Daro Lew podsumował walkę z Disem na FAME: Miało być uderzenie czerwonego węża, ale…
Popularny polski freak fighter, który w klatce prezentuje się jak Krzysztof Ibisz w życiu – czyli im starszy, tym młodziej wygląda – Daro Lew podsumował walkę z Disem, do której doszło na minionej gali FAME: Reborn w łódzkiej Atlas Arenie.
Daro Lew szybko i pewnie rozprawił się z Norbertem Gierczakiem przez TKO w pierwszej rundzie. Nowa odsłona freak fightera podoba się coraz większej rzeszy kibiców. A sam Lew robi wszystko, by zyskać nowych fanów, nawet wśród tych skrajnie ortodoksyjnych w temacie MMA.
Zobacz również
Daro Lew podsumował walkę z Disem na FAME Reborn: Miało być uderzenie czerwonego węża, ale…
Dariusz Kaźmierczuk w 2023 roku stoczył w klatce pięć walk i… zanotował dodatni bilans. Lew pokonywał wspomnianego Disa, a wcześniej Natana Marconia i Ludwiczka. Przegrywał natomiast z Piotrem Liskiem i Piotrem Świerczewskim.
Teraz natomiast podsumował swoją ostatnią walkę z Disem i przyznał, że specjalnie nie używał ciosu czerwonego węża w tej walce:
„Dziękuję za wsparcie przed telewizorami i oczywiście na hali. Tak żeście mnie ładnie przyjęli, że wielkie serduszka dla was. Co do samej walki, to ja oczywiście byłem pewny zwycięstwa, wiedziałem, że dam radę. Dziękuję wszystkim, którzy wierzyli. Tym, którzy nie wierzyli, to mam nadzieję, że przekonałem co do swojej osoby. Chcę serdecznie podziękować wszystkim, którzy się przyczynili do tego sukcesu: trenerowi, chłopakom, którzy pomagali w przygotowaniach, oczywiście wszystkim, którzy byli w narożniku, mojej Ani oczywiście też. Wszystkim jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję. Co do samej walki, to cóż, tak jak mówiłem: miało być uderzenie czerwonego węża, ale cóż, nie było, bo mi szkoda było Norberta, bo jak bym go trafił, to by mogło być jeszcze gorzej. Natomiast uważam, że KO było fajne. Mam nadzieję, że się podobało.”
Potem Daro Lew zaapelował o walkę z Guzikiem. Całe nagranie możecie zobaczyć poniżej:
