Szczegółowa analiza techniczna walki Michael Bisping vs Dan Henderson 2
Sobotniego wieczoru na Greater Manchester, głównym daniem eventu będzie walka o pas Dana Hendersona i obecnego mistrza – Michaela Bispinga.
Obydwaj fighterzy są na skrajnych etapach kariery – Bisping dopiero co wspiął się na wymarzony szczyt kategorii średniej, natomiast Henderson zapowiada koniec kariery dopiero po zdobyciu ostatniego trofeum brakującego w jego kolekcji – pasa UFC.
„Hrabia” przez długi czas nie miał okazji zmierzyć się z czołówką middleweight, jednak walka z gasnącą gwiazdą – Andersonem Silvą, wzbudziła w Brytyjczyku nowe pokłady detereminacji i pośrednio dała mu szansę na walkę o mistrzowski tytuł.
„Hendo” natomiast zalicza ostatnio występy w kratkę, co by nie ujmować leciwemu pretendentowi – w ciągu ostatnich lat, jak i z resztą w ciągu całej kariery, walczył tylko i wyłącznie z czółówką kilku(!) kategorii wagowych minionej i obecnej epoki MMA.
Dodatkowego smaczku w tym pojedynku daje oczywiście sposób, w jaki Henderson „ubił” Hrabiego w pierwszej ich walce 7 lat temu jednym z najbrutalniejszych nokautów ostatnich lat w UFC. Amerykanin jest starym wyjadaczem, słynnym ze swojej piekielnie silnej prawej ręki, którą niszczył już wielu wybitnych uderzaczy. Bisping, od czasu ich ostatniej walki, rozwinął się technicznie i jest na zupełnie innej pozycji rankingowej, niż przed pierwszym starciem. Ruchliwość i celność Bispinga czy „H-Bomb” i Henderson nowym mistrzem?
Dan Henderson (32-14):
Amerykanin, to żywa legenda MMA, która przez wiele lat toczyła wygrane boje z najlepszymi fighterami na świecie, jak choćby z Wanderleiem Silvą, Fedorem Emelianenko, Antonio Rodrigo Nogueirą, Mauricio Ruą czy ostatnio Hectorem Lombardem.
Zawodnik Team Quest pierwsze walki dla UFC stoczył już w 1998 roku, aby niedługo później związać się na ponad 7 lat z japońskim PRIDE i tam zdobyć najwyższe – jak dotąd – laury. „Hendo”, pomimo wieku, jest nadal aktywny w MMA, a jego 46 lat zostaje zagadką dla wielu rywali odesłanych spać uderzeniami Amerykanina.
Jedynym, prócz szczęki – ale o tym później, co na przestrzeni lat mogło się pogorszyć u starego wygi, jest jego kondycja. Henderson traci siły w okolicach trzeciej rundy i oszczędza siły na jeden celny cios. Ten aspekt może być przełomowy w walce z ruchliwym Anglikiem.
Dopiero 3 lata temu, inny stary wyjadacz – Vitor Belfort jako pierwszy odprawił ciosami Hendersona w całej karierze Amerykanina, powtarzając ten wyczyn w ich rewanżowym starciu 2 lata później:
Można by sądzić, że od tamtej pory były mistrz Strikeforce i PRIDE nie jest już tak odporny na wymiany ciosów, co udowodnił Gegard Mousasi na początku 2015 roku. Porażki z takimi nazwiskami nie obniżają jednak rangi zawodnika z Kalifornii, a zwycięstwa takie, jak ostatnie nad Hectorem Lombardem, dają wyraz temu, jak wysoki poziom jest w stanie prezentować prawie 50-letni weteran.
Ostatnia wygrana Hendersona pokazała ile jeszcze „dziadek Hendo” potrafił się nauczyć i jak bardzo nieprzewidywalnym jest fighterem, kończąc przecenianego Lombarda rzadko oglądaną techniką:
Takie zachowanie pokazuje inteligencję i szerokie pole widzenia Amerykanina, który idealnie czyta sytuacje w oktagonie.
Słynna prawa ręka Hendersona zdobyła już wiele skalpów (Feijao, Shields, Boetsch itd), a siłę rażenia pięści „Hendo” poczuł też wyjątkowo boleśnie właśnie Bisping:
Amerykanin porusza się konsekwentnie małymi kroczkami do przodu, zamykając rywala pod siatką i nastawiając go nieustannie na prawego sierpowego. Bardzo często skraca dystans niskim kopnięciem, aby zaraz po tym natychmiast wystrzelić serią ciosów pięściami:
Jednak o wiele częściej do skrócenia pola walki, stosuje proste kombinacje lewy-prawy, które pozwalają mu zbliżyć się na odległość sięgającą szczęki oponenta:
Amerykanin bez trudu wdaje się w ostre wymiany i szarże na przeciwnika, jednak można zauważyć swego rodzaju słabą obronę Hendersona na umiejętnie zadawane kopnięcia, tak jak to robił Machida:
Częste wymiany nie zawsze wychodzą na dobre legendzie z Kalifornii, uwidaczniając luki w obronie byłego olimpijczyka:
Niegdyś tylko Anderson Silva i Minotauro Nogueira byli w stanie skończyć w parterze byłego mistrza PRIDE, ale w obecnej erze mieszanych sztuk walki udało się to innemu olimpijskiemu zapaśnikowi, obecnemu mistrzowi dywizji półciężkiej – Danielowi Cormierowi:
Wiek Hendersona nie pozwala mu już na szarżowanie zapaśnicze, co mogliśmy zauważyć na przestrzeni lat patrząc jak „Hendo” coraz częściej znajduje się na plecach:
Każda taka „usterka” w arsenale technik Hendersona tylko utwierdza każdego, włącznie z jego przeciwnikami, że najmocniejszą stroną i bezdyskusyjnie zabójczą dla każdego zawodnika middle- czy nawet lightheavyweight jest siła ciosu Amerykanina i celność tej siły zadecyduje w dużej mierze o wyniku mistrzowskiego pojedynku.
Michael Bisping (29-7):
Anglik trafił do UFC w 2006 roku i zaliczył od tamtej pory rekordową ilość występów (26) dla amerykańskiej organizacji. Takie doświadczenie pozwala mu bez najmniejszych oporów stanąć do rywalizacji z czołowymi potworami wagi średniej.
Obecny mistrz długo pozostawał w drugim szeregu fighterów dopuszczanych do titleshota, ale po walce z Andersonem Silvą wiele się zmieniło. Od lat obiecywana możliwość walki o pas nadeszła dla fightera z Manchesteru w tym roku, a Luke Rockhold sprawił „Hrabiemu” niesłychaną uprzejmość, dając się znokautować w pierwszej rundzie i tym samym tracąc pas dywizji średniej.
„Hrabia” wydaje się być coraz bardziej pewnym siebie, jeszcze bardziej ruchliwym i celnym w uderzaniu. Wygrana z Rockholdem udowodniła po raz kolejny, że w MMA wszystkie scenariusze są możliwe i również w walce z Hendersonem Bisping może kolejny raz zmienić bieg historii.
Fighter z Wielkiej Brytanii podczas każdej swojej walki oddaje mnóstwo ciosów. Jest niezwykle ruchliwy, co pozwala mu nieustannie uderzać z różnych pozycji. Taki sposób rozgrywania walki w stójce zaskoczył nawet mistrza muay thai Andersona Silvę:
Bisping korzysta w stójce głównie z wielu prostych kombinacji bokserskich:
Anglik potrafi zrobić dobry użytek z kopnięć, choć pozostaje raczej przy klasycznych technikach i dość rzadko używa tej części swojego arsenału:
Pomimo, że Tim Kennedy z łatwością obalał Brytyjczyka, mniej uzdolnionym zapaśniczo rywalom nie szło już tak łatwo:
Fighter z Manchesteru dość długo czeka na atak oponenta, jednak gdy jego cierpliwość dobiega końca, Anglikowi zdarza się dosłownie wbiegać w przeciwnika z seriami ciosów:
Siła ciosu Anglika była niedoceniana – jak dotąd, jednak ostatnia walka z Rockholdem dała do zrozumienia całemu światu, że Michael Bisping jest w stanie znokautować najlepszych uderzaczy:
Mistrz dywizji średniej często opuszczą gardę po skończonej akcji, za co nie raz został srogo skarcony:
Te elementy walki w stójce zostały już znacznie poprawione i „Hrabia” coraz lepiej radzi sobie w defensywie:
Jeżeli mistrz będzie, jak zawsze z resztą, świetnie przygotowany kondycyjnie, a do tego wyostrzy czujność w defensywie, jest szansa, że wypunktuje Hendersona na przestrzeni 5 rund, w których de facto leciwy Amerykanin będzie z minuty na minutę opadać z sił.
Natomiast jeśli scenariusz potoczy się po myśli Hendersona i Amerykanin nastawi odpowiednio celownik wypuszczając którąś ze swoich „H-Bomb”, to Bisping po raz kolejny odleci do krainy snów o mistrzowskim pasie.
Dan Henderson stoi przed niebywałą szansą i chyba już ostatnią na zdobycie ostatniego, najważniejszego pasa w historii swoich występów. Skłania to do myślenia, że Amerykanin będzie bardzo dobrze przygotowany na ten pojedynek, z resztą tak samo jak obecny mistrz, dzięki czemu będziemy oglądać świetne widowisko, elektryzujące od pierwszych sekund walki.
Moim skromnym zdaniem, faworytem choć nieznacznym jest Henderson – z uwagi na jeszcze większe doświadczenie i ostatnią cenną wygraną nad bardzo groźnym Lombardem. Michael Bisping będzie bał się wymian i postara się utrzymać dystans, z którego zechce kontrolować Hendersona ciosami prostymi.
Jeśli miałbym stawić dom na któregoś z bohaterów sobotniego wieczoru w Manchesterze, to z pewnością byłby to Henderson – jako, że jakość Bispinga jest wątpliwa na tle całej plejady potworów dywizji średniej, jak choćby Romero, Weidman czy Jacare, na których sił mogłoby nie starczyć nawet niezłomnemu Hendersonowi.
Mój typ to Hendo 1r KO. Mniej prawdopodobny – Bisping split dec.