UFC 206: Szczegółowa analiza techniczna walki Max Holloway vs Anthony Pettis
10–ego grudnia w Air Canada Center, w Ontario w Kanadzie, odbędzie się UFC 206, którego głównymi bohaterami będą dwaj świetni kickbokserzy – Hawajczyk Max „Blessed” Holloway (16-3) i były mistrz wagi lekkiej Amerykanin Anthony „Showitme” Pettis (19-5).
Ten pojedynek wyłoni kolejnego przeciwnika dla obecnego mistrza wagi piórkowej Jose Aldo (26-2), tym bardziej możemy być pewni najwyższej klasy fajerwerków w starciu jednych z dwóch najbardziej utalentowanych uderzaczy featherweight.
Holloway jest na fali 9 zwycięstw z rzędu, mając na liście pokonanych co najmniej kilka bardzo mocnych nazwisk, jak np. Charles Oliveira (21-7, 1NC), Ricardo Lamas (17-5) czy Jeremy Stephens (25-13). Taka seria postawiła Hawajczyka w pierwszym rzędzie fighterów ubiegających się o titleshota.
Natomiast Pettis, schodząc kategorię niżej zdążył pokonać jedynie Charlesa Oliveirę, aby nieoczekiwanie dostać szansę walki o miano pierwszego pretendenta. Taka niebywała okazja dla Amerykanina może wynieść go ponownie na szczyt rankingów UFC, odkładając na dalszy plan ubiegłoroczną utratę pasa wagi lekkiej i następującą po niej serię porażek przez decyzję z czołówką lightweight.
Jaki będzie przebieg starcia dwóch niesamowitych „ninja” z wagi piórkowej UFC? O to zadbamy w poniższym rozkładzie umiejętności obydwu fighterów.
Max „Blessed” Holloway (16-3):
INFORMACJE OGÓLNE:
Hawajczyk Max Holloway jest uznawany za jedną z największych nadziei kategorii piórkowej. Mimo niespełna 25 lat Amerykanin zajmuje 2 pozycję w rankingu dywizji. Ma na swoim koncie 19 stoczonych pojedynków, z których tylko 3 walki przegrał. „Blessed”, bo tak jest nazywany może pochwalić się wspaniałym pasmem 9 zwycięstw z rzędu. Hawajczyk nie przegrał od czasu UFC Fight Night 26, w 2013 roku na wspomnianej gali jednogłośną decyzją pokonał go aktualny mistrz dywizji lekkiej Conor McGregor (21-3). Przygodę ze sportami walki Holloway zaczynał jako młody chłopak, w szkole średniej od treningów kickboxingu. Do swoich walk Amerykanin przygotowuje się od lat w klubie Gracie Technics oraz Hawaii Elite MMA. „Blessed” jest posiadaczem niebieskiego pasa Brazylijskiego Jiu Jiitsu. Do octagonu UFC Holloway trafił w wieku zaledwie 21 lat, będąc niepokonanym mistrzem wagi lekkiej organizacji X-1. Podczas debiutu odniósł pierwszą porażkę w zawodowej karierze, na gali z numerem 143 poddał go w pierwszej rundzie Dustin Poirier (20-5). Od samego początku zarówno fani jak i eksperci pokładali wielkie nadzieje w jego talencie, widząc w nim samym kolejnego mistrza dywizji piórkowej największej organizacji MMA na świecie.
STÓJKA:
Max Holloway bije się z odwrotnej pozycji, jest to niezwykle istotne, ponieważ dla wielu zawodników stanowi to poważne utrudnienie. Jest to tym bardziej istotne kiedy przychodzi bić się z tak utalentowanym i wszechstronnym uderzaczem jakim jest Hawajczyk. Zdarza się, że „Blessed” w czasie walki zmienia pozycję, chociaż w ostatnich pojedynkach robił to zdecydowanie rzadziej i niezbyt często decydował sie wówczas na ataki. Zmiana pozycji często służyć ma jedynie zmyleniu rywala, nie zmienia to faktu, że przychodzi to młodemu Amerykaninowi z dużą łatwością.
Holloway jest dobrze poukładanym bokserem. W jego wykonaniu często mamy okazję oglądać pojedyncze uderzenia, najczęściej są to ciosy sierpowe i podbródkowe bite prawą ręką. Amerykanin jednak się do nich nie ogranicza i chętnie uderza również kombinacje prawy-lewy. Warto zauważyć, że Hawajczyk świetnie zmienia kąty i obszary ataków, bijąc kombinację korpus-głowa.
Zdarza mu się również atakować łokciami, chociaż oglądamy to zdecydowanie rzadziej.
Hawajczyk do swoich akcji włącza również kopnięcia. Jego stójka jest bardzo kreatywna, a w repertuarze ciosów możemy zobaczyć kilka bardzo ciekawych kopnięć:
Równie dobrze Max czuje się okopując nogi rywali, jak i wtedy kiedy atakuję głowę, prezentuje zarówno akcje obrotowe, jak i klasyczne high-kicki. „Blessed” w klatce sprawia wrażenie spokojnego i skupionego, jednak jeśli wymaga tego sytuacja, bez oporów wymienia ciosy z rywalami.
Warto podkreślić, że Max dobrze czuje się w dystansie i chętnie go utrzymuje, dzięki temu dobrze radzi sobie z kontry, sporo ciosów przepuszcza szybką pracą nóg i balansem ciała. Jeśli nawet zdarzy mu się przyjąć mocne uderzenie, nadal jest skoncentrowany i niebezpieczny nie tracąc na dynamice i szybkości.
Z całą pewnością nie należy lekceważyć Maxa Hollowaya w stójce, jest to płaszczyzna, w której Hawajczyk czuje się najlepiej i głównie tam toczy swoje pojedynki.
ZAPASY:
„Blessed” przebył trudną drogę aby móc powalczyć o titleshota. Po drodze pokonał kilku zapaśników, ale dopiero zwycięstwo nad Ricardo Lamasem ustawiło go w ścisłej czołówce wagi piórkowej i potwierdziło również spory postęp w zapasach Hawajczyka. W pojedynku z Lamasem wybronił wiele prób obaleń:
A to jasny sygnał dla reszty dywizji, że zapaśnicy pokroju Lamasa są narażeni na wiele sztuczek Hawajczyka, szczególnie podczas prób sprowadzania walki na ziemie:
W klinczu Holloway korzysta ze swoich długich kończyn i kąsa rywali krótkimi łokciami i kolanami, co kilkukrotnie odczuł jego ostatni przeciwnik:
Max raczej unika klinczu i zapasów, dużo pewniej czuje się w większym dystansie, gdzie swoją niesamowitą pracą na nogach potrafi skutecznie słać mordercze kombinacje ciosów.
Ostatnim, który dość bezproblemowo miotał Hawajczykiem po oktagonie był obecny król wagi lekkiej i niepisany król wagi piórkowej Irlandczyk Conor McGregor:
Jednak od tamtej walki minęło sporo czasu i młody Amerykanin zdążył nabyć wrestlerskiego doświadczenia na sparingach, co pokazał w walce z silnym zapaśnikiem, wcześniej wspominanym Lamasem:
„Blessed” raczej nie będzie podejmował ofensywy zapaśniczej wobec dużo bardziej doświadczonego i bijącego się do niedawna z wyższą dywizją Pettisa. Jednak jeśli dojdzie do zwarcia w klinczu, Hawajczyk raczej spocznie na obronie pozycji i zrywaniu chwytu, aby powrócić do swojej koronnej płaszczyzny w stójce.
PARTER:
Max Holloway to niebieski pas BJJ. To niezwykle uzdolniony stójkowicz, który raczej stroni od parteru. W swojej karierze tylko raz przegrał przez poddanie, a było to w debiucie dla największej amerykańskiej organizacji.
Była to wówczas dopiero piąta zawodowa walka Hollowaya. Niedoświadczony młokos dał rywalowi zająć dosiad, a tam Poirier w pięknym stylu przeszedł do balachy, którą następnie połączył z trójkątem.
Od tamtej pory „Blessed” poczynił w tej płaszczyźnie spory postęp i udało mu się nawet dwukrotnie zwyciężyć przez submission.
Holloway przeważał w stójce, po jednej z akcji zauważył, że Fili jest już mocno naruszony, chwycił go za głowę i ciasno wpiął gilotynę. Po chwili było po walce.
Drugi przykład to walka z Cubem Swansonem na gali UFC on FOX 15. Analogiczna jak sytuacja z Filim – Amerykanin narusza przeciwnika w stójce, po czym chwyta chwiejącego się rywala za kark i zakłada duszenie. Swanson przez kilkadziesiąt sekund próbował walczyć, lecz w końcu musiał odklepać.
Oprócz tego Max dysponuje niezłym g’n’p. Bardzo często jest to wynik świetnych akcji w stójce, a w parterze po prostu wykańcza oponentów.
Powyżej narusza Willa Chope’a w pod siatką, ten upada przed siebie, a tam Holloway kilkoma uderzeniami z góry dopełnia formalności.W drugiej sytuacji Holloway znajduje sie w dosiadzie. Na pierwszym przykładzie trafia rywala dobrymi, krótkimi łokciami. W dalszej części akcji kontroluje rywala zasypując go kolejnymi ciosami, wkrótce rywal oddaje plecy, a tam Hawajczyk dobija go serią potężnych uderzeń na głowę.
Kilka dobrych akcji w parterze bohater sobotniej gali zaprezentował w ostatniej walce z Ricardo Lamasem.
Holloway, który wygrał dwie walki przez duszenia, właśnie tę technikę sobie upodobał, w powyższej akcji chwycił Lamasa i po raz kolejny próbował zwyciężyć przez poddanie. Lamas wyszedł z opresji, lecz po chwili Max spróbował klasycznego RNC. Tam również rywal wyszedł z opresji, lecz Holloway dobrze skontrolował dominującą pozycję i uruchomił swoje g’n’p.
W walce z Jeremym Stephensem Max udowodnił, że robi stałe postępy w parterze:
W trzeciej rundzie walki poszedł po obalenie, następnie całkiem sprawnie kontrolował rywala. Powyżej możemy zobaczyć jak zwinnie Max przeszedł z półgardy za plecy rywala. Poszukał wtedy RNC, lecz Jeremy’emu udało się wyjść z opresji.
KONDYCJA/WOLA WALKI:
Max Holloway to tytan pracy. Hawajczyk jest terminatorem jeśli chodzi o kondycję, potrafi przewalczyć trzy rundy na na najwyższym tempie. Na początku swojej przygody z MMA stoczył nawet 5-rundowy pojedynek, który wygrał przez niejednogłośną decyzję. Spokojnie więc poradzi sobie z trudami 25-minutowego starcia, być może nawet lepiej, niż Anthony Pettis. O wolę walki możecie być spokojni. „Blessed” słynie z ogromnego serducha. Zawsze daje z siebie 100%.
CZYNNIK X:
Obecna passa Maxa to 9 zwycięstw z rzędu! Tak, dobrze czytacie. Ten gość jak mało kto zasłużył na walkę o pas i zapewne gdyby nie zagmatwana sytuacja z McGregorem – o ten tytuł powalczyłby już wcześniej. Teraz stanie przed szansą zdobycia tymczasowego mistrzostwa. To fajna nagroda, ale Holloway z pewnością celuje wyżej, w walke unifikacyjną z Jose Aldo. Jest rozpędzony i teraz, gdy ma tę nagrodę na wyciągnięcie ręki, jego motywacja z pewnością będzie ogromna.
PLUSY:
– kondycja
– kopniecia i uderzenia w kombinacjach
– solidne bjj
– bardzo szybka praca na nogach
– twarda szczeka
– duży wzrost i zasieg ramion
MINUSY:
– ofensywne zapasy
– nonszalancja w brawlu
Anthony „Showtime” Pettis (19-5):
INFORMACJE OGÓLNE:
Anthony Pettis, 29-latek z Milwaukee w stanie Wisconsin, w sobotę stoczy 25 walkę w zawodowej karierze. W ostatnim pojedynku reprezentant Roufusport pokonał Charlesa Oliveirę (21-7, 1NC) i zakończył passę trzech porażek z rzędu. Dla byłego mistrza dywizji lekkiej stracie z Maxem Holloway’em będzie bardzo ważnym pojedynkiem, ponieważ pozwoli mu ugruntować swoją pozycję w czołówce dywizji piórkowej.
Przygodę ze sportami walki Pettis zaczynał od treningów taekwondo i boksu mając zaledwie 5 lat, a w szkole średniej trenował również zapasy. W wieku 18 lat na stałe związał się z mieszanymi sztukami walki i zapisał się do wspomnianego już klubu Roufusport. W 2007 roku Pettis zadebiutował w zawodowym MMA, bił się na lokalnych galach GFS, skąd po 2 latach trafił do WEC, a stamtąd jako mistrz do UFC. Debiutował na finałowej gali 13 edycji TUF-a. Przegrał wówczas decyzją sędziów z Clay’em Guidą (32-17). W kolejnych starciach „Showtime” radził sobie zdecydowanie lepiej. W 2013 roku zdobył pas mistrzowski dywizji lekkiej, jednak zdołał go obronić tylko raz. Tytuł stracił na rzecz Rafaela dos Anjosa (25-9) w marcu ubiegłego roku. Jako ciekawostkę warto dodać, że w klatce UFC oglądać możemy również młodszego brata „Showtime’a” – Sergio Pettisa (14-2). Po za MMA Amerykanin zajmuje się prowadzeniem kilku biznesów, jest między innymi współwłaścicielem klubu, w którym trenuje.
STÓJKA:
Stójka jest z całą pewnością płaszczyzną, w której Pettis czuje się najlepiej. Nie zapominajmy że swoją przygodę ze sportami walki zaczynał od treningów taekwondo, co do dziś obserwować można w jego stylu walki. Nie bez powodu Amerykanin nosi przydomek „Showtime”. Jego znakiem rozpoznawczym są kopnięcia: low-kicki, middle-kicki, front-kicki czy high-kicki, pełen wachlarz technik. Kopnięcia Pettis opanował do perfekcji, technika i siła, połączone z dynamiką są jego potężną bronią, przekonał się o tym nie jeden jego przeciwnik.
Do tego, Amerykanin prezentuję naprawdę imponujące i bardzo nieszablonowe akcje, których w MMA nie mamy okazji oglądać często, a które zaczerpnięte są ze stylu bazowego Pettisa. Niezorientowanych odsyłam do pierwszej walki Pettisa i Hendersona.
Co najważniejsze, wszystkie te kopnięcia przychodzą mu z bardzo dużą łatwością i luzem. Do tego dochodzą szybkie i dynamiczne pieści oraz całkiem pokaźny arsenał uderzeń łokciami i kolanami.
Wszystko to sprawia, że Pettis jest w stójce całkowicie nieprzewidywalny, a przez to niezwykle niebezpieczny. Amerykanin doskonale czuje dystans i właśnie w dystansie jest najgroźniejszy, rzadko decyduje się na pojedyncze ataki, najczęściej bije kombinacjami, w których atakuje różne obszary.
Dodatkowo Pettis z łatwością wykorzystuje sytuacje, w których się cofa i chętnie bije z kontry. Z łatwością łączy w kombinacjach kopnięcia i uderzenia.
Zdecydowanie słabiej radzi sobie w klinczu, kiedy rywal wciska go w siatkę, wówczas jest dość bierny. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż stójka Pettisa nie jest idealna, Amerykanin ma problemy z pracą nóg i poruszaniem się po klatce, głównie chodzi w przód i w tył, nie schodzi na boki, jednak jego największym błędem jest fakt, że praktycznie w ogóle nie balansuje ciałem, przez co przyjmuje wiele ciosów, których mógłby uniknąć.
Co świetnie wykorzystał między innymi Rafael dos Anjos, który konsekwentnie punktował Amerykanina. W stójce Pettis jest agresywny i bezwzględny, ale nie brakuje mu przy tym chłodnego spojrzenia na rywala, wyczekania najlepszej okazji do zadania ciosu czy wyprowadzenia kopnięcia. O czym przekonywali się chociażby Joe Lauzon czy Donald Cerrone.
Kopnięcia i uderzenia Pettisa ważą swoje, warto jednak dodać że Amerykanin dysponuje również twardą szczęką, do dziś nikomu nie udało się go znokautować.
ZAPASY:
Amerykanin ma za sobą wiele ciężkich bojów z lepszymi od siebie zapaśnikami – Rafael dos Anjos, Benson Henderson, Clay Guida czy w końcu Eddie Alvarez to wiele silniejsi wrestlerzy. Tamte pojedynki zahartowały Pettisa w sztuce zapaśniczej i w pojedynku z Holloway’em umiejętności na tej płaszczyźnie byłego mistrza wagi lekkiej mogą okazać się w zupełności wystarczające.
Amerykanin szczególne problemy miewał w defensywie pod siatką, otóż dość łatwo dawał się obalać nawet niezbyt silnym fizycznie fighterom, jak np „Da Bronxs”:
Alvarez i dos Anjos w tej kwestii robili co chcieli z fighterem Roufusport, wycinając go i obalając niemal przy każdej takiej możliwości pod siatką octagonu:
Z mniej fizycznymi przeciwnikami Pettis jest niekiedy w stanie podejmować ciekawe wyrównane akcje wrestlerskie, jak np. w walce z „Da Bronxsem”:
Jeśli chodzi o ofensywę zapaśniczą zawodnika z Milwaukee, jest ona skromna i raczej rzadko wykorzystywana. Typowy stójkowicz jakim jest Edson Barboza bez problemu radził sobie z próbami obaleń ze strony Pettisa:
Gdy Pettis wchodzi w nogi po obalenie, robi to głównie wtedy, gdy rywal atakuje – wtedy „Showtime” schodzi z linii ciosu i zachowując odpowiedni timing nurkuje po nogę/nogi rywala:
Należy koniecznie wspomnieć o tym, że próby obalenia byłego mistrza lightweight pod siatką octagonu mogą się skończyć dla agresorów zapięciem ciasnej gilotyny, którą Pettis już odprawiał doświadczonego Gilberta Melendeza, a ostatnio nawet dużo lepszego grapplera, Charlesa Oliveirę.
PARTER:
Anthony „Showtime” Pettis spośród 19 wygranych, najwięcej, bo aż 9 walk kończył właśnie przez poddania. Aktualnie jest brązowym pasem brazylijskiego jiu jitsu. Dwa razy był nagradzany bonusem za poddanie wieczoru. W walce z Shanem Rollerem (11-7) oraz w pamiętnej walce, w której zdobył mistrzostwo UFC wagi lekkiej detronizując Bensona Hendersona (24-7).
„Showtime” broniąc się przed g’n’p ze strony Bensona w pewnym momencie błyskawicznie skręcił sie po balachę i wygrał, efektownie odbierając Hendersonowi mistrzostwo wagi lekkiej!
Przypomnijmy sobie jeszcze walkę z Rollerem o której była mowa. Było to jeszcze za czasów WEC. Była końcówka trzeciej rundy..
Anthony Pettis wbija się w Rollera prawdopodobnie szukając obalenia, ten zakłada mu gilotynę i ląduję na plecach – Pettis fenomenalnie wychodzi z uścisku, chwilę później przechodząc do trójkąta nogami:
Stojący nad „Showtimem” rywal próbuje wstrzelić się w niego z ciosami, lecz Anthony w tym momencie przekłada nogę i zapina trójkąt nogami kończąc ten bój. Poprzez tę technikę Pettis wygrał jeszcze dwie inne walki za czasów WEC, z Mikiem Campbellem oraz Alexem Karalexisem.
Inną techniką do której odwołuje się były mistrz wagi lekkiej to gilotyna. Za jej pomocą Amerykanin obronił tytuł mistrzowski w starciu z Gilbertem Melendezem (22-6), a także zwyciężył w ostatniej walce z Charlesem Oliveirą (21-7, 1NC).
Zresztą walka z Oliveirą to był prawdziwy popis umiejetności parterowych Pettisa. Warto nadmienić, że Brazylijczyk to czarny pas BJJ. Reprezentant USA kilka razy znajdował sie w niewygodnych pozycjach w parterze, z których wychodził zwycięsko.
Widzimy tutaj Brazylijczyka bliskiego założenia RNC. Co zrobił Pettis? Pięknie, w dynamiczny sposób obrócił pozycje i znalazł sie w gardzie „Da Bronxsa”. Drugi fragment to niemalże analogiczna sytuacja tej pierwszej. Z tym, że była to już 2 runda, Pettis znów dał wskoczyć sobie za plecy, Charles robił co mógł, by założyć duszenie, obijał głowę Pettisa, lecz i tym razem były mistrz kategorii lekkiej wyswobodził się i znalazł sie z góry.
Anthony Pettis posiada także moc w pięściach, przekonało sie o tym kilku rywali. Podobnie jest z g’n’p w parterze:
„Showtime” naruszył rywala dobrym kopnięciem na wątrobę, gdy ten przewrócił się na matę – Anthony dosłownie wbił się z niego z serią ciosów z góry.
Generalnie Pettis w parterze to ogromny talent. Fakt, że nigdy nie przegrał przez poddanie, mimo walk m.in. z zawodnikami będącymi czarnymi pasami w BJJ mówi sam za siebie. Owszem, zdarzaja mu się potknięcia, często przy próbie poddania traci pozycję, bądź też zbyt łatwo daje sobie wejść za plecy, lecz jego ogromnym plusem jest myślenie w walce. „Showtime” nie panikuje, stara się wydostawać z niewygodnej pozycji, a gdy znajdzie choćby centymetr przestrzeni potrafi to wykorzystać.
KONDYCJA/WOLA WALKI:
29-latek to wciąż młody, perspektywiczny fighter. Faktycznie, przez półtora roku był w dołku. Stracił mistrzostwo w walce z RDA, który zdominował go zapaśniczo, następnie przegrał pełnodystansowe batalie z Eddiem Alvarezem (28-5) oraz Edsonem Barbozą (18-4). Wielu go skreśliło. Warto jednak zaznaczyć, że jego oprawcy to czołowi zawodnicy w kategorii lekkiej. Pettis wykazał się ogromnym sercem, pokazał jaja, zdecydował się zejść do kategorii piórkowej. To okazało się być strzałem w dziesiątkę. Amerykanin złapał drugi oddech i pokonał Charlesa Oliveirę -posiadacza czarnego pasa BJJ w jego koronnej płaszczyźnie! To musi być dla niego ogromny kop motywacyjny. Walka z Hollowayem ma dodatkowy smaczek – tymczasowy pas wagi piórkowej. O motywację „Showtime’a” jestem więc spokojny. Kondycyjnie, reprezentant USA walczył już na dystansie pięciu rund. W pierwszej walce z Bensonem Hendersonem w 2010 roku wypunktował go właśnie po 25-cio minutowej walce. Jego cardio jest bardzo solidne.
CZYNNIK X:
To właśnie parter może być czynnikiem, który sprawi, że Amerykanin będzie miał przewagę w tej walce. Zarówno Pettis jak i Holloway to świetni stójkowicze, lecz jeśli chodzi o walkę na macie to właśnie „Showtime” będzie miał przewagę. Zarówno z góry, jak i z dołu będzie on w stanie wyczarować poddanie na Maxie.
PLUSY:
– obrona przed submission
– kopniecia
– twarda szczeka
– gilotyna/balacha
MINUSY:
– zapasy
– klincz
– niekiedy dziurawa garda