MMA PLNajnowszePolskie MMADrugie oblicze #30 – Mateusz Głąb

Drugie oblicze #30 – Mateusz Głąb

„Drugie oblicze” to cykl mający na celu ukazać zawodników MMA w nieco innej odsłonie. Nie znajdziecie tu typowych pytań, które można usłyszeć w wywiadach przed walkami. Macie za to szansę poznać odpowiedzi swoich ulubionych fighterów na tematy bardziej prywatne. Publikacje będą cykliczne, dodawane w każdy poniedziałek.

Foto: Grzegorz Szczepanik / MMA.PL

Kolejnym gościem jest wschodząca gwiazda wagi lekkiej, zawodnik walczący aktualnie dla FEN – Mateusz Głąb.


1. Kim chciałeś zostać będąc małym dzieckiem?

MG: No cóż, za sprawą mojego superbohatera – Songo, zawsze chciałem zmieniać świat. W głowie od dziecka kiełkowała myśl, że moją życiową misją jest poskromić zło. Planowałem zostać antyterrorystą. Czytałem więc książki o grupie Grom, interesowałem się ich szkoleniami, obozami przetrwania, możliwościami osiągnięcia nadzwyczajnej sprawności fizycznej. Jak widać od zawsze marzyłem o pracy w jednostkach specjalnych. W późniejszym czasie nawet pomyślnie przeszedłem testy i wstępną weryfikację. Dostałem się na szkołę policyjną, musiałem jednak zrezygnować. Pięciomiesięczny pobyt w szkółce kolidowałby z treningami i walkami zawodowymi,  akurat wtedy  podpisałem kontrakt z FEN-em, co obligowało mnie do dyspozycyjności w ramach walk oraz systematycznych treningów, aby utrzymać odpowiednią formę.

2. Jakie miałeś przezwisko w czasach szkolnych?

MG: Odkąd pamiętam wołano na mnie Mati, potem przylgnęło do mnie Głąbik. Jako dzieciak byłem niepocieszony, czułem się tak, jakby zwracano się do mnie po nazwisku. Z czasem przywykłem do tego stopnia, że nawet nie reagowałem, gdy zwracano się do mnie po imieniu.

3. Jak się nazywał Twój pierwszy sportowy idol?

MG: Pierwszy to zdecydowanie Songo! To dzięki niemu zacząłem trenować, pokochałem sporty walki i chciałem tak jak on bronić świata przed złem. Z realnych postaci na czele stał brazylijski piłkarz Ronaldo. Po Mundialu w 2000 roku byłem nawet obcięty tak, jak on. Osobą „z mojego podwórka”, którą jako małolat chciałem naśladować był „Juras”, wywodzący się tak, jak ja z taekwondo zawodnik MMA. Pamiętam, jak na obozie sportowym dopingowaliśmy go podczas jego pierwszych walk w MMA, Śledząc właśnie jego sukcesy złapałem zajawkę na „coś więcej”.

4. Jakie jest Twoje hobby poza MMA?

MG: Od dziecka byłem mega aktywny i nie miałem czasu na nudę. Otoczony gronem licznego kuzynostwa i kolegów, których zawsze był „pełen dom”, przeżywałem wesołe przygody. Od najmłodszych lat spędzałem także dużo czasu poza domem, a to noclegi u kolegów, to znów coroczne letnie i zimowe obozy sportowe oraz liczne wyjazdy z rodzicami. To wszystko zaszczepiło we mnie bakcyla podróżnika. Bardzo lubię poznawać nowych ludzi, zwiedzać nieznane miejsca, smakować różnorodnych, egzotycznych  potraw. Teraz dzięki Catering na diecie nawet będąc w domu czy w pracy mam okazję testować wiele nowości i przekonuję się do wielu eksperymentów kulinarnych, o które byłoby ciężko gotując samemu. Uwielbiam jeść, lubię też czasem sam coś stworzyć w kuchni. J) Poza tym jestem kinomanem, choć ostatnio mój czas na tę przyjemność został mocno ograniczony. Zawsze lubiłem też pokopać piłkę czy obejrzeć mecz uwielbianego Realu Madryt. Miałem nawet w czasach gimnazjalnych małą przygodę z piłką nożną. Zdarzył się też wyjazdowy turniej z młodzieżówką w Danii. Jednak na dłuższą metę trudno było pogodzić ze sobą uprawianie dwóch dyscyplin sportowych, więc jeśli chodzi o piłkę została w sferze ulubionego hobby i oddanego kibica.

5. Twój ulubiony film to:

MG: Ooo! Tutaj ciężko zdecydować się na jeden. Mega lubię filmy wojenne typu „Furia”, „Szeregowiec Ryan” albo „Ocalony” czy thrillery, no i wiadomo sportowe klasyki , jak „Rocky”, „Wejście Smoka” czy „Wojownik”. Bruce Lee fascynował mnie tak mocno, że nawet w prezentacji maturalnej wspominałem o jego wyczynach. Bardzo lubię też polskie komedie i czarny humor. Wybór zależy od nastroju i potrzeby chwili.

6. Jakiego gatunku muzyki słuchasz?

MG: Nie mam jakiegoś wybranego gatunku i nie jestem znawcą muzyki. Słucham głównie Rap i Pop, ale podoba mi się też wiele utworów rockowych, także remiksów z lat 80-tych. A na weselach najlepiej się bawię przy Disco.

7. Ulubiona potrawa, na którą możesz sobie pozwolić w momentach zwanych „cheat meal”?

MG: Czekolada i naaaleeeeśniiikii na wszystkie sposoby, choć wolę na słodko. Po walce w Anglii zrobiłem pankejki w ośmiu smakach, każdy z innymi dodatkami, coś pięknego <śmiech> Nawiasem mówiąc jestem łasuchem, a wszystko, co słodkie wprawia mnie w dobry nastrój.

8. Gdybyś mógł posiąść jeden dar z filmów o superbohaterach, co byś wybrał?

MG: Taką mocą, która sprawdziłaby się w moich realiach to nieziemska szybkość, refleks i siła niczym Deadpool. Umiejętność błyskawicznego przemieszczania się z miejsca na miejsce. Tracę dużo czasu stojąc w korkach, co doprowadza mnie do szewskiej pasji. A także jego zdolność do samoregeneracji co pozwoliło by mi uniknąć wszelkich kontuzji.

9. Wymarzone miejsce, które chciałbyś odwiedzić?

MG: Z pewnością są to kraje będące kolebką różnych sztuk walki! Jak wiadomo – marzenia się nie spełniają – marzenia się spełnia! Więc w niedalekiej przyszłości czeka mnie podróż do Tajlandii, Japonii, nie wiem tylko jeszcze w jakiej kolejności.

10. Czy posiadasz jakieś motto, którym kierujesz się w życiu?

MG: Ważną rolę zawsze pełniły teksty w formie cytatów. To takie kierunkowskazy potwierdzające, ze obrałeś właściwą drogę. Kiedy biegłem ze szkoły z sensacją, że dostałem najlepszą ocenę w klasie, mama zwykle mawiała: „Wśród ślepców jednooki jest królem”. Ucz się nie dla oceny, tylko dla własnego rozwoju, bo wiedza i kultura to bogactwo, którego nikt ci nigdy nie odbierze. Drażniły mnie te słowa okropnie! Dopiero po latach odkryłem ich mądrość. Zacząłem wówczas sam poszukiwać słów motywujących do budowania siebie. Było ich wiele. Spośród tych, które uczyły jak żyć, utkwiła mi myśl: „codziennie staraj się wykraczaj poza granice swoich możliwości” i staram się tego trzymać, aby każdego dnia być coraz lepszym wojownikiem.

11. Jaki jest Twój największy życiowy sukces?

MG: Jeszcze na niego czekam. Każda kolejna wygrana jest dla mnie wielkim sukcesem, ale czuję, że ten największy jest ciągle jeszcze przede mną! Niektórzy mawiają, że za wysoko stawiam sobie poprzeczkę, ale ja wiem, że w co się celuje, to się otrzymuje. A ja chcę więcej i więcej!

12. Jaką cechę uważasz w sobie za najcenniejszą?

MG: Myślę, że jest kilka najistotniejszych. Po pierwsze stawianie sobie wyzwań i upór w dążeniu do ich realizacji. Kolejne ważne cechy, które się łączą to samodyscyplina i sumienność. Jeśli coś sobie zaplanuję czy komuś obiecam to dam  z siebie wszystko, by to osiągnąć i dotrzymać słowa albo wypełnić zobowiązania. Poza tym optymizm i wiara w marzenia, w to, że jak człowiek czegoś bardzo pragnie – to cały wszechświat mu sprzyja w osiągnięciu celu.

13. Z jakiej rzeczy/czynności, w żadnym wypadku nie byłbyś w stanie zrezygnować?

MG: W ogóle nie wyobrażam sobie życia bez aktywności fizycznej. Natomiast aktualnie priorytetem (poza oczywiście życiem rodzinnym) wartością nadrzędną jest czynne uprawianie sportu wyczynowego, a co za tym idzie regularne treningi. Ich nie potrafiłbym porzucić. Jest to moja życiowa pasja i ciężka praca, które kocham. 

14. Czego nienawidzisz robić?

MG: Należę do pedantycznych osób. Lubię porządek i kiedy wszystko jest na swoim miejscu. Jednak, kiedy przyjdzie mi w udziale zmywanie podłóg, wiję się jak wąż, gotowy na cokolwiek, oby tylko uniknąć tej czynności.

15. Jeśli mógłbyś cofnąć czas i wymazać jedną sytuację z przeszłości, co by to było?

MG: Tata zawsze mi powtarzał: Żyj tak, żebyś mógł spojrzeć w tył z uniesioną głową. Staram się trzymać jego słów. Nie widzę sytuacji, którą chciałbym wymazać z własnego życia. Wszystko, co przeżyłem, czego doświadczyłem w jakiś sposób mnie ukształtowało i wzbogaciło. W moim młodym życiu doznałem wielu radości, ale i smutków, dotknąłem euforii sukcesu, ale były i porażki. Przyniosło mi to pewną dojrzałość, nauczyło życiowej mądrości. Czasem warto się nawet sparzyć, by uniknąć większego nieszczęścia. Kiedy jako brzdąc uczyłem się jazdy na rowerze, powtarzano mi: „Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz”. Ważne, żeby z potknięć wyciągać właściwe wnioski, nie powielać błędów i stawiać kolejny krok w przód. Optymistom jest łatwiej.


Polub profil Mateusza Głąba na Facebooku -> kliknij tutaj.


Piszcie w komentarzach kogo chcielibyście widzieć w kolejnych odcinkach!

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis