MMA PLNajnowszePublicystykaDziadek Volkanovski! Dlaczego popieram taką formę promocji? [KOMENTARZ]

Dziadek Volkanovski! Dlaczego popieram taką formę promocji? [KOMENTARZ]

Wiem, że przegrał. To się zdarza. Ale show, które robił – tego nikt jemu i nam nie zabierze. Dziadek Volkanovski bawił i wyśmiewał głosy krytyków nikogo nie obrażając. Jego kreacja może być okazją do pewnych przemyśleń i poruszenia tematów istotnych społecznie (postrzegania ludzi starszych lub po prostu postrzegania doświadczonych zawodników). To dobry sygnał dla całego środowiska MMA – da się robić przyzwoitą promocję bez chamstwa i prostactwa. Może warto pójść w jego ślady?

dziadek Volkanovski

Czy ludzie żyją awanturą?

„Ludzie żyją tym” – pamiętam komiczny filmik z fragmentem rozmowy z jednym z pseudokibiców. Obserwując dzisiejsze organizacje sportów walki i organizacje freakfightowe można wywnioskować, że jednak pan od awantur miał rację – ludzie żyją konfliktem. No i podczas gdy zawodnicy lub celebryci prześcigają się w tym, kto kogo efektowniej obrazi przekraczając kolejne granice dobrego smaku, w UFC dostaliśmy interesującą alternatywę. Dziadek Volkanowski powstał jako kontra na głosy krytyków, którzy uważali Austalijczyka za zawodnika podstarzałego. Takiego, który już niedługo odda pas młodszemu rywalowi. Jak wiemy, okazało się to prawdą, ale w międzyczasie mistrz zrobił naprawdę dobre, zabawne show.

No i warto jeszcze raz zapytać, czy ludzie naprawdę żyją awanturą. Jeżeli ostatnimi czasy nie mieli nic innego do obejrzenia, można tak było sądzić. Ludzie lubią nowości i w czasach, w których każdy próbuje tworzyć atmosferę wielkiego konfliktu wszelkimi możliwymi sposobami, kreacja Volkanovskiego to duży powiew świeżości. Nie napiszę, że to nowość (bo różne stylizacje zdarzały się na długo przed erą sztucznych konfliktów), ale naprawdę w obecnych czasach jest to coś wyjątkowego. Kto wie? Może właśnie w czasach powszechnego chamstwa, awanturnictwa i promowania się przez konflikty przyszedł czas na inne, ciekawsze propozycje.

Dziadek Volkanovski był lajkowany, udostępniany i szeroko komentowany. Filmik z zawodnikiem był oglądalny na całym świecie i bił rekordy popularności. To dowodzi, że po prostu da się inaczej. Nie trzeba szokować, przekraczać kolejne tabu i robić z siebie kretyna, by zaistnieć. Można to robić mądrze, zabawniej, nieszkodliwie dla siebie i dla innych.

Z pomysłem i bez spiny. Czym urzekł mnie dziadek Volkanovski?

Dziadek Volkanowski to nie tylko jednorazowy występ. To spójne zachowane i cały plan na promocję walki obejmujący nie tylko strój, ale też odpowiednie wypowiedzi i filmiki z grą aktorską. Volkanovski nie spinał się i nie atakował każdego, kto uważał, że jego mistrzowski czas się skończył. To by była walka z wiatrakami. Podszedł do tego z humorem i z pomysłem. Wyolbrzymił krytykę i przedstawił ją w krzywym zwierciadle, co mogło zaskoczyć wielu krytyków. Chcieli widzieć dziadka? To go zobaczyli!

Każdy wie, że Volkanovski robił sobie jaja. I tak jest najlepiej, tak jest najłatwiej. Nic nie robić sobie z krytyków i podążać własną ścieżką. Wszyscy wiemy, że Volkanovski ma już 35 lat i jego czas jako zawodnik, siłą rzeczy, powoli będzie się kończył. Zapewne wie to również i sam zawodnik, ale nadal może pokazać jeszcze naprawdę wiele i to robi.

Najbardziej podoba mi się to, że po prostu ktoś ruszył głową i zaproponował coś zabawnego – znacznie ciekawszego niż to, co mamy dotychczas. Nie myślał o tym, jak obrazić swojego rywala, by to wszystko poszło w świat. Nie tworzył konfliktu tam, gdzie go nie było. Użył wiele metod dotarcia do widzów. Zrobił show na konferencji. Nagrał naprawdę zabawny filmik z wieloma zabawnymi sytuacjami. To świadczy o wyższym poziomie intelektualnym. Obrazić swojego rywala potrafi każdy kretyn. Dotrzeć do widzów w zabawny sposób – to już wyższy poziom promocji pojedynku.

Dziadek Volkanovski jako przykład dla zawodników i freakfighterów? Bądź kreatywny!

W jaki sposób dziadek Volkanovski mógłby pomóc polskiej scenie MMA? Nie chodzi mi o skopiowanie jego stylówki 1 do 1 lub naśladowanie go w każdym calu. Powoli liczę na to, że z czasem publiczności znudzą się śmieszne napinki i robienie z siebie agresywnego pajaca. Obrazić, opluć, rzucić się z pięściami? Jakie to niskie… Może warto dać publiczności coś więcej, tak jak dziadek Volkanovski? Chodzi mi o to, by być kreatywnym. Wymyślić coś, co w zabawny lub po prostu interesujący sposób pokaże Ciebie, problem społeczny, będzie głosem w dyskusji na określony temat nawet jeżeli będzie chodziło po prostu o kolejną walkę.

Nie szata zdobi człowieka, ale… przyciąga widzów

Jest wiele możliwości. Jedna z nich to ubiór. Mówcie, co chcecie, ale Marcin Najman Cesarz Waszej Niechęci w stroju cesarza zapada w pamięć. Nawet jeżeli jest on persona non grata środowiska MMA i lepiej radzi sobie we wrestlingu niż w sporcie. Praktycznie wszystkie współczesne media polegają na obrazie. Bez dobrego zdjęcia tekst się nie kliknie, bez odpowiedniej miniaturki video nie będzie obejrzane. Widząc zawodnika ubranego w jakiś specyficzny strój będziesz miał większą chęć zobaczyć, co właściwie się stało. I przyznam szczerze, mimo że wiedziałem, że tekst jest o Marcinie Najmanie, to i tak kliknąłem na „Cesarza” z myślą „co on znowu wymyślił?”. Tak przyciąga się widzów.

I właśnie to samo zrobił dziadek Volkanovski. Bezbłędna stylówka to coś innego w porównaniu do tego, co widzi się na codzień. Swego czasu Conor McGregor (gdy jeszcze trzymał poziom) miał niezwykle dopracowany styl. To on pokazał, że zawodnik wcale nie musi być zwykłym typem w dresie, a może prezentować się naprawdę dobrze.

W skrócie – warto zainwestować w strój, czy to będzie garnitur, czy może charakterystyczne przebranie. Nakrycia głowy, okulary, maski – możliwości jest wiele.

Nagrania i montaż

Nie bez przyczyny we freakfightach jest wielu youtuberów. Oni wiedzą, jak docierać do widzów. Odpowiednio zmontowany i nagrany filmik przyciąga publiczność. Ale nie chodzi o filmik, na którym ktoś komuś grozi lub odstawia karygodne akcje takie jak Popek. Ja wiem, że patostreamy czasami przynoszą większe pieniądze niż występy w klatce, ale jest dostępnych na rynku tyle programów do obróbki video i tylu specjalistów od filmików/highlightów, że naprawdę warto spróbować nagrać coś interesującego.

Dziadek Volkanovski na kilkuminutowym nagraniu to prawdziwy majstersztyk. I nie chodzi mi o to, by zatrudniać cały zespół ludzi do takiego nagrania, ale o to, by w pozytywny sposób wykorzystać to, że dziś każdy może być twórcą audiowizualnym. Czasami krótki filmik z sensowną treścią potrafi zmienić naprawdę wiele.

Na konferencji prasowej jak w teatrze

Dziadek Volkanovski zasnął na konferencji! Oczywiście nie zasnął, a po prostu idealnie wczuł się w swoją rolę niepokornego starca. Jeżeli decydujemy się na interesującą promocję walki, nie może zabraknąć gry aktorskiej. I nie chodzi tutaj o granie agresywnego buraka, ale o określone gesty dopasowane do naszej „roli”.

Jak jest teatr, to są również rekwizyty. Zawsze fascynowało mnie to, co jeden rywal daje drugiemu. Czy to będzie książka o podstawach zapasów, czy może pizza wspólnie zjedzona tuż po ważeniu. Zawsze to coś ciekawego, coś nowego i coś, co przyciąga uwagę. Zawsze to coś lepszego i normalniejszego niż opluwanie rywala lub rękoczyny.

A może… akcja społeczna?

Swego czasu Piotr Kuberski w pięknych słowach zwracał uwagę na to, że kilka sekund „czasu antenowego” zawodnika może oznaczać kilkadziesiąt tysięcy zł wpłaconych na cele charytatywne. Słowa Paddy’ego Pimbleta o samobójstwie przyjaciela i o racjonalnym podejściu do problemów psychologicznych jeszcze do dziś gdzieś krążą po sieci i oglądają je kolejne tysiące osób. Dziadek Volkanovski to również głos w dyskusji nad tym, czy „stary” zawodnik jeszcze może.

To coś więcej niż promocja pojedynku. To odpowiednie wykorzystanie swojej popularności. Sensowny przekaz może nie tylko podjąć ważny problem, ale również pozytywnie wpłynąć na wizerunek zawodnika. Byle robić coś z serca, a nie pod publiczkę.

Zrób coś więcej jak dziadek Volkanovski

Możliwości promocji walki jest naprawdę sporo. Od ubioru, po filmiki, aż po teatr na konferencji prasowej. Da się to zrobić lepiej – mądrzej, ciekawiej i kulturalniej niż skacząc sobie do gardeł. Doceniajmy pozytywny przekaz. Chamstwu powiedzmy „nie!”.

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis