Weź bucha i stawaj do walki! Czyli turniej jiu-jitsu o worek marihuany
Wszyscy znają komendy sędziego przed rozpoczęciem walki. „Gotowy? Gotowy? FIGHT!” Słysząc „Gotowy? Gotowy? To weźcie po buchu i walczcie” pomyślimy, że ktoś żartuje. Tak z pewnością nie zrobią uczestnicy nietypowego turnieju jiu-jitsu o dwuznacznej nazwie High Rollerz.
W tym turnieju sędzia na macie poza zapewnieniem przestrzegania zasad jiu jitsu ma jeszcze jedno kluczowe dla turnieju zadanie. Musi odpalić jointa i podać go zawodnikom zanim rozpoczną rywalizację. Choć to wszystko wydaje się zabawne, sam turniej przebiega normalnie. Są efektowne poddania, walka o pozycje i punkty na kartach sędziowskich. Po kolei odpadają kolejni zawodnicy (wiem o jakim odpadnięciu myślicie, chodzi jednak o zwykłe turniejowe odpadnięcie), by w końcu wyłonić zwycięzce, który otrzymuje pas oraz kultowy plastikowy worek zawierający marihuanę bogatą w substancję THC. Jednym z sędziów ostatniej, drugiej edycji turnieju był sam Eddie Bravo – założyciel klubu 10th Planet Jiu-jitsu, twórca gumowej gardy, mający za swoich studentów między innymi komentatora UFC Joe Rogana czy głównego pretendenta do mistrzostwa wagi lekkiej Tony’ego Fergusona.
Sam turniej jest niebezpośrednią odpowiedzią na uznawanie THC jako jedną z substancji zakazanych w organizmie zawodników sztuk walki. Swoje stanowisko na ten temat zajął jeden z uczestników turnieju, były zawodnik mma organizacji Bellator Joe Schilling (2-5):
„Tak używałem konopii przez całą karierę. Uważam, że jest dobrą alternatywą dla wielu leków i suplementów, które nie są zbyt dobre dla Twojego zdrowia”
Cały wywiad z Schillingiem jak i relacja z turnieju w krótkim wideo:
Środowisko mma ma wielu zagorzałych zwolenników THC. Jednymi z najbardziej znanych są bracia Nick i Nate Diaz oraz komentator UFC Joe Rogan. Do tej listy można dopisać Donalda „Cowboya” Cerrone, Mike’a 'Platinum’ Perry’ego, Rondę Rousey (głośno broniła Nicka Diaza po jego zawieszeniu, sama również przyznawała się do palenia dosyć otwarcie) czy choćby młodego prospekta Seana O’Malleya. Parafrazując jednak słowa Joanny Jędrzejczyk, król może być tylko jeden i jest nim niewątpliwie: