Zapowiedź RIZIN.27 od MMA.pl!
Przed nami pierwsza gala RIZIN w 2021 roku. Okazało się, że nie odbędzie się ona w Tokyo Dome, jak wcześniej panowano, a w Nagoyi, w Nippon Gaishi Hall, gdzie organizacja wraca po pięciu latach. Zapraszamy do zapoznania się z obszerną zapowiedzią eventu RIZIN.27, którego rozpiska eksploruje lokalne zasoby japońskiego MMA, ale nie brakuje tam też nazwisk z pierwszej linii, jak i fajterów po UFC, czy… KSW.
Zapowiedź autrorstwa Daniela Dziubickiego i Jana Niwińskiego.
Gala w niedzielę 21 marca od godziny 6:00 polskiego czasu TUTAJ.
49 kg: Ayaka Hamasaki (c) vs. Kanna Asakura
Daniel Dziubicki: Rewanż po trzech latach za pojedynek, który miał wyłonić pierwszą mistrzyni kategorii do 49 kg. W sylwestra 2018 Hamasaki bez większych problemów pokonała zwyciężczynię GP. Od tamtego czasu zawodniczka z AACC przegrała jedynie z Seo Hee Ham po jednej z najlepszych walk w historii kobiecego MMA. Nie zmieniło to jednak jej pozycji jako bardzo silnej fajterki, dominującej swoje rywalki. Asakura natomiast zapracowała sobie na rewanż pokonując cztery przeciwniczki z rzędu, wygrane zapewniając sobie w różnych płaszczyznach. Ewolucja widoczna gołym okiem, ale czy wystarczająca, aby pokonać Hamasaki?
Ostatnia walka Asakury, na sylwestrowym RIZIN.26, z Ai nie porwała. Cały pojedynek udało się jej przeprowadzić poprawnie i dość spokojnie, kontrolując przebieg wydarzeń ringowych, ale wszystko bez błysku. Walka ta była eliminatorem do walki o pas i w komentarzach panowała jednogłośna opinia, że żadna z pretendentek nie ma przy takiej dyspozycji szans z Ayaką. Warto zwrócić uwagę, że Kanna pokazała dobrą defensywę zapaśniczą gdy Ai próbowała wchodzić parokrotnie w nogi i pracować przy linach. Problem jest jednak taki, że Hamasaki nie jest typem zapaśniczki. Co prawda jest potwornie silna, ale bazuje na swoich umiejętnościach zdobytych w judo, czyli podcinkach, technice i odpowiednim balansie. Mająca mistrzowski pas Ayaka to przynajmniej jeden poziom wyżej od Ai Shimizu.
Gdzie upatrywałbym szansy pretendentki? Na pewno nie w próbach wejścia w nogi i kontroli w parterze, zwłaszcza że ten numer mistrzyni zna dobrze, choćby ze swojego występu przeciw Miyuu Yamamoto. W stójce Hamasaki pracuje świetnie prawym prostym (czyli jabem). We wspomnianej konfrontacji ze stójkowiczką, za jaką uznawana jest „Hamderlei”, przez długi czas nie ustępowała w niczym Koreance. Kanna najwięcej ze swoich umiejętności uderzanych pokazała natomiast w konfrontacji z obecną mistrzynią Invicty, Aleshą Zappitellą. Wówczas po początkowym okresie zbierania na głowę kontrataków prawą ręką, zaczęła czuć dystans, pracować balansem i dobrze radzić sobie w ofensywie, szczególnie prawym crossem i middlekickiem, co było także wykorzystaniem odwrotnych pozycji.
Problem jest taki, że nie widzę Asakury nadającej ton temu pojedynkowi. Ayaka musiałaby bardzo chcieć przewalczyć cały występ w stójce, na co szanse są raczej niewielkie. Poza tym obie fajterki biją się z lewą ręką z przodu, co nie ułatwi podopiecznej Hiroshiego Tsuruyi zadania, jak w przypadku wspomnianej konfrontacji z Zappitellą.
Ciekawostka – obie fajterki to też przedstawicielki różnych stylów trenowania. W AACC nie brakuje zawodniczek (np. Rena, Ai), a sam trener Hiroyuki Abe twierdzi, że Hamasaki powinna trenować głównie z kobietami. Z kolei w Paraestrze Matsudo Asakura sparowała z mężczyznami, do tego prezenującymi wysoki poziom. Hiromasę Ogikubo znają wszyscy oglądający RIZIN. Do tego doszedł były mistrz ONE Yoshitaka Naito i obecny mistrz Shooto Ryo Okada (który sięgnął po pas jak zwakował go Ogikubo). Stawkę uzupełnił syn trenera Tsuruyi, Rei. Czy to pomoże Kannie w sprawieniu niespodzianki?
71 kg: Roberto de Souza vs. Kazuki Tokudome
Jan Niwiński: Najlepszy grappler w Rizin zamelduje się po raz kolejny w białym ringu Japońskiego giganta. Roberto de Souza przywita tym samym byłego mistrza Pancrase oraz weterana KSW, UFC, ONE, Kazukiego Tokudome.
Souza wrócił na Rizin 22, gdzie w czasie poniżej dwóch minut zdemolował Yusuke Yachiego. Brazylijczyk to świetny chwytacz, sparingpartner znanego z klatki KSW Klebera Koike Erbsta. Pomimo jednak ogromnego talentu do jiu-jitsu, fani „Satoshiego” najczęściej mogli oglądać go wymieniającego uderzenia na pięści i nogi. I mimo pewnej prostoty jego uderzeń, okazują się one szalenie efektywne w ringu Rizin.
Na jego tle Japończyk wydaje się być o wiele lepszy w płaszczyźnie uderzanej pod względem techniki. Więcej u niego chociażby kiwek, nie trzyma głowy w jednym punkcie. Dużo lepiej wychodzi mu kontrowanie rywali. Z uwagi na parterową przewagę Brazylijczyka nie przewiduję tutaj sprowadzeń ze strony Tokudome.
Szykuje się ciężki bój, w którym faworytem wydaje się być Souza.
71 kg: Koji Takeda vs. Takasuke Kume
Jan Niwiński: Mam lekkie uczucie deja vu pisząc o tym zestawieniu. Po raz kolejny Takeda, świetny zapaśnik z jedną tylko porażką w karierze, podejmuje w białym ringu Rizin zawodnika preferującego wymianę na chwyty.
25 letni Takeda to mistrz DEEP w wadze lekkiej. Reprezentant BRAVE GYM w Rizin na gali z numerem 24 nie bez problemów, pokonał weterana PFL, Yukiego Kawanę. Tam też ustawiony z odwrotnej pozycji Takeda zebrał bardzo dużo, zwłaszcza w pierwszej odsłonie. Co ważne, miał też problemy z przewróceniem Kawany, na czym mocno opierał swoją grę do tej pory. Ba, jestem skłonny pokusić się o stwierdzenie, że Kawana pojedynek wygrał.
Samo zbieranie mocnych bomb w walce z Kawaną sprawia, że uważam Takedę za underdoga w starciu z Takasuke Kume. Sparing Partner Hatsu Hiokiego oraz trener w gymie ALIVE w Nagoyi to świetny zawodnik parterowy, który w starciu z niestroniącym od obaleń Satoru Kitaoką czy w masakracji jaką zaserwował dwukrotnie Kazukiemu Tokudome pokazał kawał sprawnego pięściarstwa. Ustawiony klasycznie Kume ma dodatkowo w arsenale skuteczne kopnięcia na korpus z zakrocznej nogi, które to będą jeszcze bardziej destruktywne z uwagi na odwrotną pozycję rywala. Na ziemi zaś prezentuje się dobrze, niczym nasz Jan Błachowicz świetnie zdobywa plecy i z automatu zakłada duszenie.
Takeda może wygrać tą walkę głównie kontrolą. Czy będzie w stanie jednak sprowadzić Kume na ziemię? Szanse na to są, ale tam też nie będzie bezpieczny. Zapowiadają się grzmoty.
66 kg: Kleber Koike Erbst vs. Kazumasa Majima
Jan Niwiński: Były mistrz KSW powraca. Brazylijczyk z japońskim rodowodem, Kleber Koike Erbst stanie przed ciekawym testem. Naprzeciwko mistrza parteru stanie inny ciekawy zawodnik chwytany, Kazumasa Majima.
Zacznijmy od postaci Majimy. Japończyk z Mouri Dojo na Rizin 23 musiał uznać wyższość obecnego mistrza Yutaki Saito. W tym też pojedynku można było zobaczyć clue gry Kazumasy – kontrola. Japończyk jest mistrzowski poziom kontrolowania rywali na macie. Wszystkie jego poddania – w tym duszenie zza pleców, którego jest mistrzem – wychodziły właśnie z kontroli pozycji a nie jakiś finezyjnych ruchów. Zawodnik siłowy, mogący zneutralizować wszelkie ruchy rywala na ziemi, uniemożliwiające poddanie go.
Pytanie jak na kogoś takiego przygotować się może Erbst? Walczył on co prawda z dobrymi zapaśnikami, którzy skupiają się bardziej na ground and pound niż poddaniach (a więc szukają wspomnianej kontroli?) ale Majima będzie bez wątpienia lepszy od pozostałych. Brazylijczyk ma w zanadrzu niecodzienną stójkę, którą sprawiał problemy wielu zawodnikom preferującym wymianę na pięści jak chociażby Marcin Wrzosek. Czy do tego odniesie się Kleber? Czy, ufny w swoje umiejętności, da się sprowadzić na ziemię?
Możemy być świadkami ciekawego pojedynku w parterze. Bardzo chcę to zobaczyć.
120 kg: Tsuyoshi Sudario vs. Kazushi Miyamoto
Daniel Dziubicki: Takanofuji nie zdążył się nawet specjalnie spocić podczas sylwestrowej walki z Minową, którego wykończył lowkickami na łydkę w 1. rundzie. Dlatego uczeń Ensona Inoue szybko zamelduje się w ringu po raz kolejny. Przy okazji ostatniego występu nie mogliśmy niestety za bardzo przekonać się, jaki postęp dokonał się od debiutu z Raideenem Jamesem. Być może teraz również będzie o to trudno, bowiem Kamiyama zmierzy się z kolejnym prowrestlerem Kazushim Miyamoto. To zawodnik kojarzony przede wszystkim z All-Japan Pro Wrestling, który na dwudziestolecie kariery postanowił spróbować swoich sił w MMA, co było ostatnim z jego młodzieńczych marzeń (poza wejściem we wrestling). Notował też występy w TNA/Impact, NJPW, czy NWA. Jego mentorem jest Kendo Kashin, czyli Tokimitsu Ishizawa, mający 7 walk w MMA (PRIDE, Inoki, HERO’s, DREAM).
Co od strony sportowej wiemy o Miyamoto? Przed puroresu praktykował sumo. W trakcie kariery trenował też zapasy i kickboxing, aby w ringu móc zabłysnąć czymś poza odbijaniem się od lin. Obecnie przygotowuje się do debiutu pod okiem weteranów MMA – w Goodskill Gym u Eijiego Mitsuoki (Sengoku, DREAM, UFC) i Alliance/Square u Tsuyoshiego Kosaki (RINGS, PRIDE, RIZIN). Nikt nie wie czego spodziewać się właściwie po tej walce, ale Miyamoto zapowiedział, że jego atutem będzie siła fizyczna.
Po raz kolejny Sudario stanie naprzeciwko zawodnika starszego od siebie. Tym razem różnica wyniesie 19 lat! Tsuyoshi Sudario w swoich pierwszych występach wyglądał fizycznie naprawdę dobrze, a do tego widać było, że chłonie wiedzę swojego mentora bardzo szybko. Wygląda na takiego, który też słyszy wskazówki narożnika, bądź już na starcie cechuje się wysokim ringowym IQ. Fajerwerków natomiast nie można wymagać od prowrestlera po czterdziestce, który nie ma konkretnej fajterskiej bazy. To wszystko sprawia, że Kamiyama i Inoue już zapowiadają, że jeżeli uda się szybko uporać z Miyamoto, to są chętni, aby wyjść do ringu w maju, na gali w Osace, ale już przeciwko prawdziwemu zawodnikowi MMA.
Fun fact: obaj w swoich karierach mają na koncie nie do końca legalne akcje. Tsuyoshi z sumo wyleciał po tym, jak chciał pobić swoich asystenów. Miyamoto natomiast podczas jednego z występów zerwał z przeciwnika maskę i zawarł tzw. elementy niereżyserowane, czyli prawdziwe ciosy. Miała to być nauczka, dla wrestlera, który nie do końca przestrzegał prowrestlerskiej etykiety.
Catchweight 61 kg (Kickboxing): Taiga vs. Kanta Motoyama
Daniel Dziubicki: W listopadzie w Osace na RIZIN.25 Taiga Kawabe przełamał passę trzech porażek z rzędu. Inna sprawa, że przed wspomnianym pojedynkiem z mistrzem DEEP KICK Yumą Yamahatą za rywali miał jednych z najlepszych zawodników RISE bez podziału na kategorie: Taiju Shiratoriego i Kento Haraguchiego. Tym razem miał zmierzyć się ze znanym już z RIZIN mistrzem Hoost Cup Sho Ogawą. Ostatecznie w zastępstwie jego rywalem będzie Kanta Motoyama. To pochodzący z prefektury Hyogo zawodnik, który trenuje w Bellwood Fight Team z fajterami ONE Championship jak Hiroaki Suzuki czy Taiki Naito. Z tego też powodu dwukrotnie pojawił się na galach ONE Warrior Series, gdzie odniósł dwie wygrane. Kontraktu na występy na głównych galach na razie nie dostał. Trafiła się jednak okazja, aby wystąpić przed dużą publicznością nieco bliżej, bo w położonej niedaleko jego gymu w Toyohashi Nagoyi.
Ciekawe, że 19-letni Motoyama zainspirował się starszym z braci Kawabe, kiedy ten rywalizował jeszcze w K-1. Między nimi jest siedem lat, ale także 8 cm różnicy wzrostu. Zresztą Taiga z reguły bije się z wyższymi od siebie. To zawodnik, którego walki z reguły ogląda się bardzo dobrze, ale z wynikiem bywa bardzo różnie. Przy ostatniej okazji dobrze funkcjonował u niego odskok i doskok. Także z kontry fajter z TRY HARD sporo zapunktował, głównie za pomocą rąk. Motoyama natomiast dużo kopie, zwłaszcza pod łokieć. Do tego dokłada ciosy proste i niesamowitą czutkę, której efektem są uniki jak w Matriksie. Ciekawe, jak debiutant poradzi sobie z odwrotną pozycją i mocnymi kombinacjami Kawabe, który też w ostatniej swojej walce pokazał dużą ruchliwość, miejscami będąc nieuchwytny dla Yamahaty.
Jeżeli Motoyama wygra, przy okazji pokazując szybkość, czucie dystansu i inteligencję ringową, to będzie dla niego krok milowy w karierze i największe nazwisko na rozkładzie. Ma technikę, świetne kopnięcia i sporo widzi. W tym przypadku możliwe, że zapewni sobie dłuższy kontrakt np. w RISE. Jeżeli jednak Taiga zaskoczy, to zmianami tempa, schodzeniem na boki i mocnymi kombinacjami sierpów na głowę i hakami na tułów. Będzie to też ewentualnie druga wygrana z rzędu, co nie zdarzyło mu się od 2016-2017 roku, jeszcze w K-1.
66 kg: Tetsuya Seki vs. Yoshinori Horie
Jan Niwiński: Spośród wszystkich walk, jakie przyszło mi opisywać, ten pojedynek w końcu mogę określić inaczej niż festiwal grapplingu. Zarówno Yoshinori Horie jak i Tetsuya Seki nie stronią od wymian na pięści i nogi, co zapowiada się jak elektryzująca batalia.
Co uważni widzowie UFC mogą pamiętać Horie – w 2019 dostał on szansę od amerykańskiego giganta, gdzie podjął widowiskowo walczącego Hakeema Dawodu. Niecodzienny styl poruszania Japończyka sprawił Kanadyjczykowi wtedy dużo problemów. Horie udało się nawet posadzić Dawodu na deski! Styl gry Japończyka to ciągłe poruszanie się, połączone z niskimi kopnięciami i obszernymi, widowiskowymi sierpami. Ma to również swoje wady – 2 z 3 porażek Japończyka to nokauty, ręce Horie trzyma nisko, wręcz prowokacyjnie, byleby wejść w bijatykę.
To będzie woda na młyn dla Tetsuyi Sekiego. Rozpędzony serią 10 walk bez porażki Seki to maszyna do dawania widowiskowych pojedynków. Weteran ZST dał ze sprowadzonym na ostatnią chwilę Kouyą Kandą jedną z ciekawszych konfrontacji 22. numerowanej gali RIZIN w sierpniu. Ustawiony z klasycznej pozycji Seki bije bardzo dużo ciosów prostych. Nie są to jednak power-punche posyłające rywali nieprzytomnych na deski, Seki to typowy zawodnik nastawiony na sporą ilość uderzeń. To sprawia, że jego pojedynku ogląda się z wielką przyjemnością.
Przy takiej konfrontacji dwóch styli, nie pozostaje mi nic innego jak zarobić popcorn i oczekiwać na fajerwerki. Jeden i drugi nie ustępuje pola, bije dobrze. Faworyzuję bijącego ciosy proste Sekiego ale jeśli Horie trafi potężnym cepem, może wylądować na deskach.
61 kg: Kazuma Sone vs. Hiroki Yamashita
Jan Niwiński: Bardzo ciekawa na papierze walka, która po raz kolejny pokazuje nam jedno. Dla Japończyków nie jest istotne jaki kto ma rekord, a jaki entertainment value może przynieść do organizacji. Zarówno Sone jak i Yamashita wnoszą sporo emocji do ringu i zakładam, że ta konfrontacja również będzie interesująca.
Zacznijmy od Yamashity, którego nie mieliśmy jeszcze okazji omawiać na MMA.pl. Zawodnik z Osaki wygrał tylko 1 z ostatnich 5 pojedynków i to w dodatku przez kontuzję rywala. Nie mniej ma w swoim rekordzie wygrane nad przyzwoitymi Kazuyą Yokomizo czy Masayukim Watanabe a także, co bardziej istotne, nad Shunichim Shimizu – weteranem UFC i ZST. Dodajmy wyrównaną walkę z naprawdę przyzwoitym Wataru Mimurą i tworzy nam się obraz solidnego zawodnika. A jak walczy Yamashita? To przede wszystkim uderzacz, bijący w miarę agresywnie, dość efektownie (skoki do latającego kolana nie są mu obce). Co jest też istotne, Yamashita wydaje się sprawnie bronić obaleń.
A to może być zły znak dla Kazumy Sone. Zapaśnik z Nagoyi co prawda wrócił wreszcie na dobre tory w styczniowym pojedynku z Teruto Ishiharą, ale musimy być uczciwi – bywał w opałach. Zwłaszcza w pierwszej rundzie wydawało się, że weteran UFC ustrzeli go. Stójkowo Kazuma nie ma za wiele do zaoferowania. Sporadyczne niskie kopnięcia, pojedyncze sierpowe – nie jest to imponujące materiały. Cała siła Japończyka tkwi w zapasach. Jeśli nie uda mu się sprowadzić Yamashity, wyjdzie rozbicie Sone – będzie to dla niego 46 walka. Przegrał 5 z ostatnich 6 pojedynków.
Walka powinna być ciekawa do pierwszego obalenia. Czy jednak Sone zdoła obalić? Czy może sprawnijszy boksersko Yamahsita wjedzie w niego od razu? Przekonamy się!
61 kg: Shooto Watanabe vs. Takumi Tamaru
Jan Niwiński: Shooto Watanabe po raz drugi! Syn pierwszego mistrza najstarszej japońskiej organizacji ponownie pojawi się w ringu Rizin. Naprzeciw niego stanie (po raz kolejny) inny ciekawy zawodnik sportów chwytanych, Takumi Tamaru.
Watanabe po raz pierwszy miał okazję walczyć dla japońskiego giganta podczas Rizin 22. Tam został błyskawicznie poddany przez Naokiego Inoue. W zasadzie mamy więc bliźniaczą sytuację jak przed rokiem. Ze strony Watanabe walka z Tamaru może wyglądać tak samo, jak chciał ją zacząć z Inoue – od razu do wejścia w nogi, sprowadzić i być z góry, szukać drogi do duszenia zza pleców.
Rzecz w tym, że taka sytuacja może pasować Tamaru. Weteran organizacji Shooto bardzo dobrze odnajduje się broniąc obalenia. Dodatkowo jest niezwykle gibki. To jak ze zdobytych pleców przeszedł do dźwigni prostej na łokieć w pojedynku z Yasuhiro Urushitanim zasługuje na uznanie.
Watanabe będzie musiał wejść na wyżyny swoich umiejętności (które posiada) by utrzymać takiego parterowego dzika jak Tamaru na plecach. Jestem szalenie ciekaw tej konfrontacji styli.
57 kg: Yutaro Muramoto vs. Seigo Yamamoto
Daniel Dziubicki: Powrót Muramoto do RIZIN po ponad półtora roku i po raz kolejny w roli lokalnego bohatera. Na RIZIN.18 w sierpniu 2019 został znokautowany przez Takakiego Soyę, ale limit brzmiał wtedy 59 kg. Kilka wcześniejszych walk „Baaan!” przewalczył w wadze słomkowej, ale właśnie od tamtej pory zdecydował się na powrót do korzeni, czyli do kategorii muszej. Podopieczny m.in. Hatsu Hiokiego i Takasuke Kume to zawodnik z backgroundem tradycyjnego karate. To też brązowy pas BJJ, który otrzymał razem z Yukim Motoyą. Jaka jest różnica, poza limitem wagowym? Muramoto przystępuje do walki po mocnych pięściarskich treningach. Jak sam zapewnia, usprawnił przede wszystkim boks w półdystansie. Ważną rzeczą jest, że będzie również całkiem zdrowy, bowiem z Soyą wyszedł ze złamaną łopatką. Zaraz później przeszedł operację i przez pół roku nie trenował. Następnie, po kolejnych sześciu miesiącach wyszedł do klatki i odniósł zwycięstwo w DEEP.
Yamamoto jest przedstawicielem mniejszości koreańskiej w Japonii (matka Koreanka, ojciec Japończyk) i nosi też personalia Sung Oh Kim. Od jakiegoś czasu mieszkał w Korei Południowej, ale musiał wrócić do Japonii, kiedy rozpoczęła się pandemia. Mimo że urodził się w Nagoyi, to przez ostatni rok trenował w Tokio, głównie w klubie BJJ Carpe Diem (który można kojarzyć chociażby z Quintetu). Okazjonalnie wpadał również do braci Asakura, do klubu Tri-Force Akasaka, który skupia się głównie na stójce i mocnych sparingach. Z Kaiem i Mikuru wspólne ma zresztą sportowe korzenie, bo pierwsze amatorskie starty notował na galach The Outsider, gdzie Asakurowie byli mistrzami. Poza tym próbował dostać się do ONE Championship przez tryouty, ale ostatecznie nie został wybrany.
Yamamoto, który na ogół jest wyższy od swoich przeciwników, skupia się na uderzeniach. Tym razem, przy własnych 172 cm, będzie miał przewagę 5 cm. Kim robi wszystko, co powinien robić fajter o takich warunkach. Dużo kopnięć (również na głowę), kolan i ciosów prostych, ale przy tym agresywna, ofensywna postawa i używanie solidnych, defensywnych zapasów.
Ciekawy test dla Muramoto, który bazuje na luźnej pracy nóg, wziętej z karate i związanego z tym szybkiego doskoku do rywala. Co potem? Sprowadzenie albo krótka sekwencja uderzeń. Świetna okazja, aby przekonać się, jaki efekt przyniosły treningi u tajemniczego trenera boksu w Tokio. Inna sprawa, że wcześniej „Baaan!” nie należał do najbardziej technicznych pięściarzy. Co do sprowadzeń, Muramoto będzie miał większą szansę, jeżeli zdecyduje się na wejście w nogi na środku. Z kolei fizyczność Yamamoto sprawia, że będzie mu łatwiej się bronić przed obaleniami przy linach/narożniku, a możliwe że i skontrować zejściem do parteru. Co do stójki, to głównym warunkiem jest utrzymywanie dystansu, bądź jego brak przez Sung Oh Kima. Oczywiście szanse Muramoto zwiększą się, jeżeli uda się ominąć zasięg, ale nawet w takim wypadku absolutnie musi uważać na kolana przeciwnika.
Catchweight 53 kg (Kickboxing): Syuto Sato vs. Masayoshi Kunimoto
Daniel Dziubicki: Sato po raz trzeci wystąpi na gali RIZIN w poszukiwaniu wygranej. Mistrz I-1, specjalista od MT do tej pory przegrał Shotą Takiyą i Jinem Mandokoro. W między pierwszą a drugą walką zawodnik z Nagoyi zdobył pas koreańskiego Max FC i bił się o tytuł w Shoot Boxingu. W ostatnim pojedynku na listopadowym RIZIN.25 z Mandokoro zaskoczył nieco planem, ponieważ, mimo specjalizacji MT, postawił zdecydowanie na boks. Kopnięć używał dość okazjonalnie. Starcie było wyrównane, a o jego wyniku zadecydował knockdown po obrotowym backfiście w drugiej rundzie.
Jego przeciwnik z kolei kiedyś rywalizował w kontaktowym karate, natomiast od kilku lat jest także thaibokserem. Pochodzący spod Nagoyi Kunimoto na gali organizacji Battle of Muaythai zdobył interkontynentalny pas WMC do 53 kg. Różnica między oboma zawodnikami jest taka, że w walkach na zasadach K-1 u Kunimoto tajskie wpływy są bardzo widoczne. Wąska pozycja, specyficzna garda, dużo kopnięć, walka w linii – wszystko to jego cechy charakterystyczne.
Walcząc jak z Mandokoro, Sato ma szanse na powodzenie w tej walce. może wydać się to banalne, ale na zasadach kickbokserskich… najlepiej walczyć jak w kickboxingu. Ostatni występ w RIZIN pokazał, że jest to elastyczny fajter, który dostosuje styl do potrzeb. W listopadzie pokazał się naprawdę nieźle, chociaż przegrał. Zawodnik z gymu Meibukai natomiast zbyt mocno przywiązany jest do swojej obecnej bazy i pojedynków w boksie tajskim. Ze zbyt dynamicznym fajterem może mieć problemy, a nie każdy wyciągnięty z twardego, stadionowego MT odnajdzie się w trzyrundowej konfrontacji bez klinczu, łokci i przygrywającej saramy.
Catchweight 64 kg(Kickboxing): Riki Sakurai vs. Riku Yoshida
Daniel Dziubicki: Zestawienie z gatunku dziwnych, bo obaj spokojnie mogliby zmierzyć się na zasadach MMA. Obaj z prefektury Aichi, którego stolicą jest Nagoya, noszący wielkie nazwiska, ale jeszcze na wczesnych etapach karier. Yoshida to były fajter Kyokushin, który w wieku 18 lat przekwalifikował się na mieszane sztuki walki, gdy zobaczył walki Conora McGregora. W listopadzie 2020 stoczył pojedynek na łączonej gali Pancrase i DEEP, gdzie po pojedynku 3×3 min w MMA odniósł zwycięstwo. Jego przeciwnik natomiast walczył na mniejszych eventach kickboskerskich i MMA, a na co dzień trenuje w COMRADE Gym ze znanym z RIZIN Uchu Sakuraiem.
Po pojedynkach w mieszanych sztukach walki można wywnioskować, że Yoshida jest dużo bardziej poukładany stójkowo. Kiwa, stosuje rotację głową i całym ciałem, zadaje nieskomplikowane kombinacje, robi przepuszczenia, a także posługuje się mocnymi kopnięciami. Co prawda luźna garda sprawia, że specjalista mógłby to wykorzystać, no ale właśnie… Sakurai jest typowym brawlerem i w jego występach można zauważyć często tzw. helikopter. Natomiast nie sposób odmówić mu tzw. samurai spirit. Idzie do przodu i chce zabić rywala jednym cepem.
Jeżeli Yoshida nie wda się w bijatykę, jego szanse na wygraną są w tej konfrontacji bardzo wysokie. Istnieje prawdopodobieństwo, że początkowo możemy zobaczyć wściekły atak Sakuraia, ale wszystko zależy, jak przyjmie to druga strona. Jeżeli będzie utrzymywał dystans, to spokojnie znajdzie lukę w obronie, bo ta z pewnością będzie i będzie ogromna.
Catchweight 55 kg (Kickboxing): Ryota Naito vs. Hiroki
Daniel Dziubicki: Ryota to starszy brat znanego z RIZIN, Shoot Boxingu i ONE Taikiego Naito oraz fajtera RISE Keito. Trenują oczywiście razem w Bellwood Fight Team w Toyohashi. Ryota to całkiem doświadczony fighter, który jest byłym mistrzem DEEP KICK, ale bił się z sukcesami także w organizacji Cesara Takeshiego. W ostatniej walce, w debiucie dla RISE evencie nr 144 w grudniu został znokautowany przez Davida Chibanę. Jego przeciwnik to zawodnik z dalekiej Okinawy, który na co dzień prowadzi własny klub. Nieczęsto mamy okazję oglądać uczestników gal z tej części Japonii.
Ryota to fajter bazujący na presji, zaczynający często akcje sierpowymi z obu rąk, spychający rywala pod liny albo narożnik, walczący o każdy centymetr pola walki. Do tego trzeba dodać dystansujące kopnięcia, głównie midy, ale i lowkicki. Ostatni występ z Chibaną na RISE w grudniu był bardzo zacięty, ale rywal trafił kilkoma ciosami pod sam koniec walki, a te zakończyły całą sprawę.
Co do Hirokiego, to informacji o nim jest bardzo niewiele. Sprawę utrudnia też fakt, że inny Hiroki walczy w K-1 i to on głównie wyskakuje po wpisaniu. Udało się jednak dotrzeć do nagrania z walki amatorskiej sprzed kilku lat, gdzie Kinjo dostał agresywnego przeciwnika, który zadawał dużo ciosów. Receptą na to były częste kopnięcia na głowę i middlekicki. Było to też unikanie półdystansu wchodzeniem w zwarcie i próba ściągania głowy rywala na kolano. Daje to pewien obraz, ale w pewnym stopniu jest wróżeniem z fusów. Sporo mogło się przez ten czas zmienić w stylu walki kickboksera z Nahy.
57 kg: Kohei Sugiyama vs. Yuki Ito
Jan Niwiński: Patrząc, jakim tematem tabu są w Japonii tatuaże u sportowców, to starcie będzie jeżyło włosy na głowie oglądającym to starszym mieszkańcom kraju kwitnącej wiśni. Zarówno Kohei Sugiyama jak i Yuki Ito mają sporo tatuaży. A co bardziej istotne, ciekawą historię przewalczonych walk na pełnym dystansie.
Rzecz bowiem w tym, że dla Yukiego Ito będzie to pierwszy pojedynek toczony na dystansie 3×5 minut! Nie możemy więc wykluczyć, że jeśli dojdzie do ostatniej z pięciominutowych odsłon, siądzie mu prąd i stanie się podatny na ataki rywala. Ito na pewno będzie chciał utrzymać ten pojedynek w dystansie. Będzie chciał kontrolować rywala na długość swoich rąk, którymi całkiem przyzwoicie operuje w sferze bokserskiej. Mam jednak przed oczami, jak klinczersko był bezradny z Naoto Ayutą. Jego najlepsza akcja w klinczu to nielegalny cios w krocze w starciu z Tae Kyun Kimem, którego sędzia nie widział, odmachując TKO dla Japończyka.
Przy tym wszystkim Kohei Sugiyama powinien być zdecydowanym faworytem tego pojedynku. Po klatce Pancrase poruszał się świetnie, dobrze kontrował zwłaszcza sierpami, a to co ma najlepsze – obalenia i kontrola z góry – spokojnie wystarczą na zawodnika jak Ito. Rzecz jednak w tym, że Sugiyama też tylko dwa razy był widziany na dystansie 15 minut. Kohei walczył bowiem głównie na dystansie 3×3. Niby nie prezentował się źle w rewanżu z Tatsuyukim Nakamurą, ale to nie był pojedynek toczony w zawrotnym tempie.
Jeśli dotrwamy więc do trzeciej rundy, możemy mieć pojedynek zombie. Chcę to zobaczyć!
Zobacz także:
Zapraszamy na dwieście trzydziestą szóstą edycję naszego typowania redakcyjnego. W tej odsłonie wytypowaliśmy pojedynki z gali KSW 58, która odbędzie się bez udziału publiczności w studio.
Walką wieczoru jednej z majowych gal UFC będzie eliminator do walki o pas w kategorii koguciej. Wystąpi w nim wracający po dwuletniej karencji były mistrz TJ Dillashaw, który zmierzy się z czołowym obecnie zawodnikiem dywizji.