20 lat KSW! Dlaczego warto docenić tę organizację?[KOMENTARZ]
27 lutego minęło 20 lat od pierwszej gali KSW. Tak jest, największa organizacja MMA w Polsce ma już ponad dwie dekady. To niemal tyle samo, ile mają najmłodsi zawodnicy organizacji! 20 lat KSW to czas stałego rozwoju. Były świetne decyzje, były też decyzje gorsze, ale nie da się zaprzeczyć temu, że organizacja miała i ma pozytywny wpływ na MMA w Polsce. Zawsze wśród kibiców znajdzie się grupa, która wiecznie jest niezadowolona. Ten tekst powstał również z myślą o nich. Za co warto docenić KSW?
Wprowadziło MMA do mainstreamu
Co ja właśnie zobaczyłem??? – zastanawiałem się tuż po zakończeniu pojedynku Pudzian vs. Najman. Strongman kopał rywala jak chłop kopie krowę gumiakiem i nie wiedział, kiedy przestać bić Najmana natomiast celebryta zrobił to, z czego jest znany również dziś. Nie podobała mi się ta walka. Ale trzeba przyznać, że nie byłem niedzielnym kibicem i już od lat interesowałem się MMA. Jeżeli dla kogoś liczą się emocje (niekoniecznie sportowe) i szybkie rozstrzygnięcie, mógł być tym pojedynkiem usatysfakcjonowany. Ja nie byłem, ale…
To właśnie ten pojedynek rozpoczął proces wprowadzania MMA do mainstreamu. Co prawda zestawienie było freakfightem w pełnym znaczeniu tego słowa, ale właśnie to starcie trafiło do masowego odbiorcy (według przeglądu sportowego obejrzało je 6 milionów widzów). A później już samo ruszyło. KSW jeszcze kilka razy organizowało podobne freakfighty, by za każdym razem odnosić mniejszy lub większy sukces oglądalności. MMA zaczęły w Polsce oglądać miliony widzów! A wraz z freakfightami do społecznej świadomości przebijał się prawdziwy sport.
Negatywnym efektem takich rozwiązań było przylgnięcie do KSW łatki organizacji z niskim poziomem sportowym. Mocne słowa. Nawet dziś są one powielane przez część kibiców, którzy ostatnią galę oglądali właśnie wtedy, gdy KSW jeszcze dodawało freakfighty do rozpisek. Są też i tacy, którzy po prostu powielają opinię, którą kiedyś zasłyszeli. I nie do końca dociera do nich argument, że prawdziwych freakfightów było kilka, a świetnych sportowych walk były setki. Wystarczy dokładniej prześledzić kolejne gale i zestawienia.
Z perspektywy czasu można zapytać, czy dało się inaczej przebić do mainstreamu. I na tę chwilę nie znajduję innego sposobu. Nie widzę skuteczniejszego sposobu ani w tamtych czasach, ani w obecnych. KSW po prostu zrobiło to, co dało się w tej kwestii zrobić. Gdyby nie te freakfighty, mało kto rozpoznawałby sportowców: Mameda Khalidova, Michała Materlę, Borysa Mańkowskiego i innych weteranów KSW. Wzrost oglądalności innych organizacji w Polsce to również efekt tej pierwszej śmiesznej walki Pudziana z Najmanem. Ale tutaj cel uświęcił środki.
Dało rozrywkę milionom widzów!
Niemal 100 gal, na których występowali przyszli mistrzowie UFC, czołówka europejskiego lub światowego MMA, zapomniane legendy sportów walki, weterani i młodzi gniewni… 20 lat KSW to 20 lat dobrej rozrywki. Myślę, że każdy kibic mógłby na gali odnaleźć coś dla siebie. Byliśmy świadkami niezwykłych zwrotów akcji, pięknych stójkowych wymian lub parterowych szachów. Oczywiście, nie w każdej walce, ale na KSW było wiele pięknych sportowych pojedynków. Wojownicy dający z siebie wszystko zostawali ulubieńcami kibiców. Na naszych oczach tworzyły się legendy: Mameda Khalidova, Michała Materli i innych świetnych sportowców.
Warto też zauważyć, że KSW zawsze dbało o interesującą artystyczną otoczkę gal. Muzyka, światła, występy artystów, elektryzujące zapowiedzi. Wiele wydarzeń miało swój specyficzny klimat i porywającą promocję. Nawet jeżeli kibica interesuje tylko sport i uważa on, że zbyt rozdmuchana otoczka to przerost formy nad treścią, nie może on zaprzeczyć atrakcyjnej oprawie wizualnej organizacji. Spora część polskich i zagranicznych organizacji wzorowała się na KSW i nadal będzie wzorować.
Patrząc na KSW z perspektywy współczesnych sposobów promocji, naprawdę doceniam poziom konferencji i profesjonalne zachowanie zdecydowanej większości zawodników. Wiem, że lepiej nie porównywać freakfightów do organizacji czysto sportowych, ale naprawdę warto zauważyć, że wojownicy KSW nie uciekają się do tak niskich zagrań jak niektórzy celebryci. Gdy w tym obszarze dzieje się coś złego, interweniują włodarze. W KSW nie ma miejsca na patologię. I to mnie cieszy. Jak tak dalej pójdzie, niewiele będzie takich miejsc. Szanuję KSW za to, że nigdy nie promowała się na patologii. Oby tak dalej. Trzymam kciuki za sport.
Wypromowało mistrzów i czołówkę UFC
Na KSW walczyli Jan Błachowicz, Dricus du Plessis, Mateusz Gamrot i inni świetni zawodnicy podbijający światowe MMA. Dwóch z nich zdobyło mistrzostwo UFC, Gamrot jest w ścisłej czołówce. Nadal w klatce KSW możemy oglądać świetnych zawodników na poziomie UFC (jak choćby Salahdine Parnasse). To, po pierwsze, zaprzecza łatce niskiego poziomu sportowego. Po drugie, to pokazuje, jak duży wkład w światowe MMA ma największa polska organizacja.
Cieszyłeś się, gdy Jan Błachowicz nokautował Reyesa i zdobywał pas? Przypomnij sobie, gdzie Błachowicz budował swoją karierę i na jakich galach wypromował swoje nazwisko. To prawda, że brawa należą się przede wszystkim Janowi i jego sukces to w dużej mierze jego własny wysiłek, ale nie można zapomnieć, że jego droga do UFC prowadziła właśnie przez polskie KSW. Myślę, że o kilku obecnych zawodnikach KSW za pewien czas usłyszy cały świat.
Wypromowało gwiazdy polskiego MMA
Nie można zapomnieć o tych, którzy pozostali w KSW. Osoby nie znające finansowych realiów życia zawodnika mogą mówić o pójściu na łatwiznę i odcinaniu kuponów. Moim zdaniem jest to po prostu bezpieczne wykorzystanie swoich możliwości biznesowych. Można zastanawiać się, co w UFC pokazałby Mamed Chalidow, gdyby przeszedł tam w odpowiednim momencie, ale to i tak byłoby gdybanie. W KSW było wielu innych świetnych zawodników, którzy zdecydowali się pozostać w organizacji i dawać kibicom piękne pojedynki.
Czasami można było czuć pewien niedosyt, bo rywale nie zawsze stawiali wysoko poprzeczkę polskim gwiazdom. Najczęściej jednak weterani KSW mieli okazję się wykazać i udowodnić, że nie bez przyczyny są mistrzami organizacji. I widzieliśmy piękne nokauty, poddania, zwroty akcji.
Bardzo pozytywnie świadczy o KSW fakt, że mistrzowskie pasy zmieniają swoich właścicieli. Mamy dominatorów jak Phil de Fries lub Salahdine Parnasse, ale pasy innych kategorii wagowych przechodzą z rąk do rąk, bo pojawiają się nowi interesujący zawodnicy z potencjałem. To świadczy o wyrównanym i coraz wyższym poziomie. Mimo że Ligą Mistrzów MMA pozostaje UFC i kilka innych światowych organizacji, naprawdę nie powinniśmy narzekać na poziom KSW.
20 lat dobrych i złych pomysłów… Ale zawsze do przodu!
20 lat KSW to kawał czasu. Widzieliśmy wiele dobrych pomysłów, byliśmy też świadkami pomysłów gorszych. Konstruktywna krytyka zawsze jest wskazana, ale warto pamiętać, że to właściciele organizacji prowadzą ten biznes i to na ich barkach spoczywa powodzenie kolejnych sportowych wydarzeń. To oni zmagają się z pretensjonalnością części kibiców, hejtem lub negatywnymi opiniami w Internecie. Czasami warto spojrzeć na sprawę z dystansem i trzymać kciuki za kogoś, kto działa, a nie za tego, kto tylko komentuje.
Ja też o KSW pisałem zarówno dobrze, jak i źle. Ostatniego KSW nie oglądałem, bo podoba mi się MMA, a nie grzebanie w zasadach i sportowy miszmasz. Rozumiem jednak, dlaczego ta gala miała taki kształt i jednak cieszę się, że przyciągnęła widzów. Nawet jeżeli coś mi się nie podoba, trzymam kciuki za KSW i za każdą inną organizację, bo to one budowały, budują i dalej będą budować MMA. I takie podejście proponuję każdemu. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a to, czy pomysł był dobry, czy nie, pokazują statystyki biznesowe.
20 lat KSW – doceńmy ten wysiłek
Nie bez przyczyny KSW pozostaje największą polską organizacją MMA. 20 lat KSW to konsekwentne budowanie pozycji i reagowanie na zapotrzebowanie kibiców połączone z chęcią zachowania odpowiedniego poziomu i zasad przyzwoitości. Nie wszystko w ciągu tych 20 lat było idealne, ale nigdy nie jest tak, że zadowolisz każdego. Myślę, że już teraz KSW przeszło do historii polskiego MMA. 20-lecie jest również świętem całego środowiska, bo polskie MMA budujemy wszyscy razem.
Wszystkiego dobrego dla KSW!