MMA PLNajnowszeBez kategoriiJeff Monson [Przed UFC 57]

Jeff Monson [Przed UFC 57]

jeff_monson_2.jpgJeff Monson po czterech latach wraca do oktagonu. Jego walki w UFC nie były jednak zbyt udane (2 przegrane, jedna wygrana), a do tego były mało porywające. Od tego czasu "The Snowman" rozwinął się zarówno jako fighter MMA jak i zawodnik turniejów chwytanych. W 2004 roku ogłoszony najlepszym zawodnikiem submission przez serwis onthemat. W 2005 roku wygrał najcięższą kategorię wagową w prestiżowym turnieju grapplerskim Abu Dhabi. Nie próżnował również na arenach MMA. Jego 13 ostatnich walk to same wygrane. Większość zakończona przed czasem przez poddanie. Czy "nowy" Jeff Monson zmieni układ sił w wadze ciężkiej UFC? To się okaże już 4 lutego, gdy stoczy swój pojedynek z Branden Lee Hinkle.

MMA Weekly: Na wstępie Jeff opowiedz nam o swoim roku 2005. Jak oceniasz swoje osiągnięcia w zeszłym roku?

Gamrot - Dos Anjos

Jeff Monson: Jestem bardzo zadowolony z zeszłego roku. Nie brałem udziału w tylu zawodach chwytaczy jak w 2004 roku, ale skoncentrowałem się bardziej na MMA. Oczywiście Abu Dhabi to coś wielkiego dla mnie. Przez 6 lat czekałem na to borykając się z kontuzjami i spadkiem formy w 2003. Naprawdę byłem podekscytowany gdy to wygrałem. Walczyłem w kilku pojedynkach bokserskich i MMA. Ogólnie poprawiłem swoje umiejętności bokserskie i ten rok zaliczam do udanych.


MMA Weekly:
Czyli jesteś zadowolony z swojego postępu jako zawodnik?

Jeff Monson: Tak, patrząc na to z obecnej pozycji, to jestem zadowolony. Kłopoty zaczynają się jednak wtedy, gdy powiesz sobie że jesteś już całkiem dobry. Zawsze musisz myśleć „Musze popracować nad tym i tamtym”. Ja po prostu chce utrzymać właśnie takie nastawienie, aby być jeszcze lepszym.

MMA Weekly: Zbliżająca się walka z Branden Lee Hinkle to będzie Twoja pierwsza walka od czterech lat w UFC. Jak oceniasz siebie teraz z perspektywy tego kim byłeś w przeszłości, gdy walczyłeś w UFC?

Jeff Monson: Jestem zupełnie innym fighterem obecnie. To była długa progresja. Miałem przez ten czas swoje wzloty i upadki. Kilka sukcesów. Jednak i te dobre i te złe chwile były mi potrzebne, abym stał się na tyle dobry, by pojawiły się sukcesy. Nie chcesz być tutaj tylko po to, by robić show. Chcesz być tutaj by po prostu to robić, by wygrywać. Właśnie o to toczy się ta cała gra. Cieszę się, że wracam i postaram się dać z siebie wszystko.

MMA Weekly: Ok. Porozmawiajmy teraz bliżej o Hinkle’u. Czego się spodziewasz, jakiego typu walki z jego strony, oraz co sam zamierzasz zrobić?

Jeff Monson: Jest niesamowicie twardym zawodnikiem. Jest zapaśnikiem a każdy zapaśnik jest mocny. Jest ekscytującym fighterem. Jest prawdopodobnie lepszym zapaśnikiem niż ja, jednak po mojej stronie są umiejętności bokserskie. Będę więc miał mała przewagę w stójce. Właśnie w obecnej sytuacji chcę wyjść na przeciw niego i zaprezentować moje umiejętności stójkowe. Jeśli walka się przeniesie do parteru to po prostu tam się będzie toczyła. Ja nie tyle uważam jego umiejętności stójkowe za złe, co uważam swoje za lepsze i mogące zdecydować o mojej wygranej.

MMA Weekly: UFC obecnie jest inne niż było za czasów, gdy w nim walczyłeś. Obecnie jest większy nacisk, aby walki były ekscytujące i podnosiły rankingi kupujących transmisje ppv. Czy to będzie w jakiś sposób wywierało nacisk na ciebie abyś zmienił swój styl i był bardziej ekscytujący?

Jeff Monson: Nie. Jeśli to by była walka grapplerska to bym był zaniepokojony czy oni na pewno chcą ekscytujący pojedynek. Gdy walczysz na chwyty to już to kim jest twój przeciwnik potrafi zrobić walkę ekscytującą. Samo rozstawienie to może sprawić. Za przeciwnika możesz mieć kogoś szybkiego, próbującego tego i tamtego i walka będzie porywająca nawet jeśli ty nie masz takiego stylu. Jeśli to ma być pełna walka (MMA) i jeśli ty i przeciwnik próbujecie się wykończyć, to tak czy inaczej będzie ona dobra. Nie sądzę aby ta walka potrwała pełny wymiar czasu, więc w ten czy inny sposób będzie porywająca.

MMA Weekly: Gdzie byś siebie wstawił w obecnym układzie sił wagi ciężkiej UFC. Pomiędzy mistrzem Andrei Arlovski i pretendentami: Timem Sylwia i Frankiem Mirem?

Jeff Monson: Myślę, że Frank Mir to fantastyczny zawodnik. Jeśli w pełni wyzdrowieje, będzie zmotywowany i w formie może być znów mistrzem. Powodem tego jest jego wspaniała walka w parterze. To co ja wniosę to gry to walka w stójce, moje obecne umiejętności. Oczywiście mam zaplecze zapaśnicze i uważam się za najlepszego chwytacza wagi ciężkiej na świecie. Myślę, że jestem wyszkolony przekrojowo i wszystko co mam wniosę do gry. Uważam, że Arlovski miałby wiele problemów w walce ze mną. I to jest to, co chcę osiągnąć – walczyć o tytuł mistrza. To jest jedyny powód, dla którego to robię. Reszta walk to tylko droga do tego celu.

MMA Weekly: Mówisz poważnie?

Jeff Monson: Tak. Końcowy cel to walka o pas i wygranie go. Jeśli ktoś to robi tylko dla pieniędzy to ok., jego wybór. Ja jednak włożyłem w to wszystko dużo wysiłku, wiele ze swojego życia, wiele poświęcenia. Wszystkie te podróże i bycie z dala od moich dzieci. Więc jeśli już to robię, to postaram się to wszystko wygrać. Taką mam mentalność.

MMA Weekly: Czymś równie interesującym na zbliżającej się gali UFC będzie walka pomiędzy Marcio “Pe De Pano” Cruzem i Frankiem Mirem. Ty i Cruz macie jakieś zatargi. Czy mogą z tego powodu wyniknąć jakieś kłótnie poza sceną?

Jeff Monson: Widziałem to Abu Dhabi i sprawa wygląda tak, że nie mam dla niego szacunku jako dla rywala. To oczywiście nie oznacza, że nie doceniam jego umiejętności. Przeciwnie, myślę, że jest bardzo uzdolnionym atletą i zawodnikiem Jiu Jitsu. Czy tak będzie z MMA to sami zobaczymy. Jednak jako zawodnik….sposób w jaki zakończył nasza walkę. On nie ma odwagi a ja nie mam dla niego żadnego respektu. Jeśli miałbym okazję z nim walczyć to włożyłbym w ta walkę wszystko co mam i zakończyłbym jego karierę. Przechodząc obok niego nie mam problemu. Jako zwykłą osobę to znam go bardzo mało i pod takim względem nie mam do niego urazy. Jeśli idzie jednak o pogląd rywalizacji itp. to jest on dla mnie śmieciem i z wielką chęcią będę z nim walczył.

MMA Weekly: Więc nie będzie sytuacji jaka pojawiła się na turnieju Arnold Classic Grappling Championships, gdzie policja musiała was rozdzielać?

Jeff Monson: [Śmieje się] Nie, nie będzie powtórki z Arnold Classic. No chyba, że będziemy walczyć. Wtedy mógłbym zarzucić go gradem ciosów jakbym tylko chciał a w pobliżu nie byłoby policji itp.

MMA Weekly: Wielkie dzięki Jeff za poświęcony czas. Chciałbyś coś dodać na zakończenie?

Jeff Monson: Chciałbym od razu podziękować moim braciom z American Top Team. Również ekipie Trojan Free Fighters z Anglii. Gdy byłem w tym kraju pomagali mi w treningu i bardzo to doceniam. Również podziękowania dla Ronnie Ferguson i JC Santana, którzy trenują mnie pod względem fizycznym gdy jestem tutaj w  ATT na Florydzie. Chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy wspierali mnie przez te ciężkie lata. Otrzymuję naprawdę wiele miłych maili. Mam nadzieję, że w przeciągu roku będziecie widzieć mnie walczącego o pas mistrza. To jest mój cel.

Źródło: www.mmaweekly.com
Tłumaczenie: Kain

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis