K-1 GP Finał 2002 – Tokyo Dome 07.12.2002 To jeden z lepszych, moim zdaniem, turniejów finałowych K-1. Ósemka dobrych zawodników, no może wyłączając Sappa, w zestawionych parach ćwierćfinałowych „rachunki do wyrównania”, pełna jak zawsze hala Tokyo Dome, do pełni szczęścia brakuje może tylko Mirko Filipovica zamiast np. Musashiego, ale naprawdę nie ma co narzekać… J Ćwierćfinały: Ray Sefo vs Peter Aerts runda 1 Początek walki to chwilowe „badanie się” lowkickami, po czym Sefo przechodzi do ataku, Aerts klinczuje. Po wznowieniu znów atak Sefo, Aerts jednak dobrze się broni i klinczuje, sytuacja powtarza się dwa razy. Po kolejnym wznowieniu Peter znalazł chyba sposób na Sefo umiejętnie trzymając go na dystans dzięki wiekszemu zasięgowi. Zaczyna kontrolować walkę i punktować prostymi i lowkickiem, udaje mu się przeprowadzić nawet kilka akcji kombinacyjnych. Za każdym razem gdy Sefo udaje się skrócić dystans, Aerts klinczuje. Do końca rundy Sefo nie może znaleźć recepty na taktykę Aertsa, trafia co prawda kilka razy, ale sam przyjmuje znacznie większą ilość ciosów, zwłaszcza niskich kopnięć na nogi. runda 2 Frontalny i nieco chaotyczny atak Sefo kończy się odpowiedzią Petera potężnym lowkickiem. Ray wydaje się być nieco sfrustrowany i za wszelką cenę stara się zagonić go do narożnika, Peter jednak cały czas skutecznie się broni klinczując. Po pierwszym wznowieniu Peter trafia highkickiem w głowę Sefo, lecz ten – swoim zwyczajem opuszcza w dół ręce i pokazuje, że go nie bolało %-)…chwila pajacowania, Aerts wyprowadza jeszcze dwa lowkicki. Sefo przyjmuje taktykę walki „bez gardy”, markuje pare ataków, w końcu błyskawicznie skraca dystans i potężnie trafia, Peter łapie go w klincz. Po wznowieniu, Sefo nadal opuszcza cały czas ręce, a Peter punktuje prostymi i „lowem”. W końcu Rayowi udaje się skonstruować akcję ofensywną. Wchodzi lewym sierpowym, po czym zagania Aertsa do narożnika i zadaje jeszcze pare „sierpów”. Publiczność wstaje z miejsc, gdyż wyglądało to naprawdę groźnie, jednak Aerts klinczuje i nie daje poznać po sobie, że te ciosy zrobiły na nim jakiekolwiek wrażenie. Sędzia wznawia walkę, po czym widzimy kolejny atak Sefo, Aerts łapie go w narożniku w klincz i wyprowadza kilka kolan i lowkick, tu następuje krótka wymiana i znowu klincz. Następne wznowienie i tym razem atakuje Holender, lowkickami i kolanami obija Sefo, ten jednak kiwa głową, pokazując co o tym myśli %-) Oboje są już chyba zmęczeni, Ray zdaje się mieć obolałe nogi. Przeprowadza kolejną ofensywę i trafia potężnym prawym sierpem, Aerts za to odpowiada kombinacją: lewy, prawy, lowkick. Z koncem rundy Aerts punktuje lowami, z chwilą gongu Rayowi udaje się trafić kombinacją lewy, prawy. Bardzo dobra i widowiskowa runda, gdzie naprawdę nie brakowało akcji. runda 3 Tym razem Aerts zaczyna agresywnie, przeprowadza atak i trafia kombinacją kilku ciosów. Udaje mu się zapędzić Sefo do narożnika, gdzie zadaje jeszcze parę ciosów, wydaje się, że może go w każdej chwili znokautować…A w tym momencie staje się rzecz bardzo dziwna… Sefo opuszcza ręce, uśmiecha się i krzyczy „Wooo” do Aertsa J, ten jest tym na tyle zaskoczony, że nie bardzo wie co zrobić i sam klinczuje. Po wznowieniu Sefo wykorzystuje tą chwilę rozkojarzenia i atakuje kombinacją aż sześciu sierpów, z których o dziwo kilka doszło do celu!! Aerts po chwili trafia dwa potężne „lowy” na nogi Sefo… po czym zaczyna się show. Sefo staje w rozkroku z opuszczonymi rękami i samym balansem staje się unikać prostych Aertsa. Peter z kolei nie ma pomysłu co zrobić, jakby obawiał się wymiany ciosów z Rayem, zadaje co prawda parę ciosów, ale niezbyt mocnych i celnych. Po chwili Sefo znów ląduje w narożniku i po przyjęciu paru ciosów znów krzyczy swoje „Wooo”, chyba wie, że tej walki już nie wygra i stara się zrobić coś dla kibiców, ewentualnie licząc na to, że dojdzie do wymiany, w której znokautuje Aertsa. Peter jednak walczy spokojnie, wyprowadza kolejny atak zakończony potężnym lowem, po którym Ray się aż zatoczył (co starał się zamienić w jakiś dziwny taniec). Nogi Sefo są prawdopodobnie strasznie obolałe, widać że poruszanie się po ringu zaczyna mu sprawiać coraz większy problem. Aerts natomiast spokojnie punktuje i po jednym z jego lowkickow Sefo pada na ring. Nie jest to jednak traktowane przez sędziego jak knockdown. Po wznowieniu Aerts przyjmuje jeszcze frontkicka na torbe %-) – na szczęście nic poważnego. Obaj chyba mają już dość. Rayowi jeszcze udaje się trafić dwa razy, ale niezbyt precyzyjnie. Koniec rundy Wynik walki zostaje oddany w ręce sędziów, jak dla mnie jest on oczywisty: Aerts zdecydowanie kontrolował przebieg tej walki i miał chwilami miażdżącą przewagę. Jedynie runda 2 mogła by być uznana jako remisowa. Podobne zdanie ma także pierwszy punktujący sędzia. Natomiast dwaj pozostali zwycięstwo przyznają Rayowi Sefo!! Na drugi dzień dowiadujemy się o ich błędzie przy liczeniu punktów, do którego sami się przyznają. Pozostaje straszny niesmak, wszak finały odbywają się raz do roku. „Dutch Lumberjack” został strasznie pokrzywdzony, a wydawał się być bardzo dobrze przygotowany… Bob Sapp vs Ernesto Hoost Zawodnicy spotkali się już ze sobą dwa miesiące wcześniej, w Final Elimination, gdzie kontrowersyjne zwycięstwo odniósł Sapp. Hoost wszedł do finału w miejsce kontuzjowanego Semmy Schilta, który miał walczyć z Sappem, a więc doczekał się rewanżu szybciej niż się spodziewał… Tym razem Mr. Perfect zapowiedział iż „Sapp się zdziwi” runda 1 Początek walki to prawdziwa rzeźnia – rozpędzony Sapp dosłownie biegnie machając rękami przed siebie, a Hoost cały czas się cofa, a właściwie ucieka dookoła ringu wyprowadzając co jakiś czas lowkick na nogi Bobiego. Po około 30 – 40 sekundach Sapp był już na tyle zmęczony, że stanął w miejscu. Teraz to Hoost zaczął wyprowadzać ataki. W pewnym momencie zdaje się jakby trenował na worku, lub na gruszce, którą jest głowa Sappa. Jednak Sapp sprawia wrażenie jakby te ciosy nie robiły na nim żadnego wrażenia. Kolejna akcja Hoosta i potężny lewy hak na wątrobę. Pod Sappem uginają się nogi. Mr. Perfect myśli, że sędzia przerwie walkę i odwraca się, ale Kakuda pokazuje „walczyć dalej”. Hoost błyskawicznie skraca dystans i wyprowadza kombinację: lewy – prawy – lewy, z czego ten ostatni pod prawy łokieć Boba. Sapp przewraca się wpadając niemal pod same liny ringu, mamy knockdown! „Bestia” wstaje i ciężko dysząc pokazuje sędziemu, że jest zdolny do kontynuowania walki. Hoost więc ponownie naciera, atakuje lowkickiem i nagle staje…Chwila przerwy, po czym Sapp zaczyna spychać Ernesto do narożnika i przewraca go. Wznowienie i Hoost znowu „czai się” na wątrobę Boba, próbuje dwa razy, ale Sapp nisko trzyma prawy łokieć i ciosy nie dochodzą celu. Pozostało 20 sek do końca rundy i Hoost w końcu trafia w słaby punkt kolosa. Ten jednak nie chce upaść, opuścił gardę niżej i myśli tylko o zasłanianiu brzucha, Mr. Perfect atakuje kombinacją 6-7 sierpów na zupełnie odsłoniętą głowę. Sapp jednak dzielnie znosi ból i udaje mu się przetrwać do gongu. runda 2 Sappowi wystarczyła jedna minuta żeby odpocząć i znów naciera od samego początku niczym rozpędzona ciężarówka. Hoost cofając się przyjmuje wymianę ciosów trafiając 2-3 razy więcej niż Bob. Na tym ostatnim jednak nie robi to większego wrażenia, bo wciąż nie chce upaść. Przyciska Hoosta do lin i wyprowadza potężnego cepa w głowę, który co prawda przez gardę ale doszedł do celu. Przez chwilę walka zwalnia tempo, Hoost chyba odczuł ten cios. Po chwili z klinczu Sapp wyprowadza „uppercuta” i kolejnego „cepa”, które dochodzą celu. Mr. Perfect wciąż stoi. Dochodzą do zwarcia Hoost uderza n-ty raz na wątrobę. Sappa trochę zgięło. Hoost próbuje jeszcze raz, ale Sapp blokuje łokciem i odpowiada dwoma potężnymi cepami, po których trzykrotny wówczas mistrz K-1 pada na deski. Kakuda daje dojść do siebie Ernesto licząc do siedmiu, O dziwo Hoost nie wygląda na twarzy na poturbowanego, natomiast Sapp, którego pokazuje realizator wygląda jakby nie miał jednego oka i krwawi mu nos. Po wznowieniu Hoost kryje się za podwójną gardą a Sapp naciera z całym impetem bijąc potężne zamachowe „cepy”. Hoost wszystko przyjmuje słaniając się na nogach po każdym ciosie, jednak nie upada. Akcja trwa przez jakieś 20 sekund po czym zawodnicy oddalają się od siebie. Hoost o dziwo nie wygląda nawet na lekko zamroczonego, natomiast Sapp dyszy jak lokomotywa. Teraz to Hoost próbuje skonstruować jakąś akcję ofensywną. Sapp stara się trzymać na dystans prostymi (o ile można to tak nazwać), a Hoost za wszelką cenę stara się uderzyć w korpus. Widząc jednak skulonego Boba z nisko trzymaną gardą decyduje się na atak na głowę wyprowadzając kombinacje aż dziesięciu ciosów sierpowych. Sapp w odpowiedzi wali kilka swoich cepów. Obaj sprawiają wrażenie jakby już ledwo co stali na nogach. W tym momencie dla odmiany to Hoost spycha grubasa do narożnika, trafia potężnie w korpus, Sapp zwija się z bólu, wydaje się że Hoost go teraz dobije, wyprowadza potężne ciosy w bok głowy, kolano w korpus. Sapp jednak nie chce upaść. Hoost ponawia akcję a Sapp odpowiada „uppercutem” i spycha Ernesto do narożnika, gdzie zadaje grad ciosów przyjmowanych co prawda na gardę, jednak potężnie wstrząsające ciałem Ernesto. W tym momencie Kakuda przerywa walkę. Do zakończenia drugiej rundy pozostało parę sekund. Hoost pyta Kakudę dlaczego to zrobił, ten jednak nie podejmuje dyskusji, decyzja nieodwołalna. Sapp wygrywa przez TKO! Najdziwniejszy jest jednak stan obu zawodnikow po walce: Hoost sprawia wrażenie jakby nie dowierzał że przegrał, Sapp ma rozkwaszoną twarz i z trudem opuszcza ring przy pomocy swoich sekundantów. Oficjalna informacja podaje, że Sapp złamał rękę i to Mr. Perfect będzie walczył w półfinale z Rayem Sefo. Mark Hunt vs Stefan Leko Podobnie jak rok wcześniej, spotykają się w turnieju finałowym. Poprzednio górą był Hunt, który wygrał na punkty i później zdobył tytuł mistrza K-1 pokonując w finale Francisco Filho. Runda 1 Początek walki to kilka wymian ciosów przyjętych na gardę przez obydwu zawodników. Hunt dynamicznie atakuje kombinacja ciosów i próbuje ataku kolanem, potem następuje krótka wymiana low kicków, bez specjalnego efektu z żadnej strony. Hunt uderza backfistem, ale Leko skraca dystans i dostaje łokciem na gardę, rozkłada ręce z uśmiechem, po chwili rewanżuje się obrotowym kopnięciem w brzuch, które Hunt blokuje kolanem. Obaj ostrożni, pojedyncze lowy i ciosy proste z obu stron. Hunt inicjuje ataki, ale Leko umiejętnie schodzi z linii. Ładny backfist Leko, ale Hunt robi unik i ręka przelatuje nad jego głową. Jeszcze kilka niezbyt agresywnych ataków obydwu zawodników wg schematu lewy-prawy-lowkick i koniec rundy. Runda2 Agresywniejsze ataki z obydwu stron, krótkie wymiany ciosów, rozbity łuk brwiowy Leko. W tej rundzie Hunt najczęściej skraca szybko dystans i wchodzi z sierpem i hakiem, Leko blokuje, uderza sporo lowków, Hunt próbuje high kicka, ale bez efektu. Stefan cały czas stosuje kombinacje dwóch prostych z lowkickiem. Hunt atakuje, ale nie wchodzi jego prawy, kontra Leko i ładny prawy prosty trafia Hunta, oczywiście nie robi to na nim żadnego wrażenia… Jeszcze próba highkicka tym razem ze strony Leko, ale nie trafiona. Walka dobra technicznie, obaj potrafią atakować, ale pokazują też dobrą obronę, zwłaszcza Leko. Koniec rundy. Runda 3 Najpierw atakuje Hunt, ciosy z obu rąk, Leko dobrze blokuje, kontruje dynamiczną kombinacją bokserską zakończoną mawashi na brzuch, Hunt przy linach, odpycha Leko, ten pada, ale to tylko poślizgnięcie (przewaga siły i masy Hunta robi swoje). Stefan cały czas stosuje swoje „meat and potatoes”, czyli dwa proste i low, ale trzeba przyznać, że ma to wyćwiczone do perfekcji. Problem w tym, że Hunt, mimo iż wiele ciosów Leko dochodzi celu, nawet się nie zatrzymuje. Kolejna akcja zaczepna Leko, próba bezpośredniego prawego prostego w jego wykonaniu, trafia w czoło pochylonego Marka i… BAM! Hunt strzela błyskawicznie klasyczny „lewy na prawy”, trafia idealnie na szczękę Leko, knockdown. Stefan wstaje, idzie do narożnika, ale tam obsuwa się na ziemię, sędzia przerywa walkę i Hunt wygrywa przez KO, a więc wchodzi do półfinału! Jerome LeBanner vs Musashi runda 1 Początek walki to agresywna wymiana ciosów. Lebanner atakuje nonstop, jednak Musashi dobrze się broni i kontruje. Trafiają obaj, ale ciosy „Geronimo” zdają się mieć większą wymowę. Po około minucie akcja nieco zwalnia, chwilowo nic się nie dzieje, wyprowadzane są tylko pojedyncze ciosy proste. Po kolejnej minucie japończyk próbuje obrotowego kopnięcia na korpus i nadziewa się na kontrę lewy – prawy. Lebanner wyczuł okazję i zaczyna atakować pełną parą. Musashi trochę się pogubił w obronie i po przyjęciu kilku ciosów zaczyna sprawiać wrażenie lekko zamroczonego. Ostatnie pięćdziesiąt sekund rundy to całkowita dominacja Francuza. Nie odpuszcza ani na moment, „ściga” Musashiego po całym ringu zadając ogromną ilość ciosów. Dosłownie sekundę przed gongiem Japończyk pada na deski. Zostaje wyliczony do „9” po czym sygnalizuje sędziemu gotowość do dalszej walki. Schodząc do swojego narożnika, wyraźnie chwieje się na nogach. runda 2 Od początku rundy przez 45 sekund Lebanner parł do przodu bombardując głowę Musashiego prawie samymi sierpami, aż posłał go na deski. W tym momencie narożnik Japończyka rzucił ręcznik i było po wszystkim. Lebanner w półfinale! Półfinały Hoost vs Sefo runda 1 Sefo zaczyna spokojnie, ale pewnie. Trafia mocnym lewym sierpowym, jednak nie kontynuuje akcji, w odpowiedzi otrzymuje prawy lowkick, którego chyba niezbyt się spodziewał, bo trochę nim zachwiało. Chwila „badania się” – zawodnicy mierzą się wzrokiem, Sefo obraca rękawicami niczym sprowokowany do bójki bohater kreskówki J. Hoost wyprowadza dwa proste, niecelne zresztą, po czym highkick, przyjęty pewnie na gardę przez Nowozelandczyka. Znów chwila przerwy, lowkick Sefo. Po czym frontalny atak Hoosta kombinacją: prawy – lewy – lowkick. Co prawda żaden z tych ciosów nie był bardzo precyzyjny, to akcja wyglądała dosyć efektownie. Sefo próbuje odpowiedzieć, bijąc lewy lowkick, a potem prawy sierpowy, ale Hoost umiejętnie się broni. Kolejny lowkick ze strony Sefo… I sam Nowozelandczyk ląduje na deskach z grymasem bólu na twarzy. Sędzia zaczyna liczenie, Ray próbuje wstać, ale nie da rady. Jak widać na powtórce, trafił piszczelem w kolano Hoosta, gdy ten blokował. Diagnoza lekarzy: Sefo złamał nogę. Ernesto Hoost awansuje do finału! LeBanner vs Hunt Prawdziwa gratka dla fanów K-1, to już czwarta walka tych zawodników, do tej pory Le Banner wygrywał 2 razy, raz na punkty, raz przed czasem, a jedną walkę wygrał Hunt, przez KO, niemal równo rok wcześniej, w Finałach 2001. Był to zresztą jeden z najbardziej spektakularnych nokautów w całej historii Grand Prix K-1. Runda 1 Tak jak należało się spodziewać, od początku obaj agresywnie ruszyli do przodu, wymiany ciosów, z których każdy mógłby znokautować przeciwnika, ale większość niecelna lub na gardę. Obydwaj uderzają potężnymi lowkickami. Po jakimś czasie tempo nieco słabnie, Hunt raczej czeka, zapraszając LeBannera do ataku, próbuje kontrować hakami i sierpami w półdystansie, ale tu Jerome zwykle skutecznie klinczuje, choć przyjmuje też kilka mocnych ciosów, jeden z nich rozbija mu nos. Sam też wykańcza skutecznie kilka kombinacji prostych z lowkickiem. Runda chyba na remis. Runda 2 Taktyka walki obu zawodników podobna jak w 1 rundzie. W pewnym momencie w klinczu Jerome próbuje rzucić Hunta, ale sam się przewraca. Atakuje następnie celnym mawashi na brzuch, za chwilę kolejny klincz i Hunt pokazuje mu jak powinno się rzucać rywala na matę. Sędzia zwraca Huntowi uwagę, że jest to niedozwolone. Jerome wstaje z uśmiechem i mruga do Marka. Teraz do przodu rusza Hunt, wchodzi ostro w półdystans i uderza hakami, LeBanner klinczuje, nie pozwalając mu na zbyt wiele. Co jakiś czas Francuz trafia celnymi i mocnymi lowkickami w wykroczną nogę Hunta. Wreszcie po kolejnym potężnym lowku Hunt pada na deski! Knockdown! Na lewym udzie Marka widać krwawe siniaki, ale wstaje by walczyć dalej. Jerome rusza ostro do przodu, widać, że chce skończyć walkę, atakuje kombinacjami prostych i lowkicków, spycha Hunta do narożnika, uderza kolanem na głowę. Mark próbuje odgryzać się hakami w zwarciu. Kolejne potężne lowki Francuza, Mark opiera się o liny, po chwili niesamowita akcja LeBannera – 3 lowkicki pod rząd w lewe udo, Hunt opuszcza ręce i dostaje jeszcze mawashi na twarz, ale dalej stoi! Jerome spycha go w narożnik i obija bezkarnie – lowkicki i proste w głowę. Hunt już nawet nie kontruje, czeka biernie w narożniku, zasłaniając się przed ciosami, w pewnym momencie opiera się obydwiema rękami na linach, wyprostowany i odpycha Lebannera frontkickiem. Kolejny low prawie składa go na pół, ale atakuje jeszcze desperackim hakiem, nie trafia, kolejne kombinacje prostych i lowkow Lebannera, koniec rundy, oczywiście wygranej miażdżąco przez Francuza. Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś wytrzymał coś takiego w ringu! Hunt tylko kiwa głową. Sędzia pyta czy chce kontynuować, odpowiedź jest twierdząca! Runda 3 Le Banner nie forsuje tempa, chyba trochę się zmęczył seriami ciosów i kopnięć zadanymi w 2 rundzie. O dziwo, do przodu rusza Hunt! Obaj uderzają jednocześnie mawashi na brzuch, LeBanner pada na deski, ale sędzia interpretuje to jako poślizgnięcie. Widać, że obaj są wyczerpani, pojedyncze ciosy i kopnięcia z obu stron, jednak więcej trafia Jerome, jest aktywniejszy, atakuje prostymi i mawashi na głowę, ewentualnie lowkick, który zresztą w tej rundzie stosuje dziwnie rzadko. Obijany Hunt ma już tylko jedną taktykę – trafić z doskoku hakiem lub sierpem. W pewnym momencie, zepchnięty do lin kolejną kombinacją LeBannera, trafia pięknym prawym sierpem w głowę Jerome’a! Knockdown! Publiczność szaleje, ale po chwili już jest koniec rundy, chyba dla Hunta, ale tylko ze względu na późny knockdown, bo celnych ciosów dużo więcej zadał LeBanner. Werdykt sędziów: jednogłośnie na punkty wygrywa LeBanner i awansuje do finału! Była to niesamowita walka, moim zdaniem najlepsza w całym turnieju! Finał Hoost vs LeBanner runda 1 Po obydwóch zawodnikach widać, że jest to już ich trzecia walka wieczoru. Nie kwapią się zatem od samego początku do ostrych wymian. Pierwszy zaczyna Lebanner. Atakuje w swoim zwyczaju: wchodząc prawym prostym i poprawiając lewym sierpowym. Hoost w defensywie, wyprowadzając lowkick przyjmuje cios na głowę. Następnie stara się neutralizować ataki Francuza klinczując. Lebanner trafia w krocze i chwila przerwy. Po wznowieniu znów atakuje Francuz. Hoost stara się iść na wymianę, jednak „Geronimo” trafia o wiele mocniej i precyzyjniej od niego. Przewaga Lebannera jest już wyraźnie widoczna. Wydaje się że Mr. Perfect opracował nową taktykę: atakuje prawym bezpośrednim i od razu klinczuje. Rzeczywiście Lebanner nie bardzo ma pomysł jak ma teraz walczyć. Z końcem rundy udaje mu się jednak przeprowadzić składną akcję trafiając mocno kilkakrotnie. Twarz Holendra krwawi. Z chwilą gongu Lebanner nie przestaje zadawać ciosów i dopiero Kakuda rozdziela walczących. Trochę niesportowe zachowanie, chociaż wydawało się że nie było celowe. Nie zmienia to faktu, że rundę tą zdecydowanie wygrał Lebanner. runda 2 Lebanner poczuł się na tyle pewnie, że chciał chyba zakończyć walkę tak jak z Musashim. Od początku kilka wymian, ale tutaj i Hoost trafił kilka razy. Po chwili sędzia przerywa walkę. Mr. Perfect ma rozcięty lewy łuk brwiowy, który obficie krwawi. W chwili przerwy operator pokazuje Lebannera, którego nos też nie wygląda już najlepiej %-) Po wznowieniu znów nieco chaotyczne wymiany ciosów, chociaż przewaga Francuza zarysowuje się znów coraz bardziej. Hoost przyjmuje więc swą taktykę z rundy pierwszej i atakuje pojedynczym prawym i od razu klinczuje. Obaj zawodnicy dostają upomnienie od sędziego, nos Lebannera krwawi. Chwilowa nuda. Walka toczy się od wznowienia do klinczu. W pewnym momencie Hoost kopie na korpus trafiając w lewe przedramie Lebannera, dochodzi do klinczu. Po rozdzieleniu zawodników przez arbitra, Lebanner potrząsa dziwnie lewym ramieniem, widać że coś jest nie tak. Przy kolejnym klinczu Hoost upada, Lebanner coraz dziwniej operuje lewą ręką, starając się ją jak najczęściej trzymać w dół (nawet trzymając gardę wyglądało to jakoś inaczej). Do końca rundy Lebanner atakuje tylko prawymi prostymi, nie używając w ogóle lewej ręki, daje się jakby specjalnie łapać w klincz i zdaje się jakby obaj zawodnicy chcieli dotrwać do końca. Tą rundę również wygrał Lebanner choć już nie tak wyraźnie jak pierwszą. runda 3 Lebanner stara się trzymać na dystans dzięki prawemu prostemu, lewej ręki w dalszym ciągu nie używa. Wydaje się jakby teraz to on zaczął unikać walki. Do ataku przechodzi więc Hoost i pierwszy raz w tej walce udaje mu się skonstruować składną skuteczną akcję. Teraz to Lebanner musiał ratować się klinczem. Po wznowieniu na twarzy Francuza widać grymas bólu. Hoost trafia jeszcze dwoma sierpowymi i poprawia kopem w lewą rękę. Lebanner prosi o chwilę przerwy i zostaje wyliczony. Po wznowieniu Hoost od razu atakuje w to samo miejsce, „Geronimo” znów liczony! Podziwiam Francuza za jego serce do walki, bo ponownie przyjął gardę by pokazać sędziemu, że chce dalej walczyć. Hoost od razu kopnął go w ramię i Francuz upadł z bólu. Jak później się okazało miał złamaną rękę. Ernesto Hoost wygrał przez K.O. walkę finałową, stając się pierwszym w historii zawodnikiem zdobywającym mistrzostwo K-1 po raz czwarty w karierze! by Marian & Anjew |
K-1 GP Finał 2002 – Tokyo Dome 07.12.2002 To jeden z lepszych, moim zdaniem, turniejów finałowych K-1. Ósemka dobrych zawodników, no może wyłączając Sappa, w zestawionych parach ćwierćfinałowych „rachunki do wyrównania”, pełna jak zawsze hala Tokyo Dome, do pełni szczęścia brakuje może tylko Mirko Filipovica zamiast np. Musashiego, ale naprawdę nie ma co narzekać… J Ćwierćfinały: Ray Sefo vs Peter Aerts runda 1 Początek walki to chwilowe „badanie się” lowkickami, po czym Sefo przechodzi do ataku, Aerts klinczuje. Po wznowieniu znów atak Sefo, Aerts jednak dobrze się broni i klinczuje, sytuacja powtarza się dwa razy. Po kolejnym wznowieniu Peter znalazł chyba sposób na Sefo umiejętnie trzymając go na dystans dzięki wiekszemu zasięgowi. Zaczyna kontrolować walkę i punktować prostymi i lowkickiem, udaje mu się przeprowadzić nawet kilka akcji kombinacyjnych. Za każdym razem gdy Sefo udaje się skrócić dystans, Aerts klinczuje. Do końca rundy Sefo nie może znaleźć recepty na taktykę Aertsa, trafia co prawda kilka razy, ale sam przyjmuje znacznie większą ilość ciosów, zwłaszcza niskich kopnięć na nogi. runda 2 Frontalny i nieco chaotyczny atak Sefo kończy się odpowiedzią Petera potężnym lowkickiem. Ray wydaje się być nieco sfrustrowany i za wszelką cenę stara się zagonić go do narożnika, Peter jednak cały czas skutecznie się broni klinczując. Po pierwszym wznowieniu Peter trafia highkickiem w głowę Sefo, lecz ten – swoim zwyczajem opuszcza w dół ręce i pokazuje, że go nie bolało %-)…chwila pajacowania, Aerts wyprowadza jeszcze dwa lowkicki. Sefo przyjmuje taktykę walki „bez gardy”, markuje pare ataków, w końcu błyskawicznie skraca dystans i potężnie trafia, Peter łapie go w klincz. Po wznowieniu, Sefo nadal opuszcza cały czas ręce, a Peter punktuje prostymi i „lowem”. W końcu Rayowi udaje się skonstruować akcję ofensywną. Wchodzi lewym sierpowym, po czym zagania Aertsa do narożnika i zadaje jeszcze pare „sierpów”. Publiczność wstaje z miejsc, gdyż wyglądało to naprawdę groźnie, jednak Aerts klinczuje i nie daje poznać po sobie, że te ciosy zrobiły na nim jakiekolwiek wrażenie. Sędzia wznawia walkę, po czym widzimy kolejny atak Sefo, Aerts łapie go w narożniku w klincz i wyprowadza kilka kolan i lowkick, tu następuje krótka wymiana i znowu klincz. Następne wznowienie i tym razem atakuje Holender, lowkickami i kolanami obija Sefo, ten jednak kiwa głową, pokazując co o tym myśli %-) Oboje są już chyba zmęczeni, Ray zdaje się mieć obolałe nogi. Przeprowadza kolejną ofensywę i trafia potężnym prawym sierpem, Aerts za to odpowiada kombinacją: lewy, prawy, lowkick. Z koncem rundy Aerts punktuje lowami, z chwilą gongu Rayowi udaje się trafić kombinacją lewy, prawy. Bardzo dobra i widowiskowa runda, gdzie naprawdę nie brakowało akcji. runda 3 Tym razem Aerts zaczyna agresywnie, przeprowadza atak i trafia kombinacją kilku ciosów. Udaje mu się zapędzić Sefo do narożnika, gdzie zadaje jeszcze parę ciosów, wydaje się, że może go w każdej chwili znokautować…A w tym momencie staje się rzecz bardzo dziwna… Sefo opuszcza ręce, uśmiecha się i krzyczy „Wooo” do Aertsa J, ten jest tym na tyle zaskoczony, że nie bardzo wie co zrobić i sam klinczuje. Po wznowieniu Sefo wykorzystuje tą chwilę rozkojarzenia i atakuje kombinacją aż sześciu sierpów, z których o dziwo kilka doszło do celu!! Aerts po chwili trafia dwa potężne „lowy” na nogi Sefo… po czym zaczyna się show. Sefo staje w rozkroku z opuszczonymi rękami i samym balansem staje się unikać prostych Aertsa. Peter z kolei nie ma pomysłu co zrobić, jakby obawiał się wymiany ciosów z Rayem, zadaje co prawda parę ciosów, ale niezbyt mocnych i celnych. Po chwili Sefo znów ląduje w narożniku i po przyjęciu paru ciosów znów krzyczy swoje „Wooo”, chyba wie, że tej walki już nie wygra i stara się zrobić coś dla kibiców, ewentualnie licząc na to, że dojdzie do wymiany, w której znokautuje Aertsa. Peter jednak walczy spokojnie, wyprowadza kolejny atak zakończony potężnym lowem, po którym Ray się aż zatoczył (co starał się zamienić w jakiś dziwny taniec). Nogi Sefo są prawdopodobnie strasznie obolałe, widać że poruszanie się po ringu zaczyna mu sprawiać coraz większy problem. Aerts natomiast spokojnie punktuje i po jednym z jego lowkickow Sefo pada na ring. Nie jest to jednak traktowane przez sędziego jak knockdown. Po wznowieniu Aerts przyjmuje jeszcze frontkicka na torbe %-) – na szczęście nic poważnego. Obaj chyba mają już dość. Rayowi jeszcze udaje się trafić dwa razy, ale niezbyt precyzyjnie. Koniec rundy Wynik walki zostaje oddany w ręce sędziów, jak dla mnie jest on oczywisty: Aerts zdecydowanie kontrolował przebieg tej walki i miał chwilami miażdżącą przewagę. Jedynie runda 2 mogła by być uznana jako remisowa. Podobne zdanie ma także pierwszy punktujący sędzia. Natomiast dwaj pozostali zwycięstwo przyznają Rayowi Sefo!! Na drugi dzień dowiadujemy się o ich błędzie przy liczeniu punktów, do którego sami się przyznają. Pozostaje straszny niesmak, wszak finały odbywają się raz do roku. „Dutch Lumberjack” został strasznie pokrzywdzony, a wydawał się być bardzo dobrze przygotowany… Bob Sapp vs Ernesto Hoost Zawodnicy spotkali się już ze sobą dwa miesiące wcześniej, w Final Elimination, gdzie kontrowersyjne zwycięstwo odniósł Sapp. Hoost wszedł do finału w miejsce kontuzjowanego Semmy Schilta, który miał walczyć z Sappem, a więc doczekał się rewanżu