MMA PLNajnowszeBez kategoriiBas Rutten [29 listopad 2004]

Bas Rutten [29 listopad 2004]

Bas.jpgBas Rutten  jest
jedną z najbardziej popularnych i rozpoznawalnych osób w dzisiejszym MMA.
Kiedyś wielki zawodnik, który zdobywał tytuły King of Pancrase oraz UFC wagi
ciężkiej, a obecnie wspaniały komentator i biznesmen.

 

Bas Rutten w rozmowie o mijającym
jak i przyszłym roku w Pride FC oraz o swoich planach i życiu osobistym.

 

 

MMA Weekly: Bas, to był
wielki rok dla Pride FC. Być może, największym wydarzeniem MMA było
tegoroczne GP, które rozpoczęło się niezłym wystrzałem już w Total
Elimination 2004, gdzie Kevin Randleman znokautował Mirko ‘CroCopa’. Co
myślałeś wtedy i jaki to miało wpływ na resztę GP?

 

Bas Rutten: GP wagi
ciężkiej było tak niesamowite, jak zeszłoroczne GP wagi średniej. Przede
wszystkim Pride jest nieobliczalny, cały czas zaskakuje mnie w sensie
pozytywnym, co jest oczywiście z korzyścią dla nas wszystkich. To była duża
niespodzianka i nie sądzę, by Mirko spodziewał się tego wszystkiego. On
naprawdę był wstanie zajść dalej, gdyby to mu się nie przytrafiło. Wciąż
uważam, że najlepszym pojedynkiem mogłoby być spotkanie CroCop versus Fedor.
Jedak to jest turniej i rządzi się swoimi prawami. Nigdy nie wiesz, czego
możesz się spodziewać. Myślałem już, że Kevin ma Fedora w drugiej rundzie
(chodzi o II rundę GP), kiedy rzucił go na głowę. Wiem, że Fedor mówił, że
nic mu nie było, no ale zaraz panowie, przecież Kevin rzucił go centralnie
na głowę i gdyby zaczął używać kolan, tak jak to zrobił w walce z Murilo
‘Ninja’ Ruą, mógłby sprawić drugą niespodziankę, a wtedy to już byłoby
totalne szaleństwo.

 

MMA Weekly: W innym
wydarzeniem godnym uwagi tego turnieju, była niesamowita forma Antonio
Rodrigo Nogueiry, w którego przestało wierzyć wielu ludzi po ostatnim roku.
Jakie na tobie zrobiło wrażenie, jego przygotowanie do GP?

 

BR: Wiesz co, oni (BTT)
mają tak niesamowitą drużynę. Pracują non-stop nad poprawą swoich
umiejętności, tak że muszą być dobrzy w tym, co robią. Są naprawdę dobrzy w
każdym detalu, bo jeśli czują, że potrzeba popracować nad treningiem
uderzanym, to od razu udają się na Kubę i trenują tam z kadrą narodową.
Robią wszystko z głową i przez to stają się coraz lepsi. Nogueira to bardzo
inteligentny zawodnik, wyciągnął wnioski ze swojej pierwszej walki z Fedorem.
W tamtym pojedynku Fedor wyprzedzał go w każdej akcji, z łatwością radził i
uwalniał się z akcji submission, nawet zanim Nogueira cokolwiek zdążył
zrobić. Teraz, zanim walka została zatrzymana, to Nogueira non-stop stwarzał
niebezpieczne sytuacje submission. Non-stop.

 

MMA Weekly: W finałowej
walce, kiedy sędzia przerwał pojedynek z powodu otwrtego rozcięcia nad okiem
Fedora, zawrzało w kornerze Nogueiry. Jakbyś odniósł się do żądań narożnika
BTT, aby ogłosić zwycięstwo Nogueiry?

 

BR: To byłaby jedna z
gorszych decyzji. Chodzi mi o to, że każdy na tę walkę czekał, na ten
rewanż. Każdy też przewidywał, że oni spotkają się w finale i taki koniec
nie byłby dobrym rozwiązaniem. Fedor uderzył głową i zranił siebie, więc w
jakimś stopniu jestem w stanie zrozumieć ten protest z ich strony. Tzn.
wiesz, chcę powiedzieć, że nie jest łatwo pogodzić się z myślą, iż przeszła
ci koła nosa niezła sumka pieniędzy i jednocześnie tytuł mistrza GP.

 

MMA Weekly: To jest dużo
kasy, ale to nie jest kasa El Guapo (ksywa Ruttena), prawda?

 

BR: Nie, to nie jest kasa
El Guapo. Chciałbym mieć taką kasę [śmiech]. Wiesz, to jest pewne
nieporozumienie tutaj w Ameryce, bo ludzie myślą, że ja siedzę na milionach
dolarów i nic nie robię, ale nie mają świadomości tego, że ja, aby tę kasę
dostać, to cały czas jestem poza domem, w świecie. Mnóstwo podróżuję.

 

MMA Weekly: Wracając do
turnieju, to jakie jest twoje zdanie na temat obecnego poziomu tych zawodów?
Czy uważasz, że zrobiono duży krok do przodu od pierwszego GP w 2000 roku?

 

BR: O tak, na pewno. To był
wyższy poziom GP niż ten pierwszy. To GP było wspaniałe, bliskie ideału.

 

MMA Weekly: Odejdźmy od GP.
W tym roku byliśmy świadkami czterech odsłon Bushido. Co myślisz o tych
seriach?

 

BR: Hm, przed Bushido 5,
pan Sakakibara, prezydent DSE wspólnie z Nobuhiką Takadą ostrzegali
zawodników przez 20 min., że jeśli nie będą walczyć, to nie mają szans na
powrót. Dali w ten sposób do zrozumienia zawodników, że jeśli nawet
przegrają, ale dobrze się zaprezentują, to nikt nie zamyka przed nimi furtki
przed ponownym występem. Osobiście uważam, że była kolosalna różnica między
Bushido vol. 4 a vol. 5, ponieważ Pride, naprawdę wywiera obecnie presję na
zawodnikach. Mogliśmy zobaczyć wiele nowych talentów, jak np. Crosley
Gracie, który może być fenomenalny w przyszłości. Świetnie uderza i świetnie
walczy w parterze. Gomi, to również dobry zawodnik. W ogóle w wadze lekkiej
są niesamowici fajterzy, którzy zawsze byli znani tylko w Japonii, a teraz
Pride chce ich wypromować.

 

MMA Weekly: Wspomniałeś
Takanori Gomi, który wydaję się, że poprzez Bushido świetnie się wypromował.
Czy on może być tym, który będzie stanowił o poziomie tego show? Czy może
spowodować, że poziom ten będzie zawsze wystarczająco wysoki?

 

BR: Uważam, że tak. Ważne
jest tylko, aby nie dał się ponieść emocjom. Każdy widzi co się stało z
Kazushi Sakurabą. Jeśli pobijesz wielu wspaniałych zawodników, to możesz po
prostu popaść w samouwielbienie, a wtedy niektórzy ludzie odpuszczają
trening. Wystarczy, że raz ci się to przytrafi, to lecisz w dół. To
przydarzyło się już kilku naprawdę świetnym zawodnikom, którzy już nigdy nie
powrócili do swojego wysokiego poziomu. Jeśli Gomi będzie konsekwentny i
pamiętał o tym wszytskim, to może być następną wielką gwiazdą.

 

MMA Weekly: Porozmawiajmy o
kilku innych zawodnikach, którzy mogą zaliczyć ten rok do udanych. Heath
Herring pokazał swoją nową twarz; mocno dał znać o sobie po,  roku, dwóch
latach chudszych, gdzie nie dominował tak, jak w okresie kiedy wkraczał do
Pride. Co myślisz o tym jego odrodzeniu się?

 

BR: Jest dokładnie tak, jak
powiedziałeś. Jest naprawdę świetny i miał wielki powrót. Jestem zdania, że
powrócić po tym kiedy zostało się znokautowanym jest niesamowicie ciężko.
Mam wiele szacunku dla zawodników, którzy po tym jak zaliczyli KO, powrócili
i dodatkowo zwyciężyli swoją następną walkę, ponieważ to jest trudne do
wykonania. Jest się takim wypłoszonym. Po lekcji od CroCopa dotarło w końcu
do niego, że trenuje w Holandii od kilku lat, z czego 2x dziennie robi
trening uderzeniowy, a nic z tego nie było widać w walce. Nie walczył w
swoim stylu. Co chce osiągnąć, jeśli nie realizuje tego co robi na treningu.
Jeśli zacznie to robić, myślę, że może walczyć z każdym. Musi po prostu grać
w swoją grę, a wtedy zacznie wygrywać, tak jak w ostatnich swoich walkach.
Kiedy zacznie to robić, to zobaczymy wtedy prawdziwego Heath Herringa.

 

MMA Weekly: Innym
zawodnikiem, który wydawało się, że również udanie powraca był Kevin
Randleman, lecz później zaliczył kilka twardych lądowań. Jaki ten rok był
dla niego?

 

BR: Kevin jest takim
rodzajem człowieka, którego nigdy nie złamiesz. Mamy dużo wspólnych cech.
Miał straszny wypadek samochodowy i wiele przeszedł w życiu. Mam dużo
szacunku dla kogoś, kto mimo tego nie schodzi z pewnego poziomu. Był pod
wielką presją, kiedy po wypadku lekarz powiedział mu, że nie może walczyć
przez okres 5-6 miesięcy, ale 4 tygodnie później (sic!) on walczył ponownie.
Miał założone 45 szwów na głowie. Ten gość jest niezniszczalny i cały czas
ma swoje wielkie powroty. Jedyną przeszkodą jest to, że kiedy masz za dużo
na głowie, to nie możesz trenować, tak jakbyś chciał. Tak było przed walką z
Fedorem, kiedy nie był w stanie skupić się tylko na treningu. Jego tata
właśnie wtedy zmarł. Miał naprawdę dużo na głowie. Musiał zająć się
wszystkim, pogrzebem i sprawami z tym związanymi, swoją rodziną etc. Uważam,
że taka osoba, jak Kevin z jego niesamowitymi predyspozycjami do tego co
robi, z jego super refleksem i niewiarygodną siłą może być nie do pokonania.
On potrzebuje dobrego trenera, który powie mu, jak to zrobić.

 

MMA Weekly: Wspominałeś
Fedora, on również może zaliczyć ten rok do udanych, po swojej zeszłorocznej
absencji spowodowanej kontuzją oraz sprawami kontraktowymi. Jak
podsumowałbyś jego rok, który zakończy występ w NYE show?

 

BR: To całkiem inna klasa
zawodnika. On jest, jak mówiłeś…on jest jakby zrobiony z czegoś
wyjątkowego. Posiada taki dziwny rodzaj balansu ciała, pozytywnym znaczeniu
oczywiście. Wchodzi sobie w gardę Nogueiry, lubi kiedy ten próbuje jakieś
submission, prze siłą swojego ciężaru ciała do przodu. Nigdy wcześniej
czegoś takiego nie widziałem. Jest szybki w swoich sztuczkach submission, do
tego ta jego umiejętność młócenia. W stójce może mieć problemy, ponieważ
jest szeroki, ale w parterze nie ma to znaczenia, dodatkowo jest w nim
bardzo dokładny. Tak, jak mówiłem, jego walka z CroCopem byłaby wielkim
widowiskiem. Sądzę, że może być tak długo gwiazdą, jak sam będzie tego
chciał. To jest taki typ, który nie da łatwo o sobie zapomnieć. Zawsze jest
w wielkiej formie i zawsze trzeba będzie się z nim liczyć.

 

MMA Weekly: W wadze
średniej od paru lat nic się nie zmienia. Jest Wanderlei
Silva.
Rozpoczął mocno od pojedynku z Ikuhisa Minowa w Bushido, potem
zmagał się jakiś czas z kontuzją, aby powrócić i zdemolować Yuki Kondo zanim
doszło do walki roku z Quinton ‘Rampage’ Jacksonem. Jak oceniasz Silve z
tego roku?

 

BR: To z kolei jest typ, o
którym myślisz ‘[i]kiedy ten gość wrzuci sobie na luz[/i]’. Chodzi mi o to,
że on zawsze jest w super formie, dobrze przygotowany i zwycięski. W
ostatnich trzech latach nie przegrał. Demolował każdego. Ta myśl, o której
wspomniałem przy osobie Gomi’ego; to jest naprawdę bardzo ciężkie, by cały
czas utrzymywać tak wysoką formę, non-stop trenować, a on to robi. Każdy
chce go upolować i on ma tego świadomość, że wszyscy trenują wyjątkowo mocno
do walki z nim, by go dostać. Nie mam pojęcia skąd on ma w sobie tyle
zaparcia. Powiedział kiedyś, że ma zamiar tak jeszcze przez ok. 5 lat. Jeśli
utrzyma sięna tym poziomie przez jeszcze 2 lata, to będzie to coś
niewiarygodnego.

 

MMA Weekly: Dla Pride ten
rok jeszcze nie skończył się, wszystko teraz jest podporządkowane New Year’s
Eve show. Wydarzeniem tej gali będzie trzecia walka Nogueiry i Fedora o
wszystkie tytuły i o całą kasę. Jaki wg ciebie będzie zbliżający się Shock
Wave 2004?

 

BR: Ten pojedynek
rzeczywiście dojdzie do skutku. Nie ma już żadnego spekulowania, wszystko
zostało podpisane i zatwierdzone. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że tym
razem obejdzie się bez jakiś nieoczekiwanych rozcięć i innych podobnych
sytuacji. Jestem przekonany, że będzie to wspaniała walka, nie taka na 5
minut, ale długa, twarda bitwa. Rulon Gardner będzie walczył z Hidehiko
Yoshida. To też powinno być dobre spotkanie. Zamierzam popracować trochę z
Rulonem nad jego stójką. Słyszałem też o udziale Heath Herringa i o wielu
innych uznanych zawodnikach. Myślę, że Wanderlei’a też możemy się tam
spodziewać. To będzie niezapomniany wieczór.

 

MMA Weekly: czy nie wydaje
ci się, że ta impreza jest kluczowym show dla Pride każdego roku? Show, na
które każdy czeka przez cały rok?

 

BR: Myślę, że tak. Mam
nadzieję, że pojawi się tam też Gomi, a wtedy mielibyśmy wagę ciezką,
średnią i gwiazdy Bushido na jednym wielkim show.

 

MMA Weekly: W Pride jest
wielu uznanych już zawodników, ale również cały czas wyszukiwani są i
kontraktowani najlepsi z pojawiających się młodych talentów w tym biznesie.
Jak czujesz, czy w nadchodzącym roku możemy spodziewać się jeszcze więcej
młodych zdolnych zawodników?

 

BR: Nawet oczekuję tego.
Pride FC wyjątkowo bada rynek młodych zawodników i to jest moim zdaniem
właściwy krok w przyszłość. Każdy wie, że jest sporo młodych uzdolnionych
chłopaków, tylko trzeba wyjść poza swoje podwórko i wyszukać ich. Obecnie
mogę powiedzieć, że jest to realizowane. Cieszę się, że udaje się ciągle
organizować widowiska na wspaniałym poziomie. To jest naprawdę trudne, by za
każdym razem coś takiego zrobić, ale nam to wychodzi. Robimy coraz więcej
zawodów i chcemy być coraz lepsi.

 

MMA Weekly: Więc uważasz,
że Pride, jest taką organizacją, że kiedy ludzie słyszą o niej, to chcą
przyjść i współuczestniczyć w tym co robi?

 

BR: Uważam, że tak właśnie
jest. Tak jestem przekonany o tym. Największym marzeniem każdego zawodnika,
włącznie ze mną, jest walczyć w Japonii. To kraj samurajów, chcesz być tam.
Ludzie tam mają wiele szacunku do tego co robisz. Tego nie da się porównać
do żadnego innego miejsca na ziemi. Dla zawodników, którzy tego
doświadczają, to jest wielka rzecz. Wielu fajterów z innych organizacji chcę
również przyjść i uczestniczyć w tym dużym show. Chcą po prostu wiedzieć,
jak to jest walczyć tam. Małe widowiska gromadzą ok. 28 tys. Ludzi, średnie
ok. 45 tys. a podczas zawodów w Tokyo Dome jest ok. 70 tys. ludzi, więc
zawodnicy chcą walczyć dla takiej organizacji, która im taką widownie
zapewni.

 

MMA Weekly: OK., zostawmy
już Pride i porozmawiajmy o tym, jaki ten rok był dla ciebie. Na pewno
bardzo pracowity i to nie tylko z tytułu zajęć komentatorskich, ale również
z powodu własnych różnych przedsięwzięć. Opowiedz nam o tym.

 

BR: Uważam ten rok za
udany. Miałem dużo pracy i tak jak wspominałem już, wiele podróżowałem
rozkręcając nowe interesy. Rzeczy mają się podobnie, jak podczas startów, bo
kiedy zaczynasz walczyć, to nie dostajesz od razu walki wieczoru w dużej
imprezie, nikt cię tam od razu nie wystawi. W biznesie filmowym jest
podobnie, dostajesz główną rolę w filmie z budżetem 150 tys. dolarów. Musisz
od tego zacząć, od właśnie takich nisko budżetowych produkcji i albo
wchodzisz w to, albo mówisz dziękuję. Przy pierwszym filmie naprawdę szybko
się uczyłem, dużo ludzi go obejrzało, więc miałem z tego dużo satysfakcji.
Obecnie kończę pracę nad krótką komedią. Gram tam pierwszoplanową rolę. To
jest właśnie to, co mnie teraz kręci, na co czekałem. Dzięki temu ludzie
mogą zobaczyć, że nie jestem tylko fajterem, że potrafię robić coś więcej,
niż tylko walczyć. Mam nadzieję, ze ten krótki film będzie dla mnie czymś
przełomowym. Jest to naprawdę zabawny film. Jestem też właścicielem firmy
Bas Rutten, która szkoli i wypuszcza instruktorów w systemie sztuk walki Bas
Rutten. Samo szkolenie wygląda w ten sposób, że ludzie przyjeżdżają do nas
na specjalne zjazdy 3x w roku na tydzień czasu i mają zajęcia po 7 godzin
dziennie. Są to takie seminaria, gdzie szkolę oraz sprawdzam, jak ci ludzie
radzą sobie w szkoleniu innych. Jeśli przejdziesz wszystkie testy
pozytywnie, dostajesz certyfikat, który uprawnia cię do szkolenia w systemie
Bas Rutten. Nie jestem może w tym momencie skromny i przechwalam się, ale
wszystkiego możesz dowiedzieć się, jak i sprawdzić na www.BasRutten.tv

 

MMA Weekly: W twoim życiu
osobistym również nastąpiły zmiany. Wiem, że na początku roku
sformalizowałeś związek ze swoją żoną. Jak podziałało to małżeństwo na El
Guapo?

 

BR: Rewelacyjne. Jesteśmy
razem ze sobą od 12-13 lat, pobraliśmy się kiedy pierwszy raz przyjechaliśmy
do Stanów, ponieważ ona jest Holenderką, tak jak, ja (tzn. Bas jest
Holendrem ;), więc nie dostałaby zielonej karty. To był taki skromny ślub
dla nas. W późniejszym czasie mamy zamiar zrobić coś większego. Sam ślub i
wizyta w urzędzie nie była dla nas czymś nowym, bo przecież byliśmy już
małżeństwem, za to byliśmy szczęśliwi, że mogliśmy gościć z tej okazji
naszych wszystkich znajomych oraz rodzinę z Holandii. Było naprawdę bardzo
zabawnie, tym bardziej, że jednym z gości był Bruce Buffer, jako
konferansjer.

 

MMA Weekly: Więc w sumie
można powiedzieć, że to był udany rok dla El Guapo, co?

 

BR: Myślę, że było
podobnie, jak w początkach mojej kariery w Pancrase, gdzie nie udało mi się
wszystkiego zrealizować, co sobie założyłem. Startujesz z pewną sumą
pieniędzy i pracujesz nad pomnożeniem ich, ja też miałem kilka porażek w
pierwszym roku startów w Pancrase, ale cały czas pracowałem coraz mocniej i
robię to również w swoim życiu. Jeśli coś nie wychodzi mi tak, jak tego
chcę, to dotąd pracuję, aż to osiągnę. Nie doznałem żadnych porażek w tym
roku, przynajmniej nie w moich interesach. Wszystko idzie w dobrym kierunku
i tylko może być coraz lepiej. Jedyna rzecz, którą chciałbym mieć, to więcej
kasy do realizacji różnych swoich pomysłów, no ale nie mam do dyspozycji
Hollywoodzkich budżetów. Cały czas pracuję nad sobą, by być coraz lepszym w
tym czym się zajmuję i mam nadzieję, że przyszły rok będzie dla El Guapo
rokiem przełomowym.

 

MMA Weekly: Jesteś ciągle
jedną z najbardziej popularnych i ulubionych osób w naszym sporcie. Jak ty
to robisz, że masz takie poparcie wśród kibiców?

 

BR: Wiesz, jaki jestem
szczęśliwy z tego powodu. Jestem nawet trochę zażenowany tym, bo wydaję mi
się, że teraz jestem bardziej popularny niż w okresie kiedy byłem czynnym
zawodnikiem…

 

MMA Weekly: Może w ten
sposób próbują ci coś przekazać?

 

BR: Taa, ale każdy lubi być
chwalony [śmiech]. Musiałbyś zobaczyć tych ludzi, którzy przychodzą do mnie
codziennie zewsząd. Przychodzą i mówią ‘[i]hej, ty jesteś tym gościem z
Pride, jesteś extra, jesteś super, dajesz nam tyle radości[/i]’. Spotykam
ludzi z Holandii i oni mi mówią, że kiedy rozmawia się ze mną, to nie
wyczuwa się żadnego dystansu. Rozmawiam z nimi i czuję się przez to bardziej
zrelaksowany. Tak samo zachowywałem się 13 lat temu, kiedy byłem postrzegany
jako ‘hyper guy’. Nigdy nie mogłem zrozumieć zawodników, którzy nie
potrafili poświęcić choć trochę czasu dziennie dla swoich fanów, ponieważ
jeśli nie masz czasu dla fanów, to nie powinieneś w ogóle bawić się w to.
Zawsze staram się każdemu dać autograf, fotkę, poświęcić im trochę uwagi,
ponieważ oni zasługują na to.

 

MMA Weekly: Wróćmy do MMA,
jaki będzie nadchodzący nowy rok 2005 dla tego sportu, nie tylko w Pride i
Japonii, ale tutaj w Stanach, w Europie?

 

BR: Mówiłem to już w
zeszłym roku, że ludzie zaczynają rozumieć co to jest ‘leg locks’, ‘arm bars’
oraz ‘submission’, jak wyglądają sprowadzenia do parteru itd. Teraz jest
tak, jak z boksem, który jest łatwy do zrozumienia. Uderzasz kogoś w głowę
lub na ciało i wtedy on upada. Nikt nie ma problemów ze zrozumieniem tego i
o to chodzi też w naszym sporcie. Mam przyjaciół, którzy oglądając jakieś
show, krzyczą – ‘[i]hej, on ma zamiar założyć mu ‘arm bar’ na lewą rekę[/i].
Jestem wtedy naprawdę zaskoczony, bo wiem, że ci ludzie nigdy nie trenowali
tego sportu, a teraz zaczynają łapać o co w tym wszystkim biega i co może
się wydarzyć. Oglądanie tego sportu może dostarczyć wiele radości, nawet
jeśli walka odbywa się w parterze. To też może być bardzo interesujące.
Początkowo każdy chciał oglądać ‘slamy’, ‘ground n pound’ oraz nokauty, a
teraz ekscytuję się walką w parterze. Obecnie mamy zawodników, którzy są
szybcy i dobrze walczą w  ground n pound oraz w submission, pełen mix.
Poziom zawodów podnosi się, a publiczność jest coraz bardziej wymagająca i
znająca się na rzeczy. Wiem, że ludzie kiedy oglądają reklamę Pride oraz
boksu w TV i widzą tam gości jak Randleman, czy Wanderlei, którzy wykonują
slamy i nokautują innych, to intryguje ich to i chcą sprawdzić co to jest,
więc wykupują PPV i sprawdzają to. Wiem, że w przyszłym roku będzie jeszcze
większe zainteresowanie tym sportem.

 

MMA Weekly: OK., zanim
skończymy tę rozmowę, chciałbyś coś powiedzieć, dodać coś od siebie?

 

BR: Naprawdę bardzo cieszę
się, że ten sport cieszy się waszym zainteresowaniem. Powie wam to każdy
zawodnik, bo dzięki temu, może być tylko lepiej dla tej dyscypliny. Dziękuję
więc za wasze całe poparcie i wam wszystkim, ponieważ cały czas kiedy udaję
się na jakiś show, nie tylko w Japonii, ale i tutaj w Stanach, to zabiera mi
to godzinę zanim dojdę do swojego stanowiska i drugą godzinę zanim z niego
wydostanę się, ponieważ każdy z was chce mi okazać swoje poparcie dla tego
sportu. Mam z tego tytułu wiele radości. Dziękuję za to każdemu. Mam
nadzieję, że kibicujecie również każdemu zawodnikowi i nie spisujecie go na
straty po jednej lub dwóch porażkach, bo właśnie wtedy on potrzebuje was
najbardziej. Jeśli nie będzie miał wtedy waszego poparcia, to może to być
dla niego koniec, tak więc bądźcie z nimi na dobre i na złe. Zachęcam
również do zapoznania się z DVD – Bas Gone Wild. Jest to 2 godzinny film z
mojego 3-dniowego przyjęcia kawalerskiego, które miałem w LA. Jest naprawdę
ostre. Jest tam wiele śmiesznych scenek, sporo znanych zawodników i dużo
śmiechu. Oczekujcie również na moje następne szkoleniowe DVD. Tym razem
będzie to 7 krążków, największa dawka tego typu na świecie. Znajdzie tam
m.in.. 65 rodzajów ‘leg locks’, z objaśnieniami, jak stosować je i uwalniać
się z nich oraz wiele innych ciekawych rzeczy. Zapraszam również na stronę
www.BasRutten.tv, (ze strony można korzystać po opłaceniu rocznego
abonamentu 😉 gdzie możecie na bieżąco śledzić moje poczynania.

Gamrot - Dos Anjos

 

Bas Rutten w rozmowie o mijającym
jak i przyszłym roku w Pride FC oraz o swoich planach i życiu osobistym.

 

 

MMA Weekly: Bas, to był
wielki rok dla Pride FC. Być może, największym wydarzeniem MMA było
tegoroczne GP, które rozpoczęło się niezłym wystrzałem już w Total
Elimination 2004, gdzie Kevin Randleman znokautował Mirko ‘CroCopa’. Co
myślałeś wtedy i jaki to miało wpływ na resztę GP?

 

Bas Rutten: GP wagi
ciężkiej było tak niesamowite, jak zeszłoroczne GP wagi średniej. Przede
wszystkim Pride jest nieobliczalny, cały czas zaskakuje mnie w sensie
pozytywnym, co jest oczywiście z korzyścią dla nas wszystkich. To była duża
niespodzianka i nie sądzę, by Mirko spodziewał się tego wszystkiego. On
naprawdę był wstanie zajść dalej, gdyby to mu się nie przytrafiło. Wciąż
uważam, że najlepszym pojedynkiem mogłoby być spotkanie CroCop versus Fedor.
Jedak to jest turniej i rządzi się swoimi prawami. Nigdy nie wiesz, czego
możesz się spodziewać. Myślałem już, że Kevin ma Fedora w drugiej rundzie
(chodzi o II rundę GP), kiedy rzucił go na głowę. Wiem, że Fedor mówił, że
nic mu nie było, no ale zaraz panowie, przecież Kevin rzucił go centralnie
na głowę i gdyby zaczął używać kolan, tak jak to zrobił w walce z Murilo
‘Ninja’ Ruą, mógłby sprawić drugą niespodziankę, a wtedy to już byłoby
totalne szaleństwo.

 

MMA Weekly: W innym
wydarzeniem godnym uwagi tego turnieju, była niesamowita forma Antonio
Rodrigo Nogueiry, w którego przestało wierzyć wielu ludzi po ostatnim roku.
Jakie na tobie zrobiło wrażenie, jego przygotowanie do GP?

 

BR: Wiesz co, oni (BTT)
mają tak niesamowitą drużynę. Pracują non-stop nad poprawą swoich
umiejętności, tak że muszą być dobrzy w tym, co robią. Są naprawdę dobrzy w
każdym detalu, bo jeśli czują, że potrzeba popracować nad treningiem
uderzanym, to od razu udają się na Kubę i trenują tam z kadrą narodową.
Robią wszystko z głową i przez to stają się coraz lepsi. Nogueira to bardzo
inteligentny zawodnik, wyciągnął wnioski ze swojej pierwszej walki z Fedorem.
W tamtym pojedynku Fedor wyprzedzał go w każdej akcji, z łatwością radził i
uwalniał się z akcji submission, nawet zanim Nogueira cokolwiek zdążył
zrobić. Teraz, zanim walka została zatrzymana, to Nogueira non-stop stwarzał
niebezpieczne sytuacje submission. Non-stop.

 

MMA Weekly: W finałowej
walce, kiedy sędzia przerwał pojedynek z powodu otwrtego rozcięcia nad okiem
Fedora, zawrzało w kornerze Nogueiry. Jakbyś odniósł się do żądań narożnika
BTT, aby ogłosić zwycięstwo Nogueiry?

 

BR: To byłaby jedna z
gorszych decyzji. Chodzi mi o to, że każdy na tę walkę czekał, na ten
rewanż. Każdy też przewidywał, że oni spotkają się w finale i taki koniec
nie byłby dobrym rozwiązaniem. Fedor uderzył głową i zranił siebie, więc w
jakimś stopniu jestem w stanie zrozumieć ten protest z ich strony. Tzn.
wiesz, chcę powiedzieć, że nie jest łatwo pogodzić się z myślą, iż przeszła
ci koła nosa niezła sumka pieniędzy i jednocześnie tytuł mistrza GP.

 

MMA Weekly: To jest dużo
kasy, ale to nie jest kasa El Guapo (ksywa Ruttena), prawda?

 

BR: Nie, to nie jest kasa
El Guapo. Chciałbym mieć taką kasę [śmiech]. Wiesz, to jest pewne
nieporozumienie tutaj w Ameryce, bo ludzie myślą, że ja siedzę na milionach
dolarów i nic nie robię, ale nie mają świadomości tego, że ja, aby tę kasę
dostać, to cały czas jestem poza domem, w świecie. Mnóstwo podróżuję.

 

MMA Weekly: Wracając do
turnieju, to jakie jest twoje zdanie na temat obecnego poziomu tych zawodów?
Czy uważasz, że zrobiono duży krok do przodu od pierwszego GP w 2000 roku?

 

BR: O tak, na pewno. To był
wyższy poziom GP niż ten pierwszy. To GP było wspaniałe, bliskie ideału.

 

MMA Weekly: Odejdźmy od GP.
W tym roku byliśmy świadkami czterech odsłon Bushido. Co myślisz o tych
seriach?

 

BR: Hm, przed Bushido 5,
pan Sakakibara, prezydent DSE wspólnie z Nobuhiką Takadą ostrzegali
zawodników przez 20 min., że jeśli nie będą walczyć, to nie mają szans na
powrót. Dali w ten sposób do zrozumienia zawodników, że jeśli nawet
przegrają, ale dobrze się zaprezentują, to nikt nie zamyka przed nimi furtki
przed ponownym występem. Osobiście uważam, że była kolosalna różnica między
Bushido vol. 4 a vol. 5, ponieważ Pride, naprawdę wywiera obecnie presję na
zawodnikach. Mogliśmy zobaczyć wiele nowych talentów, jak np. Crosley
Gracie, który może być fenomenalny w przyszłości. Świetnie uderza i świetnie
walczy w parterze. Gomi, to również dobry zawodnik. W ogóle w wadze lekkiej
są niesamowici fajterzy, którzy zawsze byli znani tylko w Japonii, a teraz
Pride chce ich wypromować.

 

MMA Weekly: Wspomniałeś
Takanori Gomi, który wydaję się, że poprzez Bushido świetnie się wypromował.
Czy on może być tym, który będzie stanowił o poziomie tego show? Czy może
spowodować, że poziom ten będzie zawsze wystarczająco wysoki?

 

BR: Uważam, że tak. Ważne
jest tylko, aby nie dał się ponieść emocjom. Każdy widzi co się stało z
Kazushi Sakurabą. Jeśli pobijesz wielu wspaniałych zawodników, to możesz po
prostu popaść w samouwielbienie, a wtedy niektórzy ludzie odpuszczają
trening. Wystarczy, że raz ci się to przytrafi, to lecisz w dół. To
przydarzyło się już kilku naprawdę świetnym zawodnikom, którzy już nigdy nie
powrócili do swojego wysokiego poziomu. Jeśli Gomi będzie konsekwentny i
pamiętał o tym wszytskim, to może być następną wielką gwiazdą.

 

MMA Weekly: Porozmawiajmy o
kilku innych zawodnikach, którzy mogą zaliczyć ten rok do udanych. Heath
Herring pokazał swoją nową twarz; mocno dał znać o sobie po,  roku, dwóch
latach chudszych, gdzie nie dominował tak, jak w okresie kiedy wkraczał do
Pride. Co myślisz o tym jego odrodzeniu się?

 

BR: Jest dokładnie tak, jak
powiedziałeś. Jest naprawdę świetny i miał wielki powrót. Jestem zdania, że
powrócić po tym kiedy zostało się znokautowanym jest niesamowicie ciężko.
Mam wiele szacunku dla zawodników, którzy po tym jak zaliczyli KO, powrócili
i dodatkowo zwyciężyli swoją następną walkę, ponieważ to jest trudne do
wykonania. Jest się takim wypłoszonym. Po lekcji od CroCopa dotarło w końcu
do niego, że trenuje w Holandii od kilku lat, z czego 2x dziennie robi
trening uderzeniowy, a nic z tego nie było widać w walce. Nie walczył w
swoim stylu. Co chce osiągnąć, jeśli nie realizuje tego co robi na treningu.
Jeśli zacznie to robić, myślę, że może walczyć z każdym. Musi po prostu grać
w swoją grę, a wtedy zacznie wygrywać, tak jak w ostatnich swoich walkach.
Kiedy zacznie to robić, to zobaczymy wtedy prawdziwego Heath Herringa.

 

MMA Weekly: Innym
zawodnikiem, który wydawało się, że również udanie powraca był Kevin
Randleman, lecz później zaliczył kilka twardych lądowań. Jaki ten rok był
dla niego?

 

BR: Kevin jest takim
rodzajem człowieka, którego nigdy nie złamiesz. Mamy dużo wspólnych cech.
Miał straszny wypadek samochodowy i wiele przeszedł w życiu. Mam dużo
szacunku dla kogoś, kto mimo tego nie schodzi z pewnego poziomu. Był pod
wielką presją, kiedy po wypadku lekarz powiedział mu, że nie może walczyć
przez okres 5-6 miesięcy, ale 4 tygodnie później (sic!) on walczył ponownie.
Miał założone 45 szwów na głowie. Ten gość jest niezniszczalny i cały czas
ma swoje wielkie powroty. Jedyną przeszkodą jest to, że kiedy masz za dużo
na głowie, to nie możesz trenować, tak jakbyś chciał. Tak było przed walką z
Fedorem, kiedy nie był w stanie skupić się tylko na treningu. Jego tata
właśnie wtedy zmarł. Miał naprawdę dużo na głowie. Musiał zająć się
wszystkim, pogrzebem i sprawami z tym związanymi, swoją rodziną etc. Uważam,
że taka osoba, jak Kevin z jego niesamowitymi predyspozycjami do tego co
robi, z jego super refleksem i niewiarygodną siłą może być nie do pokonania.
On potrzebuje dobrego trenera, który powie mu, jak to zrobić.

 

MMA Weekly: Wspominałeś
Fedora, on również może zaliczyć ten rok do udanych, po swojej zeszłorocznej
absencji spowodowanej kontuzją oraz sprawami kontraktowymi. Jak
podsumowałbyś jego rok, który zakończy występ w NYE show?

 

BR: To całkiem inna klasa
zawodnika. On jest, jak mówiłeś…on jest jakby zrobiony z czegoś
wyjątkowego. Posiada taki dziwny rodzaj balansu ciała, pozytywnym znaczeniu
oczywiście. Wchodzi sobie w gardę Nogueiry, lubi kiedy ten próbuje jakieś
submission, prze siłą swojego ciężaru ciała do przodu. Nigdy wcześniej
czegoś takiego nie widziałem. Jest szybki w swoich sztuczkach submission, do
tego ta jego umiejętność młócenia. W stójce może mieć problemy, ponieważ
jest szeroki, ale w parterze nie ma to znaczenia, dodatkowo jest w nim
bardzo dokładny. Tak, jak mówiłem, jego walka z CroCopem byłaby wielkim
widowiskiem. Sądzę, że może być tak długo gwiazdą, jak sam będzie tego
chciał. To jest taki typ, który nie da łatwo o sobie zapomnieć. Zawsze jest
w wielkiej formie i zawsze trzeba będzie się z nim liczyć.

 

MMA Weekly: W wadze
średniej od paru lat nic się nie zmienia. Jest Wanderlei
Silva.
Rozpoczął mocno od pojedynku z Ikuhisa Minowa w Bushido, potem
zmagał się jakiś czas z kontuzją, aby powrócić i zdemolować Yuki Kondo zanim
doszło do walki roku z Quinton ‘Rampage’ Jacksonem. Jak oceniasz Silve z
tego roku?

 

BR: To z kolei jest typ, o
którym myślisz ‘[i]kiedy ten gość wrzuci sobie na luz[/i]’. Chodzi mi o to,
że on zawsze jest w super formie, dobrze przygotowany i zwycięski. W
ostatnich trzech latach nie przegrał. Demolował każdego. Ta myśl, o której
wspomniałem przy osobie Gomi’ego; to jest naprawdę bardzo ciężkie, by cały
czas utrzymywać tak wysoką formę, non-stop trenować, a on to robi. Każdy
chce go upolować i on ma tego świadomość, że wszyscy trenują wyjątkowo mocno
do walki z nim, by go dostać. Nie mam pojęcia skąd on ma w sobie tyle
zaparcia. Powiedział kiedyś, że ma zamiar tak jeszcze przez ok. 5 lat. Jeśli
utrzyma sięna tym poziomie przez jeszcze 2 lata, to będzie to coś
niewiarygodnego.

 

MMA Weekly: Dla Pride ten
rok jeszcze nie skończył się, wszystko teraz jest podporządkowane New Year’s
Eve show. Wydarzeniem tej gali będzie trzecia walka Nogueiry i Fedora o
wszystkie tytuły i o całą kasę. Jaki wg ciebie będzie zbliżający się Shock
Wave 2004?

 

BR: Ten pojedynek
rzeczywiście dojdzie do skutku. Nie ma już żadnego spekulowania, wszystko
zostało podpisane i zatwierdzone. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że tym
razem obejdzie się bez jakiś nieoczekiwanych rozcięć i innych podobnych
sytuacji. Jestem przekonany, że będzie to wspaniała walka, nie taka na 5
minut, ale długa, twarda bitwa. Rulon Gardner będzie walczył z Hidehiko
Yoshida. To też powinno być dobre spotkanie. Zamierzam popracować trochę z
Rulonem nad jego stójką. Słyszałem też o udziale Heath Herringa i o wielu
innych uznanych zawodnikach. Myślę, że Wanderlei’a też możemy się tam
spodziewać. To będzie niezapomniany wieczór.

 

MMA Weekly: czy nie wydaje
ci się, że ta impreza jest kluczowym show dla Pride każdego roku? Show, na
które każdy czeka przez cały rok?

 

BR: Myślę, że tak. Mam
nadzieję, że pojawi się tam też Gomi, a wtedy mielibyśmy wagę ciezką,
średnią i gwiazdy Bushido na jednym wielkim show.

 

MMA Weekly: W Pride jest
wielu uznanych już zawodników, ale również cały czas wyszukiwani są i
kontraktowani najlepsi z pojawiających się młodych talentów w tym biznesie.
Jak czujesz, czy w nadchodzącym roku możemy spodziewać się jeszcze więcej
młodych zdolnych zawodników?

 

BR: Nawet oczekuję tego.
Pride FC wyjątkowo bada rynek młodych zawodników i to jest moim zdaniem
właściwy krok w przyszłość. Każdy wie, że jest sporo młodych uzdolnionych
chłopaków, tylko trzeba wyjść poza swoje podwórko i wyszukać ich. Obecnie
mogę powiedzieć, że jest to realizowane. Cieszę się, że udaje się ciągle
organizować widowiska na wspaniałym poziomie. To jest naprawdę trudne, by za
każdym razem coś takiego zrobić, ale nam to wychodzi. Robimy coraz więcej
zawodów i chcemy być coraz lepsi.

 

MMA Weekly: Więc uważasz,
że Pride, jest taką organizacją, że kiedy ludzie słyszą o niej, to chcą
przyjść i współuczestniczyć w tym co robi?

 

BR: Uważam, że tak właśnie
jest. Tak jestem przekonany o tym. Największym marzeniem każdego zawodnika,
włącznie ze mną, jest walczyć w Japonii. To kraj samurajów, chcesz być tam.
Ludzie tam mają wiele szacunku do tego co robisz. Tego nie da się porównać
do żadnego innego miejsca na ziemi. Dla zawodników, którzy tego
doświadczają, to jest wielka rzecz. Wielu fajterów z innych organizacji chcę
również przyjść i uczestniczyć w tym dużym show. Chcą po prostu wiedzieć,
jak to jest walczyć tam. Małe widowiska gromadzą ok. 28 tys. Ludzi, średnie
ok. 45 tys. a podczas zawodów w Tokyo Dome jest ok. 70 tys. ludzi, więc
zawodnicy chcą walczyć dla takiej organizacji, która im taką widownie
zapewni.

 

MMA Weekly: OK., zostawmy
już Pride i porozmawiajmy o tym, jaki ten rok był dla ciebie. Na pewno
bardzo pracowity i to nie tylko z tytułu zajęć komentatorskich, ale również
z powodu własnych różnych przedsięwzięć. Opowiedz nam o tym.

 

BR: Uważam ten rok za
udany. Miałem dużo pracy i tak jak wspominałem już, wiele podróżowałem
rozkręcając nowe interesy. Rzeczy mają się podobnie, jak podczas startów, bo
kiedy zaczynasz walczyć, to nie dostajesz od razu walki wieczoru w dużej
imprezie, nikt cię tam od razu nie wystawi. W biznesie filmowym jest
podobnie, dostajesz główną rolę w filmie z budżetem 150 tys. dolarów. Musisz
od tego zacząć, od właśnie takich nisko budżetowych produkcji i albo
wchodzisz w to, albo mówisz dziękuję. Przy pierwszym filmie naprawdę szybko
się uczyłem, dużo ludzi go obejrzało, więc miałem z tego dużo satysfakcji.
Obecnie kończę pracę nad krótką komedią. Gram tam pierwszoplanową rolę. To
jest właśnie to, co mnie teraz kręci, na co czekałem. Dzięki temu ludzie
mogą zobaczyć, że nie jestem tylko fajterem, że potrafię robić coś więcej,
niż tylko walczyć. Mam nadzieję, ze ten krótki film będzie dla mnie czymś
przełomowym. Jest to naprawdę zabawny film. Jestem też właścicielem firmy
Bas Rutten, która szkoli i wypuszcza instruktorów w systemie sztuk walki Bas
Rutten. Samo szkolenie wygląda w ten sposób, że ludzie przyjeżdżają do nas
na specjalne zjazdy 3x w roku na tydzień czasu i mają zajęcia po 7 godzin
dziennie. Są to takie seminaria, gdzie szkolę oraz sprawdzam, jak ci ludzie
radzą sobie w szkoleniu innych. Jeśli przejdziesz wszystkie testy
pozytywnie, dostajesz certyfikat, który uprawnia cię do szkolenia w systemie
Bas Rutten. Nie jestem może w tym momencie skromny i przechwalam się, ale
wszystkiego możesz dowiedzieć się, jak i sprawdzić na www.BasRutten.tv

 

MMA Weekly: W twoim życiu
osobistym również nastąpiły zmiany. Wiem, że na początku roku
sformalizowałeś związek ze swoją żoną. Jak podziałało to małżeństwo na El
Guapo?

 

BR: Rewelacyjne. Jesteśmy
razem ze sobą od 12-13 lat, pobraliśmy się kiedy pierwszy raz przyjechaliśmy
do Stanów, ponieważ ona jest Holenderką, tak jak, ja (tzn. Bas jest
Holendrem ;), więc nie dostałaby zielonej karty. To był taki skromny ślub
dla nas. W późniejszym czasie mamy zamiar zrobić coś większego. Sam ślub i
wizyta w urzędzie nie była dla nas czymś nowym, bo przecież byliśmy już
małżeństwem, za to byliśmy szczęśliwi, że mogliśmy gościć z tej okazji
naszych wszystkich znajomych oraz rodzinę z Holandii. Było naprawdę bardzo
zabawnie, tym bardziej, że jednym z gości był Bruce Buffer, jako
konferansjer.

 

MMA Weekly: Więc w sumie
można powiedzieć, że to był udany rok dla El Guapo, co?

 

BR: Myślę, że było
podobnie, jak w początkach mojej kariery w Pancrase, gdzie nie udało mi się
wszystkiego zrealizować, co sobie założyłem. Startujesz z pewną sumą
pieniędzy i pracujesz nad pomnożeniem ich, ja też miałem kilka porażek w
pierwszym roku startów w Pancrase, ale cały czas pracowałem coraz mocniej i
robię to również w swoim życiu. Jeśli coś nie wychodzi mi tak, jak tego
chcę, to dotąd pracuję, aż to osiągnę. Nie doznałem żadnych porażek w tym
roku, przynajmniej nie w moich interesach. Wszystko idzie w dobrym kierunku
i tylko może być coraz lepiej. Jedyna rzecz, którą chciałbym mieć, to więcej
kasy do realizacji różnych swoich pomysłów, no ale nie mam do dyspozycji
Hollywoodzkich budżetów. Cały czas pracuję nad sobą, by być coraz lepszym w
tym czym się zajmuję i mam nadzieję, że przyszły rok będzie dla El Guapo
rokiem przełomowym.

 

MMA Weekly: Jesteś ciągle
jedną z najbardziej popularnych i ulubionych osób w naszym sporcie. Jak ty
to robisz, że masz takie poparcie wśród kibiców?

 

BR: Wiesz, jaki jestem
szczęśliwy z tego powodu. Jestem nawet trochę zażenowany tym, bo wydaję mi
się, że teraz jestem bardziej popularny niż w okresie kiedy byłem czynnym
zawodnikiem…

 

MMA Weekly: Może w ten
sposób próbują ci coś przekazać?

 

BR: Taa, ale każdy lubi być
chwalony [śmiech]. Musiałbyś zobaczyć tych ludzi, którzy przychodzą do mnie
codziennie zewsząd. Przychodzą i mówią ‘[i]hej, ty jesteś tym gościem z
Pride, jesteś extra, jesteś super, dajesz nam tyle radości[/i]’. Spotykam
ludzi z Holandii i oni mi mówią, że kiedy rozmawia się ze mną, to nie
wyczuwa się żadnego dystansu. Rozmawiam z nimi i czuję się przez to bardziej
zrelaksowany. Tak samo zachowywałem się 13 lat temu, kiedy byłem postrzegany
jako ‘hyper guy’. Nigdy nie mogłem zrozumieć zawodników, którzy nie
potrafili poświęcić choć trochę czasu dziennie dla swoich fanów, ponieważ
jeśli nie masz czasu dla fanów, to nie powinieneś w ogóle bawić się w to.
Zawsze staram się każdemu dać autograf, fotkę, poświęcić im trochę uwagi,
ponieważ oni zasługują na to.

 

MMA Weekly: Wróćmy do MMA,
jaki będzie nadchodzący nowy rok 2005 dla tego sportu, nie tylko w Pride i
Japonii, ale tutaj w Stanach, w Europie?

 

BR: Mówiłem to już w
zeszłym roku, że ludzie zaczynają rozumieć co to jest ‘leg locks’, ‘arm bars’
oraz ‘submission’, jak wyglądają sprowadzenia do parteru itd. Teraz jest
tak, jak z boksem, który jest łatwy do zrozumienia. Uderzasz kogoś w głowę
lub na ciało i wtedy on upada. Nikt nie ma problemów ze zrozumieniem tego i
o to chodzi też w naszym sporcie. Mam przyjaciół, którzy oglądając jakieś
show, krzyczą – ‘[i]hej, on ma zamiar założyć mu ‘arm bar’ na lewą rekę[/i].
Jestem wtedy naprawdę zaskoczony, bo wiem, że ci ludzie nigdy nie trenowali
tego sportu, a teraz zaczynają łapać o co w tym wszystkim biega i co może
się wydarzyć. Oglądanie tego sportu może dostarczyć wiele radości, nawet
jeśli walka odbywa się w parterze. To też może być bardzo interesujące.
Początkowo każdy chciał oglądać ‘slamy’, ‘ground n pound’ oraz nokauty, a
teraz ekscytuję się walką w parterze. Obecnie mamy zawodników, którzy są
szybcy i dobrze walczą w  ground n pound oraz w submission, pełen mix.
Poziom zawodów podnosi się, a publiczność jest coraz bardziej wymagająca i
znająca się na rzeczy. Wiem, że ludzie kiedy oglądają reklamę Pride oraz
boksu w TV i widzą tam gości jak Randleman, czy Wanderlei, którzy wykonują
slamy i nokautują innych, to intryguje ich to i chcą sprawdzić co to jest,
więc wykupują PPV i sprawdzają to. Wiem, że w przyszłym roku będzie jeszcze
większe zainteresowanie tym sportem.

 

MMA Weekly: OK., zanim
skończymy tę rozmowę, chciałbyś coś powiedzieć, dodać coś od siebie?

 

BR: Naprawdę bardzo cieszę
się, że ten sport cieszy się waszym zainteresowaniem. Powie wam to każdy
zawodnik, bo dzięki temu, może być tylko lepiej dla tej dyscypliny. Dziękuję
więc za wasze całe poparcie i wam wszystkim, ponieważ cały czas kiedy udaję
się na jakiś show, nie tylko w Japonii, ale i tutaj w Stanach, to zabiera mi
to godzinę zanim dojdę do swojego stanowiska i drugą godzinę zanim z niego
wydostanę się, ponieważ każdy z was chce mi okazać swoje poparcie dla tego
sportu. Mam z tego tytułu wiele radości. Dziękuję za to każdemu. Mam
nadzieję, że kibicujecie również każdemu zawodnikowi i nie spisujecie go na
straty po jednej lub dwóch porażkach, bo właśnie wtedy on potrzebuje was
najbardziej. Jeśli nie będzie miał wtedy waszego poparcia, to może to być
dla niego koniec, tak więc bądźcie z nimi na dobre i na złe. Zachęcam
również do zapoznania się z DVD – Bas Gone Wild. Jest to 2 godzinny film z
mojego 3-dniowego przyjęcia kawalerskiego, które miałem w LA. Jest naprawdę
ostre. Jest tam wiele śmiesznych scenek, sporo znanych zawodników i dużo
śmiechu. Oczekujcie również na moje następne szkoleniowe DVD. Tym razem
będzie to 7 krążków, największa dawka tego typu na świecie. Znajdzie tam
m.in.. 65 rodzajów ‘leg locks’, z objaśnieniami, jak stosować je i uwalniać
się z nich oraz wiele innych ciekawych rzeczy. Zapraszam również na stronę
www.BasRutten.tv, (ze strony można korzystać po opłaceniu rocznego
abonamentu 😉 gdzie możecie na bieżąco śledzić moje poczynania.

Turn
wywiad ze stronki www.mmaweekly.com

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis