Szczegółowa analiza techniczna walki Eddie Alvarez vs Conor McGregor
12 listopada tego roku UFC zawita do Nowego Jorku częstując widzów jedną z najlepszych rozpisek wszechczasów. Wisienką na torcie tego historycznej wydarzenia będzie starcie o mistrzostwo dywizji 155 funtów pomiędzy broniącym po raz pierwszy tytułu Eddiem Alvarezem, a mistrzem dywizji piórkowej – Conorem McGregorem.
Obecny mistrz kategorii lekkiej przewalczył już wiele wojen z wymagającymi rywalami i błyszczy przede wszystkim niesamowitą determinacją, natomiast McGregor szukając nowych wyzwań zamierza unicestwić mistrza wyższej kategorii wagowej używając swojej niezwykłej precyzji i pomysłowości.
Alvarez od dwóch lat pracuje dla amerykańskiego giganta, zaczynając od porażki z Donaldem Cerrone. Kolejne 2 zwycięstwa zawodnika Blackzilians nad bardzo mocnymi oponentami (Melendez, Pettis) otworzyły drogę Amerykanina do walki o pas dywizji lekkiej, który dzierżył na tamtą chwilę Rafael Dos Anjos.
Zapaśnik z Filadelfii zdobył upragnione mistrzostwo ubijając Dos Anjosa w 1 rundzie serią ciosów pod siatką, jednak po sporych problemach w początkowej fazie pojedynku. Natomiast irlandzki mistrz dywizji piórkowej, odzyskawszy twarz w rewanżowym pojedynku z Natem Diazem, ruszył w dalszy podbój kategorii wagowych i poprzez Danę White’a dopiął swego, doprowadzając do sytuacji, w której jeden fighter ma szansę być posiadaczem jednocześnie dwóch pasów UFC.
Alvarez wydaje się być odpornym na trash-talk McGregora, wyśmiewając niekiedy rudowłosego rewolucjonistę amerykańskiej sceny MMA. Irlandczyk jak zwykle szumnie zapowiada odebranie złota Amerykaninowi i dalsze rozdawanie kart w UFC. Czy Alvarez ostudzi imperialne zapędy McGregora i powtórzy się scenariusz z Diazem? A może fighter z Dublina poradzi sobie z kolejnym amerykańskim zapaśnikiem? Wyjaśnię to na podstawie oceny technik obydwu bohaterów walki wieczoru na Madison Square Garden.
Eddie Alvarez (28-4):
Najlepszy zawodnik wagi lekkiej w UFC to prawdziwa bestia. Ma on na koncie wygrane z wieloma znanymi nazwiskami – Aoki, Pettis, Melendez, Chandler czy Curran – to kolekcja nie wymagająca komentarza. Były mistrz Bellatora nie miał łatwej drogi po mistrzowski pas UFC, dlatego z pewnością wykrzesa z siebie cały możliwy arsenał broni, aby skarcić krnąbrnego irlandzkiego gwiazdora.
Eddie słynie z bardzo dużej determinacji i woli walki, które w połączeniu z wysokimi umiejętnościami bokserskimi i zapaśniczymi tworzą z fightera z Filadelfii piekielnie groźnego grindera. Amerykanin znany jest z tego, że lubi ryzyko i często wchodzi w mniej lub bardziej skuteczne wymiany bokserskie, co szczególnie wyraźnie można było zaobserwować w pojedynkach z Michaelem Chandlerem czy Gilbertem Melendezem.
Styl walki Alvareza to ciągłe poruszanie się po oktagonie i skracanie dystansu, aby zadać krótką kombinację lewy-prawy. Filadelfijczyk bardzo często korzysta z ciosów podbródkowych, m.in. dzięki którym wygrywał ważne walki w karierze:
Alvarez jest raczej grinderem, niż technicznie walczącym bokserem. Jednak jego balans ciałem i dynamika, pozwalały mu zbliżyć się nawet do bardziej wymagających strikerów:
Chcąc zaskoczyć przeciwnika, Eddie niekiedy wskakuje z prawym prostym, który jednak dosyć rzadko skutkuje:
Jeżeli już jednak ta sztuka uda się fighterowi Blackzilians, jest on w stanie powalić każdego oponenta w 155 funtach:
Obecny mistrz dość często odsłania się po zadaniu ciosów, a to z kolei szansa dla czujnego stójkowicza:
Ten słaby punkt swojego stylu walki Alvarez nadrabia sercem i bardzo twardą głową, która przeszła zwycięsko wiele oktagonowych bitew. Po niezwykle trudnych momentach w starciu o mistrzowstwo z Rafaelem dos Anjosem, Amerykanin zdołał odwrócić losy pojedynku i w niebezpiecznych wymianach skończyć ciosami brazylijskiego mistrza:
Mistrz lightweight przeważnie toczy bokserskie wojny, jednak potrafi też bardzo celnie kopać, co pokazał m.in. nokautując Patricky Freire na Bellator 76:
Alvarez odkąd został dosłownie skopany przez Donalda Cerrone:
przełamał się i w ostatnim mistrzowskim starciu odważnie podjął się dość skutecznego okopywania wykrocznej nogi kopiącego również bardzo silnie dos Anjosa:
Warto wspomnieć, źe Alvarez skutecznie stosuje obalenia, w szczególności pod siatką:
W ostatniej walce umiejętnie odpierał zapaśnicze ataki dos Anjosa:
Czy takiego zestawu technik powinien się obawiać Conor McGregor?
Conor McGregor (20-3):
Irlandzki super-gwiazdor, odkąd tylko zaczął przygodę z UFC – jeszcze jako mało komu znany rudowłosy piórkowy – szumnie głosił podbój swojej dywizji, co ostatecznie udało mu się ubijając w 13 sekund wieloletniego mistrza 155lbs – Jose Aldo na UFC 194.
„The Notorious” konsekwentnie budował swoją markę niszcząc kolejno rywali w klatce UFC. W drodze po pas dywizji piórkowej pokonał on m.in. Maxa Hollowaya, Dustina Poiriera i Chada Mendesa, aby finalnie zabrać pas strąconemu z tronu Brazylijczykowi z Nova Uniao. Na tym Irlandczyk nie spoczął zapowiadając podbój wyższych dywizji, a na pierwszy ogień miał iść aktualny wtedy mistrz wagi lekkiej – Rafael dos Anjos. Jednak w skutek jego kontuzji, UFC zestawiło McGregora z występującym na codzień w 155lbs Natem Diazem, z którym zawodnik SBG Ireland stoczył dwa superfighty przynoszące obydwu fighterom ogromne pieniądze i jeszcze większą sławę. Wygrana z obecnym mistrzem lightweight jest dla Conora McGregora historyczną szansą dzierżenia dwóch pasów UFC w jednym czasie!
McGregor to typ zawodnika walczącego z dystansu – w ten sposób minimalizuje on zagrożenie sprowadzenia do parteru – skutecznie przy tym kontratakując. Dominator wagi piórkowej ma tym razem ciężkie zadanie do wykonania, gdyż stanie naprzeciw niego silny zapaśnik, z jakim do tej pory Irlandczyk się nie mierzył. Być może aktualny mistrz wagi lekkiej to nie jest światowej klasy grappler, jednak z pewnością jest o wiele silniejszy od zdominowanego siłowo przez Irlandczyka i podobnego stylowo do Alvareza Chada Mendesa.
Najmocniejszą stroną Notoriousa jest timing, który idealnie współgra z precyzją i przemyślanym poruszaniu się po oktagonie:
Praca nóg McGregora pozwala mu zarówno utrzymywać dystans, jak i słać niezwykle celne pojedyncze ciosy i kombinacje:
Irlandczyk stwarza presję na rywalu już od początku pojedynku, szukając luki w gardzie oponenta często atakuje nogę wykroczną kopnięciem na wyprostowane kolano – co jest szczególnie kontuzjogenne (przyp. M.Materla podczas 1 walki z J.Silvą).
Rudowłosy mistrz sprawnie włada technikami kopanymi, czym nie tylko utrzymuje korzystny dla siebie dystans, jak i poważnie narusza swoje ofiary w klatce:
Choć zdarza mu się całkiem przesadzić z nonszalancją i dosłownie zatańczyć kopnięciami w oktagonie:
Walka z Aldo czy Poirierem udowodniła wielu niedowiarkom, że w wykonaniu Irlandczyka formuła „Precision beats power and timing beats speed” jest prawdą i sprawdzała się wielokrotnie podczas wygranych McGregora w oktagonie:
Zanim jednak to nastąpiło błyskotliwy obywatel zielonej wyspy w każdej swojej walce wykazywał radość ze stosowania rozmaitych technik, czym zyskał sobie ogromną ilość fanów na całym świecie:
McGregor bije silne i celne podbródkowe, które mają wyjątkową skuteczność:
Irlandczyk momentami daje się ponieść emocjom, zbyt głeboko wchodząc z atakiem w zasięg przeciwnika, czym naraża się m.in. na klincz:
Zapasy nie są najmocniejszą stroną McGregora, co udowodnił nie do końca przygotowany Chad Mendes:
Mimo tego, „The Notorious” potrafi wydostać się z zagrożonej pozycji, a nawet przetoczyć atakującego rywala po obaleniu:
Doświadczenie sparingowe z Gunnarem Nelsonem sprawiło, że fighter z Dublina co raz śmielej radzi sobie w parterowej rozgrywce:
dając się skończyć w UFC jedynie Nate’owi Diazowi:
Sztuką jest wybierać pomiędzy utalentowanym, pomysłowym i piekielnie celnym strikerem, a typowym zapaśniczym grinderem z silnym ciosem i diabelską determinacją. Jeśli oceniać tę walkę na tle poprzednich pojedynków obydwu bohaterów tego starcia, można dostrzec pewną prawidłowość, pomijając różnicę wagową. Otóż Alvarez mierzył się z równymi sobie klasą grinderami (Melendez, dos Anjos, Chandler), a także klasowymi strikerami (Pettis, Cerrone). Natomiast McGregor, poza Aldo, nie pokonał dotychczas ani klasowego zapaśnika (nie wspominając o nie przygotowanym Mendesie), ani tak agresywnego grindera jakim jest Amerykanin. Holloway, Siver czy Porier to nie był poziom obecnego mistrza lightweight i jestem bardzo ciekaw, jak potoczy się pojedynek irlandzkiego wirtuoza timingu z ekstremalnie zdeterminowanym Filadelfijczykiem.
Mój typ, z wielkim zawahaniem: Alvarez 1r TKO/SUB