Tyson Fury wylądował na deskach, ale ostatecznie minimalnie pokonał Ngannou. Wielki występ „Predatora”! [WIDEO]
Tyson Fury (34-0-1) pokonał Francisa Ngannou (0-1) niejednogłośną decyzją w walce o pas WBC Commemorative Riyadh Championship podczas gali w stolicy Arabii Saudyjskiej, Rijadzie.
Początek walki był stosunkowo spokojny. Walka toczyła się głównie w dystansie. Pod koniec pierwszej runy Fury znakomicie sięgnął rywala obszernym ciosem.
W drugiej rundzie Ngannou uaktywnił się nieco. Kameruńczyk dobrze atakował podbródkowymi w klinczu. „Gypsy King” dalej starał się jednak utrzymywać rywala w odpowiednim dystansie.
Ngannou zachęcony dobrymi akcjami kontynuował je również w rundzie trzeciej. Pod jej koniec doszło do sytuacji, która nieco zaszokowała świat. „Predator” w krótkim trafił fenomenalnie lewym hakiem i usadził Fury’ego na macie. Pierwszy nokdaun!
„Battle of the Baddest” w Rijadzie zdecydowanie nabrało rumieńców. „Król Cyganów” wiedział, że musi tę walkę potraktować poważnie. Fury kilka razy znakomicie przebił się przez defensywę rywala.
Brytyjczyk znakomicie punktował rywala długimi prostymi. Tym elementem pięściarskiego rzemiosła zyskiwał przewagę.
Ngannou wiąż pozostawał jednak bardzo groźny. Były mistrz UFC kilkukrotnie dobrze trafił rywal choćby w rundzie siódmej.
„Predator” znakomicie prezentował się też w rundzie ósmej. Aktualny zawodnik PFL bił piekielnie mocno, ale znacząco się też już zmęczył.
Fury kontynuował swoją taktykę obijania przeciwnika jabami korzystając ze swojego bokserskiego doświadczenia.
Pojedynek dotrwał do ostatniej, dziesiątej rundy. Ta również nie przyniosła rozstrzygnięcia. Pełen dystans!
O wyniku walki musieli zdecydować sędziowie. Jeden z sędziów punktował 95-94 dla Ngannou, dwaj pozostali 96-93 i 95-94 dla Fury’ego. Brytyjczyk pozostaje więc niepokonany. Debiutujący w zawodowym boksie Ngannou postawił mu jednak bardzo ciężkie warunki i był bliski sprawienia ogromnej sensacji.