MMA PLNajnowszeBez kategoriiTyson Fury i krzyk rozpaczy ignorantów

Tyson Fury i krzyk rozpaczy ignorantów

„MMA to ściema”, „MMA jest dla ludzi, którzy nie potrafią boksować” – te i inne „perełki” wychodziły z ust Tysona Fury’ego. Bokserski mistrz świata, mimo sporej ignorancji jest nam potrzebny. Był już taki James Toney, który też sporo gadał. Do czasu. Fury zapewne nie zawalczy w klatce, ale swoją ignorancją wyświadcza nam pewną przysługę.

Foto: Tyson Fury (Action Images:Tony O'Brien)

Angielski bokser już od długiego czasu opowiada o chęci walki z zawodnikami UFC. Przy okazji nieustannie krytykuje MMA. I pewnie na tym się skończy, bo mówić można dużo, ale działanie nie zawsze jest korzystne. Sądzę, że Fury nie zawalczy w klatce, bo po prostu mu się to nie opłaci. Nie wiem, czy ktokolwiek będzie w stanie wydać miliony dolarów na to, by Anglik pojawił się w jego organizacji. Poza tym, porażka w MMA, a zapewne tak zakończyłaby się jego potencjalna walka, źle podziałałaby na jego wizerunek i na możliwości zarobkowe. Jego „jaśniejąca gwiazda” boksera odrobinę by przybladła. Świat boksu mógłby źle przeżyć fakt, że niepokonany mistrz świata dostaje oklep w nie swojej dyscyplinie.  James Toney w 2010 roku nie wytrzymał jednej rundy w starciu z Randym Couturem. Fury przy swojej ignorancji nie skończyłby lepiej, nawet przy proponowanych przez siebie zasadach.

Nie jestem ekspertem od boksu, ale widzę wielką różnicę między bokserami z lat 90. a dzisiejszymi wojownikami. Warunki fizyczne zawsze były ważne, ale dawniej to właśnie umiejętności, siła, szybkość, technika zachwycały publiczność. Dziś widzę coraz więcej klinczu, a walki są po prostu nudniejsze. Nie dziwię się więc, że ludzie szukają czegoś innego, czegoś ciekawszego. Tak jest! Boks musi rywalizować z MMA o serca kibiców. Cały czas to właśnie tam są największe pieniądze i największa oglądalność, jednak powstała formuła, która jest równie efektowna i budząca emocje. A im częściej się o MMA mówi, tym więcej osób może się naszym sportem zainteresować. Trochę w myśl zasady: „Nie ważne, jak mówią. Ważne, by nie przekręcali nazwiska”. W showbiznesie krytyczne wypowiedzi wcale nie są tymi najgorszymi. Najgorsza dla biznesu jest obojętność i brak siły przebicia.

Wypowiedzi Fury’ego docierają do wielu kibiców, dlatego, nawet krytykując MMA, jeszcze bardziej je popularyzuje. Widocznie coraz więcej znaczymy, skoro tak ostro jesteśmy atakowani przez Anglika. Kto wie? Może jeden z czołowych bokserów kiedyś zdecyduje się pokazać, kto tu naprawdę rządzi i faktycznie pokaże, że MMA w niczym nie ustępuje innym sportom walki. Na pewno Fury mobilizuje środowisko naszego sportu, by aktywnie działać, aktywnie dyskutować o wartości MMA. Najważniejsze gale zaczynają oglądać bokserzy, kickbokserzy, zawodnicy BJJ i zapaśnicy. I nie zawsze kończy się na oglądaniu. Trudna powstrzymać tak wielką siłę przyciągania.

Z pomocą przychodzi inny Tyson. Mike Tyson. Legenda boksu w swojej najlepszej formie była kilka poziomów wyżej niż Fury, który, moim zdaniem, w starciu z „Żelaznym Mikiem” mógłby nie przetrzymać pierwszych rund. Czarnoskóra legenda pisała w swojej autobiografii, że najwięcej pasji i zaangażowania widzi właśnie wśród ludzi naszego sportu. Często pojawia się na najważniejszych galach, na jego facebookowym profilu niezwykle często publikowane są linki dotyczące MMA. Dobre słowo od niego jest mocniejsze niż tysiąc słów krytyki od Fury’ego, który również w środowisku bokserskim jest uważany za pieniacza.

Lubię środowisko MMA – wywodzi się z różnych dyscyplin, przyjmuje i szanuje każdego skromnego i pokornego wojownika. Nie prowadzi śmiesznych wojenek, tak jak robią to niektórzy ignoranci ślepo zapatrzeni w swoją dyscyplinę. Krytycy MMA mogą krzyczeć z całych sił próbując umniejszać wartość naszego sportu, ale „tej siły już nie powstrzymają”.

 

Scrolluj dalej, albo kliknij tutaj,
by obejrzeć kolejny wpis