szybciej niż się spodziewał… Tym razem Mr. Perfect zapowiedział iż „Sapp się zdziwi” runda 1 Początek walki to prawdziwa rzeźnia – rozpędzony Sapp dosłownie biegnie machając rękami przed siebie, a Hoost cały czas się cofa, a właściwie ucieka dookoła ringu wyprowadzając co jakiś czas lowkick na nogi Bobiego. Po około 30 – 40 sekundach Sapp był już na tyle zmęczony, że stanął w miejscu. Teraz to Hoost zaczął wyprowadzać ataki. W pewnym momencie zdaje się jakby trenował na worku, lub na gruszce, którą jest głowa Sappa. Jednak Sapp sprawia wrażenie jakby te ciosy nie robiły na nim żadnego wrażenia. Kolejna akcja Hoosta i potężny lewy hak na wątrobę. Pod Sappem uginają się nogi. Mr. Perfect myśli, że sędzia przerwie walkę i odwraca się, ale Kakuda pokazuje „walczyć dalej”. Hoost błyskawicznie skraca dystans i wyprowadza kombinację: lewy – prawy – lewy, z czego ten ostatni pod prawy łokieć Boba. Sapp przewraca się wpadając niemal pod same liny ringu, mamy knockdown! „Bestia” wstaje i ciężko dysząc pokazuje sędziemu, że jest zdolny do kontynuowania walki. Hoost więc ponownie naciera, atakuje lowkickiem i nagle staje…Chwila przerwy, po czym Sapp zaczyna spychać Ernesto do narożnika i przewraca go. Wznowienie i Hoost znowu „czai się” na wątrobę Boba, próbuje dwa razy, ale Sapp nisko trzyma prawy łokieć i ciosy nie dochodzą celu. Pozostało 20 sek do końca rundy i Hoost w końcu trafia w słaby punkt kolosa. Ten jednak nie chce upaść, opuścił gardę niżej i myśli tylko o zasłanianiu brzucha, Mr. Perfect atakuje kombinacją 6-7 sierpów na zupełnie odsłoniętą głowę. Sapp jednak dzielnie znosi ból i udaje mu się przetrwać do gongu. runda 2 Sappowi wystarczyła jedna minuta żeby odpocząć i znów naciera od samego początku niczym rozpędzona ciężarówka. Hoost cofając się przyjmuje wymianę ciosów trafiając 2-3 razy więcej niż Bob. Na tym ostatnim jednak nie robi to większego wrażenia, bo wciąż nie chce upaść. Przyciska Hoosta do lin i wyprowadza potężnego cepa w głowę, który co prawda przez gardę ale doszedł do celu. Przez chwilę walka zwalnia tempo, Hoost chyba odczuł ten cios. Po chwili z klinczu Sapp wyprowadza „uppercuta” i kolejnego „cepa”, które dochodzą celu. Mr. Perfect wciąż stoi. Dochodzą do zwarcia Hoost uderza n-ty raz na wątrobę. Sappa trochę zgięło. Hoost próbuje jeszcze raz, ale Sapp blokuje łokciem i odpowiada dwoma potężnymi cepami, po których trzykrotny wówczas mistrz K-1 pada na deski. Kakuda daje dojść do siebie Ernesto licząc do siedmiu, O dziwo Hoost nie wygląda na twarzy na poturbowanego, natomiast Sapp, którego pokazuje realizator wygląda jakby nie miał jednego oka i krwawi mu nos. Po wznowieniu Hoost kryje się za podwójną gardą a Sapp naciera z całym impetem bijąc potężne zamachowe „cepy”. Hoost wszystko przyjmuje słaniając się na nogach po każdym ciosie, jednak nie upada. Akcja trwa przez jakieś 20 sekund po czym zawodnicy oddalają się od siebie. Hoost o dziwo nie wygląda nawet na lekko zamroczonego, natomiast Sapp dyszy jak lokomotywa. Teraz to Hoost próbuje skonstruować jakąś akcję ofensywną. Sapp stara się trzymać na dystans prostymi (o ile można to tak nazwać), a Hoost za wszelką cenę stara się uderzyć w korpus. Widząc jednak skulonego Boba z nisko trzymaną gardą decyduje się na atak na głowę wyprowadzając kombinacje aż dziesięciu ciosów sierpowych. Sapp w odpowiedzi wali kilka swoich cepów. Obaj sprawiają wrażenie jakby już ledwo co stali na nogach. W tym momencie dla odmiany to Hoost spycha grubasa do narożnika, trafia potężnie w korpus, Sapp zwija się z bólu, wydaje się że Hoost go teraz dobije, wyprowadza potężne ciosy w bok głowy, kolano w korpus. Sapp jednak nie chce upaść. Hoost ponawia akcję a Sapp odpowiada „uppercutem” i spycha Ernesto do narożnika, gdzie zadaje grad ciosów przyjmowanych co prawda na gardę, jednak potężnie wstrząsające ciałem Ernesto. W tym momencie Kakuda przerywa walkę. Do zakończenia drugiej rundy pozostało parę sekund. Hoost pyta Kakudę dlaczego to zrobił, ten jednak nie podejmuje dyskusji, decyzja nieodwołalna. Sapp wygrywa przez TKO! Najdziwniejszy jest jednak stan obu zawodnikow po walce: Hoost sprawia wrażenie jakby nie dowierzał że przegrał, Sapp ma rozkwaszoną twarz i z trudem opuszcza ring przy pomocy swoich sekundantów. Oficjalna informacja podaje, że Sapp złamał rękę i to Mr. Perfect będzie walczył w półfinale z Rayem Sefo. Mark Hunt vs Stefan Leko Podobnie jak rok wcześniej, spotykają się w turnieju finałowym. Poprzednio górą był Hunt, który wygrał na punkty i później zdobył tytuł mistrza K-1 pokonując w finale Francisco Filho. Runda 1 Początek walki to kilka wymian ciosów przyjętych na gardę przez obydwu zawodników. Hunt dynamicznie atakuje kombinacja ciosów i próbuje ataku kolanem, potem następuje krótka wymiana low kicków, bez specjalnego efektu z żadnej strony. Hunt uderza backfistem, ale Leko skraca dystans i dostaje łokciem na gardę, rozkłada ręce z uśmiechem, po chwili rewanżuje się obrotowym kopnięciem w brzuch, które Hunt blokuje kolanem. Obaj ostrożni, pojedyncze lowy i ciosy proste z obu stron. Hunt inicjuje ataki, ale Leko umiejętnie schodzi z linii. Ładny backfist Leko, ale Hunt robi unik i ręka przelatuje nad jego głową. Jeszcze kilka niezbyt agresywnych ataków obydwu zawodników wg schematu lewy-prawy-lowkick i koniec rundy. Runda2 Agresywniejsze ataki z obydwu stron, krótkie wymiany ciosów, rozbity łuk brwiowy Leko. W tej rundzie Hunt najczęściej skraca szybko dystans i wchodzi z sierpem i hakiem, Leko blokuje, uderza sporo lowków, Hunt próbuje high kicka, ale bez efektu. Stefan cały czas stosuje kombinacje dwóch prostych z lowkickiem. Hunt atakuje, ale nie wchodzi jego prawy, kontra Leko i ładny prawy prosty trafia Hunta, oczywiście nie robi to na nim żadnego wrażenia… Jeszcze próba highkicka tym razem ze strony Leko, ale nie trafiona. Walka dobra technicznie, obaj potrafią atakować, ale pokazują też dobrą obronę, zwłaszcza Leko. Koniec rundy. Runda 3 Najpierw atakuje Hunt, ciosy z obu rąk, Leko dobrze blokuje, kontruje dynamiczną kombinacją bokserską zakończoną mawashi na brzuch, Hunt przy linach, odpycha Leko, ten pada, ale to tylko poślizgnięcie (przewaga siły i masy Hunta robi swoje). Stefan cały czas stosuje swoje „meat and potatoes”, czyli dwa proste i low, ale trzeba przyznać, że ma to wyćwiczone do perfekcji. Problem w tym, że Hunt, mimo iż wiele ciosów Leko dochodzi celu, nawet się nie zatrzymuje. Kolejna akcja zaczepna Leko, próba bezpośredniego prawego prostego w jego wykonaniu, trafia w czoło pochylonego Marka i… BAM! Hunt strzela błyskawicznie klasyczny „lewy na prawy”, trafia idealnie na szczękę Leko, knockdown. Stefan wstaje, idzie do narożnika, ale tam obsuwa się na ziemię, sędzia przerywa walkę i Hunt wygrywa przez KO, a więc wchodzi do półfinału! Jerome LeBanner vs Musashi runda 1 Początek walki to agresywna wymiana ciosów. Lebanner atakuje nonstop, jednak Musashi dobrze się broni i kontruje. Trafiają obaj, ale ciosy „Geronimo” zdają się mieć większą wymowę. Po około minucie akcja nieco zwalnia, chwilowo nic się nie dzieje, wyprowadzane są tylko pojedyncze ciosy proste. Po kolejnej minucie japończyk próbuje obrotowego kopnięcia na korpus i nadziewa się na kontrę lewy – prawy. Lebanner wyczuł okazję i zaczyna atakować pełną parą. Musashi trochę się pogubił w obronie i po przyjęciu kilku ciosów zaczyna sprawiać wrażenie lekko zamroczonego. Ostatnie pięćdziesiąt sekund rundy to całkowita dominacja Francuza. Nie odpuszcza ani na moment, „ściga” Musashiego po całym ringu zadając ogromną ilość ciosów. Dosłownie sekundę przed gongiem Japończyk pada na deski. Zostaje wyliczony do „9” po czym sygnalizuje sędziemu gotowość do dalszej walki. Schodząc do swojego narożnika, wyraźnie chwieje się na nogach. runda 2 Od początku rundy przez 45 sekund Lebanner parł do przodu bombardując głowę Musashiego prawie samymi sierpami, aż posłał go na deski. W tym momencie narożnik Japończyka rzucił ręcznik i było po wszystkim. Lebanner w półfinale! Półfinały Hoost vs Sefo runda 1 Sefo zaczyna spokojnie, ale pewnie. Trafia mocnym lewym sierpowym, jednak nie kontynuuje akcji, w odpowiedzi otrzymuje prawy lowkick, którego chyba niezbyt się spodziewał, bo trochę nim zachwiało. Chwila „badania się” – zawodnicy mierzą się wzrokiem, Sefo obraca rękawicami niczym sprowokowany do bójki bohater kreskówki J. Hoost wyprowadza dwa proste, niecelne zresztą, po czym highkick, przyjęty pewnie na gardę przez Nowozelandczyka. Znów chwila przerwy, lowkick Sefo. Po czym frontalny atak Hoosta kombinacją: prawy – lewy – lowkick. Co prawda żaden z tych ciosów nie był bardzo precyzyjny, to akcja wyglądała dosyć efektownie. Sefo próbuje odpowiedzieć, bijąc lewy lowkick, a potem prawy sierpowy, ale Hoost umiejętnie się broni. Kolejny lowkick ze strony Sefo… I sam Nowozelandczyk ląduje na deskach z grymasem bólu na twarzy. Sędzia zaczyna liczenie, Ray próbuje wstać, ale nie da rady. Jak widać na powtórce, trafił piszczelem w kolano Hoosta, gdy ten blokował. Diagnoza lekarzy: Sefo złamał nogę. Ernesto Hoost awansuje do finału! LeBanner vs Hunt Prawdziwa gratka dla fanów K-1, to już czwarta walka tych zawodników, do tej pory Le Banner wygrywał 2 razy, raz na punkty, raz przed czasem, a jedną walkę wygrał Hunt, przez KO, niemal równo rok wcześniej, w Finałach 2001. Był to zresztą jeden z najbardziej spektakularnych nokautów w całej historii Grand Prix K-1. Runda 1 Tak jak należało się spodziewać, od początku obaj agresywnie ruszyli do przodu, wymiany ciosów, z których każdy mógłby znokautować przeciwnika, ale większość niecelna lub na gardę. Obydwaj uderzają potężnymi lowkickami. Po jakimś czasie tempo nieco słabnie, Hunt raczej czeka, zapraszając LeBannera do ataku, próbuje kontrować hakami i sierpami w półdystansie, ale tu Jerome zwykle skutecznie klinczuje, choć przyjmuje też kilka mocnych ciosów, jeden z nich rozbija mu nos. Sam też wykańcza skutecznie kilka kombinacji prostych z lowkickiem. Runda chyba na remis. Runda 2 Taktyka walki obu zawodników podobna jak w 1 rundzie. W pewnym momencie w klinczu Jerome próbuje rzucić Hunta, ale sam się przewraca. Atakuje następnie celnym mawashi na brzuch, za chwilę kolejny klincz i Hunt pokazuje mu jak powinno się rzucać rywala na matę. Sędzia zwraca Huntowi uwagę, że jest to niedozwolone. Jerome wstaje z uśmiechem i mruga do Marka. Teraz do przodu rusza Hunt, wchodzi ostro w półdystans i uderza hakami, LeBanner klinczuje, nie pozwalając mu na zbyt wiele. Co jakiś czas Francuz trafia celnymi i mocnymi lowkickami w wykroczną nogę Hunta. Wreszcie po kolejnym potężnym lowku Hunt pada na deski! Knockdown! Na lewym udzie Marka widać krwawe siniaki, ale wstaje by walczyć dalej. Jerome rusza ostro do przodu, widać, że chce skończyć walkę, atakuje kombinacjami prostych i lowkicków, spycha Hunta do narożnika, uderza kolanem na głowę. Mark próbuje odgryzać się hakami w zwarciu. Kolejne potężne lowki Francuza, Mark opiera się o liny, po chwili niesamowita akcja LeBannera – 3 lowkicki pod rząd w lewe udo, Hunt opuszcza ręce i dostaje jeszcze mawashi na twarz, ale dalej stoi! Jerome spycha go w narożnik i obija bezkarnie – lowkicki i proste w głowę. Hunt już nawet nie kontruje, czeka biernie w narożniku, zasłaniając się przed ciosami, w pewnym momencie opiera się obydwiema rękami na linach, wyprostowany i odpycha Lebannera frontkickiem. Kolejny low prawie składa go na pół, ale atakuje jeszcze desperackim hakiem, nie trafia, kolejne kombinacje prostych i lowkow Lebannera, koniec rundy, oczywiście wygranej miażdżąco przez Francuza. Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś wytrzymał coś takiego w ringu! Hunt tylko kiwa głową. Sędzia pyta czy chce kontynuować, odpowiedź jest twierdząca! Runda 3 Le Banner nie forsuje tempa, chyba trochę się zmęczył seriami ciosów i kopnięć zadanymi w 2 rundzie. O dziwo, do przodu rusza Hunt! Obaj uderzają jednocześnie mawashi na brzuch, LeBanner pada na deski, ale sędzia interpretuje to jako poślizgnięcie. Widać, że obaj są wyczerpani, pojedyncze ciosy i kopnięcia z obu stron, jednak więcej trafia Jerome, jest aktywniejszy, atakuje prostymi i mawashi na głowę, ewentualnie lowkick, który zresztą w tej rundzie stosuje dziwnie rzadko. Obijany Hunt ma już tylko jedną taktykę – trafić z doskoku hakiem lub sierpem. W pewnym momencie, zepchnięty do lin kolejną kombinacją LeBannera, trafia pięknym prawym sierpem w głowę Jerome’a! Knockdown! Publiczność szaleje, ale po chwili już jest koniec rundy, chyba dla Hunta, ale tylko ze względu na późny knockdown, bo celnych ciosów dużo więcej zadał LeBanner. Werdykt sędziów: jednogłośnie na punkty wygrywa LeBanner i awansuje do finału! Była to niesamowita walka, moim zdaniem najlepsza w całym turnieju! Finał Hoost vs LeBanner runda 1 Po obydwóch zawodnikach widać, że jest to już ich trzecia walka wieczoru. Nie kwapią się zatem od samego początku do ostrych wymian. Pierwszy zaczyna Lebanner. Atakuje w swoim zwyczaju: wchodząc prawym prostym i poprawiając lewym sierpowym. Hoost w defensywie, wyprowadzając lowkick przyjmuje cios na głowę. Następnie stara się neutralizować ataki Francuza klinczując. Lebanner trafia w krocze i chwila przerwy. Po wznowieniu znów atakuje Francuz. Hoost stara się iść na wymianę, jednak „Geronimo” trafia o wiele mocniej i precyzyjniej od niego. Przewaga Lebannera jest już wyraźnie widoczna. Wydaje się że Mr. Perfect opracował nową taktykę: atakuje prawym bezpośrednim i od razu klinczuje. Rzeczywiście Lebanner nie bardzo ma pomysł jak ma teraz walczyć. Z końcem rundy udaje mu się jednak przeprowadzić składną akcję trafiając mocno kilkakrotnie. Twarz Holendra krwawi. Z chwilą gongu Lebanner nie przestaje zadawać ciosów i dopiero Kakuda rozdziela walczących. Trochę niesportowe zachowanie, chociaż wydawało się że nie było celowe. Nie zmienia to faktu, że rundę tą zdecydowanie wygrał Lebanner. runda 2 Lebanner poczuł się na tyle pewnie, że chciał chyba zakończyć walkę tak jak z Musashim. Od początku kilka wymian, ale tutaj i Hoost trafił kilka razy. Po chwili sędzia przerywa walkę. Mr. Perfect ma rozcięty lewy łuk brwiowy, który obficie krwawi. W chwili przerwy operator pokazuje Lebannera, którego nos też nie wygląda już najlepiej %-) Po wznowieniu znów nieco chaotyczne wymiany ciosów, chociaż przewaga Francuza zarysowuje się znów coraz bardziej. Hoost przyjmuje więc swą taktykę z rundy pierwszej i atakuje pojedynczym prawym i od razu klinczuje. Obaj zawodnicy dostają upomnienie od sędziego, nos Lebannera krwawi. Chwilowa nuda. Walka toczy się od wznowienia do klinczu. W pewnym momencie Hoost kopie na korpus trafiając w lewe przedramie Lebannera, dochodzi do klinczu. Po rozdzieleniu zawodników przez arbitra, Lebanner potrząsa dziwnie lewym ramieniem, widać że coś jest nie tak. Przy kolejnym klinczu Hoost upada, Lebanner coraz dziwniej operuje lewą ręką, starając się ją jak najczęściej trzymać w dół (nawet trzymając gardę wyglądało to jakoś inaczej). Do końca rundy Lebanner atakuje tylko prawymi prostymi, nie używając w ogóle lewej ręki, daje się jakby specjalnie łapać w klincz i zdaje się jakby obaj zawodnicy chcieli dotrwać do końca. Tą rundę również wygrał Lebanner choć już nie tak wyraźnie jak pierwszą. runda 3 Lebanner stara się trzymać na dystans dzięki prawemu prostemu, lewej ręki w dalszym ciągu nie używa. Wydaje się jakby teraz to on zaczął unikać walki. Do ataku przechodzi więc Hoost i pierwszy raz w tej walce udaje mu się skonstruować składną skuteczną akcję. Teraz to Lebanner musiał ratować się klinczem. Po wznowieniu na twarzy Francuza widać grymas bólu. Hoost trafia jeszcze dwoma sierpowymi i poprawia kopem w lewą rękę. Lebanner prosi o chwilę przerwy i zostaje wyliczony. Po wznowieniu Hoost od razu atakuje w to samo miejsce, „Geronimo” znów liczony! Podziwiam Francuza za jego serce do walki, bo ponownie przyjął gardę by pokazać sędziemu, że chce dalej walczyć. Hoost od razu kopnął go w ramię i Francuz upadł z bólu. Jak później się okazało miał złamaną rękę. Ernesto Hoost wygrał przez K.O. walkę finałową, stając się pierwszym w historii zawodnikiem zdobywającym mistrzostwo K-1 po raz czwarty w karierze! by Marian & Anjew |