Przerażająca historia Wójcik: Jedyne o czym myślisz, to jak najszybciej wydostać się z pokoju!
Karolina Wójcik (9-2) już jutro wystartuje w turnieju podczas jubileuszowej gali Invicta FC 50. Cała rywalizacja rozegra się jednego wieczoru.
W turnieju w wadze słomkowej pojawią się również takie zawodniczki jak Gloria de Paula (6-5), Ediana Silva (12-2) i Valesca Machado (10-3). Polka w rozmowie z naszym portalem opowiedziała o swojej przerażającej historii z życia. Wójcik jest przykładem, że można wyjść z naprawdę ciężkich sytuacji/problemów.
27-latka w sierpniu tego roku próbowała dostać się do UFC poprzez Contender Series. Wójcik wygrała jednogłośną decyzją sędziów z Sandrą Lavado. Mimo zwycięstwa nasza reprezentantka nie dostała kontraktu z największą organizacją na świecie. Wcześniej Karolina stoczyła dwie walki w organizacji KSW, gdzie pokonała na punkty Aleksandrę Rolę oraz Sylwię Juśkiewicz.
Wójcik: Jeśli macie chleb na stole, czyste ubrania…
Karolina Wójcik jest przykładem, że można przetrwać i poradzić sobie z ogromnymi problemami. „Polish Assassin” opowiedziała o swojej historii. Jak widać sportowcy/nasi idole również mogą mieć/mają ciężkie historie.
– Karolino zanim przejdziemy do twojego wyjazdu do Anglii, to zapytam oto co mi powiedziałaś kiedyś wywiadzie. Chciałaś uciec z domu – powodem była sytuacja. Na początku powiedz ile czasu to trwało i z jakimi sytuacjami spotykałaś się ze strony ojca?
Na początku witam wszystkich serdecznie. I chcę zaznaczyć, że ten wywiad nie jest po to, abyście mi współczuli. Nie potrzebuje tego! Zahartowałam się tym przez jakie trudy było mi dane przejść i jestem dumna z tego kim dziś jestem. Pytasz ile to trwało i wiesz co… Trwało to od zawsze, od najmłodszych lat. Jedyne sytuację z ojcem jakie mam to te, w których mnie bił i wyzywał, że ”niczego w życiu nie osiągnę”, albo przychodził w środku nocy i darł ryja (szukał awantury jak zawsze), dobijał się do drzwi od pokoju. Wyobraź sobie śpisz, masz rano wstać do szkoły i nagle baaam! Zaczyna się znowu! Już słyszysz roztrzaskane szklanki w kuchni i inne przedmioty. Jedyne o czym myślisz, to jak najszybciej się wydostać z pieprzonego pokoju przez okno. Tak przez okno! Na bosaka nawet w zimę. Wiele razy tak uciekaliśmy. Spałam na strychu, w piwnicy. Również się z nim biłam, szarpałam… Miałam myśli żeby go zabić. Tak to chore, ale do takiego właśnie stanu doprowadził moją psychikę.Raz rzucił mną tak o ścianę w pokoju , że zsikałam się w spodnie. Bardziej ze strachu, bo na ból uodporniłam się od małego. Wiele razy szłam brudna i głodna do szkoły, bo przez akcje jakie działy się w nocy nie było możliwości się umyć, albo przygotować jakiegoś jedzenia które Mama zawsze starała się dla nas mieć. Oddała całą siebie, aby wychować sześcioro dzieci i wykarmić mimo piekła jakie stworzył nam ojciec. Nie poddała się i to od niej mam tę moc, aby nigdy się nie poddawać. Dla niej należy się korona. Jestem dumna z mojej Mamy!
– To było bardzo trudne dzieciństwo. Miałaś żal, że nie poświęcono Ci więcej czasu i miłości?
Tak było cholernie trudne, ale to ukształtowało mój charakter. Od małego wiedziałam jak zarobić pieniądze na jedzenie/przyjemności. Jak nauczyć się żyć w strachu i bólu. Dziś jestem niezniszczalna – psychicznie i fizycznie. Dosłownie miałam żal do Ojca, że tak zniszczył naszą rodzinę. Mama oddawała nam całą siebie i otulała miłością jak tylko mogła.
– Zapewne też próbowałaś pomóc ojcu, lub pokazywałaś jak bardzo Cię boli ta sytuacja. Jaka była odpowiedź/reakcja?
Gdy bardziej dorosłam i zaczęłam ogarniać życie założyłam mu nawet „zieloną kartę”, latałam też po sądach. Ciągle wzywanie policji. To przez lata nic nie dawało! Rozumiesz!? Ten człowiek, a raczej wrak człowieka ciągle miał cholerne szczęście! Gdy go policja zabierała w nocy, za dwie godziny wracał i było jeszcze gorsze piekło za to, że zadzwoniliśmy na niego. Nigdy nie pracował – zbierał złom po śmietnikach. Nawet zbierał jakieś jedzenie i dawał je do lodówki. Mimo tego co robił, chcieliśmy mu pomóc, ale on tej pomocy nie chciał. Był na zasiłku też i wszystko przepijał. Co się dało to pił. Później nawet wylądował w psychiatryku. Zaczęło mu totalnie bić na głowę. Raz spałam w nocy zamknięta w swoim pokoju – Mama spała gdzie indziej. Rysował mi Krzyż, nożem na drzwiach, darł się całe noce, nie spał. Wtedy jak zawsze uciekałam przez okno.
– Były sytuacje, w których miałaś pewność, że dalsza obecność w tym miejscu może na Ciebie wpłynąć jeszcze bardziej destrukcyjnie?
Oczywiście! Byłam w pełni świadoma tego, że to wszystko co dookoła się dzieje jest złe i, że muszę się z tego w końcu kiedyś ”wydostać”, ale muszę najpierw przetrwać.
– Twój Tata nie żyje. Możesz w tej chwili powiedzieć, że żal pozostał – czy jednak wybaczyłaś mu mimo tych wszystkich sytuacji?
Nie żyje to prawda. Sam się wyniszczył. Wciąż mam żal, ale wybaczam mu. Nie umiał kochać, ale za to zahartował mój charakter. W koszmarny sposób, ale zahartował.
– Jaką byłaś nastolatką? Zbuntowaną i problemową? Czy sytuacje, które widziałaś spowodowały, że powiedziałaś sobie ”ja nigdy nie doprowadzę swojego życia w tą stronę używek itp”?
Byłam bardzo zbuntowana, problemowa. W szkole nie mogłam się na niczym skupić – wiadomo czemu. Miałam też kuratora. Biłam się w szkole, na ulicy. Wyładowywałam całą agresję jaka się we mnie tliła. W wieku 11 lat poszłam do szkoły boksu i to było właśnie to! Złapałam od razu bakcyla i wiedziałam, że chcę to robić, że to mi pomoże odbić się od dna, bo nie chce tak żyć. Potrwało to kilka lat, ale dziś jestem zawodową zawodniczka MMA z wieloma osiągnięciami i ciągle idę na szczyt! Zbudowałam siebie i uratowałam siebie!
– Ludzie różnie reagują na to co się dzieje w domu. Jaka była twoja reakcja, też brnęłaś w jakieś problemy czy jednak za wszelką cenę szukałaś spokoju?
Wychowałam się w toksycznym otoczeniu. Też piłam, błądziłam. Nie miałam od kogo brać przykładu. Gdy zasmakowałam boksu, sportu – zaczęłam właśnie siebie wtedy budować. Budować swoją drogę. Chciałam być kimś, chciałam coś osiągnąć, bo wiedziałam, że mogę popłynąć w tym otoczeniu na same dno. Nie chciałam tego. Chciałam lepszego życia. Marzyłam o tym, aby być zawodową bokserką. Dziś jestem Zawodową zawodniczką MMA i mówię to z dumą.
– Była kiedykolwiek myśl, że będzie ciężko Ci ułożyć normalnie życie po tym co się działo/przeżyłaś w swoim życiu?
Nie dopuszczałam do siebie takich myśli! Oczywiście było mi ciężko wystartować ze swoim życiem, bo nie miałam nic na ”start”, a jedynie blizny i zdartą psychikę. Mogło się to nie udać każdemu. Wiedziałam, że kiedyś chce stworzyć wymarzoną rodzinę i, że dam swoim dzieciom wszystko co najlepsze, a przede wszystkim miłość i spokój.
– Co byś radziła do osób, które znalazły się w podobnym problemie?
Chcę tylko przekazać, że nie ważne w jakim dole jesteście – zawsze jest punkt wyjścia! Nie poddawajcie się i nie pozwólcie, aby syf jaki was otacza dostał się do waszego wnętrza! Walczcie o siebie i lepsze jutro. Nawet jeśli myślicie, że ono nigdy nie nadejdzie. Nadejdzie! Bóg zawsze ma plan.
– Ktoś z bliskich Ci pomógł w tych ciężkich chwilach, może sięgałaś po pomoc specjalistów?
Wspieraliśmy się bardzo z rodzeństwem! Do dzisiaj tak jest, ale również w szkole sięgałam pomocy psychologów.
– Można powiedzieć, że sport miał bardzo duże znaczenie w tym, aby odejść od problemów?
Zdecydowanie! Mogę śmiało powiedzieć, że sport mnie uratował. Mogłam iść łatwymi, a zarazem ściągającymi na dno drogami jak niektórzy jednak wybrałam swoją drogę i cieszę się z tego.
– Teraz przejdźmy do twojego wyjazdu do Anglii miałaś na tak zwany ”start” około 115 funtów, ale niefart Cię nie omijał….
Tak to właśnie wtedy była „ucieczka” za lepszym życiem. Jednak kłody ciągle się pojawiały, ale to właśnie hartowało jeszcze bardziej! Lotnisko 115 funtów na start. Spóźniliśmy się na samolot ze znajomą, z którą miałam okazję spontanicznie wylecieć do UK. Musiałam kupić nowy bilet za 100 funtów, więc zostało mi 15 funtów. Przygoda się zaczyna!
– Byłaś bez oszczędności większych, bez języka i rodziny. Jak to wyglądało, jak sobie poradziłaś?
Dokładnie. Byłam bez niczego. Wpadłam w długi. Znalazłam pracę w fabryce kwiatków (tam też zdążyłam się pobić z zagranicznym gościem podczas pracy). Praca polegała na wkładaniu kwiatów do doniczek, które jadą po taśmie. Jedna osoba z jednej strony, a na przeciwko Ciebie druga i co w drugą doniczkę władasz swoje kwiatki. Ten chłopak na przeciwko mnie miał koleżankę obok… Gadali coś w swoim języku i nie wkładali kwiatków i ewidentnie obgadywali mnie oraz koleżankę moją obok. W końcu nie wytrzymałam. Przeskoczyłam przez pracującą taśmę i uderzyłam go prawym mocnym. Wszyscy zamurowani, cała hala stanęła, donice pospadały. Szef fabryki wziął mnie na rozmowę. Wszyscy myśleli, że mnie wyrzucą z pracy, ale to właśnie tego chłopaka nie było już w pracy następnego dnia. Znajomi się śmiali, że teraz ja tu rządzę. Nie jestem z siebie dumna, bo wtedy wciąż byłam rozwalona emocjonalnie przez przygody w domu. Ciągle się starałam wykreować siebie na lepszą. Pracowałam w prze różnych fabrykach, wynajmowałam pokoje z różnymi ludźmi. Szukałam boksu w Anglii, ale znalazłam klub MMA i wtedy właśnie zaczęłam się budować! Rozwijać! I przy tym ciągle pracowałam w różnych fabrykach po 10/12 godzin i po pracy jeździłam rowerem do klubu, aby napieprzać się z chłopakami (byłam jedyną kobietą w klubie). Tak samo, gdy w wieku 11 lat zaczynałam z boksem – też wtedy byłam jedyną kobietą. Było bardzo ciężko, ale wiedziałam, że nie mogę się poddać, bo chce ratować swoje życie i spełniać marzenia.
– Uważasz, że MMA spowodowało u Ciebie większą pokorę do życia i nauczyło Cię bardzo wiele – coś co zasięgnęłaś do życia prywatnego?
Tak właśnie uważam! MMA nauczyło mnie panować nad sobą, nad swoimi emocjami. Dzięki treningom mogłam wyładować całe zło jakie we mnie było. Trening był i jest jak lek dla mojej duszy! Pójście na trening i zrobienie czegoś więcej, nauczenie się i ciągłe rozwijanie się. Dało mi nadzieję! Nadzieję na lepszą przyszłość. Nie raz szlam, albo jechałam na rowerze często w deszcze na trening załamana, wykończona pracą w fabrykach, bez rodziny. Kogoś bliskiego, kompletnie bez sił, ale z nadzieją, że właśnie wszystko się polepszy tylko muszę przetrwać! Zawsze sobie tak powtarzam sama do siebie. ”Karolina musisz przetrwać. Nie przyjechałaś tu po to żeby wrócić z niczym”. Wchodząc na treningi załamana wychodziłam jak nowo narodzona! Siniaki na ciele dawały mi radość! To był znak, że coś robię dobrze – że to w końcu zaowocuje. Nadzieją mnie prowadziła i wciąż prowadzi.
– W przeszłości (w wywiadzie) powiedziałaś mi, że pracowałaś na budowie. Powiedz o tym więcej, jakie prace podejmowałaś w swoim życiu? Trzeba przyznać, że kobieta na budowie… wiele osób byłoby zaskoczonych!
Tak pracowałam w UK na budowie, gdy był przestój w fabrykach. Musiałam zarobić jakoś na chleb i opłaty. To była cholernie ciężka robota. Po niej szłam oczywiście na treningi MMA. W domu w Polsce też wykonywałam różne prace dla facetów. Dlatego też jestem tak silną fizycznie – co przydało się na szczęście w MMA. Wracając do budowy to szczerze rzygać mi się tym chciało, ale nastawiłam się na to tak, że to też jest forma treningu i myślenie właśnie w ten sposób pomogło mi przetrwać. Wykonać robotę jaką miałam zrobić i zarobić na jedzenie. I możesz mi teraz uwierzyć, albo nie. Kopałam łopatą doły pod fundamenty, albo jakieś rury które miały tamtędy iść. Już nie pamiętam, ale to nie ważne. To było tak ciężkie. Ziemia taka twarda ręce chciały mi odpaść razem z tymi odciskami od łopaty! Myślę sobie kurde nie wytrzymam, zaraz tym rąbnę i idę do domu, ale w głowie myśli ”wytrzymaj Karolina! Jeszcze trochę. Zaraz kończysz”. I w tym samym momencie znajomy krzyczy ”Ej Karolina gdzie masz telefon!? Twój trener próbuje się dodzwonić do Ciebie”. Lecę do kampera, w którym mieliśmy przerwy na jedzenie. Odbieram, a trener mówi, że dzwonili z Afryki z organizacji EFC! Dziewczyna odpadła i szukają zastępczyni do walki z Chaynanne Vlismas. Walka za tydzień! Skakałam z radości. Powiedziałam że od razu się pakuje. Niesamowite co?! Wiara! I wiara w to, że Bóg zawsze czuwa! Tydzień później byłam w Afryce w Johannesburg – walka wzięta na tydzień przed. Bez żadnego obozu przygotowawczego. Ta walka właśnie decydowała o tym, która wygra to zawalczy o pas mistrzyni EFC. Przegrałam splitem! Choć wielu mówiło , że mnie oszukali sędziowie. Walka naprawdę była mocna i wyrównana . Vlismas wygrała czyli w następnej walce miała się bić o pas z Włoszką Chiara Penco. Za tą walkę dostałam śmieszne pieniądze. Mogłam więcej zarobić na cholernej budowie, ale walka w Afryce dała mi większy rozgłos i więcej możliwości! Jednak wciąż pracowałam. I słuchaj! Mija może dwa albo 3 miesiące dostaje znów telefon z Afryki, że tym razem Chaynanne Vlismas jest kontuzjowana i nie może zawalczyć z Włoszką. Dwa tygodnie do walki o pas, bierzemy to! Czułam po przegranej z Vlismas, że ja zdobędę i tak ten pas. I wymarzyłam to. To ja dostałam tego strzała finalnie. 8 grudnia 2018 roku jeden dzień przed moimi urodzinami. Po 5-rundowej wojnie nową Mistrzynią największej organizacji w Afryce zostaje Karolina Wòjcik!!!! Najcudowniejszy dzień w moim życiu !!! Wiara kochani! Wiara w siebie to jest klucz!
– Na koniec twoje przesłanie do wszystkich osób młodych, ale nie tylko, które się spotykają z podobnymi problemami – bądź po prostu pojawia się u nich smutek i zwątpienie
Jeśli w jakimś miejscu jest wam niewygodnie, czujecie, że to was niszczy – nie bójcie się zmian! Odważnie się coś zmienić. Zawalczyć o siebie i o swoją przyszłość! Macie jedno życie. Wszyscy je mamy. To od nas zależy czy na starość będziemy płakać do lustra, że życie przeleciało i nic nie zrobiłam czy z dumą będziecie opowiadać wnukom o niesamowitych przeżyciach. Żyjcie tu i teraz! Jeśli macie chleb na stole, czyste ubrania i dach nad głową to macie wszystko! I wszystko jest w waszych rękach i to od was zależy jak sterujecie! Serdecznie pozdrawiam!
Zobacz także:
Gorąco było również za kulisami pierwszej konferencji High League 5. Denis Załęcki postanowił przerwać wywiad Mateusza Kubiszyna. Padły mocne słowa. Niewykluczone, że w przyszłości ”Bad Boy” ponownie zmierzy się z ”Don Diego”.
Podczas trzeciego panelu pierwszej konferencji High League 5 nie brakowało tak zwanych dymów. Nie mogło być inaczej, gdy przy stole doszło do konfrontacji słownej pomiędzy Mateuszem Murańskim, a Pawłem Bombą. W pewnym momencie ”Muran” był wściekły i z całą siłą ruszył na przeciwnika. Ochrona musiała szybko reagować.