MMA PLNajnowszePublicystykaMMA w mainstreamie – od McGregora do Topurii? [PUBLICYSTYKA]

MMA w mainstreamie – od McGregora do Topurii? [PUBLICYSTYKA]

Hiszpan gruzińskiego pochodzenia zdobywający mistrzostwo UFC? Jeszcze niedawno nikt by nie przypuszczał, że do tego dojdzie. To dowód na to, że MMA zadomowiło się na całym świecie i weszło do mainstreamu. Co więcej, jego poziom rośnie również w państwach bez większych tradycji sportów walki (jak Hiszpania). MMA w mainstreamie – to była niezwykła droga – od marketingowego hitu Conora McGregora do dzisiejszych mistrzów z państw „niefighterskich”.

MMA w mainstreamie
Foto: MMA JUNKIE

„To jakieś mordobicie?” – MMA za dawnych lat

Pamiętam te czasy, gdy skrót MMA nic nikomu nie mówił, a ludzie dopytywali „czy to jakaś koszykówka?”. Gal było naprawdę niewiele. Walki krążyły na płytach CD/DVD, gale na żywo oglądało się tylko na średnio legalnych streamach . Środowisko MMA komunikowało się na forach internetowych. Co by nie mówić, poziom był znacznie wyższy, a prostactwo było bezwzględnie rugowane. Ale takie uroki niszowego sportu – im mniejsze środowisko, tym łatwiej utrzymać poziom. Gdy dyscyplina staje się masowa, coraz mocniej wybija szambo w komentarzach.

Wróćmy do sportu. Najpierw był Paweł Nastula. Jego występy w Pride śledziło całe środowisko. Mimo że nie miał doświadczenia w MMA, od razu walczył z topem wagi ciężkiej. I patrząc z tej perspektywy, mimo porażek z czołówką prezentował się naprawdę godnie. Nie każdemu zawodnikowi judo to się podobało. Pojawiały się negatywne komentarze o rozmienianiu się na drobne i udziale w „walkach bez zasad” . Nasze środowisko musiało walczyć o dobry wizerunek MMA, a nie było łatwo o powszechną akceptację. Mylne skojarzenia z chuliganami, przestępcami wtedy jeszcze nie były traktowane jako atut, więc naturalnie odpychały osoby postronne.

Ale powoli udawało się przebijać. Najpierw do osób trenujących poszczególne sporty i sztuki walki, później do osób nie związanych z naszą rodziną dyscyplin. Na polskim rynku kamieniem milowym była pierwsza walka Mariusza Pudzianowskiego. I to w dużej mierze jemu zawdzięczamy przebicie się MMA do polskiego mainstreamu. MMA w mainstreamie w Polsce to w dużej mierze jego dzieło. Może nie zawojował MMA w kilka lat (jak zapowiadał), ale zrobił coś znacznie lepszego – spopularyzował ten sport w Polsce.

MMA w mainstreamie – zasługi McGregora

Co by nie powiedzieć o Conorze McGregorze, trzeba oddać mu zasługi za popularyzację MMA na całym świecie. Pozostał ikoną – nawet dziś (McGregor nie walczy już ponad 2,5 roku) generator obrazów AI Midjourney po wpisaniu „mma fighter” tworzy grafiki z zawodnikami bliźniaczo podobnymi do Irlandczyka, z podobnymi tatuażami i sylwetką. Ludzie na całym świecie mogą nie kojarzyć Jona Jonesa, GSP, Fiodora Jemieljanienkę, ale raczej będą kojarzyć Conora McGregora. To Irlandczyk wprowadził światowe MMA na wyższy poziom promocji.

Czas pokazał, że MMA jako sport dobrze sobie z tym poradziło, a McGregor nadal zmaga się z negatywnymi skutkami wielkiej popularności. Można też zauważyć, że to Conor pokazał, że patologiczne zachowania przynoszą popularność i wprowadził również „nutkę patologii” do świata sportów walki. W moim odczuciu to McGregor może być nazwany ojcem chrzestnym freakfightów (ale to temat na osobny tekst). Mimo kilku negatywnych aspektów, jego wpływ na popularność MMA można ocenić jako dość pozytywny.

Nie chcę przypisywać mu tego, że to dzięki niemu ludzie trenują MMA na całym świecie (bo nie mam na to dowodów), ale warto odnotować jego szczególny wkład w zwiększenie rozpoznawalności naszej dyscypliny. MMA w mainstreamie na świecie to w sporej części jego zasługa.

Moda na MMA? To już nie moda!

Sądzę, że całe środowisko MMA pracowało na to, by wykorzystać rosnącą rozpoznawalność naszej dyscypliny. Od amatorskich zawodów po profesjonalny sport. Organizacje rozszerzały swoją działalność na nowe rynki, zatrudniały lokalnych zawodników. Pamiętam pierwsze UFC w Polsce i znaczną większość porażek polskich zawodników. Początki nie były łatwe, ale już wkrótce mogliśmy obserwować przebijanie się do czołówki UFC kolejnych rodaków.

Otwieranie się na świat dotyczy zarówno KSW, jak też UFC. I za każdym razem efekt był pozytywny. MMA rośnie w siłę w różnych miejscach na świecie. Jeszcze niedawno z wypiekami na twarzy oglądaliśmy na KSW wygrane i przegrane Dricusa du Plessisa. Dziś jest on mistrzem wagi średniej UFC. Kto by dawniej przewidział, że mistrzem będzie zawodnik z RPA, a większość pasów będzie w posiadaniu wojowników spoza Stanów Zjednoczonych, z różnych kontynentów? Skoro taka sytuacja dotyczy największej organizacja MMA na świecie, śmiało można mówić o umiędzynarodowieniu naszej dyscypliny. MMA w mainstreamie na całym świecie to fakt.

Kolejni mistrzowie z różnych państw stają się ambasadorami MMA w swoich krajach. To jeszcze mocniej pogłębia popularność sportów walki i zachęca młodych ludzi do treningu. Każdy chce być jak mistrz! Oczywiście nie każdy będzie, ale każdy może mieć wkład w rozwój dyscypliny.

Ilia Topuria jak Adam Małysz – czy rozpocznie Topuriomanię?

Jeżeli hiszpański mistrz UFC otwiera mecz Realu Madryt, to wiedz, że coś się dzieje. Niezwykle pozytywne reakcje na jego sukcesu bardzo mnie cieszą. Co prawda jestem sceptyczny wobec nadmiernych zachwytów wobec kogokolwiek, to jednak wiem, że ten zachwyt będzie prowadził do czegoś bardzo pozytywnego. Tak jak kiedyś mieliśmy do czynienia z Małyszomanią i wielkim rozwojem skoków narciarskich w Polsce, tak być może podobnie stanie się w Hiszpanii. Może młodzi Hiszpanie ruszą na treningi MMA? Pewnie część z nich zrezygnuje po kilku treningach (wszyscy wiemy, jak jest – sporty walki nie będą pasją dla każdego). Być może tylko garstka będzie trenować kilka lat. Może tylko kilka procent będzie trenowało wyczynowo, z czego promil zawalczy za granicą. Ale być może za kilka lat pas zdobędzie kolejny zawodnik z Hiszpanii. Państwo bez wielkich tradycji sportów walki będzie miało kolejnego mistrza UFC!

To oczywiście tylko eksperyment myślowy i czas pokaże, czy Hiszpania stanie się potęgą MMA. Mamy jednak dowody na to, że nasza dyscyplina rozwija się wszędzie i wszędzie widzimy jej profesjonalizację. Dawniej w Polsce było tylko kilka liczących się klubów MMA. Dziś w każdym większym mieście jest kilka mocnych ekip, a zawodnicy z małych klubów potrafią naprawdę mocno zaskoczyć.

Dawniej do Czech i na Słowację jechało się nabić rekord. Obecnie właśnie Leo Brichta z Czech walczył o mistrzostwo wagi lekkiej KSW. Niezwykły sukces zawodników z Afryki w UFC pokazuje wielki potencjał regionów uważanych za zapomniane. Kiedyś w MMA dominowało zaledwie kilka państw. Dziś miejsce nie ma znaczenia, bo poziom naszej dyscypliny rośnie na całym świecie.

MMA w mainstreamie – pielęgnujmy ten sukces

Tak jak utrzymanie mistrzostwa jest jeszcze trudniejsze niż jego zdobycie, tak samo utrzymanie sukcesu naszej dyscypliny może być trudniejsze niż przebicie się do świadomości przeciętnego kibica. Nie rozmieniajmy się na drobne. Szanujmy i wspierajmy wszystko, co czyni nasza dyscyplinę silniejszą. Dbajmy o poziom i o rozsądek, bo ryba psuje się od głowy. Zawodnicy tacy jak Ilia Topuria pokazują, że MMA to dyscyplina przyszłości, która stale się rozwija i będzie się rozwijać.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis