MMA PLNajnowszePolskie MMA„Młode Wilki polskiego MMA” – część 5: Igor Michaliszyn!

„Młode Wilki polskiego MMA” – część 5: Igor Michaliszyn!

Cykl artykułów „Młode Wilki polskiego MMA” to seria wywiadów, która powstała po to, aby przybliżyć wszystkim fanom sylwetki najmłodszych „perełek” rodzimej sceny mieszanych sztuk walki. Odwiedzimy mniejsze i większe kluby MMA i zapytamy młodych fighterów m.in. o ich początki ze sztukami walki, treningi i dietę, plany na przyszłość, a także zahaczymy o aktualnie najważniejsze wydarzenia w świecie MMA.

Foto: Adam Nikodemski

Kolejnym „Młodym Wilkiem” w naszej serii o młodych talentach jest zawodnik Silesian Cage Club Katowice, czyli 20-letni „Zawodnik Roku” federacji Spartan Fight – Igor Michaliszyn (4-0)!

 

Igor Michaliszyn (4-0)

Wiek/waga: 20lat/70kg

Klub: Silesian Cage Club

Sherdog:

Bartek Zarębski, MMA.pl: Siema Igor! Na początek chciałbym zapytać o Twoje początki ze sztukami walki – kiedy to się zaczęło i kto pierwszy zainspirował Cię do trenowania sztuk walki?

Igor Michaliszyn: Cześć! Moja przygoda ze sportami walki zaczęła się w pierwszej klasie szkoły podstawowej – mój tata wyciągnął mnie na trening zapasów, bo jak wszyscy wiemy jest to jeden z najbardziej ogólnorozwojowych sportów. Treningi odbywały się w Dąbrowie Górniczej i trenowałem tam około 4 lat. Następnie miałem przerwę i dopiero w gimnazjum poszedłem na zajęcia karate do Tomka Puchały i on zaszczepił we mnie chęć do uprawiania sportów walki – karate trenowałem 3 lata. Następnie co raz częściej oglądałem MMA, a od sławnej walki Pudzian vs Najman zacząłem poważnie myśleć o treningach MMA. Zapisałem się do Silesian Cage Club i tam trenuję już od ponad 3 lat pod okiem Tomasza Brondera.

MMA.pl: Pamiętasz swoje pierwsze walki w amatorskim MMA – opowiedz coś więcej na ten temat, jak radziłeś sobie ze stresem i innymi czynnikami wynikającymi z debiutu?

I.M.: Pierwszą walkę amatorską stoczyłem bardzo szybko, w sumie po nie całym pół roku od pierwszego treningu MMA. Były to Mistrzostwa Polski ALMMA w Sochaczewie – miałem 17 lat, ale startowałem w seniorach. Pierwszą walkę wygrałem przez duszenie, drugą przegrałem na punkty – wtedy pierwszy raz poczułem taką adrenalinę i czułem, że chcę się w tym nadal sprawdzać. Niedługo potem wygrałem turniej w Bochni, a trener starał się zestawiać mnie na galach z publicznością, żebym już powoli oswajał się z całą otoczką gal. Nie zapomnę walki z Piotrkiem Mrozem – gość miał 10 walk wygranych i jego przeciwnik nie przyjechał na ostatnią chwilę, tak samo jak i mój rywal z tej samej gali, więc postanowiliśmy nie tracić czasu i zawalczyliśmy ze sobą. I mimo, że przegrałem po bliskiej niejednogłośnej decyzji, to byłem zadowolony z podjęcia takiego wyzwania. Potem miałem jeszcze jedną amatorską walkę i trener w końcu stwierdził, że jestem gotowy na zawodowe MMA.

MMA.pl: Ok. Opowiedz teraz coś o tym, kto zajmuje się szczegółami Twojej diety, przygotowaniem posiłków?

I.M.: Na początku radziłem się kolegów z klubu, często Kornik pomagał mi w tym aspekcie. Od jakiegoś czasu moją dietą zajmuje się Sebastian Kot, który zna się na wielu sprawach nie tylko diety i bardzo się cieszę z naszej współpracy. Co do gotowania, to spotkało mnie to szczęście, że moja mama mi wszystko przygotowuje i mam dosłownie wszystko zrobione na czas – to super mieć kogoś bliskiego, kto aż tyle pomaga. Mama robi mega robotę – odmierza porcję i poważnie podchodzi do tego tematu, wszystkie szczegóły omawiamy bez wyjątków.

MMA.pl: Ostatnio pojawiały się niewielkie kłopoty przy zbijaniu wagi – czy w związku z tym planujesz zmianę dywizji? Półśrednia to jest to, o czym myślisz?

I.M.: Na chwilę obecną do kategorii lekkiej miałbym 14-15 kilogramów, więc myślę, że to o wiele za dużo i to mija się z celem. Zbijanie zabiera mi dużo zdrowia, dlatego poważniej myślę o zmianie kategorii wagowej na wyższą. Na co dzień kulam się z dużo większymi, np Adamem Niedźwiedziem czy Alanem Langerem i nie czuję się wiele słabszy fizycznie. Z chłopakami z dywizji -77kg czuję się na prawdę pewnie podczas sparingów.

MMA.pl: „Zawodnik Roku” organizacji Spartan Fight – duży zaszczyt dla młodziutkiego zawodnika, przez co jeszcze więcej ludzi pokłada w Tobie spore nadzieje. Czy takie wyróżnienie nie zawróci w głowie jeszcze młodemu adeptowi mieszanych sztuk walki?

I.M.: Raczej nie siadam na laurach, nie biorę za bardzo do siebie takich rzeczy, jednak motywuje mnie to ogromnie do większej pracy i podtrzymania zwycięskiej passy. Bardzo miło, że zostałem w ten sposób doceniony, jednak sam siebie potrafię ostudzić i wiem, że to dopiero początek moich osiągnięć. Koncentracja na celu i chłodna głowa – to przede wszystkim!

MMA.pl: Opowiedz nam coś o swoich ulubionych technikach, które wychodzą Ci najlepiej. W jakiej płaszczyźnie czujesz się pewniej?

I.M.: Jakoś nie specjalnie szlifuje jedną czy dwie techniki, staram się trenować przekrojowo i uczyć się wszystkiego po trochu.

MMA.pl: Na kim się wzorowałeś w MMA, masz swoich idoli czy ulubieńców?

I.M.: Nie ma takiej jednej osoby, długo mogę myśleć nad tym pytaniem, jednak ja raczej oglądam walki dla samych technik, a nie konkretnych zawodników. Na przykład obecna największa supergwiazda UFC – czyli McGregor – pomimo szopek, które odstawia sama jego technika i kunszt walki jest znakomity. Podobają mi się fighterzy, którzy walczą widowiskowo, np. Max Holloway. Od każdego staram się wyciągnąć coś ciekawego.

MMA.pl: Przypominasz sobie jakieś trudne momenty przed walkami? Coś co Cię kiedykolwiek zaskoczyło i utrudniło koncentrację na walce?

I.M.: Na pierwszym miejscu, to zdecydowanie zbijanie wagi, 13 czy 14 kilogramów to masakra, przychodzą najgorsze myśli do głowy. Drugą taką sytuacją była gala, na którą nie przyjechał mój przeciwnik i po ważeniu byłem strasznie zdołowany.

MMA.pl: Jak wygląda kwestia „mocnych sparingów” u Ciebie w klubie? Bierzesz aspekt zdrowotny pod uwagę odnośnie tego tematu? Technika czy grindowanie? 😉

I.M.: W każdym klubie jest inaczej. Staram się trenować tak, aby sporo skupiać się na technice, a sparing to raczej symulacja samej walki, nie chce zostawiać zdrowia na sparingach i wyniszczać organizmu. Prędzej czy później wychodzą takie uszkodzenia, więc wole o to zadbać od początku – urazy głowy są normą, więc jestem zwolennikiem sparowania w kasku. Na początku mojej przygody z MMA była jeszcze tzw. era mocnych sparingów, gdzie na dochodzeniówkach przy sparingu na prawdę mocno się obijaliśmy. Dlatego wnioski trzeba wyciągać i trenować mądrze.

MMA.pl: Kto dociąża Cię w Silesian Cage Club – prócz oczywiście Kornika? Wyjeżdżasz do innych klubów trenować?

I.M.: U mnie w klubie dojeżdża mnie paczka z grupy zaawansowanej, czyli Kornik, Alan Langer, Adam Niedźwiedź, Piotrek Wołowik, Radek Grela, Mateusz Grzelec, Patryk Górecki – jest spora ekipa mocnych chłopów. Co do wyjazdów do innych teamów, to jestem zwolennikiem takich pomysłów, mogę się uczyć nowych technik, ale przede wszystkim nabywać doświadczenia podczas sparingów z nowymi sparingpartnerami. To zawsze wychodzi na duży plus w ogólnym moim rozwoju. Wyjeżdżam głównie w okresach przygotowawczych przed walkami, ale nie tylko.

MMA.pl: A wyjazdy zagraniczne? Zaliczyłeś już takie?

I.M.: Tak, byłem w Planet Eater u Piotrka Sobotty. Tam szlifujemy sporo techniki i różnych niuansów. Chciałbym kiedyś wyjechać do USA czy Tajlandii i mam nadzieję, że wkrótce trafi się taka okazja. Można tam złapać wiele bezcennego doświadczenia.

MMA.pl: Jak spoglądasz na walki celebrytów? Twoja federacja – Spartan Fight – takowych nie promuje, a radzi sobie bardzo dobrze – czy fani potrzebują jeszcze takich pojedynków?

I.M.: Nie ma sprawiedliwości w tym temacie, bo chłopaki, którzy ciężko trenują cały rok często dostają tak na prawdę ochłapy. Jednak muszę przyznać, że sam zacząłem interesować się bardziej MMA przez walkę Pudzian vs Najman, także są plusy i minusy tego procederu.

MMA.pl: Przejdźmy do tematu kobiecego MMA. Są już 3 żeńskie dywizje w UFC – jak spoglądasz na walki kobiet?

I.M.: Szczególnym fanem kobiecego MMA nie jestem, ale oczywiście mocne zestawienia oglądam, choć przyznam, że widok roztrzaskanej twarzy kobiety nie należy do przyjemnych – chyba wolałbym oglądać ich walki w formule submission. MMA kobiece oglądam tylko z czysto sportowego punktu widzenia.

MMA.pl: Ostatnie pytanie ode mnie – Twoje typowanie głównych walk gali UFC 208: Holm vs Randamie (wywiad w dniu 8 lutego 2017)

I.M.: Rywalka Holly Holm wygląda solidnie, widziałem jak tarczuje, także może zagrozić Amerykance. Jeśli chodzi o Spidera, to chciałbym, żeby wygrał z Brunsonem, bo jest legendą i może jeszcze wrócić – kiedyś zmiatał rywali na różne sposoby. Co do walki Jacare – on to jest prawdziwy kocur, wydaje mi się, że spokojnie wygra. Poirier vs Miller – tutaj wg mnie wygra Poirier, choć ostatnio przegrał przez KO z Michaelem Johnsonem, to widzę w nim drzemiący potencjał. Tak na prawdę od niedawna mam Extreme Sports Channel i dopiero nadrabiam większość gal 🙂

MMA.pl: Dzięki za rozmowę Igor i znalezienie czasu między treningami na dość długą pogawędkę 😉 Jeśli chcesz możesz podziękować osobom, które Ci pomagają.

I.M.: Więc tak – chciałbym podziękować całemu Silesian Cage Club, wszystkim trenerom oraz sparingpartnerom, rodzinie i przyjaciołom , najsilniejszemu ze wszystkich paleciaków, czyli Sebastian Kot, oraz sponsorom: Gym Eltoro , OFI , EMKA , Diamonds Invest Group ! Dziękuje wszystkim !

 

Zdjęcia: Adam Nikodemski

Foto: Adam NikodemskiFoto: Adam NikodemskiFoto: Adam NikodemskiFoto: Adam NikodemskiFoto: Adam NikodemskiFoto: Adam NikodemskiFoto: Adam NikodemskiFoto: Adam Nikodemski

Foto: Adam Nikodemski

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis