Podstawy MMA. Dlaczego warto je szlifować? [PORADNIK]
Geniusz, magik, fenomen, profesor… Och i ach! Wielu adeptów MMA chciałoby usłyszeć takie określenia na swój temat. Ale najpierw warto zostać dobrym rzemieślnikiem, czyli solidnie opanować podstawy MMA. Dlaczego warto o nich pamiętać i nieustannie szlifować to, co wydaje się już opanowane?
Szlifuj podstawy MMA, bo nie ma czasu do stracenia…
Mam wielką bekę z wspaniałych cytatów znanych ludzi („Bo życie się rozciąga, I wena jest KING KONGA” Paolo Coelho), ale zdecydowanie zgadzam się ze słowami przypisywanymi Bruce’owi Lee:
Nie boję się człowieka który zna tysiąc kopnięć, boję człowieka który tysiąc razy trenował jedno kopnięcie.
To słowa są trafniejsze niż wszystkie mądrości Paolo Coelho i Mateusza Borka razem wzięte. W moim odczuciu ten cytat oddaje esencję MMA. W pojedynku liczy się ta technika, która jest opanowana do perfekcji i znajdzie faktyczne zastosowanie w walce. I nie ma znaczenia, że ktoś zna pięknie wyglądające kopnięcie obrotowe, chyba że będzie umiał trafić nim każdego rywala. Zasady MMA sprawiają, że w walce można zastosować przeróżne techniki. Również te, które nie są szerzej znane. Ale warto zejść na ziemię i wybierać to, co naprawdę jest skuteczne. Widziałem wiele parterowych technik, które w realiach walki w klatce niezwykle trudno jest zastosować. Obserwowałem piękne kopnięcia jak z Tekkena, Street Fightera lub z Mortal Kombat, na które może złapać się tylko ktoś, kto nie trzyma gardy i nie potrafi odpowiednio poruszać się po klatce.
Do czego zmierzam? Do tego, że na pewne niezwykle wymyślne techniki po prostu nie ma czasu. Czasami lepiej solidnie przećwiczyć zawsze skuteczne duszenie zza pleców, gilotynę, balachę, najprostsze sweepy, obalenia i obrony niż angażować się w techniki, których i tak nie zastosujesz. Jeżeli opanowałeś podstawy, warto popracować nad czymś zaskakującym (szczególnie gdy rywalizujesz na wysokim poziomie), ale zapewne i tak najskuteczniejsze pozostaną techniki najprostsze. O ich powodzeniu decyduje chwila nieuwagi rywala.
Piękno tkwi w prostocie
Łooooooo!!! Kolejny piękny nokaut w wykonaniu fenomenalnego, zjawiskowego zawodnika XX (wstaw tutaj imię i nazwisko swojego ulubieńca). Jak on to zrobił? Po prostu idealnie skontrował lowkick prawym jabem lub perfekcyjnie wsadził hak obalającemu rywalowi. To rzeczy, które ćwiczy się na pierwszych treningach MMA. Co decyduje o ich skuteczności? Chodzi o to, że te podstawowe techniki zostały perfekcyjnie opanowane dzięki tysiącom powtórzeń. Oczywiście nie jest tak, że tę najprostszą technikę zastosujesz zawsze i wszędzie. Muszą zaistnieć określone okoliczności, które w jednym momencie uruchomią tę reakcję, którą ćwiczyłeś tak wiele razy. Ale w końcu przychodzi na nią czas. Teraz wchodzi. Wjeżdża na białym koniu. Warto było ją ćwiczyć.
I nikt nie powie: „E tam… Przecież to tylko prawy jab”. To jest aż prawy jab! Wystrzelony w idealnym timingu, wymierzony prosto na szczękę. Kończący walkę w jednej chwili. Na długo zapada w pamięć, zostaje stałym elementem highlightów, a solidnemu rzemieślnikowi MMA daje kolejny bonus za nokaut wieczoru. Lepiej nie czaić się z ryzykowną obrotówką (chyba że chcesz komuś oddać plecy), jeżeli potrafisz zakończyć pojedynek zwykłym jabem.
Nie ma nic piękniejszego niż klasyczne akcje wchodzące jak w masło. Nie bez przyczyny to właśnie te techniki poznaje się najwcześniej i to właśnie one towarzyszą zawodnikowi przez całą karierę.
Podstawy MMA to również podstawy obron i ucieczek
Dużo ryzykujesz, jeżeli nie potrafisz odpowiednio się bronić. I również tutaj warto szlifować podstawy MMA, szczególnie jeżeli chodzi o defensywny parter. Jeżeli nie wiesz, jak się zachować, gdy wylądujesz plecami na macie, Twój przeciwnik błyskawicznie wykorzysta tę słabość. Nie obronisz się jakąś fenomenalną ekwilibrystyczną ucieczką, jeżeli nie opanowałeś podstawowych ruchów. Co warto ćwiczyć?
Obrona nóg, wycofania, odskoki, wstawanie z gardy, spychanie głowy, ucieczki z duszeń i dźwigni, mielenie przy siatce i w klinczu, wychwytywanie rąk rywala gdy jest on w Twojej gardzie. Do znudzenia, do porzygu. Musisz to nieustannie mielić, najlepiej z większymi i cięższymi rywalami. Wtedy łatwiej Ci będzie z przeciwnikami w Twojej kategorii.
Wiele traci ten, kto nie potrafi zauważyć, jak dużo pracy trzeba włożyć w umiejętną obronę. Wiele traci również ta osoba, która olewa defensywę myśląc, że przecież i tak zawsze będzie w pozycji dominującej. Ta druga osoba może to boleśnie odczuć. Pokuszę się o stwierdzenie, że to właśnie podstawy defensywy decydują o tym, czy zastosowanie znajdą podstawowe akcje ofensywne.
Najlepsza obroną jest atak? Wielu zawodników tak myślało dopóki nie nadziali się na kontrę. Podstawy MMA to pilnowanie defensywy nim zdecydujemy się na atak.
Funkcjonalność ponad wszystko
Kluczowe w treningach MMA jest ćwiczenie tego, co wykorzystasz w klatce. Co prawda nigdy w stu procentach nie wiesz, co okaże się przydatne (to piękno MMA), ale jest kilka prawd, z którymi nie sposób się nie zgodzić.
Jeżeli jesteś stójkowiczem, a zawalczysz z zapaśnikiem lub grapplerem, możesz być pewien, że rywal będzie chciał Cię obalić. Jeżeli nie opanujesz podstawowego sprawla, możesz spodziewać się trudnej przeprawy. Na tym jednak walka się nie kończy. Zawsze masz możliwość obrony w w parterze. Jeżeli jednak olejesz szlifowanie utrzymywania gardy, Twój rywal zasypie Cię ciosami w dosiadzie. Będziesz umiejętnie się bronił, ale nie popracujesz nad spychaniem głowy i ucieczką z parteru? Zostaniesz przeleżany i przegrasz pojedynek na punkty. Recepta? Ćwicz sprawle, utrzymywanie gardy i ucieczki z parteru. Do znudzenia, do porzygu. Na poddania z dołu przyjdzie jeszcze pora. Najpierw naucz się, jak nie przegrać po to, by nauczyć się, jak wygrać.
Mierzysz się z kimś znacznie lepszym stójkowo? Nie możesz polegać tylko na obaleniu, bo nie zawsze wyjdzie ono za pierwszym razem. Nigdy nie zapominaj o gardzie. Nie poruszaj się w kierunku silniejszej ręki rywala. Jeżeli nie opanujesz odpowiedniego poruszania się po klatce, zostaniesz obity i okopany. Nauka odpowiedniego „chodzenia” może wydawać się niezwykle nudna, ale to podstawa jakiejkolwiek stójkowej aktywności, również defensywnej. Przygotuj obalenie, ale połącz je z odpowiednią akcją stójkową, aby zaskoczyć przeciwnika. Najprostsze wejście w nogi potrafi zdziałać cuda, jeżeli jest dynamiczne i rozpoczęte w zaskakującym momencie. Pamiętaj jednak o podstawach – nie schodź głową w dół prosto na kolano i pilnuj szyi, by nie złapać się na gilotynę.
To wszystko są podstawy, których brak oznacza porażkę. Musisz mieć je opanowane do perfekcji.
Podstawy MMA – od rzemieślnika do artysty
Aby namalować arcydzieło, musisz umieć trzymać pędzel. Nie zostaniesz mistrzem poddań, jeżeli nie będziesz umiał zdobyć lub utrzymać odpowiedniej pozycji. Nie będziesz królem nokautów, jeżeli nie opanujesz odpowiedniej pracy nóg i nie nauczysz się trzymać gardy. Pamiętam młodego adepta MMA, dla którego duże znaczenie miało to, czy na zawodach można rzucać supleksy (nie, nie był zapaśnikiem). Oczywiście, zasady zawsze jest warto znać, ale po co komu supleksy, skoro jest wiele innych, prostszych, mniej wyczerpujących obaleń, które dają równie dobrą pozycję? Fajnie jest walczyć efektownie, ale na takim stylu walki można naprawdę nieźle się przejechać. Ryzyko jest wielkie: od kontry, przez oddanie pozycji, po kryzys kondycyjny.
Pozostaje również istotna kwestia. Nawet największemu mistrzowi zdarza się popełnić prosty błąd. Oczywiście nie zawsze oznacza to, że mistrz nie zna podstaw. Oznacza to jednak, że warto je szlifować nawet jeżeli wydaje się, że wszystko jest opanowane do perfekcji. To dotyczy wszystkich adeptów MMA. Kto nigdy nie popełnił prostego błędu, niech pierwszy rzuci kamień.
Każdy artysta jest również rzemieślnikiem!
Każdy chce być geniuszem, ale mało kto chce zostać rzemieślnikiem. A te dwa poziomy są ze sobą nierozerwalnie związane. Bez opanowanych podstaw nie uda się zadziwić świata. I niech się schowają te wszystkie supleksy, kombinacje kilkunastu ciosów, obrotówki, wymyślne dźwignie. Nie ma to jak te proste i skuteczne techniki, które robią wrażenie za każdym razem, gdy są wykonane bezbłędnie. I to one są solą MMA.