MMA PLNajnowszeBez kategoriiAndrei Arlovski – co dalej?

Andrei Arlovski – co dalej?

Gamrot - Dos Anjos

Najsłynniejszy białoruski fighter MMA, Andrei ‘the Pitbull’ Arlovski jeszcze do niedawna uznawany był za jednego z najlepszych zawodników wagi ciężkiej. Jego wysoka pozycja w światowych rankingach poparta była wieloma sukcesami. Warto bowiem przypomnieć, że Andrei był posiadaczem mistrzowskiego pasa UFC w wadze ciężkiej, a na swoim koncie ma wygrane z takimi zawodnikami jak Roman Zentsov, Tim Sylvia, Paul Buentello, Fabricio Werdum czy chociażby Roy Nelson.

Pasmo 5 zwycięstw z rzędu dało mu szansę zmierzyć się z Fedorem Emelianenko, który po dziś dzień zajmuje dumne, pierwsze miejsce na samym szczycie czołówki ciężkiego MMA. Do walki Andrei trenował wyjątkowo ciężko, co zaowocowało prawdopodobnie jego najlepszą, życiową formą. Niestety Arlovski został znokautowany przez rosyjskiego fightera już w pierwszej rundzie podczas gali “Affliction: Day of Reckoning”. Należy jednak dodać, że ‘the Pitbull’ momentami górował nad rywalem zwłaszcza w stójce i tak na prawdę do końca walki wynik był ciężki do przewidzenia.

Minęło pół roku nim mogliśmy zobaczyć Andreia wchodzącego do klatki po raz kolejny. Miało to miejsce na gali Strikeforce 6 czerwca 2009 roku. Jego przeciwnikiem był solidny, amerykański fighter Brett Rogers. Chociaż Arlovski dla wielu był faworytem tego pojedynku został znokautowany przez Amerykanina już w 22 sekundzie walki serią poteżnych ciosów!

“Po tym jak przegrałem z Brettem Rogersem miałem spotkanie ze wszystkimi moimi trenerami, dali mi ultimatum i powiedzieli, że mam robić wszystko po ich myśli albo szukać sobie nowych trenerów” mówi Białorusin. “Kiedy walczyłem z Rogersem nie trzymałem się swojego gameplanu i nie potraktowałem go poważnie.”

Kolejna porażka sprawiła, że Andrei zaczął trenować jeszcze ciężej, aż w listopadzie 2009 roku rozpoczął współpracę z Gregiem Jacksonem. Potem powrócił do Chicago, a następnie pracował wraz z Bobem Cook’iem i chłopakami z American Kickboxing Academy. Jak sam twierdzi dzięki temu zyskał wiele nowego, cennego doświadczenia.

“Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu i teraz jestem bardziej zdyscyplinowany. Z pewnością będę się trzymał swojego gameplanu. Nie będzie już opuszczania rąk w dół jak miało to miejsce w walce przeciwko Rogersowi. Po prostu nie mogę znowu przegrać. To dla mnie bardzo dramatyczne przegrywać walki i chcę znów wspiąć się na szczyt. To będzie dla mnie bardzo twarda i ważna walka.”

Na zbliżającej się wielkimi krokami gali “Strikeforce: Heavy Artillery”, czyli już 15 maja Arlovski bowiem zmierzy się z Antonio Silvą. Jego rywal mimo ostatniej przegranej z Fabricio Verdumem może być ciężkim orzechem do zgryzienia. Silva będzie zarówno bardzo niebezpieczny w parterze jak i w stójce.

Dla Andreia będzie to z pewnością duże wyzwanie. Sprawdzian nie tylko dla jego przygotowania fizycznego, ale także mentalnego. Czy ‘the Pitbul’ odzyska swój dawny błysk i pokaże w pełni na co go stać? Miejmy nadzieję, że tak.

“Teraz jestem w Chicago, wszyscy moi przyjaciele są tutaj, są dla mnie jak bracia i wspierają mnie cały czas” mówi. “Wcześniej byłem w związku i cały czas się martwiłem o to gdzie jest moja dziewczyna lub jak dotrze do miejsca w którym właśnie jestem. Teraz mam wspaniałą dziewczynę, która mnie wspiera i nigdy nie pyta ‘O, mogę jechać?’. Pozwala mi skupić się na mojej karierze.”

“Teraz tylko trenuję, śpię i jem. Jestem skupiony wyłącznie na mojej karierze w MMA i na wspinaniu się z powrotem na szczyt”.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis