Denis Załęcki o walce ze Szpilką: Uratowała go tylko i wyłącznie moja kontuzja!
Denis Załęcki był gościem wczorajszych ”Aferek”. Bez zaskoczenia były pytania o ostatni pojedynek ”Bad Boya”, który w co-main evencie High League 4 zmierzył się z Arturem Szpilką. Zawodnik z Torunia jest przekonany, że pokonałby ”Szpile”, gdyby nie kontuzja.
Artur Szpilka o aktualnej sytuacji z ”Bad Boyem” wypowiedział się w rozmowie z portalem onet.pl.
No jasne, że czuję zawód. Nie mam nakazane, żeby w pierwszych 40 sekundach pojedynku zadawać mocne ciosy. Mogę sobie przeczekać nawet całą rundę. Nalegałem na odpowiednią długość rund nie dlatego, że sobie tak ubzdurałem, tylko że ja jestem zawodnikiem długodystansowym, rozkręcam się z rundy na rundę, więc to było głównie moim założeniem. Chciałem trochę przeczekać, zobaczyć co z tego wyjdzie. Nie chcę już do tego wracać, bo to już za mną, ale parę sekund dzieliło mnie od ruszenia. Można teraz gadać i gadać, ja dlatego nie chcę za dużo o tym mówić, ale dosłownie sekundy dzieliły mnie od kontrataku, bo już widziałem, że przy każdym ciosie opuszcza rękę. Czułem, że za chwilę wejdę z kontrą, a tu nagle taka sytuacja i przerwany pojedynek. Dlatego byłem zawiedziony, bo tu się nastawiłem, że przeczekam ten pierwszy fragment i jego atak, a potem ruszę do ofensywy. Nie zdążyłem (…) Konfliktu nie ma, ale Załęcki mnie wkurza, bo zachowuje się jak małolat. Przegrał i niech się uspokoi. Niech nie gada. Miał nie zganiać na kontuzję, a teraz wszystko na nią zgania i wszędzie o niej mówi. To jest właśnie głupie i nieeleganckie. Tyle.
Załęcki zabiera głos: To były tak wolne ciosy!
Denis Załęcki w ”Aferkach” dłużej wypowiedział się o ostatniej walce z Arturem Szpilką.
Denis Załęcki: No nie jest pozytywnie. Może nie jest tak, że się nie lubimy, bo pewnie w jakiś sposób ala lubimy. Ala podkreśle! Szanujemy się, ale jest dziwnie między nami.
Boxdel: Kto ma racje?
Denis Załęcki: Ja mam racje. W 100% w ogóle bez podjazdu, to jest. Jak mam być szczery i obiektywny ja będąc w takiej formie jak z Kubiszynem, a byłem w miarę spoko takie 30% moich możliwości, tak kopiąc jak ja, a on jest zwykłym typowym bokserem – powiem Ci tak po pierwszej rundzie już on by sam nie wyszedł do drugiej. Skopałbym mu tak nogi po prostu… Wiesz jak boksera skopiesz low kickami na łydkę czy na udo – on by nie ogarnął życia. By do drugiej rundy nie wyszedł, ale że mi jebła noga, to plan był taki – tlenu miałem na 3,5, może bym tą rundę całą przewalczył, ale nie jest tak, że 45 sekund minęło czy minuta niecała i ja się zmęczyłem i nie miałem tlenu. Ja się w ogóle nie zmęczyłem w tej minucie. Wiesz, kiedy dopiero się zmęczyłem? Kiedy usiadłem i zacząłem kurwować ”kwa moja noga, kwa bym go rozj**ał”. Wtedy dopiero się zmęczyłem. Ja się dopiero meczę w przerwach między rundami. Ja bijąc się ku**a nie męczę, nie myślę w ogóle o zmęczeniu, ale wychodząc do narożnika dopiero wtedy schodzi adrenalina i czuje zmęczenie. Takie gadki, że on już widział, on mnie celuje. Jest jak atakuje pach pach, próbuje doły, ale niczym mnie nie trafia. Ja jego wszystkie ciosy widziałem. To były tak wolne ciosy, ja naprawdę mam oczko, widzę wszystko. Mnie jest ciężko trafić. Jestem ciężki zawodnikiem do bicia się, a po prostu brakowało mi tych centymetrów, żeby go trafić, bo nie mogłem dostawić tej j**anej lewej nogi, przez tą nogę poczułem tak nie stabilizacje. Jak był start walki, to wpadłem w niego, dostał bombę i pamiętam, że go prawym nie trafiłem, lewym i prawym straciłem stabilizacje na lewej nodze, którą ma rozj**ną. Musnąłem go prawym sierpem i jest nagranie jak odlatuje twarz 3 metry do tyłu. Normalnie widziałem w jego oczach jak białka mu wypi**dalają! Wiedziałem, że on jest mój, widziałem strach w oczach, widziałem opuszczane ręce i te ala uniki. To nie były uniki. On po prostu czekał na cios – wiedział, że zaraz padnie. Uratowała go tylko i wyłącznie moja kontuzja. Jakby nie było kontuzji wiem, że do drugiej rundy by on nie wyszedł, bo bym mu zmasakrował nogi, ale gdyby nie moja kontuzja, to wiem że bym go w tej 1 rundzie usadził. Jestem tego pewny na 100%.
Cała wypowiedź poniżej:
Zobacz także:
Norman Parke na facebooku przyznał, że chętnie w następnym pojedynku zmierzy się z Mateuszem Kubiszynem. Ponadto ”Stormin” zdradził na jakich zasadach odbyłaby się potencjalna walka. ”Don Diego” szybko odpowiedział i wyznał, że jest chętny. To jednak nie ostatnia reakcja, bowiem… na komentarz ”Stormina” odpowiedział Piotr Szeliga.
Tomasz Narkun (18-5) w rozmowie z portalem InTheCage.pl został zapytany o mistrza KSW w wadze ciężkiej – Phila De Friesa (22-6). Przypomnijmy, że ”Żyrafa” dwa razy stawał przed szansą zdobycia drugiego tytułu, lecz za każdym razem musiał uznać wyższość Brytyjczyka. Narkun jest przekonany, że z długim okresem przygotowań oraz nabraniem masy mięśniowej jest w stanie pokonać przed czasem obecnego mistrza.