Przed czasem – Analiza walki wieczoru UFC 249: Ferguson vs Gaethje
Analiza Ferguson vs Gaethje. Pandemia koronawirusa zabrała nam długo oczekiwane starcie Nurmagomiedow – Ferguson. Ultimate Fighting Championship poszło jednak za ciosem i na UFC 249 zwieńczy miodnie zapowiadające się starcie dwóch szaleńców. Pozostający na karcie Tony Ferguson zmierzy się z ulubieńcem fanów, Justinem Gaethje. Różni ich wiele, łączy trochę – obaj chociażby wywodzą się… z zapasów!
Zapraszam do analizy walki wieczoru gali UFC 249. Stawką pojedynku jest tymczasowe mistrzostwo UFC w wadze lekkiej.
Justin Gaethje – cisza przed burzą.
Sylwetce „Highlighta” przyjrzałem się już przed jego zeszłoroczną walką z Edsonem Barbozą. Dlatego w dzisiejszej analizie skupię się na różnicach w stylu walki zawodnika z Arizony. Bo Justin dzisiaj jest wersją 2.0 zawodnika, którym był wchodząc do UFC. I stał się przez to jeszcze groźniejszy.
Zacznijmy od najważniejszej zmiany – spokój. Ostatnie walki „Highlighta” kończyły się w pierwszych rundach. James Vick, wspomniany już Barboza oraz Donald Cerrone zostali brutalnie znokautowani. Tak jak w pierwszych trzech pojedynkach Gaethje trafił ponad trzysta znaczących uderzeń, tak wspomniane pojedynki zamknął w zaledwie sześćdziesięciu siedmiu.
Bierze się to z modyfikacji stylu. Gaethje nie szarżuje już. Szuka okazji. Stara się nie podpalać. I bije mocno. Sam Justin podkreślał że zostało mu zdrowia na pięć wojen – starć pokroju tych z Alvarezem czy Poirierem. I chyba doszedł do wniosku że nie chce, by te pięć wojen nastąpiło jedna po drugiej.
Co wiemy o tym jak walczy Justin Gaethje?
Niskie kopnięcia
Wiele się nie zmieniło od zeszłorocznej analizy. Justin dalej potrafi okopywać nogi swoich rywali niesamowitą mocą. Bite są dwa warianty – klasyczne niskie kopnięcie, idące na udo, oraz „niższe”, atakujące łydkę rywala, podobne do tego, którym Douglas Lima masakrował Rorego MacDonalda.
Garda!
Niemożliwe, a jednak – Justin przestał przyjmować ciosy na twarz. Oczywiście, w poprzednim, tym bardziej agresywnym wcieleniu, Gaethje również chował się za podwójną gardą. Ale to były sytuacje kiedy był naruszony. A teraz? Potrafi schować się nawet przed prostymi.
Podbródkowe
Gaethje dalej najwięcej bije sierpów rzucanych albo pojedynczo, albo w kombinacji 1-2. Nie możemy jednak zapomnieć o ciosa podbródkowych, bitych przeważnie w klinczu.
Zapasy – są… gdzieś
Niewidziane od czasów World Series of Fighting zapasy Justina to ciągle poważna broń w jego arsenale. Cała narracja managementu Amerykanina na rzecz walki z Dagestańskim Orłem, Chabibem Nurmagomiedowem skupia się przecież na argumentacji, że obecny mistrz nie będzie w stanie powalić „Highlighta”. O ile nie bardzo wierzę w to, że Gaethje dałby sobie radę z Dagestańczykiem, tak w starciu z Tonym Fergusonem może to być ciekawa taktyka.
Próżno szukać u Justina tradycyjnego wejścia w nogi. Są to raczej rzuty, suplesy i slamy – bardzo widowiskowe a niekiedy i nokautujące.
Sierpowe i ciągutki brawlerskie.
Pisałem o tym że Justin się uspokoił. Ale ciągle siedzi w nim ten pierwiastek szaleństwa, najlepiej widoczny ostatnio w walce z Edsonem Barbozą. Widać w nim wtedy dawnego „Highlighta”, rzucającego ciosy z lewa i prawa, próbującego urwać rywali głowę z płucami.
Zbijanie gardy
Widziane ostatnio tylko raz – w pojedynku z Jamesem Vickiem. Gaethje otworzył tym sobie drogę do brutalnego nokautu na „Texecutionerze.
Tony Ferguson – The Boogeyman
Ciężko o bardziej nieszablonową osobę niż „El Cucuy”. To ten typ człowieka, który po poważnej kontuzji kolana, wkluczającej na ponad rok czasu, wróci w zaledwie sześć miesięcy. Szaleniec, który zrobi wagę nawet dla odwołanej walki, słyszący głosy ze ściany oraz trenujący tak szalony sposób, że tylko Tony Ferguson mógłby na to sobie pozwolić.
I w tym szaleństwie jest metoda – Amerykanin jest niepokonany od 12 pojedynków, od dawna będąc w zasadzie jednym z dwóch najważniejszych zawodników kategorii lekkiej. Można by wręcz powiedzieć, że waga do 155 funtów ma dwóch mistrzów, i ciągle jesteśmy przed walką unifikacyjną.
Czego można się spodziewać po „El Cucuyu?”
Łokcie
Kto pamięta argument o „ostrych, meksykańskich łokciach”? Ferguson uwielbia rozcinać nimi rywali. Rzuca je zarówno pojedynczo, jak i jako zakończenie kombinacji prostych ciosów.
Dodatkowo rzuca też nimi w wariancie z obrotu, co potrafi go otworzyć.
Proste
Tony Ferguson nie jest power puncherem. Woli wykorzystywać swoje długie ramiona na rzecz prostych ciosów. Bite zarówno pojedynczo, podwójnie jak i seriami.
Kombinacje
Największą zaletą „El Cucuya” jest jego nieprzewidywalność. To że teraz uderzył cię kombinacją lewy-prawy-lewy nie oznacza że zaraz nie pójdzie lewy-łokieć-frontalne kopnięcie na tułów. Łączy absolutnie wszystko, często będąc porównywany do bohatera gry video próbujący wszystkich ciosów naraz na padzie. Ale to działa!
Ciosy w tułów
Mocno niedoceniana broń Tonego. Amerykanin uderza w tułów zarówno ciosami prostymi, jak i kopnięciami frontalnymi.
Niskie kopnięcia
Często używana broń przez „El Cucuya”. Używana do zaczynania kombinacji, ich kończenia a także jako zwykły cios zaczepny do badania dystansu.
Zapasy i parter
Pomimo backgroundy zapaśniczego, Tony Ferguson nie może się poszczyć dobrą obroną sprowadzeń. O ile bycie obalonym przez Kevina Lee hańbą nie jest, tak gdy sprowadza cię Donald Cerrone wiedz, że możesz narzekać na swoją defensywę zapaśniczą. Z tym że ta nigdy Tonemu nie była potrzebna – „El Cucuy” czuje się w gardzie jak ryba w wodzie, strasząc rywali technikami kończącymi albo uderzając dużą ilością łokci bitych z dołu.
Jego ulubionym poddaniem jest duszenie D’Arce. Poddawał tak kilkukrotnie w swojej karierze a straszył jeszcze więcej.
Kondycyjny król
Tony Ferguson jest nie do zabicia tlenowo. Wedle słów trenerów, trenuje non-stop przez 6 godzin dziennie. I to widać. W piątej rundzie bardzo dynamicznego boju z Rafaelem Dos Anjosem wyglądał, jakby wychodził do rundy drugiej, jak nie pierwszej. Przy zawodniku pokroju Gaethje może to być kluczowy czynnik.
Defensywa
„El Cucuy” nie lubi trzymać gardy. W rezultacie przyjmuje dużo ciosów, często mocnych. Dla mocno bijącego Gaethje jest to świetna wiadomość.
Garść statystyk i typ
Justin Gaethje minimalnie wyższy od swojego rywala. Dodatkowo nigdy nie walczył na pełnym dystansie 25 minut. Najdłużej – 15 minut i 33 sekundy – dotrwał z Dustinem Poirierem. Nie prezentował się wtedy najlepiej tlenowo ale były to walki toczone w jego starym stylu – na pełnej, z rzucaniem wielu ciosów. Obecny Justin powinien, będąc tak samo oszczędny, lepiej stać kondycyjnie w późniejszych rundach.
Jego rywal ma znaczącą przewagę zasięgu – 15 centymetrów. „El Cucuy”, ze swoim zamiłowaniem do prostych, powinien więc korzystać z nich przy każdej możliwej okazji, seriami. Obaj panowie mają wolę nie do zdarcia – złamanie ich w walce graniczy z cudem.
Dla Justina Gaethje z 2017 roku obecny Ferguson byłby zmorą nie do przejścia. Obecnie jednak, w wersji mocno skupionej, dobre skontrowanie i dobicie byłego tymczasowego mistrza nie jest wielce nierealne. Scenariusz w którym walka dochodzi do pełnej decyzji także – obaj mają twarde głowy. A na dłuższym dystansie „El Cucuy” wygra to na kartach aktywnością.
Gaethje może odwołać się do zapasów. Wtedy walka nabierze kolorytu, bo z góry „Highlight” słabo nie bije, a jeśli dodamy do tego łokcie i próby poddań Fergusona, szykuje się ciekawa wymiana parterowa.
Wygrany tego starcia będzie raczej kolejnym rywalem Chabiba. Z racji, że Bogowie MMA nie chcą tego pojedynku, przeczuwam że Justin Gaethje zakończy fenomenalny bieg zwycięstw Fergusona w kategorii lekkiej i znokautuje go w drugiej rundzie.
Typ: Justin Gaethje by TKO, 2 Runda
Już 9 maja w Jacksonville czeka nas gala UFC 249. Organizacja przygotowała zapowiedź tego wydarzenia.
Kolejne gale UFC już 13 i 16 maja. Wiadomo również jakie będą walki wieczoru tych gal.
Konkretnych dat nikt nie podał. Okazuje się jednak, że termin kolejnej gali jest bliższy, niż nam się wydaje.
Na Białorusi wielu pracowników zaraziło się koronawirusem. To rosyjscy specjaliści, którzy pracują przy nowo powstałej Elektrowni Jądrowej.