniej, spotykają się w turnieju finałowym. Poprzednio górą
był Hunt, który wygrał na punkty i później zdobył tytuł
mistrza K-1 pokonując w finale Francisco Filho.

 

Runda 1
Początek walki to kilka wymian ciosów przyjętych na gardę przez
obydwu zawodników. Hunt dynamicznie atakuje kombinacja ciosów i próbuje
ataku kolanem, potem następuje krótka wymiana low kicków, bez
specjalnego efektu z żadnej strony. Hunt uderza backfistem, ale
Leko skraca dystans i dostaje łokciem na gardę, rozkłada ręce z
uśmiechem, po chwili rewanżuje się obrotowym kopnięciem w
brzuch, które Hunt blokuje kolanem. Obaj ostrożni, pojedyncze lowy
i ciosy proste z obu stron. Hunt inicjuje ataki, ale Leko umiejętnie
schodzi z linii. Ładny backfist Leko, ale Hunt robi unik i ręka
przelatuje nad jego głową. Jeszcze kilka niezbyt agresywnych ataków
obydwu zawodników wg schematu 
lewy-prawy-lowkick i koniec rundy.

 

 

 

Runda2

Agresywniejsze
ataki z obydwu stron, krótkie wymiany ciosów, rozbity łuk brwiowy
Leko. W tej rundzie Hunt najczęściej skraca szybko dystans i
wchodzi z sierpem i hakiem, Leko blokuje, uderza sporo lowków, Hunt
próbuje high kicka, ale bez efektu. Stefan cały czas stosuje
kombinacje dwóch prostych z lowkickiem. Hunt atakuje, ale nie
wchodzi jego prawy, kontra Leko i ładny prawy prosty trafia Hunta,
oczywiście nie robi to na nim żadnego wrażenia… Jeszcze próba
highkicka tym razem ze strony Leko, ale nie trafiona. Walka dobra
technicznie, obaj potrafią atakować, ale pokazują też dobrą
obronę, zwłaszcza Leko. Koniec rundy.

 

Runda 3

Najpierw atakuje
Hunt, ciosy z obu rąk, Leko dobrze blokuje, kontruje dynamiczną
kombinacją bokserską zakończoną mawashi na brzuch, Hunt przy
linach, odpycha Leko, ten pada, ale to tylko poślizgnięcie
(przewaga siły i masy Hunta robi swoje). Stefan cały czas stosuje
swoje „meat and potatoes”, czyli dwa proste i low, ale trzeba
przyznać, że ma to wyćwiczone do perfekcji. Problem w tym, że
Hunt, mimo iż wiele ciosów Leko dochodzi celu, nawet się nie
zatrzymuje. Kolejna akcja zaczepna Leko, próba bezpośredniego
prawego prostego w jego wykonaniu, trafia w czoło pochylonego Marka
i… BAM! Hunt strzela błyskawicznie klasyczny „lewy na prawy”,
trafia idealnie na szczękę Leko, knockdown. Stefan wstaje, idzie
do narożnika, ale tam obsuwa się na ziemię, sędzia przerywa walkę
i Hunt wygrywa przez KO, a więc wchodzi do półfinału!

 

Jerome
LeBanner vs Musashi

runda 1
Początek walki to agresywna wymiana ciosów. Lebanner atakuje
nonstop, jednak Musashi dobrze się broni i kontruje. Trafiają
obaj, ale ciosy „Geronimo” zdają się mieć większą wymowę.
Po około minucie akcja nieco zwalnia, chwilowo nic się nie dzieje,
wyprowadzane są tylko pojedyncze ciosy proste. Po kolejnej minucie
japończyk próbuje obrotowego kopnięcia na korpus i nadziewa się
na kontrę lewy – prawy. Lebanner wyczuł okazję i zaczyna
atakować pełną parą. Musashi trochę się pogubił w obronie i
po przyjęciu kilku ciosów zaczyna sprawiać wrażenie lekko
zamroczonego. Ostatnie pięćdziesiąt sekund rundy to całkowita
dominacja Francuza. Nie odpuszcza ani na moment, „ściga”
Musashiego po całym ringu zadając ogromną ilość ciosów. Dosłownie
sekundę przed gongiem Japończyk pada na deski. Zostaje wyliczony
do „9” po czym sygnalizuje sędziemu gotowość do dalszej
walki. Schodząc do swojego narożnika, wyraźnie chwieje się na
nogach.

runda 2
Od początku rundy przez 45 sekund Lebanner parł do przodu
bombardując głowę Musashiego prawie samymi sierpami, aż posłał
go na deski. W tym momencie narożnik Japończyka rzucił ręcznik i
było po wszystkim. Lebanner w półfinale!

Półfinały

 

Hoost vs Sefo

runda 1
Sefo zaczyna spokojnie, ale pewnie. Trafia mocnym lewym sierpowym,
jednak nie kontynuuje akcji, w odpowiedzi otrzymuje prawy lowkick,
którego chyba niezbyt się spodziewał, bo trochę nim zachwiało.
Chwila „badania się” – zawodnicy mierzą się wzrokiem, Sefo
obraca rękawicami niczym sprowokowany do bójki bohater kreskówki J.
Hoost wyprowadza dwa proste, niecelne zresztą, po czym highkick,
przyjęty pewnie na gardę przez Nowozelandczyka. Znów chwila
przerwy, lowkick Sefo. Po czym frontalny atak Hoosta kombinacją:
prawy – lewy – lowkick. Co prawda żaden z tych ciosów nie był
bardzo precyzyjny, to akcja wyglądała dosyć efektownie. Sefo próbuje
odpowiedzieć, bijąc lewy lowkick, a potem prawy sierpowy, ale
Hoost umiejętnie się broni. Kolejny lowkick ze strony Sefo… I
sam Nowozelandczyk ląduje na deskach z grymasem bólu na twarzy. Sędzia
zaczyna liczenie, Ray próbuje wstać, ale nie da rady. Jak widać
na powtórce, trafił piszczelem w kolano Hoosta, gdy ten blokował.
Diagnoza lekarzy: Sefo złamał nogę. Ernesto Hoost awansuje do
finału!

 

 

LeBanner vs
Hunt

 

Prawdziwa gratka
dla fanów K-1, to już czwarta walka tych zawodników, do tej pory
Le Banner wygrywał 2 razy, raz na punkty, raz przed czasem, a jedną
walkę wygrał Hunt, przez KO, niemal równo rok wcześniej, w Finałach
2001. Był to zresztą jeden z najbardziej spektakularnych nokautów
w całej historii Grand Prix K-1.

 

Runda 1

Tak jak należało
się spodziewać, od początku obaj agresywnie ruszyli do przodu,
wymiany ciosów, z których każdy mógłby znokautować
przeciwnika, ale większość niecelna lub na gardę. Obydwaj
uderzają potężnymi lowkickami. Po jakimś czasie tempo nieco słabnie,
Hunt raczej czeka, zapraszając LeBannera do ataku, próbuje
kontrować hakami i sierpami w półdystansie, ale tu Jerome zwykle
skutecznie klinczuje, choć przyjmuje też kilka mocnych ciosów,
jeden z nich rozbija mu nos. Sam też wykańcza skutecznie kilka
kombinacji prostych z lowkickiem. Runda chyba na remis.

 

Runda 2

Taktyka walki obu
zawodników podobna jak w 1 rundzie. W pewnym momencie w klinczu
Jerome próbuje rzucić Hunta, ale sam się przewraca. Atakuje następnie
celnym mawashi na brzuch, za chwilę kolejny klincz i Hunt pokazuje
mu jak powinno się rzucać rywala na matę. Sędzia zwraca Huntowi
uwagę, że jest to niedozwolone. Jerome wstaje z uśmiechem i mruga
do Marka. Teraz do przodu rusza Hunt, wchodzi ostro w półdystans i
uderza hakami, LeBanner klinczuje, nie pozwalając mu na zbyt wiele.
Co jakiś czas Francuz trafia celnymi i mocnymi 
lowkickami w wykroczną nogę Hunta. Wreszcie po kolejnym potężnym
lowku Hunt pada na deski! Knockdown! Na lewym udzie Marka widać
krwawe siniaki, ale wstaje by walczyć dalej. Jerome rusza ostro do
przodu, widać, że chce skończyć walkę, atakuje kombinacjami
prostych i lowkicków, spycha Hunta do narożnika, uderza kolanem na
głowę. Mark próbuje odgryzać się hakami w zwarciu. Kolejne potężne
lowki Francuza, Mark opiera się o liny, po chwili niesamowita akcja
LeBannera – 3 lowkicki pod rząd w lewe udo, Hunt opuszcza ręce i
dostaje jeszcze mawashi na twarz, ale dalej stoi! Jerome spycha go w
narożnik i obija bezkarnie – lowkicki i proste w głowę. Hunt już
nawet nie kontruje, czeka biernie w narożniku, zasłaniając się
przed ciosami, w pewnym momencie opiera się obydwiema rękami na
linach, wyprostowany i odpycha Lebannera frontkickiem. Kolejny low
prawie składa go na pół, ale atakuje jeszcze desperackim hakiem,
nie trafia, kolejne kombinacje prostych i lowkow Lebannera, koniec
rundy, oczywiście wygranej miażdżąco przez Francuza. Jeszcze nie
widziałem, żeby ktoś wytrzymał coś takiego w ringu! Hunt tylko
kiwa głową. Sędzia pyta czy chce kontynuować, odpowiedź jest
twierdząca!

Runda 3

Le Banner nie
forsuje tempa, chyba trochę się zmęczył seriami ciosów i kopnięć
zadanymi w 2 rundzie. O dziwo, do przodu rusza Hunt! Obaj uderzają
jednocześnie mawashi na brzuch, LeBanner pada na deski, ale sędzia
interpretuje to jako poślizgnięcie. Widać, że obaj są
wyczerpani, pojedyncze ciosy i kopnięcia z obu stron, jednak więcej
trafia Jerome, jest aktywniejszy, atakuje prostymi i mawashi na głowę,
ewentualnie lowkick, który zresztą w tej rundzie stosuje dziwnie
rzadko. Obijany Hunt ma już tylko jedną taktykę – trafić z
doskoku hakiem lub sierpem. W pewnym momencie, zepchnięty do lin
kolejną kombinacją LeBannera, trafia pięknym prawym sierpem w głowę
Jerome’a! Knockdown! Publiczność szaleje, ale po chwili już
jest koniec rundy, chyba dla Hunta, ale tylko ze względu na późny
knockdown, bo celnych ciosów dużo więcej zadał LeBanner. Werdykt
sędziów: jednogłośnie na punkty wygrywa LeBanner i awansuje do
finału! Była to niesamowita walka, moim zdaniem najlepsza w całym
turnieju!

