MMA PLNajnowszeConor McGregorWoodley vs. Diaz? „Czy tobie czasem Wąski sufit na łeb się nie spadł?”

Woodley vs. Diaz? „Czy tobie czasem Wąski sufit na łeb się nie spadł?”

Przed chwilą otrzymaliśmy absurdalną walkę mistrzowską, a mianowicie pojedynek o pas kategorii piórkowej kobiet:  Cristiane „Cyborg” Justino (19-1, 1 N/C) vs. Yana Kunitskaya (10-3, 1 N/C), który odbędzie się na marcowej gali UFC 222.

Foto: Bloody Elbow

Jakkolwiek to zestawienie można jeszcze uzasadnić rozpaczliwą próbą ratowania gali w Las Vegas i faktem, że kobieca kategoria piórkowa w UFC po prostu… nie istnieje tak inne z ostatnich plotek stanowią kompletny absurd.

Mowa tutaj o potencjalnej walce o pas kategorii półśredniej pomiędzy Tyronem Woodleyem (18-3-1) i Natem Diazem (19-11).

O chęci co do takiego pojedynku publicznie wypowiadali się obaj zawodnicy.

Woodley:

„Myślę, że ta walka się odbędzie i zdarzy się to w tym roku. Jest to bardziej prawdopodobne niż ludziom się wydaje. Są rozmowy na temat mojej walki z Natem w lipcu. UFC zaoferował Nate’owi tę walkę. Muszą tylko sprawić, aby mu się to opłacało. Myślę, żę zawalczę z Natemw tym roku i to będzie mój powrót do oktagony. Jeśli miałbym postawić na to dom, to będzie mój kolejny rywal”

Diaz:

„Jak wspomniałem, mam już dość braku walk. Nie staję się młodszy. W tweecie wspomniałem, że chcę walczy w maju lub czerwcu, ale nie wskazałem z kim, bo rozważam różne opcje. Obecnie najlepszą opcją dla mnie jest Woodley”

Wszystko to w dość mocnych słowach skomentował prezydent UFC, Dana White:

„Co za brednie. Ta walka nigdy nie była zestawiana. Nie można bardziej mijać się z prawdą. To są totalne brednie i to absolutnie nie jest prawda. Do tego stopnia, że nasz prawnik zwrócił się do niego (Woodleya – przyp. red.), żeby przestał wygadywać te brednie, bo to kłamstwa.”

Choć należy pamiętać, że w przeszłości White, mówiąc delikatnie, wielokrotnie mijał się z prawdą, tak mam nadzieję, że tak nie będzie tym razem, gdyż to zestawienie to kompletny absurd.

Tittle shot w 155 lbs? Mocnooooo naciągany

Czy Diaz zasługuje na szansę walki o pas kategorii lekkiej. Niezbyt, ale coś tam się da znaleźć.

Wygrywał jednak z czołowymi zawodnikami kategorii lekkiej. W 2015 roku pokonał Michaela Johnsona (17-13), a w 2011 roku Donalda Cerrone (32-10,1 N/C). Co prawda było to na tyle dawno temu, że obaj ci zawodnicy zdążyli zmienić  kategorie wagowe, ale niech mu będzie. Pokonał ich.

Walczył nawet o pas mistrzowski kategor ii lekkiej. Co prawda jeden z sędziów przyznał Bensonowi Hendersonowi (24-8) zwycięstwo w stosunku 50-43. No ale ok, ma „mistrzowskie doświadczenie”.

No i najważniejsze pokonał obecnego mistrza kategorii lekkiej. Joe Duffy (16-3) w sumie też tego dokonał, ale rozumiem. Zamknięcie trylogii i mocne PPV – choć pod względem sportowym mocno wątpliwe, to w tym wypadku można jakoś UFC zrozumieć.

Oczywiście te zasługi nijak mają się do ostatnich osiągnięć Tony’ego Fergusona (23-3) czy Khabiba Nuramagomedova (25-0), ale JAKIEKOLWIEK punkty zaczepienia są.

Walka o pas kategorii półśredniej? Serio?

Spójrzmy więc na „osiągnięcia” Diaza w kategorii półśredniej. No to szukamy zwycięstw.

W 2016 roku pokonał Conora McGregora (21-3). Niby spoko, ale pamiętajmy, że był to ówczesny mistrz… kategorii piórkowej. Nawet jak weźmiemy poprawkę, że Irlandczyk wkrótce potem zdobył pas kategorii lekkiej to nadal nie jest 170 funtów. Walka w kategorii półśredniej a walka z PRAWDZIWYM półśrednim to dwie całkowicie odmienne sprawy. Niedawno boleśnie przekonał się o tym Borys Mańkowski (19-7-1), kiedy to przyszło mu rywalizować z potężnym jak na limit tej kategorii wagowej Roberto Soldiciem (13-2).

Co więc poza Conorem? Zwycięstwa z Marcusem Davisem (22-11, 1 N/C) i Rorym Markhamem (17-6) w 2010 roku. Inne walki w 170 funtach. Porażka w rewanżu z McGregorem, a wcześniej również z Rorym MacDonaldem (20-4) i Dong Hyun Kimem (22-4-1, 1 N/C).

Wniosek? Diaz NIGDY nie pokonał żadnego czołowego zawodnika kategorii półśredniej.

Ale przecież PPV…., czy na pewno?

Ewentualni obrońcy takiego zestawienia wskażą, że walka z Diazem wygeneruje lepsze PPV. Może trochę, ale czy na tyle, aby warto było ośmieszać organizację i robić kpinę z jednej z najciekawszych kategorii wagowych? Czy rzeczywiście stocktończyk jest w stanie generować tak wysokie wyniki sprzedaży subskrypcji. Czy działa on raczej jedynie „w zestawie” z McGregorem?

Pewności nie ma, ale ta druga opcja jest jednak mimo wszystko dość prawdopodobna. Kasowy sukces tego starcia jest w dużej mierze oparty na emocjach. Czy podobne byłoby w stanie wygenerować starcie z Woodleyem? Szczerze wątpię. Woodley jest świetnym zawodnikiem walczącym bardzo mądrze i efektywnie. Jednak nie można raczej powiedzieć, aby walki mistrza kategorii półśredniej ekscytowały większość fanów.

PUENTA?

Całą sytuację pozostaje skomentować cytatem z polskiego „klasyka”…

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis