UFC 196 i ciężka przeprawa McGregora?
Już tylko godziny dzielą nas od UFC 196 i walki wieczoru Conor McGregor vs. Nate Diaz. Irlandczyk może zgarnąć nawet 10 milionów dolarów, co może być rekordem w światowym MMA. Jego starcie nie będzie jednak łatwe. Wieczór zapowiada się ciekawie i możemy być zaskoczeni.
Żadna siła, tylko precyzja. Żadna szybkość, tylko timing. Podstawy. To wszystko.
mówił McGregor po wygranej z Jose Aldo, gdy w 13 sekund znokautował Brazylijczyka i wywalczył pas wagi piórkowej. Teraz dostał przeciwnika, który w pewien sposób łączy precyzję, szybkość i timing. Nate Diaz (tak jak jego brat) ma naprawdę solidną stójkę, o czym przekonała się czołówka jego dywizji. Polecam obejrzeć jego ostatnie starcie z Michaelem Johnsonem. Co więcej, na skutek wypadnięcia dos Anjosa z rozpiski McGregor zawalczy nie jedną, a aż dwie kategorie wyżej niż w swojej zwyczajowej wadze i można mieć wątpliwości, czy poradzi sobie ze wszystkim. Irlandczyk wchodzi nie na swój teren. Nie skazuję go na porażkę. Widziałem, co potrafi, jednak wiem też, że Nate Diaz nie będzie „chłopcem do bicia”.
Jaśniejącej marketingowej gwieździe McGregora może zaszkodzić chyba tylko seria porażek. Zastanawiam się, jak może on przyjąć pierwszą z nich od naprawdę długiego czasu. W pewnej kwestii chyba jednak nikt go nie pokona. Na niespełna 2 tygodnie przed walką dos Anjos wycofał się z powodu kontuzji, a McGregorowi i tak do spółki z Diazem udało się rozkręcić takie emocje, że część kibiców może nawet bardziej jest „podjarana” walką na zastępstwo. Dwóch „złotoustych”, niegrzecznych, nieustępliwych wojowników już wygrało to starcie pod względem marketingowym. Obaj zarobią na tym pojedynku duże sumy, jeszcze bardziej podniosą swoją popularność. Tutaj poszło z łatwością, tym bardziej dlatego, że Diaz współpracował – ostro odpowiadał na zaczepki i celnie „docinał” Irlandczykowi, a konflikt (myślę, że pozorny i po walce obaj przybiją piątkę) przyciągał widzów.
Marketingowe zwycięstwo obu panów… A co z walką? Dziwie się ludziom ślepo wierzącym, że Conor nie będzie miał żadnego problemu z Diazem. Starcie z Jose Aldo skończyło się szybko, bo obaj postanowili mocno wejść w pojedynek już od samego początku. Kto wie, jaki byłby wynik, gdyby Brazylijczyk próbował wypunktować McGregora. Nate Diaz to doświadczony zawodnik walczący z czołówką już od wielu lat. Ma przewagę wzrostu i zasięgu, a widząc jego ostatnich przeciwników nie wiem, czy Irlandczyk jest do tego przyzwyczajony. Amerykanin na pewno będzie umiał z niej skorzystać. Waga półśrednia jest dla niego naturalniejsza niż dla McGregora, dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby szybkość i sprawność Irlandczyka były odrobinę osłabionę. Tak wielu kibiców nastawia się na wielką wojnę w stójce. Mogą się zdziwić. W MMA wszystko się może zdarzyć, a nie można zapominać, że parter Diaza jest naprawdę solidny i efektywny. Tyle mówi się o jego stójce, jednak on ma 11 wygranych przez poddanie, więc McGregor powinien ostro przygotowywać się na wypadek obaleń lub wciągania do gardy. Warto zaznaczyć, że w swojej karierze przegrał dwa razy i to w obu przypadkach było to poddanie w pierwszej rundzie. Nie wiem też, jak Irlandczyk poradzi sobie, gdy walka nie skończy się szybko. A może tak być, bo Diaz jest naprawdę doświadczonym wojownikiem, który tylko dwa razy przegrał przed czasem
Dużo można gdybać, można patrzeć na rekordy i statystyki, ale i tak wszystko wyjdzie „w praniu”. Conor nie jest Bogiem i może zostać pokonany. Nie znaczy to jednak, że stanie się to na UFC 196. MMA na tak wysokim poziomie jest nieprzewidywalne i będzie dobre show. Warto docenić jednak coś więcej niż medialną awanturkę. Wieloaspektowość MMA uniemożliwia tutaj jednoznaczne wskazanie faworyta.