 

Finał

Hoost vs
LeBanner

runda 1
Po obydwóch zawodnikach widać, że jest to już ich trzecia walka
wieczoru. Nie kwapią się zatem od samego początku do ostrych
wymian. Pierwszy zaczyna Lebanner. Atakuje w swoim zwyczaju: wchodząc
prawym prostym i poprawiając lewym sierpowym. Hoost w defensywie,
wyprowadzając lowkick przyjmuje cios na głowę. Następnie stara
się neutralizować ataki Francuza klinczując. Lebanner trafia w
krocze i chwila przerwy. Po wznowieniu znów atakuje Francuz. Hoost
stara się iść na wymianę, jednak „Geronimo” trafia o wiele
mocniej i precyzyjniej od niego. Przewaga Lebannera jest już wyraźnie
widoczna. Wydaje się że Mr. Perfect opracował nową taktykę:
atakuje prawym bezpośrednim i od razu klinczuje. Rzeczywiście
Lebanner nie bardzo ma pomysł jak ma teraz walczyć. Z końcem
rundy udaje mu się jednak przeprowadzić składną akcję trafiając
mocno kilkakrotnie. Twarz Holendra krwawi. Z chwilą gongu Lebanner
nie przestaje zadawać ciosów i dopiero Kakuda rozdziela walczących.
Trochę niesportowe zachowanie, chociaż wydawało się że nie było
celowe. Nie zmienia to faktu, że rundę tą zdecydowanie wygrał
Lebanner.

runda 2
Lebanner poczuł się na tyle pewnie, że chciał chyba zakończyć
walkę tak jak z Musashim. Od początku kilka wymian, ale tutaj i
Hoost trafił kilka razy. Po chwili sędzia przerywa walkę. Mr.
Perfect ma rozcięty lewy łuk brwiowy, który obficie krwawi. W
chwili przerwy operator pokazuje Lebannera, którego nos też nie
wygląda już najlepiej %-)

Po wznowieniu znów
nieco chaotyczne wymiany ciosów, chociaż przewaga Francuza
zarysowuje się znów coraz bardziej. Hoost przyjmuje więc swą
taktykę z rundy pierwszej i atakuje pojedynczym prawym i od razu
klinczuje. Obaj zawodnicy dostają upomnienie od sędziego, nos
Lebannera krwawi. Chwilowa nuda. Walka toczy się od wznowienia do
klinczu. W pewnym momencie Hoost kopie na korpus trafiając w lewe
przedramie Lebannera, dochodzi do klinczu. Po rozdzieleniu zawodników
przez arbitra, Lebanner potrząsa dziwnie lewym ramieniem, widać że
coś jest nie tak. Przy kolejnym klinczu Hoost upada, Lebanner coraz
dziwniej operuje lewą ręką, starając się ją jak najczęściej
trzymać w dół (nawet trzymając gardę wyglądało to jakoś
inaczej). Do końca rundy Lebanner atakuje tylko prawymi prostymi,
nie używając w ogóle lewej ręki, daje się jakby specjalnie łapać
w klincz i zdaje się jakby obaj zawodnicy chcieli dotrwać do końca.
Tą rundę również wygrał Lebanner choć już nie tak wyraźnie
jak pierwszą.

 

runda 3
Lebanner stara się trzymać na dystans dzięki prawemu prostemu,
lewej ręki w dalszym ciągu nie używa. Wydaje się jakby teraz to
on zaczął unikać walki. Do ataku przechodzi więc Hoost i
pierwszy raz w tej walce udaje mu się skonstruować składną
skuteczną akcję. Teraz to Lebanner musiał ratować się klinczem.
Po wznowieniu na twarzy Francuza widać grymas bólu. Hoost trafia
jeszcze dwoma sierpowymi i poprawia kopem w lewą rękę. Lebanner
prosi o chwilę przerwy i zostaje wyliczony. Po wznowieniu Hoost od
razu atakuje w to samo miejsce, „Geronimo” znów liczony!
Podziwiam Francuza za jego serce do walki, bo ponownie przyjął
gardę by pokazać sędziemu, że chce dalej walczyć. Hoost od razu
kopnął go w ramię i Francuz upadł z bólu. Jak później się
okazało miał złamaną rękę.
Ernesto Hoost wygrał przez K.O. walkę finałową, stając się
pierwszym w historii zawodnikiem zdobywającym mistrzostwo 
K-1 po raz czwarty w karierze!

 

by Marian & Anjew

 

K-1 GP Finał
2002 – Tokyo Dome 07.12.2002

 

To jeden z
lepszych, moim zdaniem, turniejów finałowych K-1. Ósemka dobrych
zawodników, no może wyłączając Sappa, w zestawionych parach ćwierćfinałowych
„rachunki do wyrównania”, pełna jak zawsze hala Tokyo Dome, do
pełni szczęścia brakuje może tylko Mirko Filipovica zamiast np.
Musashiego, ale naprawdę nie ma co narzekać… J

 

Ćwierćfinały:

 

Ray Sefo
vs Peter Aerts

runda 1
Początek walki to chwilowe „badanie się” lowkickami, po czym
Sefo przechodzi do ataku, Aerts klinczuje. Po wznowieniu znów atak
Sefo, Aerts jednak dobrze się broni i klinczuje, sytuacja powtarza
się dwa razy. Po kolejnym wznowieniu Peter znalazł chyba sposób
na Sefo umiejętnie trzymając go na dystans dzięki wiekszemu zasięgowi.
Zaczyna kontrolować walkę i punktować prostymi i lowkickiem,
udaje mu się przeprowadzić nawet kilka akcji kombinacyjnych. Za każdym
razem gdy Sefo udaje się skrócić dystans, Aerts klinczuje. Do końca
rundy Sefo nie może znaleźć recepty na taktykę Aertsa, trafia co
prawda kilka razy, ale sam przyjmuje znacznie większą ilość ciosów,
zwłaszcza niskich kopnięć na nogi.

runda 2
Frontalny i nieco chaotyczny atak Sefo kończy się odpowiedzią
Petera potężnym lowkickiem. Ray wydaje się być nieco
sfrustrowany i za wszelką cenę stara się zagonić go do narożnika,
Peter jednak cały czas skutecznie się broni klinczując. Po
pierwszym wznowieniu Peter trafia highkickiem w głowę Sefo, lecz
ten – swoim zwyczajem opuszcza w dół ręce i pokazuje, że go
nie bolało %-)…chwila pajacowania, Aerts wyprowadza jeszcze dwa
lowkicki. Sefo przyjmuje taktykę walki „bez gardy”, markuje
pare ataków, w końcu błyskawicznie skraca dystans i potężnie
trafia, Peter łapie go w klincz. Po wznowieniu, Sefo nadal opuszcza
cały czas ręce, a Peter punktuje prostymi i „lowem”. W końcu
Rayowi udaje się skonstruować akcję ofensywną. Wchodzi lewym
sierpowym, po czym zagania Aertsa do narożnika i zadaje jeszcze
pare „sierpów”. Publiczność wstaje z miejsc, gdyż wyglądało
to naprawdę groźnie, jednak Aerts klinczuje i nie daje poznać po
sobie, że te ciosy zrobiły na nim jakiekolwiek wrażenie. Sędzia
wznawia walkę, po czym widzimy kolejny atak Sefo, Aerts łapie go w
narożniku w klincz i wyprowadza kilka kolan i lowkick, tu następuje
krótka wymiana i znowu klincz. Następne wznowienie i tym razem
atakuje Holender, lowkickami i kolanami obija Sefo, ten jednak kiwa
głową, pokazując co o tym myśli %-) Oboje są już chyba zmęczeni,
Ray zdaje się mieć obolałe nogi. Przeprowadza kolejną ofensywę
i trafia potężnym prawym sierpem, Aerts za to odpowiada kombinacją:
lewy, prawy, lowkick. Z koncem rundy Aerts punktuje lowami, z chwilą
gongu Rayowi udaje się trafić kombinacją lewy, prawy. Bardzo
dobra i widowiskowa runda, gdzie naprawdę nie brakowało akcji.

runda 3
Tym razem Aerts zaczyna agresywnie, przeprowadza atak i trafia
kombinacją kilku ciosów. Udaje mu się zapędzić Sefo do narożnika,
gdzie zadaje jeszcze parę ciosów, wydaje się, że może go w każdej
chwili znokautować…A w tym momencie staje się rzecz bardzo
dziwna… Sefo opuszcza ręce, uśmiecha się i krzyczy „Wooo”
do Aertsa J,
ten jest tym na tyle zaskoczony, że nie bardzo wie co zrobić i sam
klinczuje. Po wznowieniu Sefo wykorzystuje tą chwilę rozkojarzenia
i atakuje kombinacją aż sześciu sierpów, z których o dziwo
kilka doszło do celu!! Aerts po chwili trafia dwa potężne
„lowy” na nogi Sefo… po czym zaczyna się show. Sefo staje w
rozkroku z opuszczonymi rękami i samym balansem staje się unikać
prostych Aertsa. Peter z kolei nie ma pomysłu co zrobić, jakby
obawiał się wymiany ciosów z Rayem, zadaje co prawda parę ciosów,
ale niezbyt mocnych i celnych. Po chwili Sefo znów ląduje w narożniku
i po przyjęciu paru ciosów znów krzyczy swoje „Wooo”, chyba
wie, że tej walki już nie wygra i stara się zrobić coś dla
kibiców, ewentualnie licząc na to, że dojdzie do wymiany, w której
znokautuje Aertsa. Peter jednak walczy spokojnie, wyprowadza kolejny
atak zakończony potężnym lowem, po którym Ray się aż zatoczył
(co starał się zamienić w jakiś dziwny taniec). Nogi Sefo są
prawdopodobnie strasznie obolałe, widać że poruszanie się po
ringu zaczyna mu sprawiać coraz większy problem. Aerts natomiast
spokojnie punktuje i po jednym z jego lowkickow Sefo pada na ring.
Nie jest to jednak traktowane przez sędziego jak knockdown. Po
wznowieniu Aerts przyjmuje jeszcze frontkicka na torbe %-) – na
szczęście nic poważnego. Obaj chyba mają już dość. Rayowi
jeszcze udaje się trafić dwa razy, ale niezbyt precyzyjnie. Koniec
rundy

Wynik walki
zostaje oddany w ręce sędziów, jak dla mnie jest on oczywisty:
Aerts zdecydowanie kontrolował przebieg tej walki i miał chwilami
miażdżącą przewagę. Jedynie runda 2 mogła by być uznana jako
remisowa. Podobne zdanie ma także pierwszy punktujący sędzia.
Natomiast dwaj pozostali zwycięstwo przyznają Rayowi Sefo!! Na
drugi dzień dowiadujemy się o ich błędzie przy liczeniu punktów,
do którego sami się przyznają. Pozostaje straszny niesmak, wszak
finały odbywają się raz do roku. „Dutch Lumberjack” został
strasznie pokrzywdzony, a wydawał się być bardzo dobrze
przygotowany…

Bob Sapp vs Ernesto Hoost

Zawodnicy
spotkali się już ze sobą dwa miesiące wcześniej, w Final
Elimination, gdzie kontrowersyjne zwycięstwo odniósł Sapp. Hoost
wszedł do finału w miejsce kontuzjowanego Semmy Schilta, który
miał walczyć z Sappem, a więc doczekał się rewanżu szybciej niż
się spodziewał… Tym razem Mr. Perfect zapowiedział iż „Sapp
się zdziwi” 

runda 1
Początek walki to prawdziwa rzeźnia – rozpędzony Sapp dosłownie
biegnie machając rękami przed siebie, a Hoost cały czas się
cofa, a właściwie ucieka dookoła ringu wyprowadzając co jakiś
czas lowkick na nogi Bobiego. Po około 30 – 40 sekundach Sapp był
już na tyle zmęczony, że stanął w miejscu. Teraz to Hoost zaczął
wyprowadzać ataki. W pewnym momencie zdaje się jakby trenował na
worku, lub na gruszce, którą jest głowa Sappa. Jednak Sapp
sprawia wrażenie jakby te ciosy nie robiły na nim żadnego wrażenia.
Kolejna akcja Hoosta i potężny lewy hak na wątrobę. Pod Sappem
uginają się nogi. Mr. Perfect myśli, że sędzia przerwie walkę
i odwraca się, ale Kakuda pokazuje „walczyć dalej”. Hoost błyskawicznie
skraca dystans i wyprowadza kombinację: lewy – prawy – lewy, z
czego ten ostatni pod prawy łokieć Boba. Sapp przewraca się
wpadając niemal pod same liny ringu, mamy knockdown! „Bestia”
wstaje i ciężko dysząc pokazuje sędziemu, że jest zdolny do
kontynuowania walki. Hoost więc ponownie naciera, atakuje
lowkickiem i nagle staje…Chwila przerwy, po czym Sapp zaczyna
spychać Ernesto do narożnika i przewraca go.
Wznowienie i Hoost znowu „czai się” na wątrobę Boba, próbuje
dwa razy, ale Sapp nisko trzyma prawy łokieć i ciosy nie dochodzą
celu. Pozostało 20 sek do końca rundy i Hoost w końcu trafia w słaby
punkt kolosa. Ten jednak nie chce upaść, opuścił gardę niżej i
myśli tylko o zasłanianiu brzucha, Mr. Perfect atakuje kombinacją
6-7 sierpów na zupełnie odsłoniętą głowę. Sapp jednak
dzielnie znosi ból i udaje mu się przetrwać do gongu.

runda 2
Sappowi wystarczyła jedna minuta żeby odpocząć i znów naciera
od samego początku niczym rozpędzona ciężarówka. Hoost cofając
się przyjmuje wymianę ciosów trafiając 2-3 razy więcej niż
Bob. Na tym ostatnim jednak nie robi to większego wrażenia, bo wciąż
nie chce upaść. Przyciska Hoosta do lin i wyprowadza potężnego
cepa w głowę, który co prawda przez gardę ale doszedł do celu.
Przez chwilę walka zwalnia tempo, Hoost chyba odczuł ten cios. Po
chwili z klinczu Sapp wyprowadza „uppercuta” i kolejnego
„cepa”, które dochodzą celu. Mr. Perfect wciąż stoi. Dochodzą
do zwarcia Hoost uderza n-ty raz na wątrobę. Sappa trochę zgięło.
Hoost próbuje jeszcze raz, ale Sapp blokuje łokciem i odpowiada
dwoma potężnymi cepami, po których trzykrotny wówczas mistrz K-1
pada na deski. Kakuda daje dojść do siebie Ernesto licząc do
siedmiu, O dziwo Hoost nie wygląda na twarzy na poturbowanego,
natomiast Sapp, którego pokazuje realizator wygląda jakby nie miał
jednego oka i krwawi mu nos. Po wznowieniu Hoost kryje się za podwójną
gardą a Sapp naciera z całym impetem bijąc potężne zamachowe
„cepy”. Hoost wszystko przyjmuje słaniając się na nogach po
każdym ciosie, jednak nie upada. Akcja trwa przez jakieś 20 sekund
po czym zawodnicy oddalają się od siebie. Hoost o dziwo nie wygląda
nawet na lekko zamroczonego, natomiast Sapp dyszy jak lokomotywa.
Teraz to Hoost próbuje skonstruować jakąś akcję ofensywną.
Sapp stara się trzymać na dystans prostymi (o ile można to tak
nazwać), a Hoost za wszelką cenę stara się uderzyć w korpus.
Widząc jednak skulonego Boba z nisko trzymaną gardą decyduje się
na atak na głowę wyprowadzając kombinacje aż dziesięciu ciosów
sierpowych. Sapp w odpowiedzi wali kilka swoich cepów. Obaj
sprawiają wrażenie jakby już ledwo co stali na nogach. W tym
momencie dla odmiany to Hoost spycha grubasa do narożnika, trafia
potężnie w korpus, Sapp zwija się z bólu, wydaje się że Hoost
go teraz dobije, wyprowadza potężne ciosy w bok głowy, kolano w
korpus. Sapp jednak nie chce upaść. Hoost ponawia akcję a Sapp
odpowiada „uppercutem” i spycha Ernesto do narożnika, gdzie
zadaje grad ciosów przyjmowanych co prawda na gardę, jednak potężnie
wstrząsające ciałem Ernesto. W tym momencie Kakuda przerywa walkę.
Do zakończenia drugiej rundy pozostało parę sekund. Hoost pyta
Kakudę dlaczego to zrobił, ten jednak nie podejmuje dyskusji,
decyzja nieodwołalna. Sapp wygrywa przez TKO! Najdziwniejszy jest
jednak stan obu zawodnikow po walce: Hoost sprawia wrażenie jakby
nie dowierzał że przegrał, Sapp ma rozkwaszoną twarz i z trudem
opuszcza ring przy pomocy swoich sekundantów.
Oficjalna informacja podaje, że Sapp złamał rękę i to Mr.
Perfect będzie walczył w półfinale z Rayem Sefo.

Mark Hunt vs
Stefan Leko

 

Podobnie jak rok
wcześniej, spotykają się w turnieju finałowym. Poprzednio górą
był Hunt, który wygrał na punkty i później zdobył tytuł
mistrza K-1 pokonując w finale Francisco Filho.

 

Runda 1
Początek walki to kilka wymian ciosów przyjętych na gardę przez
obydwu zawodników. Hunt dynamicznie atakuje kombinacja ciosów i próbuje
ataku kolanem, potem następuje krótka wymiana low kicków, bez
specjalnego efektu z żadnej strony. Hunt uderza backfistem, ale
Leko skraca dystans i dostaje łokciem na gardę, rozkłada ręce z
uśmiechem, po chwili rewanżuje się obrotowym kopnięciem w
brzuch, które Hunt blokuje kolanem. Obaj ostrożni, pojedyncze lowy
i ciosy proste z obu stron. Hunt inicjuje ataki, ale Leko umiejętnie
schodzi z linii. Ładny backfist Leko, ale Hunt robi unik i ręka
przelatuje nad jego głową. Jeszcze kilka niezbyt agresywnych ataków
obydwu zawodników wg schematu 
lewy-prawy-lowkick i koniec rundy.

 

 

 

Runda2

Agresywniejsze
ataki z obydwu stron, krótkie wymiany ciosów, rozbity łuk brwiowy
Leko. W tej rundzie Hunt najczęściej skraca szybko dystans i
wchodzi z sierpem i hakiem, Leko blokuje, uderza sporo lowków, Hunt
próbuje high kicka, ale bez efektu. Stefan cały czas stosuje
kombinacje dwóch prostych z lowkickiem. Hunt atakuje, ale nie
wchodzi jego prawy, kontra Leko i ładny prawy prosty trafia Hunta,
oczywiście nie robi to na nim żadnego wrażenia… Jeszcze próba
highkicka tym razem ze strony Leko, ale nie trafiona. Walka dobra
technicznie, obaj potrafią atakować, ale pokazują też dobrą
obronę, zwłaszcza Leko. Koniec rundy.

 

Runda 3

Najpierw atakuje
Hunt, ciosy z obu rąk, Leko dobrze blokuje, kontruje dynamiczną
kombinacją bokserską zakończoną mawashi na brzuch, Hunt przy
linach, odpycha Leko, ten pada, ale to tylko poślizgnięcie
(przewaga siły i masy Hunta robi swoje). Stefan cały czas stosuje
swoje „meat and potatoes”, czyli dwa proste i low, ale trzeba
przyznać, że ma to wyćwiczone do perfekcji. Problem w tym, że
Hunt, mimo iż wiele ciosów Leko dochodzi celu, nawet się nie
zatrzymuje. Kolejna akcja zaczepna Leko, próba bezpośredniego
prawego prostego w jego wykonaniu, trafia w czoło pochylonego Marka
i… BAM! Hunt strzela błyskawicznie klasyczny „lewy na prawy”,
trafia idealnie na szczękę Leko, knockdown. Stefan wstaje, idzie
do narożnika, ale tam obsuwa się na ziemię, sędzia przerywa walkę
i Hunt wygrywa przez KO, a więc wchodzi do półfinału!

 

Jerome
LeBanner vs Musashi

runda 1
Początek walki to agresywna wymiana ciosów. Lebanner atakuje
nonstop, jednak Musashi dobrze się broni i kontruje. Trafiają
obaj, ale ciosy „Geronimo” zdają się mieć większą wymowę.
Po około minucie akcja nieco zwalnia, chwilowo nic się nie dzieje,
wyprowadzane są tylko pojedyncze ciosy proste. Po kolejnej minucie
japończyk próbuje obrotowego kopnięcia na korpus i nadziewa się
na kontrę lewy – prawy. Lebanner wyczuł okazję i zaczyna
atakować pełną parą. Musashi trochę się pogubił w obronie i
po przyjęciu kilku ciosów zaczyna sprawiać wrażenie lekko
zamroczonego. Ostatnie pięćdziesiąt sekund rundy to całkowita
dominacja Francuza. Nie odpuszcza ani na moment, „ściga”
Musashiego po całym ringu zadając ogromną ilość ciosów. Dosłownie
sekundę przed gongiem Japończyk pada na deski. Zostaje wyliczony
do „9” po czym sygnalizuje sędziemu gotowość do dalszej
walki. Schodząc do swojego narożnika, wyraźnie chwieje się na
nogach.

runda 2
Od początku rundy przez 45 sekund Lebanner parł do przodu
bombardując głowę Musashiego prawie samymi sierpami, aż posłał
go na deski. W tym momencie narożnik Japończyka rzucił ręcznik i
było po wszystkim. Lebanner w półfinale!

Półfinały

 

Hoost vs Sefo

runda 1
Sefo zaczyna spokojnie, ale pewnie. Trafia mocnym lewym sierpowym,
jednak nie kontynuuje akcji, w odpowiedzi otrzymuje prawy lowkick,
którego chyba niezbyt się spodziewał, bo trochę nim zachwiało.
Chwila „badania się” – zawodnicy mierzą się wzrokiem, Sefo
obraca rękawicami niczym sprowokowany do bójki bohater kreskówki J.
Hoost wyprowadza dwa proste, niecelne zresztą, po czym highkick,
przyjęty pewnie na gardę przez Nowozelandczyka. Znów chwila
przerwy, lowkick Sefo. Po czym frontalny atak Hoosta kombinacją:
prawy – lewy – lowkick. Co prawda żaden z tych ciosów nie był
bardzo precyzyjny, to akcja wyglądała dosyć efektownie. Sefo próbuje
odpowiedzieć, bijąc lewy lowkick, a potem prawy sierpowy, ale
Hoost umiejętnie się broni. Kolejny lowkick ze strony Sefo… I
sam Nowozelandczyk ląduje na deskach z grymasem bólu na twarzy. Sędzia
zaczyna liczenie, Ray próbuje wstać, ale nie da rady. Jak widać
na powtórce, trafił piszczelem w kolano Hoosta, gdy ten blokował.
Diagnoza lekarzy: Sefo złamał nogę. Ernesto Hoost awansuje do
finału!

 

 

LeBanner vs
Hunt

 

Prawdziwa gratka
dla fanów K-1, to już czwarta walka tych zawodników, do tej pory
Le Banner wygrywał 2 razy, raz na punkty, raz przed czasem, a jedną
walkę wygrał Hunt, przez KO, niemal równo rok wcześniej, w Finałach
2001. Był to zresztą jeden z najbardziej spektakularnych nokautów
w całej historii Grand Prix K-1.

 

Runda 1

Tak jak należało
się spodziewać, od początku obaj agresywnie ruszyli do przodu,
wymiany ciosów, z których każdy mógłby znokautować
przeciwnika, ale większość niecelna lub na gardę. Obydwaj
uderzają potężnymi lowkickami. Po jakimś czasie tempo nieco słabnie,
Hunt raczej czeka, zapraszając LeBannera do ataku, próbuje
kontrować hakami i sierpami w półdystansie, ale tu Jerome zwykle
skutecznie klinczuje, choć przyjmuje też kilka mocnych ciosów,
jeden z nich rozbija mu nos. Sam też wykańcza skutecznie kilka
kombinacji prostych z lowkickiem. Runda chyba na remis.

 

Runda 2

Taktyka walki obu
zawodników podobna jak w 1 rundzie. W pewnym momencie w klinczu
Jerome próbuje rzucić Hunta, ale sam się przewraca. Atakuje następnie
celnym mawashi na brzuch, za chwilę kolejny klincz i Hunt pokazuje
mu jak powinno się rzucać rywala na matę. Sędzia zwraca Huntowi
uwagę, że jest to niedozwolone. Jerome wstaje z uśmiechem i mruga
do Marka. Teraz do przodu rusza Hunt, wchodzi ostro w półdystans i
uderza hakami, LeBanner klinczuje, nie pozwalając mu na zbyt wiele.
Co jakiś czas Francuz trafia celnymi i mocnymi 
lowkickami w wykroczną nogę Hunta. Wreszcie po kolejnym potężnym
lowku Hunt pada na deski! Knockdown! Na lewym udzie Marka widać
krwawe siniaki, ale wstaje by walczyć dalej. Jerome rusza ostro do
przodu, widać, że chce skończyć walkę, atakuje kombinacjami
prostych i lowkicków, spycha Hunta do narożnika, uderza kolanem na
głowę. Mark próbuje odgryzać się hakami w zwarciu. Kolejne potężne
lowki Francuza, Mark opiera się o liny, po chwili niesamowita akcja
LeBannera – 3 lowkicki pod rząd w lewe udo, Hunt opuszcza ręce i
dostaje jeszcze mawashi na twarz, ale dalej stoi! Jerome spycha go w
narożnik i obija bezkarnie – lowkicki i proste w głowę. Hunt już
nawet nie kontruje, czeka biernie w narożniku, zasłaniając się
przed ciosami, w pewnym momencie opiera się obydwiema rękami na
linach, wyprostowany i odpycha Lebannera frontkickiem. Kolejny low
prawie składa go na pół, ale atakuje jeszcze desperackim hakiem,
nie trafia, kolejne kombinacje prostych i lowkow Lebannera, koniec
rundy, oczywiście wygranej miażdżąco przez Francuza. Jeszcze nie
widziałem, żeby ktoś wytrzymał coś takiego w ringu! Hunt tylko
kiwa głową. Sędzia pyta czy chce kontynuować, odpowiedź jest
twierdząca!

Runda 3

Le Banner nie
forsuje tempa, chyba trochę się zmęczył seriami ciosów i kopnięć
zadanymi w 2 rundzie. O dziwo, do przodu rusza Hunt! Obaj uderzają
jednocześnie mawashi na brzuch, LeBanner pada na deski, ale sędzia
interpretuje to jako poślizgnięcie. Widać, że obaj są
wyczerpani, pojedyncze ciosy i kopnięcia z obu stron, jednak więcej
trafia Jerome, jest aktywniejszy, atakuje prostymi i mawashi na głowę,
ewentualnie lowkick, który zresztą w tej rundzie stosuje dziwnie
rzadko. Obijany Hunt ma już tylko jedną taktykę – trafić z
doskoku hakiem lub sierpem. W pewnym momencie, zepchnięty do lin
kolejną kombinacją LeBannera, trafia pięknym prawym sierpem w głowę
Jerome’a! Knockdown! Publiczność szaleje, ale po chwili już
jest koniec rundy, chyba dla Hunta, ale tylko ze względu na późny
knockdown, bo celnych ciosów dużo więcej zadał LeBanner. Werdykt
sędziów: jednogłośnie na punkty wygrywa LeBanner i awansuje do
finału! Była to niesamowita walka, moim zdaniem najlepsza w całym
turnieju!

 

Finał

Hoost vs
LeBanner

runda 1
Po obydwóch zawodnikach widać, że jest to już ich trzecia walka
wieczoru. Nie kwapią się zatem od samego początku do ostrych
wymian. Pierwszy zaczyna Lebanner. Atakuje w swoim zwyczaju: wchodząc
prawym prostym i poprawiając lewym sierpowym. Hoost w defensywie,
wyprowadzając lowkick przyjmuje cios na głowę. Następnie stara
się neutralizować ataki Francuza klinczując. Lebanner trafia w
krocze i chwila przerwy. Po wznowieniu znów atakuje Francuz. Hoost
stara się iść na wymianę, jednak „Geronimo” trafia o wiele
mocniej i precyzyjniej od niego. Przewaga Lebannera jest już wyraźnie
widoczna. Wydaje się że Mr. Perfect opracował nową taktykę:
atakuje prawym bezpośrednim i od razu klinczuje. Rzeczywiście
Lebanner nie bardzo ma pomysł jak ma teraz walczyć. Z końcem
rundy udaje mu się jednak przeprowadzić składną akcję trafiając
mocno kilkakrotnie. Twarz Holendra krwawi. Z chwilą gongu Lebanner
nie przestaje zadawać ciosów i dopiero Kakuda rozdziela walczących.
Trochę niesportowe zachowanie, chociaż wydawało się że nie było
celowe. Nie zmienia to faktu, że rundę tą zdecydowanie wygrał
Lebanner.

runda 2
Lebanner poczuł się na tyle pewnie, że chciał chyba zakończyć
walkę tak jak z Musashim. Od początku kilka wymian, ale tutaj i
Hoost trafił kilka razy. Po chwili sędzia przerywa walkę. Mr.
Perfect ma rozcięty lewy łuk brwiowy, który obficie krwawi. W
chwili przerwy operator pokazuje Lebannera, którego nos też nie
wygląda już najlepiej %-)

Po wznowieniu znów
nieco chaotyczne wymiany ciosów, chociaż przewaga Francuza
zarysowuje się znów coraz bardziej. Hoost przyjmuje więc swą
taktykę z rundy pierwszej i atakuje pojedynczym prawym i od razu
klinczuje. Obaj zawodnicy dostają upomnienie od sędziego, nos
Lebannera krwawi. Chwilowa nuda. Walka toczy się od wznowienia do
klinczu. W pewnym momencie Hoost kopie na korpus trafiając w lewe
przedramie Lebannera, dochodzi do klinczu. Po rozdzieleniu zawodników
przez arbitra, Lebanner potrząsa dziwnie lewym ramieniem, widać że
coś jest nie tak. Przy kolejnym klinczu Hoost upada, Lebanner coraz
dziwniej operuje lewą ręką, starając się ją jak najczęściej
trzymać w dół (nawet trzymając gardę wyglądało to jakoś
inaczej). Do końca rundy Lebanner atakuje tylko prawymi prostymi,
nie używając w ogóle lewej ręki, daje się jakby specjalnie łapać
w klincz i zdaje się jakby obaj zawodnicy chcieli dotrwać do końca.
Tą rundę również wygrał Lebanner choć już nie tak wyraźnie
jak pierwszą.

 

runda 3
Lebanner stara się trzymać na dystans dzięki prawemu prostemu,
lewej ręki w dalszym ciągu nie używa. Wydaje się jakby teraz to
on zaczął unikać walki. Do ataku przechodzi więc Hoost i
pierwszy raz w tej walce udaje mu się skonstruować składną
skuteczną akcję. Teraz to Lebanner musiał ratować się klinczem.
Po wznowieniu na twarzy Francuza widać grymas bólu. Hoost trafia
jeszcze dwoma sierpowymi i poprawia kopem w lewą rękę. Lebanner
prosi o chwilę przerwy i zostaje wyliczony. Po wznowieniu Hoost od
razu atakuje w to samo miejsce, „Geronimo” znów liczony!
Podziwiam Francuza za jego serce do walki, bo ponownie przyjął
gardę by pokazać sędziemu, że chce dalej walczyć. Hoost od razu
kopnął go w ramię i Francuz upadł z bólu. Jak później się
okazało miał złamaną rękę.
Ernesto Hoost wygrał przez K.O. walkę finałową, stając się
pierwszym w historii zawodnikiem zdobywającym mistrzostwo 
K-1 po raz czwarty w karierze!

 

by Marian & Anjew

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis