Josh Barnett bez respektu dla Randy’ego
Josh szybko uczy się od swojego kolegi – Tito Ortiza. Bycie „złym” popłaca (genialny kontrakt Ortiza, w którym ma % od każdego PPV na którym się pojawia; m.in. dlatego Tito nie chce walczyć z Rashadem na UFC 77, tylko na UFC 79, czyli na gali sylwestrowej). Pełne tłumaczenie wypowiedzi Josha z jego oficjalnej strony:

„Powiedzmy to sobie szczerze: Randy zrobił genialną robotę na UFC 74 broniąc tytułu. Jako jego wielki fan i ziomal Randy;ego byłem szczęśliwy widząc jego triumf.
Natomiast jeżeli chodzi o tytuł mistrza HW – ciągle jest u mnie. Nikt w UFC nigdy mnie nie pokonał i ostożnie kalkulując – nikt w UFC nie może być mistrzem HW jeżeli nie zabierze mi go w klatce.
Na konferencji po UFC 74 Dana White powiedział: nie ma nikogo na świecie, kto może pobić Randy’ego! Wszystko to dlatego, że Randy pobił faceta, który miał mniej niż 10 walk z czego tylko jedno zwycięstwo jest warte wspomnienia? To nie jest nawet poziom mistrzowski, a na pewno nie świadczy o tym, że zwycięzca tej walki jest niepokonany. Wypowiedź prezydenta UFC jest tym bardziej kuriozalna, bo stałem tam obok jako żywy dowód, że Randy jest jak najbardziej do pobicia.
Niepokonany – twierdzi Dana. Jeżeli faktycznie w to wierzy, jestem bardziej niż chętny, żeby wejść do oktagonu i udowodnić mu, że się myli. To nawet nie musi być walka o pas. Ja już mam prawdziwy pas! Mogą zatrzymać ten kawałek blachy, który nazywaja tytułem HW UFC i dać go kolejnemu papierowemu mistrzowi!„
No. Teraz widzicie, dlaczego trzeba zażywać fluoksetyne (szerzej znaną jako Prozak), kiedy lekarz prosi. W przeciwnym wypadku wychodzą takie właśnie teksty jak ten wyżej…
Dodam tylko, że Josh stał w narożniku Babalu, innego negatywnego bohatera ostatnich dni.