Anderson Silva: Przychodziłem do UFC jako wolny człowiek, odchodzę z UFC i znowu jestem wolnym człowiekiem

Anderson Silva tuż przed swoją walką bokserską, którą w weekend stoczy w Guadalajarze w Meksyku opowiedział dziennikarzom o swoim odejściu z organizacji UFC.

„Pająk” odszedł z największej organizacji MMA na świecie po piętnastoletniej przygodzie, w której przez lata był dominatorem w wadze średniej i mistrzem tej dywizji. 46-latek stoczył w amerykańskiej organizacji 24 walki, a kontrakt zwieńczył porażką z Uriahem Hallem w październiku zeszłego roku.

Teraz Silva zmierzy się w walce bokserskiej z Julio Cesarem Chavezem Juniorem, a swoje odejście z UFC traktuje tylko pozytywnie.

Anderson Silva: Przychodziłem do UFC jako wolny człowiek, odchodzę z UFC i znowu jestem wolnym człowiekiem

„Zostawiłem w UFC swoje serce i pomogłem wejść im na inny poziom. Oczywiście moja era w UFC się skończyła. Przychodziłem do UFC jako wolny człowiek, a teraz odchodzę i znowu jestem wolnym człowiekiem. Mogę teraz robić to, co kocham i co chcę robić.

Nikt nie może ci powiedzieć, że czegoś nie możesz dokonać, czegoś nie możesz robić. W swoim życiu jesteś panem i możesz robić wszystko, na co masz ochotę, gdy tylko masz do tego miłość i pasję. Inni ludzie nie mogą cię wstrzymywać. Jeśli na przykład Georges St. Pierre ma kontrakt z UFC, to jest on bez sensu. Dana White go nie potrzebuje i niepotrzebnie go wstrzymuje.”

Anderson Silva odniósł się do sytuacji kontraktowej Georgesa St. Pierre’a, który oficjalnie jest na sportowej emeryturze, ale ciągle wiąże go kontrakt z UFC. Dlatego właśnie Kanadyjczyk nie mógł podjąć się rywalizacji pięściarskiej z Oscarem De La Hoyą, mimo poważnej propozycji na stole.